VIDEO TRANSCRIPTION
Pani Szydło, absolwentka Szkoły Liderów przy Departamencie Stanu USA, awansowała z wójta gminy Brzeszcze na premiera. Szkoła ta uczy, jak uwzględniać interesy Stanów Zjednoczonych. Jest to ważne przy zostaniu dygnitarzem. Inni politycy, jak Kwaśniewski, Komorowski, Tusk, również skończyli tę szkołę. To pokazuje, jak zdobywa się pozycję premiera lub prezydenta w Polsce.
Proszę bardzo. Proszę Pana. Ja udowodnię, że tej sentencji jest oznaczone, że nieważne kto wygrywał, bo odegrał, żeby wygrał nasz kandydat. Nie nasz, tylko żeby były wygrane. Wygrane. I dlaczego Pan dyrektor skonfrontował dwóch miłego agentów, Oscara i Pana Morawieckiego, a nie. . . Wiadomo, że Pusk to przywódca Platformy, a z drugiej strony to jednak pan Morawiecki nie stoi na czele przeciwstawnego obozu. Jakże nie stoi? Moim zdaniem stoi w Jarosławie. Ale jeszcze do tego, jeżeli ma tam jakieś obecności pana Morawieckiego, to co on takiego robił i jakie są dowody na temat jego współpracy? Co on robił w juliakie? Tego nie wiem, bo ja nie przeglądałem tych dokumentów w Instytucie Gałka, ale znam osobiście pana Szymowskiego, który je przeglądał. Który je przeglądał i który to zresztą publicznie ogłosił.
Zwracam uwagę jaka była reakcja na to, że pan Szymowski. . . publicznie ogłosił, iż premier, urzędujący premier rządu Rzeczypospolitej Polskiej, był zarejestrowany jako tajny współpracownik Stasi w 1989 roku. Cisza. Cisza. Pan Szymowski nie został. . . Aresztowany, chociaż jakby skłamał, no to w takiej sprawie, to powinien tam jęczeć w lochu, albo nawet w dole z wapnem już tam leżeć. Ale nic takiego, bo nawet wczoraj go widziałem i powiedział mi, że nie został aresztowany. I to wtedy lat. To. No młodziutki był, młody był, młody był, był, był. Zdowolacasz do tego. Proszę pana, dlatego, że to może mieć dalszy ciąg. Tak jak mówiłem, ale jeśli państwo pozwolą, to do końca, bo tu chciałbym odpowiedzieć panu na pytanie. Tak jak mówiłem, wszystkie aktywa Stasi wschodnioniemieckiej zostały przejęte przez BND. czyli Centralę Wywiadowczą Niemiecką.
Jeżeli przejrzymy uważnie ogólnie dostępny życiorys pana Mateusza Morawieckiego na Wikipedii, to widzimy, że on jako historyk zrobił niespodziewaną, zupełnie chyba dla niego samego też, karierę w bankowości. I to gdzie? I to w Niemczech. I to w Niemczech. Więc można by z tego wyciągnąć wniosek, że czyjaś mocna ręka go tam prowadziła. Czyjaś mocna ręka go tam prowadziła. Ale największe wątpliwości to nie to wzbudza, tylko to, że kiedy zostały te rewelacje ogłoszone, to głucha cisza była odpowiedzią. No to, że strona rządowa ówczesna. . . nabrała wody w usta, to jest oczywiste, prawda? No po co miałabym, co miałabym powiedzieć? Bo opozycja tego nie. . . A no zaraz właśnie to. . . A dlaczego opozycja? Taka wojna na wyniszczenie jest między rządem i opozycją, a tu opozycja też milczy.
Żaden się nawet nie zająknął. No gdyby Mateusz Morawiecki na przykład współpracował, nie wiem, z wywiadem hiszpańskim czy jakimś innym, Aha, to co innego, ale z niemieckim. Przecież jakby się Donald Tusk zająknął, to Reichsfuhrerin Urszula von der Leyen natychmiast by mu przypomniała, skąd mu wyrastają nogi. To co wy, Tusk? Wy już nie macie kogo tutaj demaskować? No, to dlatego ta cisza, ta cisza jest taka zastanawiająca. Ta cisza jest taka zastanawiająca. Nikogo nie obchodzi, że premier rządu jest podejrzewany o takie niebezpieczne związki, a on nawet nie uważa za stosowne cokolwiek wyjaśniać. Co więcej, Jarosław Kaczyński niedawno w Sejmie powiedział do Donalda Tuska, jedno wiem. . . Jest pan niemieckim agentem. Jarosław Kaczyński był wicepremierem odpowiedzialnym, formalnie przynajmniej odpowiedzialnym, za resorty siłowe.
Więc jeżeli taki człowiek publicznie mówi coś takiego jedno wiem, nie to przypuszczam, wydaje mi się, tylko jedno wiem, jest pan niemieckim agentem, to co mamy o tym sądzić? Albo Jarosław Kaczyński zwariował, albo nie zwariował. No na razie nie wygląda na wariata, nikt by go nie wsadził w kaftan bezpieczeństwa. No więc jeżeli nie wyciągamy wniosków z takich wydarzeń, no to znaczy, że nas też tu nic nie obchodzi. To znaczy, że można powiedzieć wszystko i nic z tego nie wynika. Albo. . . Dlatego nic z tego nie wynika, że wszyscy wiedzą, że jakby komuś się wydawało, że może coś wyniknąć, no to będzie z nim brzydka sprawa. No to na wszelki wypadek wszyscy wolą siedzieć cicho. Przyszłyśmy do niej, wszystko jest w mojej rady. Dlaczego? Bo on znamuje. . .
Zaraz, zaraz, bo tu pan jeszcze chce dokończyć pytanie. Przycisnąłem ogonie i był na ciele niebawem Morawiecki, ale Kaczyński. Jeżeli bym w wyborach sądził, wygrane przed gotowiem w kwartetach na. . . Nie wiem. Pełny mi się nie zwierza. Ale przecież Morawiecki nie stoi na czystym. Naprawdę? Naprawdę? A dlaczego został, a dlaczego proszę pana człowiek, który był doradcą Donalda Tuska w 2015 roku zostaje wicepremierem rządu Beaty Szydło? No musi być jakiś ważny powód, prawda? To już nie miał kogo innego Jarosław Kaczyński wziąć do rządu, tylko akurat jego w kocumaku znalazł? Być może, że. . . Bo innych też było całkiem sporo, ale nie, tamtych nie wziął, tylko jego. Być może, że musiał. A skoro musiał, to się powinniśmy zastanowić, co to były za okoliczności, które go do tego zmusiły. Co więcej, dwa lata później.
. . Kiedy pan prezydent Duda wykonał woltet, stanął dęba Jarosławowi Kaczyńskiemu, wetując ustawy po 45-minutowej rozmowie telefonicznej z panią Angelą Merkel w lipcu 2017 roku, stanął dęba Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jarosław Kaczyński już się przekonał, że na niego nie może liczyć. To co zrobił Jarosław Kaczyński? Przeprowadził głęboką rekonstrukcję rządu na przełomie roku 2017-2018. Na czym polegała głęboka rekonstrukcja rządu? Na tym, że pani Beata Szydło została spławiona do Parlamentu Europejskiego na emeryturę, a premierem został pan Mateusz Morawiecki. Widocznie ja wyciągam z tego wniosek być może błędny. Że Jarosław Kaczyński został zmuszony do zawarcia jeszcze głębszego kompromisu. Jeszcze głębszego kompromisu. W związku z tym pan Mateusz Morawiecki nie jest oczywiście naczelnikiem państwa, ale to on ma władzę.
Prawda? No to czego już chcieć więcej? Ludzie tacy, którzy wiedzą, gdzie jest, że tak powiem, punkt ciężkości władzy, to nie muszą mieć tytułów jakiś takich szumnych. Bardzo dobrym przykładem jest chiński taki przykład. Ja to studentom mówiłem, żeby tak nic nie sugerowali się, jeśli chodzi o. . . spenetrowanie prawdziwego ustroju politycznego państwa, żeby się nie sugerowali nazwami. No bo na przykład Chiny są republiką w dodatku ludową, prawda? No i kiedy po śmierci Mao Tse-tunga tam zawirowania były różne, został tym przywódcą chińskim taki nieduży jegomość Deng Xiaoping. No on potem tam. . . Jedni zaczęli rządzić Chinami, on się tam rozchorował, jak był chory, no i wreszcie umarł. I kiedy umarł Deng Xiaoping, a już od wielu lat nie miał ani jednej funkcji państwowej, ani nawet partyjnej żadnej nie miał.
Był zwykłym takim, można powiedzieć, prywatnym człowiekiem. I kiedy umarł, to agencje prasowe zaczęły depreszować z Pekinu, że rozgorzała walka o władzę pod Deng Xiaopingu. Jaką władzę? Przecież on nic, nie miał żadnej funkcji. No nie miał, nie miał formalnie żadnej funkcji, dlatego że on miał funkcję. . . On sprawował funkcję, której konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej nie przewiduje. Mianowicie był cesarzem chińskim. Był cesarzem Chin. Jak to wyglądało w jego przypadku zarządzanie tym państwem? Otóż on już nie wstawał z łóżka i nawet nie mógł głośno mówić, bo mu to sprawiało trudność. Więc tamta kamaryla cała biurokratyczna. Wzięła jakiegoś takiego Chińczyka, prostego tam służącego, ale widocznie uczciwego. I on pochylał się nad tym Deng Xiaopingiem. Tamten mu coś szeptał do ucha, a ten w obecności tych dygnitarzy głośno to powtarzał.
A następnie to, co on powtórzył, to z szybkością światła. . . docierało do najdalszych krańców państwa chińskiego. O tak? Tak. Tu był punkt ciężkości władzy. Dlatego trzeba zawsze brać to pod uwagę. Stanisław Mikołajczyk, tutaj opowiadałem panom, Stanisław Mikołajczyk napisał, wicepremier ten co był tutaj w latach 40-tych, napisał taką książkę Gwałt na Polsce. No i co on tam pisze? No mówił. . . A to ten rząd oficjalny, to nie jest naprawdę. Bo mówi, jest tajny rząd, który naprawdę ma władzę. No i kto stoi na czele tego rządu? A generał NKWD, Iwan Sierow, numer jeden. Drugi w hierarchii, numer dwa, to szef NKWD w ambasadzie sowieckiej w Warszawie. Trzeci w hierarchii to ambasador Lebediew. A czwarty w hierarchii. . .
To Jakub Berman, który formalnie był takim prostym wiceministrem, tak jak pan Kołodziejczak dzisiaj. Ale on był ważniejszy od Bieruta i od Osubki Morawskiego. Tak to wygląda i dlatego, wie pan, kto ma tytuły, to nie znaczy, że to on rządzi. Zresztą pani Szydło, no cóż. Tak. Pani Szydło, jak wiadomo, to znamy ją, składa się z samych zalet. Składa się z samych zalet. Widzę, wyliczanie tych zalet dużo czasu by nam zajęło, więc ja tylko jedną, o jednej wspomnę zalecie. Otóż pani Szydło, podobnie jak wszyscy inni politycy, chyba z wyjątkiem Kukuńka i Lecha Kaczyńskiego, Pani Szydło jest absolwentką Szkoły Liderów przy Departamencie Stanu USA. To jest osobliwa szkoła, bo tam nie można pójść i się zapisać, czy tam zdać egzamin. No nie.
Do tej Szkoły Liderów rekrutowani są ludzie przez ambasady amerykańskie w poszczególnych krajach. Muszą się kierować jakimiś kryteriami, że akurat. . . panią Szydło, a nie na przykład mnie, prawda? No ja nie mam pretensji, ale mówię, że trzeba się kierować jakimiś kryteriami, jakieś zasady muszą być. No i czego się uczą ci liderowie tam w tej szkole? No otwartym tekstem można to przeczytać na stronie internetowej amerykańskiej ambasady w Warszawie. Ci liderzy tam się uczą. Jak. . . uwzględniać interes polityczny Stanów Zjednoczonych, jak już zostaną dygnitarzami. No i tu pani Szydło dokonała wielkiego skoku. Z wójta gminy Brzeszcze nagle została premierem całego, całkiem sporego państwa europejskiego. A dlaczego? A dlatego, a dlatego tylko skończyła dobrą szkołę. No.
I wszyscy skończyli tę dobrą szkołę, jak mówię, Wszyscy, z wyjątkiem Kukuńka, bo on nie wiem, czy by skończył, czy nie, no i pana Lecha Kaczyńskiego. A poza tym wszyscy, nawet pan Kazimierz Marcinkiewicz skończył dyskord. I to nam rzuca pewne światło, jak się zostaje w Polsce premierem albo prezydentem, prawda? Bo na przykład Aleksander Kwaśniewski skończył jak najbardziej. Bronisław Komorowski też, Donald Tusk skończył. Czego już chcieć więcej?.