VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
a pozwolą Państwo, że przywitam naszego reportera Paweł Kaźmierczak jest z nami, bo od Twojego reportażu rozpoczniemy. Pół roku temu opowiedziałeś historię przedsiębiorcy, którego zniszczyła potężna zorganizowana grupa przestępcza. Tak jest. Dziś wracamy do tej sprawy. Dlaczego? Znaczy udało nam się zdobyć początkowo informacja, potem już dowody poświadczające, że z przestępcami współpracowali pracownicy Sądu Okręgowego. No to mocno. Zapraszam zatem Państwa do obejrzenia reportażu Nietykalni. Oficjalnych maili sądowych ktoś przed ogłoszeniem wyroków przesyłał członkom grup przestępczych treści tych wyroków? Tak, tak robi. Jeżeli ktoś ma gwarancję nietykalności, to może się posuwać nawet do tego typu rzeczy. Może puszczać nawet z oficjalnej maili sądowej.
18 listopada ubiegłego roku w magazynie Ekspresu Reporterów emitujemy reportaż, który jest wynikiem naszego ponad półrocznego dziennikarskiego śledztwa. Przedstawiamy w nim szokującą historię Jacka Santego. Przedsiębiorcy z szatku obok Łodzi, który stał się ofiarą grupy przestępczej i wy wyniku jej działalności stracił dorobek całego życia. Próbowano podpalić mi dom, próbowano mojej córce podpalić dom, podpalono mi środki transportu, zniszczono mi turbinę wiatrową i posunięto się nawet do tak dalekich kroków, że przygotowywano uprowadzenie mojego syna. Ta organizacja specjalizuje się w wyłudzaniu środków finansowych od instytucji bankowych, prywatnych przedsiębiorców, a także w wyłudzaniu środków finansowych z budżetu państwa. Po emisji reportażu kontaktuje się z nami kilkunastu przedsiębiorców z Polski oraz z Niemiec i Kanady.
Wszyscy twierdzą, że padli ofiarą tej samej grupy przestępczej, która doprowadziła do ruiny Jacka Santego. Wkrótce potem prokuratura okręgowa w Sieradzu powołuje specjalną grupę śledczą, która ma się zająć wyjaśnieniem sprawy. Nasz reportaż przerywa zmowę milczenia. Ludzie, którym bandyci ukradli wiele milionów złotych zaczynają w końcu zeznawać. Okrzywdzenie nie od razu składali zawiadomienia, byli w jakimś tam sensie pewnym zastraszeniem. Prokuratura tak na serio zajęła się tą sprawą, to Pana wizycie, proszę Pana, pierwszej wizycie w prokuraturze w Sieradzu. To był proszę Pana też ten moment przełomowy w tej sprawie. Na początku tego roku nawiązuje z nami kontakt człowiek, który twierdzi, że z przestępcami, których ofiarą padł m. in.
Jacek Santy współpracują ludzie zatrudnieni w łódzkim wymiarze sprawiedliwości. Przez kilka tygodni informator komunikuje się z nami jedynie za pośrednictwem maili. Na początku kwietnia informator poprzez kuriera przesyła nam wydrukowane kopie maili, które z oficjalnego urzędowego adresu sekretariatu Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Łodzi trafiły w ręce przestępców. Są w nich treści wyroków i postanowień wydanych m. in. przez Wydział Gospodarczy Sądu Okręgowego w Łodzi. Na mocy tych orzeczeń Jacek Santy i kilku innych przedsiębiorców, pozwanych przez członków grupy przestępczej o zwrot fikcyjnych długów, straciło majątek wart kilkadziesiąt milionów złotych. Jacek Santy od nas dowiaduje się o sprawie.
W tych mailach są postanowienia, także wyroki Sądu Okręgowego w Łodzi na pana niekorzyść i członkowie tej grupy przestępcy te wyroki, te postanowienia sądu mieli wcześniej, kilka dni, dwa, trzy dni wcześniej, niż sąd je wydał. To są te dokumenty. Dokumenty to są, wie pan. . . Niech pan zobaczy skąd to wystanowienia. Proszę zobaczy, ja pana pokażę skąd to wypływało. Źródłem na przecieku tych informacji był pierwszy wydział cywiny Sądu Okręgowego w Łodzi. Dziadostwo, dziadostwo panie redaktorze jest w wymiarze sprawiedliwości. Ten wymiar sprawiedliwości wcale nie powinien nazywać się wymiarem sprawiedliwości.
Jest to proszę pana grupa ludzi połączona biznesowo, proszę pana w różnych proszę pana konfiguracjach, która prawo, proszę pana potrafi ustalać tylko i wyłącznie dla swoich prywatnych interesów. Myślę, że pozostaje żywić nadzieję, że to się działo jednak poza wiedzą i świadomością sędziów. Informator, który przekazał nam wydruki maili z wyrokami, które trafiły z Sądu Okręgowego w Łodzi w ręce grup przestępczych, zgadza się w końcu na spotkanie. Czekaj, gdzie się mogę z panem spotkać, porozmawiać? W centrum Łodzi. Dobra. Dlaczego pan się zdecydował, żeby przekazać mi te maile? Dlaczego pan to zrobił? Bo coś we mnie pękło. Już nie mogę na to patrzeć.
W jaki sposób ci ludzie, którzy siedzą w tym przestępczym świecie, mieli dostęp do sądowych wyroków, do postanowień Sądu przed tymi wyrokami ogłaszonymi? Jak to w ogóle możliwe? Mieli swojego człowieka. Bo mają ludzi wszędzie, tam też mają swoich ludzi. Te wszystkie wyroki, postanowienia były wysyłane z Słowisjonego Adresu Sądu Okręgowego w Łodzi? No tak. No tak, wie pan. Sytuacja była tego typu, że po prostu ta osoba czuła się tak bezkarna, że nawet nie zachowowała pozory ostrożności. Jak się okazuje, maile, do których załączone były wyroki, trafiły między innymi do Artura S, mężczyzny widocznego na tych zdjęciach. To człowiek, którego śledczy podejrzewają między innymi o wypranie kilkudziesięciu milionów złotych z nielegalnych transakcji bankowych.
Artur S, według śledczych, zlecał też gangsterom podpalenia domów i samochodów należących do Jacka Santego i kilku innych biznesmenów. Wspólnicy Artura S planowali też porwania dzieci przedsiębiorców. Informator pokazuje nam fragmenty korespondencji mailowej pomiędzy bandytami a pracownikami wymiaru sprawiedliwości. Mam dojście do przewodniczącego sądu rejestrowego na Pomorskie, czy to się przyda? Jutro idę po wadzie z terminem sprawy, wezmę w was tą kasę najwyżej mi o otwarz. To wszystko mogli załatwić? Tak, mogli wszystko załatwić. Można zastanawiać się, czy jest jeszcze coś w Polsce, co może zaskakiwać, czy zadziwiać. W zasadzie powinno się powiedzieć szok, powinno się powiedzieć, że trudno sobie wyobrazić tego typu sytuacje, ale jak widać one się niestety zdarzają.
Skąd pan to wszystko wziął? Tego też panu nie mogę powiedzieć. Dlaczego pan zcytował się na to, żeby to nam przekazać menu? Przecież panu powiedziałem, jeśli nie media to kto? Przecież nikt nie jest zainteresowany, żeby to wjaśnić, poza mediamem. Docieramy też do danych kobiety, która według naszego informatora bezprawnie wyciągała z akt wyroki oraz ich uzasadnienia, a następnie z oficjalnego adresu mailowego sądu okręgowego w Łodzi oraz za pośrednictwem służbowego faksu wysyłała je do przestępców. Tropy prowadzą nas do kierowniczki sekretariatu wydziału cywilnego sądu okręgowego w Łodzi. Przekonam pani Zofii. Do wyszło pan kierownik. Ja poczekam na panie. Jakie będzie? Zasadnictwne. To jest może kierownik? Tak. Czarny zęb. Świetnie. Tak, no świetnie. A tu pan kierownik, więc z terenu cywilnego sądu.
Jesteśmy w posiadaniu dokumentów, które wypływały z tego wydziału. Pierwszy. cywilny. opoloc. sow. gov. pl to są postanowienia sądu wyroki sądu uzasadnienia sądu sądu gospodarczego w Łodzi. I te dokumenty wypływały stąd. Coś pani o tym wie? Ale czy to pani wysyłała? Proszę pana, proszę mi rozmawiać z tym. Proszę iść do prezesa skoro ma pan zaśmierdzał, powiadam prezesowi, prezes mi będzie wygrał. Po prostu nie mogę z panem wyzwać. To skąd to się wziął panie kierownik? Skąd to się wziął? Nie będę z panem rozmawiać. Ale to pani wysyłała czy proszę państwa? Proszę pana, proszę mi nie pytać o takie rzeczy. I pani o tym nie wie? Pytanie proste. Czy pani też w tym wie czy nie? O tej sprawie. To jest proste pytanie.
Ale ktoś pani wie czy pani nie wie? Proszę pana, nie rozmawiam. Informator ujawnia nam też dane mężczyzny, który był łącznikiem przestępców z łódzkim wymiarem sprawiedliwości. Kim jest ta osoba? Ona pracuje w sądzie? Kto to jest? To nie jest osoba, która pracuje w sądzie. Ta osoba była łącznikiem między tym wszystkim. Okazuje się, że to syn kierowniczki sekretariatu Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Łodzi. Z treści maili jasno wynika, że to właśnie on jako pierwszy bezprawnie otrzymywał z sądu maile z wyrokami, a potem przesyłał je do grup przestępczych w tym do Artura S. Mężczyzna jest pracownikiem Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Też wyrok byłbyś przygotowany wcześniej, dlatego mogli znaleźć.
Mężczyzna, który przesyłał Arturowi S sądowe dokumenty przekonuje nas, że to rzekomo Artur S przychodził do jego mamy, do biura w Sądzie Okręgowym z gotowymi wyrokami oraz postanowieniami i prosił, żeby wysłała je synowi. To on przychodził do pana mamy z wyrokami, a pana mama z adresu sądowego wysyłała do pana te wyroki i postanowienia? No od razu z sądowego chyba, nie wiem, czy żeby się wreszcie odszukać. Takie przewidzenie jest, tak? Tak naprawdę nie powinna. Skąd pana mama wzięła te wyroki, panie ***? Nie mogłem iść do tego typu dokumentów. Odlegał, on przychodził do sądu. Ktoś informacje z sądu wyciągał, przekazywał przestępcom. Proszę pana, to taki ktoś nie powinien w tym sądzie od jutra przybywać.
I powiem panu, że prezes sądu dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim dla własnego honoru, powinien w instytucji, którą zarządza zrobić porządek w trybie natychmiastowym. Z tymi dokumentami miałem okazję zapoznać się przed dosłownie kilkoma minutami w czasie rozmowy z nami. Stąd oczywiście dla mnie stanowią one zaskoczenie. Jestem zresztą też poważnie tym zaniepokojony. Tyle mogę odpowiedzieć w tej chwili. W tej chwili zamierzam wdrożyć postępowanie wewnętrzne, które będzie zmierzało do ustalenia, czy rzeczywiście z naszego sądu, a jeśli tak, to z jakich miejsc w tym sądzie, mam na myśli Sąd Okręgowy w Łodzi, te dokumenty wychodziły. I po ustaleniu tego, no oczywiście dalszą konsekwencją będzie w sytuacji, gdy stwierdzimy, że zachodzi obawa popełnienia przestępstwa, powiadomienie odpowiednich służb.
Informator przekazuje nam też raporty, w których są szczegółowe informacje na temat firm prowadzonych przez Jacka Santego i innych przedsiębiorców. Te wszystkie dane objęte tajemnicą skarbową w nieznanych okolicznościach trafiły w ręce przestępców, w tym do Artura S. Jak to jest możliwe, że członkowie tej grupy przestępczej, ja to otrzymałem od informatora, Panie Jacku, bo ja nie wiem, pan tych dokumentów zapewne nie zna, na przykład posiadali pełną wiedzę na temat stanu panu majątku, pana rozliczeń podatkowych, pacenia podatku VAT, innych rozliczeń. Jak to jest możliwe, skąd oni to mieli? Nie mam najmniejszego pojęcia, wie pan. Ja myślę, że akurat jeżeli te rzeczy, proszę Pana, będą przedmiotem postępowania prokuratorskiego, to nie będzie problemu, żeby ustalić źródło, proszę Pana, wyciekł tych informacji.
Już mamy sygnaturę, mamy już pewien materiał, który jest dla nas punktem wyjścia do kontaktu z prokuraturą. Może się zdarzyć również tak, że to prokuratura nas wcześniej spytała o pewne szczegóły związane z dokumentami, które znalazły się w niepowożądanych rękach. Docieramy do jednego z takich raportów. Jego autorem jest emerytowany oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Raport powstał na zlecenie Artura S. Są w nim informacje objęte tajemnicą skarbową. Kilka dni później w centrum Łodzi odnajdujemy biuro, którego właścicielem jest emerytowany oficer służb specjalnych, autor raportu. Tutaj? Ciupe? Tu jeszcze pewnie pan sprawę pana Artura S. Przeszłam do wybaczy panu, ale. . . Po pierwsze, proszę wyłączyć kamerę. A dlaczego? Ponieważ nie chcę, bo nie filmowano.
Wie pan co, bo chciałbym z panem porozmawiać. Jak pan zdobył te dokumenty przekazał pana Artura S. Ale nie mam pojęcia o czym pan mówił. No deklaracje podatkowe, VAT-owskie o dochodach, o darowiznach, o stanie majątkowym. Nie przekazał pan nigdy takich dokumentów pana Artura S. Nigdy nie przekazam takiego dokumentów żadnemu mojemu klientowi. A pan mnie wprowadza w błąd niestety. Nie wprowadzam. Nie będziemy na ten temat rozmawiać. 4 maja, policyjni antyterroryści zatrzymują na przedmieściach Łodzi Artura S. Człowieka, który według dowodów zebranych przez prokuraturę stoi na czele grupy przestępczej, której ofiarą padł m. in. Jacek Santy. Śledczy zatrzymują też działających na zlecenie Artura S. bandytów, którzy zastraszali przedsiębiorców. Śledczy stawiają Arturowi S.
13 bardzo poważnych zarzutów. Przedstawiono mu zarzuty natury kryminalnej, jak również natury gospodarczej. W skrócie można powiedzieć, że chodziło głównie o wymuszenia rozbójnicze. Artur S. żądał zwrotu długów od swoich kontrahentów. Przy czym to żądanie było również dodatkowo wzmacniane różnymi zachowaniami osób, którymi kierował. Osoby, które dopuszczały się czynów karalnych. Mianowicie dochodziło do podpaleń, włamań, kradzieży również i przygotowywania, porwania syna pokrzywdzonego. Miałe zmiękczyć pokrzywdzonego i zmusić go do realizacji zobowiązania. Tutaj wchodzą również zdarzenia polegające na oszustwach. Sprzedaż tej samej elektrowni wiatrowej kilku osobom, a więc wyłudzano w ten sposób duże pieniądze. Jeden z pokrzywdzonych płacił 4,5 miliona złotych, inny 1,5 miliona, a więc mamy do czynienia z bardzo poważnymi sumami.
Za te przestępstwa grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Dwa dni po zatrzymaniu Artura S. jedziemy do firmy Jacka Santego. Przez kilka godzin czekamy na decyzję sądu, który ma zadecydować czy Artur S. trafi do aresztu. Przez przypadek orientujemy się, że od kilkudziesięciu minut jesteśmy obserwowani przez trzech mężczyzn, którzy poruszają się dwoma samochodami na łódzkich numerach rejestracyjnych. Szybko, łap go. Na L. Kamery do łapy, do łapy, bez petyby. Złapy go. No zanaj nie przyjechał z młodzie do pana. No tak, no. Dostaliśmy ogon. Możemy bez złogzaj. Był się pan zagrożony? No tak, no widział pan. Dzisiaj był pan świadkiem proszę pana.
Jeżeli ktoś przyjeżdża za panem proszę pana, za mną i za moją rodziną jeździ od pięciu lat, no to, wie pan, trudno żyć i nazwać to życie proszę pana komfortowe. Sąd rozpatrujący wniosek prokuratury o areszt dla Artura S. nie ma żadnych wątpliwości, że mężczyzna musi natychmiast trafić za kratki. Jest rozstrzygnięcie. No i? Areszt. Jest areszt. Do sierpnia. Do szóstego sierpnia. Z możliwością przedłużenia. Jest areszt. Pobudzień. Pierwsza dobra wieta pośród kilku lat. To jest znowucie jego miejsce. Na pewno mi lżej. Na pewno mi lżej, ale mówię, że to jest pierwszy, pierwszy mały krok i miejmy nadzieję, że następne będą już takie bardziej mirowe.
Prokuratorzy wprost mówią, że lada dzień dojdzie do zatrzymań kolejnych osób zamieszanych w sprawę. Sprawa będzie się rozwijać i podmiotowo i przedmiotowo, a więc wejdą kolejne zagadnienia, które będzie należało wyjaśnić, jak również w grę wejdą również zatrzymania i przedstawianie zroczy. Według nieoficjalnych informacji w temat nieprawidłowości w łódzkich sądach włączyło się centralne biuro antykorupcyjne. Jego przedstawiciele ze względu na dobro śledztwa nie chcą udzielać w tej sprawie żadnych informacji. No ale w tym momencie po prostu ktoś będzie musiał uderzyć w sąd okręgowy. Tak będzie musiał uderzyć w sąd okręgowy, dlatego jeżeli pan tego nie może wziąć, to nie będzie w stanie.
Jest wiele jeszcze rzeczy przede mną, które proszę pana będę się starał proszę pana wyjaśnić i ten, który proszę pana maczał palce w tym co spotkało mnie, moją rodzinę i w tym, że zniszczyli mi firmę, to musi sobie podnieść konsekwencje. I dopóki będę miał zdrowie i dopóki będę miał siłę, to będę do tego dążył. Ale oni też pana zniszczyli chyba w tej sprawie? No wie pan, to się nie wróci. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy proszę pana te 5 lat odwrócili. Nie ma takiej opcji.
Ból wersujący reportaż pokazujący dość smutne oblicze w miarę sprawiedliwości, powiedz co na to są, rzeszcznik sądu apelacyjnego w wodzi w szeregu informował mi telefonicznie, że, nasze informacje przekazane panu procesowi są do tym, że wyciekały informacje z sądu poprzez maile, a w niepowołone ręce to są informacje prawdziwe ten fakt miał mieć, że nie było.
Przez maile w niepowołone ręce to są informacje prawdziwe ten fakt miał miejsce niestety nie wiem jaka konsekwencja poniesiej prezesownicy którzy tego się dopuścili ponieważ zresztą sądą przez telefon nie chciał o tym rozmawiać dotarłeś do ból wersujących faktów czy te fakty także zna prezes sądu znaczy potem reportażu pan prezes już już na wszystkie fakty które mogliśmy ujawnić w tym reportażu pan prezes o tym nie otrzymał tylko 2 dokumenty tych dokumentów jest dużo więcej w reportażu pokazać pokazać także inne dodatkowe fakty ja mam nadzieję, że potem w reportażu ktoś w sądzie wreszcie nie ma w tym postaci.
Właśnie się skontroluje parę wydziałów sekretariatów których działy się te wszystkie rzeczy może ruszyć rzeczywiście mam nadzieję powiedz jeszcze na koniec co z pokrzywdzonymi bo poza panem Jackiem jest jeszcze kilkunastu biznesmenów którzy stracili miliony tak no to wciąż są nowi pokrzywdzani ponieważ ludzie którzy przez to grupa zostali pokrzywdzani po tym pierwszym reportażu zaczęli w końcu mówić po tym reportażu może kolejni się pojawią ludzie którzy zaczną mówić oni walczą o swoje walczą o swojej o dobytek swojego życia no tak ja mam nadzieję, że wkrótce nasze wkrótce to potrwa na pewno długo no ale bardzo ważne jest to, że w tą sprawę się włączyły odpowiednie służby które prowadzą postępowanie dochodzenie w ciągu najbliższych kilku dni będą kolejne zatrzymanie i to naprawdę ważnych osób przełom nastąpił bardzo dziękuję to Paweł Kazimieczak autor tego reportażu proszę państwa jak długo można mieszkać we własnym.