VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Muzyka Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Moi drodzy, w pierwszej części mojego wystąpienia starałem się ukazać te początki kultu Andrzeja Boboli. Zwróciłem na to uwagę, że czcimy Andrzeja Boboli na wyraźne jego życzenie w Strachocinie. Że jeśli jest to sanktuarium, to dlatego, że on cię o to upomniał. Na końcu powiedziałem tego swojego wystąpienia, że z początku uważaliśmy, że słowa, które powiedział Andrzej Bobola dotyczą Strachocinia. I taka jest prawda, bo jako świadek rozwoju kultu w tej parafii to, co mówię, to jest wiedzą najpewniejszą, bo słuchacie źródła. Tego, który się Bobola posłuży w tej parafii, aby tutaj był kult, aby tutaj wypraszał łaski i żeby to, co wszystko jest w tej parafii, aby w niej było.
I chcę powiedzieć, że takim milowym krokiem w odkryciu słów Andrzeja Boboli, zaczęliście mnie czcić, że Strachocinia był rok 2015. Dlaczego na tą datę zwracam uwagę? Na maj 2015 roku. Ponieważ wtedy była pielgrzymka polskich patriotów, chcieli się modlić za ojczyznę i jako kustosz z sanktuarium, który miał przewodniczyć tej uroczystości, prosiłem św. Andrzeja Bobolia, by mi pomógł w przygotowaniu kazania. I wtedy św. Andrzej, niejako wewnętrznie mi wytłumaczy, wyjaśnił, wynajmniej tak zrozumiałem, że jego objawienia, wszystkie, które dotychczas były, mają związek z naszą ojczyzną. Że tu nie chodziło tylko o Strachocinę, ale w tym objawieniu chodziło o naszą ojczyznę. I teraz proszę sobie zauważyć, bo są trzy takie ważne objawienia Andrzeja.
Pierwsze to jest Piński rok 1702. Państwu chcę zaznaczyć, że ten słynny misjonarz, Andrzej Bobola, jezuita, który poniósł przez 16 maja 1657 roku okrutną śmierć męczeńską w Janowie Polskim. Bowiem Pius IX, który Andrzeja Boboli beatyfikował 30 października 1853 roku, powiedział, że jest to największy męczennik Kościoła. Wielu z nas z pewnością ma jakiś obraz męczennika i wie, że męczennicy to są ludzie, którzy przelewali krew za wiarę i niektórzy przelewali ją w takich dramatycznych okolicznościach. A tutaj papież mówi, że to jest największy męczennik, czyli proszę sobie wyobrazić, jaki musiał cierpienia ponosić święty Andrzej. I mimo jego gorliwości, mimo jego okrutnej śmierci, jednak trzeba powiedzieć, że nikt z ludzi nie podjął się przygotowania jakiegoś procesu beatyfikacyjnego.
Bo Andrzej Boboli całkowicie zapomniał. Ktoś zapyta dlaczego. Ponieważ świętość, którą realizował w życiu Andrzej Bobola jest nieco inna niż te, do których jesteśmy my przyzwyczajeni. My uważamy, że święci to są ludzie tacy ułożeni, jest wawiający problemów, ludzie pokorni, ludzie oddani. A święty Andrzej Bobola nam ukazuje, że świętość ma też inne oblicze. Że świętość to jest przede wszystkim pełnie niewoli Bożej, to jest wierność, poznanej prawdzie, to jest nawet cierpienie z powodu tego, co mi Bóg przekazał. Mówię, kiedy Andrzej Bobola za życia włączył się w jednanie zwaśnionych chrześcijan, nie wszyscy to rozumieli, nie wszyscy pochwalali jego pracę. I nawet uważali, że jest nieposłuszny, że problemy sprowadza na Kościół.
I w takich okolicznościach odchodzi Bobola. Dlatego też wydaje mi się, że wraz z śmiercią to w cudzysłowie jakiś problem bobolowy został zakończony. Kiedyś ludzie całkowicie o nim zapomnieli, nikt się do niego nie modlił. Na 17 kwietnia 1702 roku Bobola pojawia się w Pińsku. W podziemiach Kościoła znajduje się jego trumna. I pojawia się Marcinowi Godebskiemu, który jest rektorem, kolegiem jezuitów w Pińsku. W jakiej okolicznościach? Na te okoliczności Andrzej zwrócił uwagę, kiedy mi pewne rzeczy tłumaczył. Mianowicie wojska szwedzkie zbliżały się do miasta. Rektor miał świadomość, co czynią szwedzi, gdy przychodzą do miasta. Rabują, niszczą, palą, kradną. Dlatego też zmartwiony zastanawiał się do kogoś zwrócić się o pomoc, żeby uratować miasto, uratować kolegię.
I wtedy do tego obolałego rektora, jezuity, wchodzi do celi inny zakonnik i mówi, jestem wasz współbrat, Andrzej Bobola. I to jest właśnie dziwne. Wielu nie może zrozumieć tych objawień Andrzejowych. On mówi w ten sposób, jeśli odnajdziecie moją trumnę, która znajduje się w podziemiach Kościoła, oddzielicie tą trumnę od innych, to ja was uratuję przed szwedami. A więc Bobola objawia się w tym momencie, gdy miasto jest w niebezpieczeństwie, gdy chrześcijanie, katolice są w niebezpieczeństwie. I mówi, ja wam pomogę, ale musicie coś zrobić. Dlatego też zadają pytanie, co to za święty, który oczekuje, żeby coś zrobić, to on coś zrobi. Może trzeba inaczej popatrzeć na św. Andrzeja Boboli.
On nam ciągle przypomina, żeby nam niebo pomogło. To my też musimy coś zrobić. Nie ma nic za darmo. Czy Pan Jezus nam o tym nie mówił? Za co niebo się dostaje? Za co się jest zbawione? Nie za darmo. Za uczynki wykonane płynące z wiarą. I to jest właśnie istotą. Oczywiście, że rektor Godebski nie znał Andrzeja, nikt o nim w zakonie nie mówił, ale kiedy weszli do podziemi Kościoła i znaleźli ciało zachowane od rozkładu w trumnie, zmienili trumne i wynieśli do bocznej nawy, miasto zostało uratowane. Gdyby nie było tego objawienia Andrzeja, to pewnie nie byłoby go dzisiaj w katalogu świętym.
Właśnie to objawienie było wezwanie skierowane do Jezuitów, aby jeszcze raz przyjrzeli się swojemu współbratu. I inaczej go ocenili, bo dotychczas ta ocena Andrzeja była inna. I to jeszcze ponowne spojrzenie na to, co robił, na to, kim był, sprawiło, że rozpoczął się przygotowanie do procesu badyfikacyjnego. I to jest pierwsze objawienie. Andrzej przyszedł dlatego, że wiara nasza, katolicyzm, bo Szwedzi byli protestantami i miasto było zagrożone i zaoferował pomóc. Drugie objawienie Andrzeja Boboli miało miejsce w 1819 roku w Wilnie. Kiedy się objawia? Komu się objawia? Szanowni Państwo, ja mówię to, co ja przeżyłem i dzielę się tylko świadectwem. I mam takie wewnętrzne wyjaśnianie.
Tym kapłanem, do którego Andrzej Bobola przyszedł był Alorizy Korzeniewski, Dominikani, który nie mógł się pogodzić, że Polski nie ma na mapach świata, że Polska jest pod zaborami. Dlatego też głosił patriotyczne kazania, mobilizował ludzi do jakiegoś powstania. I to doszło do zaborczych władz Rosji, przyjechały władze i rzekły władzom Dominikanów w tego klasztoru Wilnie, że jeśli ten zakonik będzie dalej się tak zachowywał, to zamknął klasztor i Dominikanów wyrzucał z Wilny. Dlatego on mógł się tylko poruszać po terenie klasztoru, nie wolno mu się było z ludźmi kontaktować z miasta. I on z tego powodu bardzo cierpiał. I do tego obolałego zakonika przychodzi w 1819 roku inny zakonik i mówi, jestem Andrzej Bobola jezuita. I przekazuje mu trzy przepowiednie.
Pierwsza przepowiednia dotyczyła odzyskania niepodległości. Powiedz Polakom, że jak się skończy Wielka Wojna, Polacy będą znowu na mapach świata. Drugie, nadejdą czasy, że będę patronem Polski. I trzecia przepowiednia, jeżeli będę głównym patronem, Polska będzie pełna rozkwit. Jeśli wejdziemy w to wszystko, te dwie pierwsze przepowiednie się spełniły. Powiem Andrzej Bobola, przepowiedział, że odzyskamy niepodległość i po 99 latach się odzyskali. Powiedział, że będzie patronem Polski i stały się to w 2002 roku. Trzecia przepowiednia jest jeszcze niewypełniona do końca, która wiąże się z pomyślnością naszej ojczyzny. Ale o tych sprawach powiem w innym momencie. I teraz trzecia sprawa dotycząca objawienia w strachu ciń. To był rok 1987. Wiemy, że Polska była wtedy pod wpływami Związku Radzieckiego.
Ale już zaczęły się dokonywać pewne przemiany w Polsce, już była Solidarność. Już ludzie szukali jakichś nowych rozwiązań w tej naszej ojczyźnie. I nikt wtedy nie przypuszczał, że za dwa lata w 1989 roku będą pierwsze demokratyczne wybory w Polsce powojennej. Nie w pełni demokratyczne, ale mieliśmy już jakiś wpływ na wybór ludzi. I proszę sobie zauważyć, że Andrzej Bobola przychodzi w 1987 roku i mówi, zacznijcie mnie czcić. Dzisiaj to inaczej patrzymy. To było właśnie słowo skierowane do Polaków tu w Strachu Ciń. Dlatego ono jest tak ważne. Jest to słowo na dzisiejsze czasy, że jeśli chcemy ocalić wiarę w naszej ojczyźnie, moralność chrześcijańską, jeżeli chcemy zatrzymać tożsamość narodową, potrzebna nam jest modlitwa do św.
Andrzeja Boboli całego narodu. I tak to dzisiaj państwo rozumie, że objawienia Andrzeja Bobole to Pan Bóg nie pozwolił o nim zapomnieć, bo to jest bardzo ważny patron naszej ojczyzny. I z jego pomocą moglibyśmy dokonywać wielkich rzeczy, ale to trzeba uwierzyć, tak jak uwierzyli biskupi w 1920 roku w Częstochowie. Kiedy Polska była w niebezpieczeństwie, bo bolszewicy zbliżali się do Warszawy i udali się na Jasną Górę, by poświęcić ojczyznę niepokalanemu sercu Maryi, najświeczemu sercu Jezusa, wtedy biskupi powrócili z Jasnej Góry, że Polska uratuje błogosławionego Andrzeja Bobola. Dlatego też w Warszawie kardynał Aleksander Kackowski zarządził nowenne dziewięciodniową do błogosławionego Andrzeja Boboli, błogosławionego Władysława Zgielniowa i w ostatnim dniu nowenny stał się cud nad Wisłą.
Mówią wszyscy, że tylu ludzi w Warszawie jeszcze nie było, nie brało tyle udziału w procesjach, w których m. in. brał udział Trumienka z relikwiami Andrzeja Boboli i w ostatnim dniu nowenny ten cud nad Wisłą. Andrzej Bobola za ten cud nad Wisłą w podzielce został kanonizowany 17 kwietnia 1938 roku. Dzięki temu rozumiemy słowo Andrzeja Boboli, że wypowiedziane tu w Strachocinie to nie jest dotyczące tylko, żeby tu powstało nowe miejsce kultu. Ale św. Andrzej Bobola z tego miejsca chce upraszać łaski naszej ojczyźnie. Dlatego Strachocina jest tak ważna, żebyśmy tu mogli przyjeżdżać, modlić się za przyczyną, jego za ojczyznę. I w Strachocinie jest to miejsce, gdzie Andrzej Bobola ciągle przypomina Polacy. Zacznijcie mieczcieć. Zapłac, szczęść Bożym.
.
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.