VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Trafi do mnie całkiem nowy laptop ze starym jak świat problemem. Grze się niemiłosiernie. W pierwszych sekundach po włączeniu gry ta sztuka przebija 100 stopnic, osłysza na procesorze i ponad 90 na układzie graficznym. Nawet nie chcę włączać żadnego stres testu, bo jest więcej niż pewne, że urządzenie ulegnie awarii. Znowu. Dlaczego znowu? O tym opowiem w tym materiale serwisowym, lecz na samym gadają się nie skończy, przebowie nam ze sobą zmiennofazowy materiał termoprowodzący Honeywell PTM7950 i pokaże wam jak naprawić tego typu usterkę, której laptop dorobił się w oficjalnym serwisie Lenovo. Oj, duży wstyd. Z tej strony Paweł, a ty oglądasz kanał Tech Maniac HD. Zapraszam.
I wystarczy go wkleić w ustawieniach aktywacji, co nie tylko zalegalizuje twoją wersję systemu, ale także pozwoli ci na bezproblemowe przejście na Windows 11. Pakiet ofisa aktywujesz i przypiszysz do swojego konta w równie prosty sposób, a z kodem TMHD otrzymasz dodatkowe 20% zniżki, które przy okazji różnych świąt i wydarzeń potrafi wzrosnąć do 30%. Przestań przepłacać i już teraz odbić stronę. Jak pewnie wiecie, Legiony 5 są bardzo popularnymi często polecanymi laptopami skierowanymi do graczy. Głównie dlatego, że modele te są atrakcyjne cenowo, przynajmniej pod względem konfiguracji sprzętowej. Wyglądają też całkiem nieźle. Szkoda tylko, że w wielu recenzjach tak nieprofesjonalnie przeprowadzane są testy termalne, które pokazują rzeczywiste możliwości i limity układu wchłodzenia. W moich materiałach zawsze takie rzeczy odnajdziecie, więc warto subskrybować.
No ale dzisiaj recenzji tego modelu przeprowadzać nie będę. Wystarczy powiedzieć tyle, że po około 50 godzinach grania od zakupu układ graficzny RTX 3060 uległ usmażeniu. Właściciel oddał go na gwarancję, w ramach której producent wymienił płytę główną. Gdy wszystko przyrutowane jest do płyty to wiadomo, że najłatwiej wymienić jest całość, a to już spory koszt. Gdy urządzenie wróciło z serwisu, właściciel włączył dla sprawdzenia grę, a temperatury błyskawicznie poszybowały do niebezpiecznie wysokiej wartości, ale całe szczęście ten szybko zareagował i w obawie przed kolejnym ubiciem urządzenia grę wyłączył. Na redditzie odnajdziemy mnóstwo wątków, których nieszczęśliwi właściciele Legionów narzekają na jakość serwisu Lenovo, który zamiast polepszyć sytuację tylko ją pogorszył.
Właściciel pechowego urządzenia przypuszcza, że przyczyną problemu może być źle wykonana aplikacja pasty termoprowadzącej lub nawet totalny brak termopadów. Żeby nie było, zaleciłem mu ponowny kontakt z serwisem. Gwarancja w końcu jest i obejmuje ona także taką usterkę, a tym bardziej niewłaściwie wykonaną naprawę. Jednak pozbawiony już ostatecznie wszelkiej nadziei i rozczarowany brakiem profesjonalizmu serwisu, właściciel laptopa skontaktował się ze mną. Wychodzi na to, że oficjalny serwis nie stanął na wysokości zadania. Zresztą, sądząc po liczbie wpisów na redditzie, nie jest to zapewne pierwszy ani ostatni raz, więc nie ma co się dziwić właścicielowi, że ten woli zapłacić z własnej kieszeni za serwis. W takim razie, zabieramy się za rozbieranie delikwenta rozpoczynając od 10 śrubek, które odkręcam krzyżaczkiem.
4 umieszczone w przedniej części urządzenia są zauważalnie krótsze. Cała pokrywka trzyma się dodatkowo na zatrzaskach i aby ją uwolnić, zwykle podważamy ją przy pomocy cienkiego plastiku. Dubanie śrubokrętem czy innym metalowym narzędziem może doprowadzić nie tylko do porania krzyżka, ale i do wyczyszczenia krzyżka. Dubanie śrubokrętem czy innym metalowym narzędziem może doprowadzić nie tylko do poranienia tworzywa czy połamania zatrzasków, ale można tak wyrwać jakieś kabele lub co gorsze uszkodzić ścieżkę na PCB czy któryś z komponentów. Ewentualnie można tak doprowadzić do zwarcia, dlatego plastikowa łopatka jest mocno rekomendowana, chociaż w tym przypadku nie mogłem znaleźć odpowiedniej przestrzeni, aby w ogóle zacząć cokolwiek podważać, a że pod ręką miałem przystawkę to właśnie z niej skorzystałem.
Pozwoliła ona na zgrabne rozłączenie tych dwóch elementów. Jeżeli potrzebujecie podobnych narzędzi to były one dołączone do niebieskiej maty. Wszystko kosztowało kilkanaście złotych, więc jak coś to linki również odnajdziesz w opisie. Zanim cokolwiek dotkniesz, wypnij wtyk baterii czy to paznokciem czy dowolnym znowu plastikowym narzędziem. Jest to prosta czynność, ale naprawdę bądź ostrożny i daj sobie na to czas. Pamiętaj, aby nie ciągnąć za kable. Po boka konektora są takie właśnie specjalne miejsca do podważenia. Skorzystaj z nich. Teraz włączamy myślenie, zwłaszcza jeśli wnętrze twojego laptopa wygląda odrobinę inaczej niż to, które mam przed sobą. Wygląda na to, że w tej wersji Legiona do podniesienia od promiennika cieplnego wraz z ciepłowodami należy uprzednio odkręcić wentylatory.
Tak więc w pierwszej kolejności odłączam ich zasilanie i choć przy tak małych konektorach naprawdę kusi, aby tu pociągnąć za kable, to oczywiście tego nie robimy. Jeśli palce masz za grube, paznokcie za krótkie, to użyj znowu plastikowych narzędzi. Penseta czy szczypczyki mogą być tu zbawienne, ale ja osobiście staram się unikać metalowych narzędzi. Oczywiście tam, gdzie jest to tylko możliwe. Przed odkręceniem wentylatorów przyglądamy się, czy nic nie stoi na naszej drodze i no cóż, oczywiście że tak. Odkręcam więc zakrywkę, pod którą znajduje się dodatkowy port M2 oraz bateria potrzymująca zasilanie BIOS-u. I tutaj taka mała dygresja. Jeśli chcesz zresetować ustawienia lub nawet usunąć hasło, to w dawnych czasach odłączenie takiej baterii było na to sposobem.
Jednak w nowych laptopach już niekoniecznie tak się uda. Jeśli jednak masz taką potrzebę, to spróbuj ją odłączyć, ale nie na 5 minut, a zostaw na godzinkę czy dwie. Ale ok, wracamy do sedna. Zauważyłem, że całość jakby odstaje i rusza się, a to podpowiada mi przyczynę tak wysokich temperatur, ale ok, wszystko po kolei. Odkręcam więc prawy wentylator. Z leka przytrzymuję go pokrywka, pod którą znajduje się karta sieci bezprzewodowych oraz podstawowy port M2. Można ją odkręcić, chociaż ja uznałem, że skoro jest ona taka sprężynująca, to da się wyjąć całość i bez tego. W kolejnym kroku powinniśmy poluźnić 6 śrub, które dociskają od promiennik ciepny wraz z ciepłowodami do procesora oraz układu graficznego.
Należy robić to w kierunku odwrotnym do numeracji, ale tak zacząłem się im przyglądać, no coś one odstają jakby za mocno, co nie? Pod palcem czuję, że minimalnie się wciskają na tych swoich sprężynkach. Biorę śrubokręt, odkręcam o 2 obroty w lewo i jest coś ultra lekko. Spróbuję więc wkręcić i idzie 5 obrotów na luzie, jakim cudem. Wygląda na to, że 6 śruba wcale nie była wkręcona. Patrzę 4, też idzie bez oporu. Robię zoom, aby dokładniej złapać co tu się wyczynia i rzeczywiście wszystkie jedna za drugą zwyczajnie nie są wkręcone.
Oj, osoba składająca ten sprzęt musiała nieźle bujać w obłokach tego dnia i owszem, każdy popełnia błędy, ale kontrola jakości to gdzie? Poszła na obiad? A może nie ma żadnej? Taki fuck up wygląda mega, mega słabo. Gdyby niezdrowy rozsądek właściciela, który od razu zaprzestał używać laptopa, to kolejna płyta główna z procesorem i układem graficznym byłaby usmażona. Im większe korpo, tym większy bajzę, ale idziemy dalej. Teraz należy podnieść od promiennik ciepny i tu trzeba być bardzo ostrożnym. Najpierw znajdź odpowiednią przestrzeń, żeby zahaczyć się czy to palcem, czy plastikowo łopatką, pamiętając o tym, że pasta termoprzewodząca potrafi się mocno zassać, później wyschnąć, a jej termopady też nieźle łączą powierzchnię.
Tutaj jednak nic się nie zassało, nic nie przykleiło, bo dociśnięte nigdy nie było. Ty jednak pamiętaj, że u ciebie może się naprawdę nieźle zassać i nie ciągnij na chama, bo pokrzywisz cię po wody. Mieć, jest w końcu bardzo plastyczna. Zamiast tego próbuj wykonywać takie minimalne wręcz pół milimetrowe obroty i przesunięcia. W ten sposób powinno ci się udać zerwać wiązania powierzchniowe i spowodować pęknięcie zaschniętej pasty termoprzewodzącej. Zbyt duże obroty uszkodzą termopady, więc tutaj, moi drodzy, z wyczuciem. No i co my tu mamy? Pasta jest, termopady są, ale na powierzchni układu graficznego mamy niezbity dowód wskazujący na partactwo, do którego doszło w serwisie lenovo.
Gdyby śruby były dokręcone, to pasta termoprzewodząca zostałaby ślicznie rozprowadzona po całej powierzchni rdzenia GPU. A jak widzimy, tylko jakieś pół jest pokryte, chociaż sam przecież jeszcze dociskałem całość paluchem. Dokręcałem śrubokrętem o te kilka obrotów, a tu taki placek. Procesor jest prawie cały pokryty, ale to tylko dlatego, że tam sobie pasty nie żałowali i ktoś siknął nią z grubej rury, co nie zmienia faktu, że brak docisku to brak docisku i transfer cieplny był taki, że prawie żaden. Właściciel prosił mnie, aby pozostawić oryginalne termopady i skoro ich stan wygląda jak najbardziej ok, czyli wydają się wilgotne i sprężyste, to je oczywiście zostawiam.
Nawet jeśli rozerwiesz któreś lekko, to tragedii też nie będzie i można je użyć ponownie, oczywiście o ile nie znajdzie jeden na drugi. Jeśli u Ciebie termopady są już w stanie agonalnym, to wymiana może być jak najbardziej konieczna. Zmiesz je suwmiarką, upewnij się na forach i zakup dobrej jakości pady o odpowiedniej grubości. W ogóle tutaj widać, że w górnej części są one trochę dociśnięte, dolne jeszcze nie miały odpowiedniego kontaktu, bo odkształceń praktycznie na nich nie znajdziemy. No cóż, w końcu cały układ chłodzenia trzymał się jedynie na tych śrubkach od wentylatorów. Tak, powtarzam, cały układ chłodzenia po serwisie Lenovo trzymał się na tych dwóch bocznych wentylatorach.
A będąc i przy nich, to jeśli u Ciebie są one mocno zakurzone, to jest to przecież najlepszy moment, aby je wyczyścić. Możesz w tym celu użyć sprężonego powietrza, szczoteczki i tutaj do plastiku antystatyczna ona być nie musi. Odkurzacz też się nada, ale z tym bardzo ostrożni i pamiętaj o przytrzymaniu wentylatora palcem, aby ten nie wkręcił się na zbyt wysokie obroty, gdyż coś takiego mogłoby go uszkodzić. Teraz czas oczyścić powierzchnię obydwu procesorów, jak i od promiennika. W tym celu wykorzystam alkohol izopropylowy oraz ręcznik kuchenny. W żadnym razie nie bawcie się w chusteczki do nosa czy papier toaletowy, są one zbyt miękkie i delikatne.
Podobno specyfik o nazwie KT5 sprawuje się jeszcze lepiej w usuwaniu starej pasty termoprowadzącej. Link do zakupu zostawię w opisie dla zainteresowanych. Pamiętaj też, że krzemowy rdzeń jest delikatny i zahaczając o jego krawędź można łatwo go łamać, dlatego ruchy wykonuj bardziej od środka w stronę zewnętrzną. Uwadą tej techniki jest to, że część starej pasty wyciągniemy poza rdzeń, ale raz, niczemu to nie szkodzi i dwa bawełniany wacik nasączony alkoholem izopropylowym czy wspomnianym KT5 pomoże ci oczyścić te krawędzie, więc ja tak sobie tu oczyszczam powierzchnię, ale zapomniałem wam wspomnieć o tym gdzie znajduje się pamięć RAM, dlatego szybko napomknę, że jest ona tuż pod tą czarną pokrywką.
W kwestii doboru pasty termoprowadzącej to nie będziemy tracić czasu na stare sposoby, gdyż inni już je sprawdzili i w tym modelu nie zdawały one za bardzo rezultatu, dlatego wykorzystam tutaj coś co istnieje od dawna w przemyśle produkcyjnym, a od krótkiego czasu stało się modne również wśród entuzjastów komputerowych. Oczywiście chodzi o zmiennofazowy materiał termoprowadzący Honeywell PTM7950. W tym filmie nie będę się nad nim rozpływał, powiem o jego właściwościach fizycznych, skuteczności i o wszystkim innym zdążę opowiedzieć przy okazji zmiany zwykłej pasty właśnie na to cudo W filmie dotyczącym RTX 4070 Ti. Po obejrzeniu tego jak najbardziej powinieneś zobaczyć właśnie tamten materiał.
Nawet jeśli interesuje Cię tylko temat laptopa to tam zawarte jest sporo wiedzy, która i tu Ci pomoże. Link zostawię pod koniec i wyopiś się abyś mógł spokojnie do niego przejść, ale to później. Teraz docięte kawałki kładziemy na układ graficzny oraz procesor. Staramy się nie zostawiać tłuszczu z palców na tym zmiennofazowym materiale, dlatego korzystam z lateksowych rękawic. Nie zapomnij zdjąć też folii ochronnej ze strony, na którą przyjdzie odpromiennik cieplny. Zwróć uwagę, że podłożyłem kawałek tworzywa pod prawą dłoń, dzięki czemu mogłem ją pewnie oprzeć na płycie głównej. Mogłem też nie zdejmować rękawic, ale ok, mądry po fakcie.
W kolejnym kroku staranie oczyszczone od promiennik cieplny z ciepłowodami obniżamy celując możliwie tak dokładnie jak się tylko da, aby ten wpasował się w miejsca śrub. Podnoszenie go później czy przepychanie może uszkodzić lub nawet zwałkować pastę termoprzywodzącą, czy jak w tym przypadku materiał zmiennofazowy, co byłoby co najmniej niewskazane. Papiemy delikatnie śruby, dokręcamy je stopniowo jedną po drugiej idąc według numeracji. Przykręcamy też wentylatory oraz wszelkie ściągnięte zakrywki. Teraz wyrzuć do kosza wszystkie śrubki, które wykręciłeś i nie pamiętasz skąd. Żartowałem, masz pamiętać, która była do czego, ale na pewno nie zapomnij o podłączeniu wentylatorów oraz baterii.
Włącz komputer jeszcze bez zasilacza i obserwuj lub nawet przysłuchuj się pracy wentylatorów i nie zbzikuj, jeśli podczas wczytywania systemu nie będą się w ogóle obracać. Jeśli temperatura jest niska, o co w końcu nam chodziło, to mogą one stać nieruchomo. Nim włączysz jakąkolwiek grę czy stres test upewnij się, że na samym pulpicie nic nie wzbudza twoich obaw, a temperatury trzymają się sensownej wartości. W tym pomoże ci oprogramowanie producenta lub co jeszcze lepsze program HWiNFO. Jeśli nie widzisz niczego niepokojącego, to podłącz teraz oryginalny zasilacz oraz włącz dowolną grę. Wycisz dźwięk i nasłuchuj pracy wentylatorów. Przyłóż dłoń do wylotów z lewej strony i sprawdź czy powietrze wydmuchiwane przez wentylator jest ciepłe lub nawet gorące.
Jeśli tak, to jest to bardzo dobry znak. Jeśli powietrze jest raczej chłodne, a wentylator wchodzi na wysokie obroty, może to oznaczać, że brakuje odpowiedniego transferu cieplnego między układem, ewentualnie między nimi dwoma, a odpromiennikiem cieplnym. Przyczyn takiej sytuacji może być wiele, ale jeśli wymieniałeś pady, to może ich grubość była nieodpowiednia, a może któryś z nich się zagiął i robi teraz dystans. Wszystko w zależności od tego jak wysokie są temperatury i którego podzespołu. Pamiętaj też, że aby PTM7950 osiągnął pełniu wydajności, należy go odpowiednio rozgrzać, a to wymaga oczywiście odrobiny czasu i temperatury. No ale wszystkiego na jego temat dowiesz się z polecanego przeze mnie kolejnego filmu.
W tym przypadku wszystko wygląda ok, więc zostawiam tak na kwadransik trzymając rękę na pulsie. Maksymalna temperatura GPU ledwie przebiła 68,8 stopnia. Z hotspot cieplejszym o 4 stopnie też nie mógłbym być bardziej szczęśliwy. Uśrednione temperatury z całości 15-minutowego testu zakończyły się na poziomie 62 oraz 65,8 stopni dla hotspotu. Po prostu pięknie. Jednak doczytałem, że w tym modelu 3060 powinna dobijać 140W. Komputer dostałem ze świeżym systemem operacyjnym, więc aby móc uwolnić pełen potencjał zmieniłem w preinstalowanym oprogramowaniu producenta profil energetyczny. Zainstalowałem GeForce Experience, zrestartowałem maszynę i już ten niby skromny laptopik zmienił się w bestię pożerającą 140W na samym układzie graficznym.
I przypomnę, że jest to RTX 3060, którego TGP wedle specyfikacji NVIDIA powinno zamknąć się między 60 a 115W. Dla kładzenia w jakimkolwiek laptopie jest to potężna ilość energii do odprowadzenia, a Legion 5 jest, zresztą jak sami widzicie, raczej cienką, kompaktową konstrukcją. Jak przy 80W o wciążeniu w ventilatory ledwie szeptały będąc na równi z głośnością z moją lodówką, tak teraz już je da się usłyszeć. Co prawda przed operacją nawet na pulpicie były już zdecydowanie głośniejsze niż teraz przy tych 140W, ale jednak kultura pracy samego urządzenia i dojście do limitu systemu chłodzenia daje się już usłyszeć.
Po 15 minutach testu temperatury zamknęły się ze średnią 75 i niespełna 80 stopni dla hotspotu, ale co ciekawe, także uśredniona wartość TGP w tym odcinku czasowym utrzymana została troszkę powyżej 139W. Co jest jednocześnie dowodem, że nawet na takim profilu energetycznym nie doszło do dławienia grafiki, czyli mamy znowu pełen sukces. Procesor też wygrzeje przy pomocy tego samego narzędzia, lecz po kliknięciu CPU Burner wpisz o połowę mniejszą wartość niż ta, która się tam pojawi. W ten sposób obciążysz tylko połowę rdzeni i tak obserwuj temperatury. Jeśli wszystko jest ok, to zrób stop i spróbuj zwiększyć tę wartość.
Poobserwuj i finalnie test na wszystkich wątkach znowu patrząc na pobór energii, lecz uważaj, gdyż responsywność komputera znacząco wtedy spada, a tym samym aktualizacja temperatur następuje ze sporym opóźnieniem, więc warto mieć to na uwadze. Po zakończeniu 15-minutowego testu uśredniona temperatura wyszła na poziomie 83 stopni Celsjusza przy 86-watowym TDP, co dla tak cienkiego laptopa jest totalnym kosmosem, tym bardziej, że gdy leży na blacie, to dostęp do świeżego powietrza jest mocno ograniczony, lecz pewnie nie wiecie, że tego typu nóżki nie tylko poprawią Wasz komfort pracy z laptopem, ale także pozwolą wentylatorom na swobodniejszy dostęp do świeżego powietrza, co potrafi zauważalnie obniżyć temperatury. Materiał wraz z testami za jakiś czas pojawi się na kanale, więc warto subskrybować.
Z rezultatu swojej pracy jestem więc bardzo zadowony, lecz nim Ty zaczniesz szukać zmiennofazowego Honeywell do swojego laptopa, koniecznie obejrzyj materiał, który pojawił się teraz w Twoim prawym górnym rogu. Zresztą ten, jak i wszystkie pozostałe moje materiały znajdziesz na www. techmanianhd. pl. Do następnego!.