VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Szukasz wydajnego i przy tym niedrogiego routera? Jeśli tak, to mam dla Ciebie naprawdę ciekawą propozycję i to bez względu na to czy korzystasz z dostawcy kabelowego czy bezprzewodowego. Tak więc dzisiaj bierzemy na tapet dwa urządzenia marki Fritzbox. Jedno z. . . i drugie bez LTE. Z tej strony Paweł, a Ty oglądasz kanał Techmania HD. Zapraszam! Ten materiał obejrzysz dzięki wsparciu platformy GVG Moll. Jest to ogromny sklep specjalizujący się w kluczach do gier na PC, Xbox, PlayStation czy nawet Google Play. Zdobędziesz tu praktycznie wszystko. Od kart podarunkowych do Steama, po oprogramowanie pokroju Office'a czy Windows'a. Przestań przypłacać i już teraz odwiedź stronę. Link oraz kod zniżkowy na 20% odnajdziesz pod filmem w opisie.
Przed nami Fritzbox 7530, który jest standardowym routerem bez LTE oraz drugi Fritzbox 6850. Ten został już wyposażony w bezprzewodową komunikację 3G i oczywiście 4G. Ale odłóżmy go na razie na bok i przyjrzyjmy się najpierw w wersji bez LTE. Co prawda obydwa te modele są niemal bliźniaczopodobne i dlatego warto się im obydwu przyjrzeć jednocześnie. Ta sama obudowa, te same prędkości sieci Wi-Fi. W obydwo odnajdziemy też wsparcie dla 6 telefonów bezprzewodowych typu DECT oraz jednego analogowego po kablo. O ile w ogóle będziemy mieli taką potrzebę. Oczywistą różnicą jest brak anten i gniazda na kartę SIM w modelu 7530, ale ten za to ma możliwość dostępu do internetu przez DSL i VDSL o maksymalnej przepustowości 300 Mbps.
W każdym razie zobaczmy co zawiera pudełko pierwszego z omawianych urządzeń. Po otwarciu jak to zwykle bywa wita nas standardowo papierologia, szybki poradnik od czego zacząć oraz książeczka z dodatkowymi akcesoriami w postaci telefonów DECT, smart gniazdek oraz urządzeń przy pomocy, których można dodatkowo rozszerzyć zasięg. Czy to przez połączenie bezprzewodowe, czy przewodowe z wykorzystaniem domowej sieci elektrycznej. Bardzo fajna opcja w przypadku domów piętrowych, czy wszędzie tam, gdzie trudno przebić się sygnałem Wi-Fi przez grube ściany. Lecz to co nas najbardziej interesuje to samo urządzenie. Jako, że obudowa wykonana jest z polerowanego na błysk tworzywa, to zostało dodatkowo zabezpieczone niebieską folią. Wystarczy ją zjąć, aby móc nacieszyć okonowym nabytkiem.
Aczkolwiek, nim zabierzemy się za dogłębne omawianie routera, zerknijmy na to, co jeszcze odnajdziemy w pudełku. Jest to długi na 4 metry przewód telefoniczny wykorzystywany w przypadku połączenia DSL oraz kolejny zawinięty w ślimaczka przewód LAN. Ten jest już krótszy i mierzy półtora metra, ale przydać się pewnie kiedyś przyda. Zasilacz też musiał się tu znaleźć. Jest to 12-voltowa, półtoraamperowa sztuka, co oznacza, że pozwala routerowi na maksymalny pobór do 18 W. Chociaż tak realnie pobiera on znacznie mniej. Raczej bliżej tych pięciu podczas średniego ruchu sieciowego. Ale jak wiecie, zapas mocy zawsze musi być. Czy to na wypadek cięższego dysku mechanicznego do pociągnięcia, czy gigabitowej sieci LAN. W pudełku z modelem LTE tylko kilka drobnych różnic.
Producent dorzucił tutaj ulotkę z podstawowymi informacjami, na dole której wydrukowane jest hasło do sieci Wi-Fi oraz kod QR, służący do szybkiego połączenia. Drobiask, ale jest to miły dodatek dla osób, którym zależy na szybkiej konfiguracji. Jeśli nie czujesz wewnętrznej potrzeby zmieniania hasła, to jak najbardziej możesz zostać przy tym już nadanym przez producenta. Ta jest i tak bardziej skomplikowana, niż jeżeli hasła tworzone przez większą część użytkowników. Co prawda te same dane odnajdziemy na spodzie routery, ale wiadomo, że ulotka z kodem QR przyklejona gdzieś w szafce pokoju to dla większości osób mega wygodne rozwiązanie. W każdym razie jest to pierwsza z różnic jakie rzuciły mi się w oczy. Opakowanie routera i niebieska folia identycznie jak w modelu bez LTE.
Tak samo zwinięty w ślimaczek przewód LAN. Za to miejsce, w którym poprzednio znajdował się przewód telefoniczny jest tu puste. No nic dziwnego. Ten model połączenia DSL w końcu nie obsługuje, za to obsługuje on bezprzewodową komunikację, czyli dwie anteny MIMO polepszające odbiór sygnału z sieci komórkowej są tu wręcz obowiązkowe. Nawet zasilacz jest taki sam, przynajmniej pod względem technicznym, bowiem kolor został tu zmieniony z czarnego na biały. Ten już lepiej będzie pasował do samego routera, więc to na plus. Producenci już nie od dzisiaj wiedzą, że aby urządzenie udostępniające internet w naszym domu osiągnęło, powiedzmy, swojego rodzaju sukces, ma być ono nie tylko niezawodne, szybkie czy oczywiście proste w konfiguracji, ale musi ono także dobrze wyglądać.
Przyjęło się, że paskudnie wyglądające routery Wi-Fi zapychamy gdzieś do szuflady lub zasłaniamy czymś, co oszczędzi nam tego nieprzyjemnego widoku. Chyba każdy to robił, lecz dobrze wyglądające urządzenie aż miło jest wyeksponować. W końcu to jest naszym oknem na świat, sprawiającym, że komunikacja jest łatwiejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Wzornictwo pierwszych routerów marki Fritz jakoś niespecjalnie do mnie przemawiało. Za to w najnowszych produktach design jest już dużo bardziej dojrzały, profesjonalny i co by nie było, po prostu elegancki. No dobrze, nie każdy tak mocno zwraca uwagę na wygląd routera, aby design tego można było określić jako elegancki, ale spójrzcie jak na szafce wygląda ten w porównaniu do jednego z najbardziej popularnych routerów marki TP-Link.
Jak nie mam żadnych obiekcji do tego jak prezentuje się tu nowy styl od Fritzboxa, tak tego kilkuletniego już TP-Linka raczej większość z nas preferowałaby przestawić w miejsce niewidoczne. Nawet jeżeli porównamy go z urządzeniem nowszym, wyższej klasy, to też raczej każdy z Was się zgodzi, że ta lekkość, prostota i przede wszystkim zgrabne wymiary sprawiają, że to właśnie produkt Fritzbox lepiej nadaje się do pozostawienia w widocznym miejscu. Tylko po co komu zostawiać router w widocznym miejscu, skoro większość z nas przyzwyczaiła się do zapychania tych, powiedzmy, co paskudniejszych urządzeń do szufla, szafek czy nawet głębszych półek. Otóż sam wepchnąłem wspomniany router TP-Linka w podobną półkę, zostawiając jednocześnie jego rażące, niebieskie diody z zegarkiem z pogodynką. Takie rozwiązanie ma jednak ogromną wadę.
Sygnał Wi-Fi rządzi się swoimi prawami, które niby oczywiste, tak naprawdę są trudne do przewidzenia. 20 cm w głąb półki i już prędkości transferów po Wi-Fi osiągane w tym samym pokoju są od 2 do nawet 3 razy niższe. Zasięg w innych pomieszczeniach również drastycznie przy tym spada, za to rośnie pobór energii i to nie tylko samego routera. Ten w końcu podłączony jest do gniazdka sieciowego, więc nie żeby to nas jakoś specjalnie bolało, ale urządzenie przenośne, z którego korzystasz, także konsumuje większe ilości energii zawsze wtedy, gdy połączenie jest zwyczajnie utrudnione. Takie mocne przysłonięcie routera sprawia, że nasz laptop czy smartfon szybciej się rozładowuje i to nie tylko podczas korzystania, ale także wtedy, gdy leży on na czuwaniu.
Stąd właśnie bierze się ten nacisk na wygląd urządzenia, żeby te można było postawić w miejscu, gdzie komunikacja nie będzie w ogóle utrudniona. Jednakże Frisbox pomyślał o kolejnej istotnej sprawie. W ustawieniach możemy dopasować także jasność, z jaką mają świecić się diody LED. Do wyboru mamy 3 poziomy lub, jeśli tylko chcemy, możemy je całkowicie wyłączyć, więc nawet w sypialni możemy pozostawić go gdzieś na wierzchu. Na spodzie oprócz mnóstwa otworów wentylacyjnych czy podgumowanych stopek znajdują się również wieszaczki służące do… Zgadliście, do powieszenia urządzenia. Widać, że Niemieccy inżynierowie zdają sobie sprawę, że w niektórych domach skrzynka internetowa znajduje się pod samym sufitem. Nie zmieści ona routera, za to można go powiesić tuż obok.
Wygląd wyglądem, ale omówmy porty, jakimi dysponują obydwa testowane dzisiaj modele. Wiemy na pewno do czego służą gwinty anten, DSL, zasilanie, gigabitowy LAN czy wycięcia dla pełnowymiarowej karty SIM. Ale to mniejsze, podpisane jako FON, to nic innego jak gniazdo RJ11, służące do podłączenia telefonu analogowego, automatycznej sekretarki czy nawet faksu. Na boku znajduje się kolejne gniazdo, również podpisane jako FON. Te stosowane jest w Niemczech od lat 80. Przynajmniej, tak twierdzi Wikipedia. Sam nigdy nie miałem styczności, ale jeśli to oglądasz i pracujesz czy mieszkasz w Niemczech, to napisz mi proszę w komentarzu, czy te dalej jest dzisiaj stosowane. Jak przystało na sensowny router i ten posiada złącze USB, te w wersji 3.
0 pozwala na podłączenie drukarki czy dowolnej pamięci stałej, którą później możemy udostępnić jako jeden wspólny dysk dla wszystkich urządzeń. Tak wiele osób traci dzisiaj zdjęcia czy filmy zrobione telefonem. W ten sposób wszystkie skopiujesz na dysk podłączony do routera, dzięki czemu te będą bezpiecznie przechowywane w domu. A gdy tylko zechcesz uzyskać do nich dostęp, wystarczy zajrzeć właśnie do dysku sieciowego z komputera, z tableta, a nawet z telewizora. To co rzuca się w oczy w obydwu modelach to brak dedykowanego portu WAN, czyli tego, do którego normalnie podpinamy przewód od dostawcy. Potocznie mówiąc, ten dający nam dostęp do Internetu. Oczywiście osoby kupujący model 6850 będą chciały wykorzystać go do połączenia z siecią komórkową, w końcu dlatego chcą dopłacić do wersji LTE.
Z kolei zaletą 7530 jest właśnie obsługa protokołu DSL. Jednakże wcale to nie oznacza, że urządzenia te nie mogą działać jako standardowy router z obsługą WAN. W zasadzie nic prostszego. Podczas wstępnej konfiguracji urządzenie się pyta, z jakiego dostawcy korzystamy. Jeżeli dostęp do Internetu mamy przez zwykły kabel sieciowy, to wybieramy tutaj dostęp przez LAN, dzięki czemu port oznaczony jako LAN1 przejmie zadanie portu WAN. Dzięki temu wszystko działa jak należy, ale wadą takiego rozwiązania jest odjęcie jednego sprawnego portu LAN, który normalnie mógłby posłużyć do podłączenia dowolnego innego urządzenia. Chociaż czy uważacie, że rzeczywiście jest to w ogóle jakukolwiek wadą? W moim przypadku podłączony mam telewizor, desk topowy komputer oraz Android Chill TV.
Aczkolwiek wszystkie te urządzenia i tak obsługują szybkie 5 GHz Wi-Fi, więc połączenie kabelowe jest tu raczej takim moim kaprysem, aniżeli wynikałoby z rzeczywistej potrzeby. 10 lat temu, że było jeszcze zapotrzebowanie na 4 czy nawet 6 portów LAN w routerze. Dzisiaj, ze względu na naprawdę wyśmienite parametry i szybkość 5 GHz sieci bezprzewodowej, ta potrzeba jednak zanika. Przynajmniej osobiście mam takie wrażenie, bo nie znam nikogo, kto podpięte po kablu miałby więcej jak 3 urządzenia jednocześnie. W każdym razie zróbmy mały eksperyment. Napisz mi proszę w komentarzu poniżej, ile zajętych portów LAN masz teraz w swoim routerze. Dzięki temu następnym razem będę wiedział, czy 3 dostępne porty LAN zakwalifikować jako wadę urządzenia, czy jednak nikt na to nie zwracał uwagi.
Dzisiaj i tak więcej urządzeń posiada łączność Wi-Fi, aniżeli właśnie wspomniany Ethernetowy port LAN. Nic w tym dziwnego, skoro sama technologia łączności bezprzewodowej stała się tak dobra. W końcu obydwa testowane routery obsługują komunikację przez 2,4 oraz 5 GHz. Te uzyskują odpowiednio prędkości 400 i maksymalnie 866 Mbps. Można więc rzec, że dla wielu jest to w zupełności wystarczająca wartość. Chociaż na rynku są routery, które wyciągają nawet po 1900 Mbps. Jednak te są zwykle o wiele droższe. Testowany router wspiera wszystkie podstawowe technologie, jakich moglibyśmy oczekiwać, a jest ich naprawdę wiele, więc po więcej szczegółów zapraszam do opisu. Natomiast to, co wyróżnia testowane urządzenie na tle mnóstwa pozostałych, to najnowszy standard zabezpieczenia łączności bezprzewodowej.
WPA3, bo o nim tutaj mowa, pozwala na większe bezpieczeństwo nawet wtedy, gdy używasz krótkich i nietrudnych do odgadnięcia haseł. WPA2 był, w zasadzie dalej jest wyśmienitym zabezpieczeniem, lecz nie jest ono odporne na brutalne złamanie hasła. WPA3 z kolei niweluje już ten problem i jeśli dzisiaj kupować nowy router, to raczej warto wybrać ten, który wspiera już ten najnowszy standard. To, co stawia urządzenia marki Fritzbox ponad tańszymi odpowiednikami, to pełna kompatybilność i współpraca z siecią Mesh. Pamiętacie, jeszcze kiedyś mówiło się wiele o zasięgu pomiędzy pokojami, piętrami, czy o tym, jak sygnał routera jest w stanie penetrować poszczególne ściany itd. Dzisiaj dyskusja ta na niewiele się zdaje. Jedni mieszkają w blokach z betonowej płyty, inni mają same gipsościanki.
Przez to porównywanie zasięgu jest jak porównywanie jabłek do pomarańczy. Lata temu może i miało to jeszcze jakiś sens, bo urządzenia poszerzające zasięg były problematyczne w konfiguracji i wprowadzały zauważalne opóźnienia. Już nie wspominając o wariowaniu sprzętów, które nie wiedziały tak naprawdę z czym mają się połączyć, gdy nazwa sieci ta sama. Przez wiele lat było to problemem, aż opracowano technologią dzisiaj nazywaną siecią Mesh. Konfiguracja takich urządzeń nareszcie stała się ultrałatwa. Sprowadza się tylko do wciśnięcia przycisku na obydwu urządzeniach. Tym samym, w przeciągu kilku minut pokryjesz zasięgiem nawet największy dom z ogródkiem i piwnicą. Wystarczy odpowiednia ilość urządzeń. Zainteresowani technologią DECT również z urządzenia będą zadowoleni.
Fritzbox jest w stanie pracować jako centrala jednocześnie dla 6 telefonów, lecz omówmy w końcu temat związany z internetem komórkowym. Model 6850 pracuje z LTE kategorii 4, która pozwala na osiągnięcie maksymalnych transferów rzędu 150 Mbitów pobierania i 50 wysyłania. Agrekacja pasm również jest tu wspierana. Aczkolwiek w razie braku zasięgu sieci 4G lub gdy ta jest nadmiernie zapełniona możemy przeskoczyć na sieć trzeciej generacji UMTS HSDPA+, która może dobijać 42 Mbitów na sekundę pobierania i 11 wysyłania. Tyle w teorii, ale wiadomo, że prędkość, jakie osiągniesz u siebie, w głównej mierze uzależniony są od dostawcy. Sam mieszkam w dosyć mocno zaludnionym obszarze, przez co transfery osiągane wieczorami na routerze.
Czy nawet na telefonie mocno kuleją, lecz w nocy czy nawet przed południem jest całkiem całkiem. Jak możecie teraz zobaczyć na ekranie, pobieranie gry z platformy Steam praktycznie ciągle utrzymuje się w okolicach 144-147 Mbitów na sekundę. Oprogramowanie routera to element równie ważny, jeśli nawet nie ważniejszy od samego sprzętu. Otóż na przestrzeni lat korzystając z wielu routerów różnych marek, niestety w zdecydowanej większości oprogramowanie producenta było mocno nijakie, a funkcje ograniczone i po prostu co by nie było wybrakowane. Dlatego na kompatybilnych sprzętach zwykle flashowałem firmer pokroju OpenWRT lub Gargoyle i te zapewniały już zadawalającą stabilność, jak i bardziej zaawansowane funkcje. Lecz zawsze znalazło się coś, co nie działało wtedy do końca tak jak powinno.
Oprogramowanie do urządzenia FreeZbox to taki miks tego co najlepsze. Z jednej strony mamy tu to, co szanujący się producent powinien zapewnić. Sposzczony, przejrzysty i co bardzo ważne stabilny firmware, który jednocześnie dostaje częste aktualizacje. Z drugiej zaś widać, że oprogramowanie to zostało zbudowane przez programistów chcących zrobić po prostu coś fajnego. Są tu takie elementy, które nie musiały być, ale jednak się znalazły. Mam to na myśli chociażby monitorowanie zużycia energii z rozczłonkowaniem na kilka poszczególnych elementów. Do tego mamy podany aktualny stan oraz wyliczoną średnią z ostatnich 24 godzin. Przechodząc do zakładki statystyk możemy przeanalizować histogram obciążenia procesora urządzenia oraz jego temperaturę. Jeszcze niżej prześledzimy nawet wykorzystanie pamięci RAM.
Tego typu smaczki dają nam lepsze wyobrażenie tego, co się dzieje z routerem. W zasadzie na pełne omówienie oprogramowania i wszystkich funkcji nie starczyłoby nam pewnie kilku godzin, więc pozwólcie, że tylko pokrótce przelecimy przez te najistotniejsze elementy. Po połączeniu z routerem w przeglądarce wpisujemy fritz. box i wciskamy Enter. Wybieramy język, wpisujemy hasło, które podane jest na spodzie routera i się logujemy. Chwilę po tym trafiamy do konfiguratora, pozwalające go nawiązać połączenie internetowe. Następnie trafiamy na główną stronę przeglądową. Jeśli jest urządzenie świeżo wypakowane z folii, warto sprawdzić, czy dostępna jest jakaś aktualizacja. A programowanie w przejrzysty sposób zakomunikuje nam, jaka wersja jest obecnie zainstalowana, a jaka jest już dostępna.
Poniżej zostanie nawet wyszczególniona lista zmian, co prawda po angielsku, ale jednak. W głębszych ustawieniach routera możemy wybrać jeden z trzech poziomów postępowania w przypadku wykrytej aktualizacji, wraz z możliwością określenia czasu, kiedy taka miałaby być wykonana. Ogólnie rzecz biorąc to ze względu na rozszerzoną funkcjonalność routera, to całe drzewko widziane tutaj jest naprawdę pokaźne, ale jak widzimy wszystko jest przejrzyście podzielone i bardzo dobrze opisane w języku polskim. Więc przypuszczam, że nikt nie powinien mieć problemu z konfiguracją nawet tych bardziej zaawansowanych funkcji. Producent zadbał nawet o pełen wachlarz aplikacji na urządzenia mobilne.
Mamy tutaj jedną do sprawdzenia mocy zasięgu, która pozwoli nam wybrać idealne miejsce dla routera lub dodatkowego pokrycia siecią Mesh, aplikacja dla telewizji internetowej, urządzeń Smart Home, telefonu, no i oczywiście najważniejsza, ta pozwalająca na zarządzanie ustawieniami routera, także wtedy, gdy jesteśmy poza domem. Co by nie było, to obydwa testowane urządzenia to istne kombajny z mnóstwem możliwości. Przez to teoretycznie opływają w samych pozytywach. Zgrabne wymiary, nowoczesny design, dobry zasięg Wi-Fi i wyśmienite prędkości, także w aspekcie internetu przez sieć mobilną. Oczywiście, o ile operator i obciążenie sieci przez innych użytkowników na to pozwoli. Router Otwrydc może stać się naszym dostępem do drukarki poprzez port USB lub do dysku twardego, co potrafi zmienić go nawet w serwer plików multimedialnych, podcastów czy, co ciekawe, radia.
Będzie on naszym firewallem, automatyczną sekretarką, matką dla telefonów DECT. Jakby tego było mało, może stać się nawet punktem komunikacyjnym dla urządzeń typu Smart Home. Tak jest, w ofercie AVM odnajdziemy tak zwane inteligentne przyciski, żarówki, gniazdka monitorujące i zapisujące zużycie prądu, a nawet inteligentne termostaty. To muszę powiedzieć, że ostatnio zainwestowałem w podobny standard innego producenta i szczerze mówiąc, to po prostu żałuję, bo ten wymaga dodatkowej, oddzielnej stacji bazowej, która nie robi nic więcej, jak tylko komunikuje się z termostatami. W tym przypadku router w Xbox jest wszystkim na raz jednocześnie i robi to doprawdy wyśmienicie.
Żadnych zadyszek, ani żadnych resetów, gdzie mój poprzedni router trzeba było resetować przynajmniej raz dziennie, ponieważ kamery i wszystko inne podłączone do sieci 2,4 GHz od tak zwyczajnie po prostu traciły połączenie. Jasne, choć te dwa urządzenia spełniają w teorii dokładnie tę samą funkcję, to różni je dekada technologicznego rozwoju. Mój poprzedni router niby działa, ale codzienne restartowanie czy dziwne zaniki sieci Wi-Fi męczą. Do tego nie rozdziela ono równo przydziału sieciowego. Jak komputer coś ściąga, to nie ma opcji oglądania YouTube na telewizorze. Ba, nawet muzyka z Google Home tnie się na potęgę lub głośniczek udaje, że nie ma połączenia sieciów Wi-Fi. Hej Google, nie mogę dojść do internetu teraz. Zobacz moją modem lub złącznik i spróbuj znowu.
Oprogramowanie routera Freeds pozwala sprytnie nadać priorytet urządzeniom, na którym nam zależy. Istna sielanka, ale co z wadami? O kwestii związanej z trzema zamiast czterema portami LAN w przypadku korzystania sieciowego dostawcy internetu już wiesz, o ile w ogóle można nazwać to wadą. Mógłbym się tu przyczepić do jednego portu USB, bowiem wolałbym mieć ich dwie sztuki w routerze. Jedno na dysk, drugie chociażby dla drukarki. Aczkolwiek taką realną wadą testowanych tutaj dzisiaj urządzeń jest ich wszechstronność. Przynajmniej i ja tak to widzę, no bo sami pomyślcie. Automatyczna sekretarka, książka kontaktów synchronizowana z Google czy iCloud. Faksy? Kto dzisiaj z tego korzysta? Jeśli już, to zapewne nieliczni.
Owszem, tak jak już wspominałem, obydwa te urządzenia to istne kombajny, ale no wszystko byłoby fajnie, tylko że sam ten fakt pływa dosyć znacząco na ich cenę. Jak to zwykle bywa aktualną, odnajdziesz w opisie poniżej, ale już mówię, że za mniejsze pieniądze możesz kupić router u innych wiodących producentów. Co prawda te pozbawione są tak szerokiego wachlarzu funkcji. Możliwości, a nawet ich oprogramowanie w porównaniu do produktu Fritzbox jest najczęściej dużo bardziej ograniczone. Zakup jednego z testowanych urządzeń ma sens dopiero wtedy, jeśli planujesz używać którejkolwiek z tych dodatkowych funkcji.
Jeżeli jednak zależy Ci na lepszym oprogramowaniu i zarządzaniu routerem, bezpieczeństwie przez WPA3 czy w przyszłości nawet chciałbyś kupić któreś z urządzeń SmartHome, chociażby te w postaci wspomnianych tu termostatów do grzeników, to niewykluczone, że router Fritzbox opłaci się bardziej niż oddzielny, dedykowany zestaw. Jakie są Twoje spostrzeżenia? Czy przypadł Ci do gustu ekosystem marki Fritzbox? Czekam na komentarze. Jeśli podobał Ci się ten materiał to warto zostawić subskrypcję, a jeśli już subskrybujesz to pamiętaj o zaglądaniu na stronę www. techmaniachd. pl Z mojej strony to wszystko i dziękuję, że zostaliście ze mną do samego końca. Trzymajcie się, hej!.
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.