VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
O przydatności powerbanków nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Te przenośne baterie pozwalają doładować nam smartfon wszędzie tam, gdzie nie mamy dostępu do konwencjonalnej ładowarki. Nieważne czy idziesz na długie wakacje czy do lasu na grzyby, zawsze warto mieć chociaż jeden przy sobie. Bo nie oszukujmy się, lubimy dużo korzystać z naszych smartfonów, a do tych, no niestety, nie wynaleziono jeszcze nie wyczerpujących się baterii. Dlatego mam dla Was kilka różnych i to naprawdę ciekawych propozycji. Na pewno każdy znajdzie coś na siebie. Ja mam na nie Paweł, a Ty oglądasz kanał Tech Mania Tade. Zapraszam! Przed nami leży całkiem pokazana kolekcja powerbanków. Są one różnej wielkości, pojemności, ale także różnią się od siebie dodatkowymi funkcjami czy nawet szybkością ładowania.
Jede nadają się bardziej dla osób dużo podróżujących, inne dla tych, którzy potrzebują tylko zapasu energii, tak tylko na wszelki wypadek. W tym materiale omówimy wszystkie te propozycje. Najpierw przyjrzymy się szybciutko każdemu z nich, a później przejdziemy do testów. Dlatego też usiądź wygodnie i na spokojnie wybierz to, co najbardziej odpowiadać będzie Twoim potrzebom. Więc do rzeczy. Pierwszy powerbank, któremu się przyjrzymy, pochodzi od BlitzWolf. Jest to bateria o pojemności 6700 mAh i pozwala na jednoczesne ładowanie dwóch urządzeń. Owszem, posiada tylko dwa porty, ale ten mniejszy USB typu C jest jednocześnie wejściem, dzięki którym możemy naładować sam powerbank, jak i wyjściem do naładowania innego urządzenia. Obudowa jest zwarta i solidna, wykonana w większości z aluminium.
Na spodzie możemy doczytać, że na obydwu wyjściach maksymalna natężenie wynosi 2,4A i choć technologia QuickChar 3. 0 nie jest tu obsługiwana, to wartość ta wystarcza, aby naładować od zera do pełna większość smartfonów w przeciągu niewielu więcej jak dwóch godzin. Tuż obok gniazda USB znajduje się przycisk. Wystarczy go wcisnąć, a cztery diody poinformują nas w przybliżeniu o pozostałym stanie baterii. Teraz powerbankiem otrzymujemy dobrej jakości 60 cm przewód microUSB ze specjalnym adapterem na USB typu C. Jest to bardzo przydatny dodatek, ponieważ wciąż jesteśmy w okresie przejściowym pomiędzy tymi dwoma standardami. Samo obecnie posiadam smartfon wykorzystujący najnowszy USB typu C, ale większość moich akcesoriów korzysta ze starszego standardu. W ten sposób nie trzeba nosić ze sobą dodatkowych przewodów, a wystarczy prosty adapter.
Jeśli szukasz powerbanku, który wygląda dosyć elegancko, jest kompaktowych rozmiarów i przy okazji masz akcesoria, które korzystają ze starszego standardu, to BlitzWolf może okazać się świetnym wyborem. Kolejną propozycją jest Sztojtek o nominalnej pojemności 10 000 mAh. I choć na pierwszy rzut oka może wydawać się on zbyt duży, pomimo większej pojemności od wcześniej wspomnianego BlitzWolfa jest znacznie cieńszy, co sprawia, że bez problemu można go nosić na przykład w kieszeni spodni. Man jest pełna 15 cm wysokości, 7,5 szerokości, a jego grubość wynosi zaledwie 1,4 cm. Najlepszym porównaniem wielkościowym jest przyłożenie go do smartfona. Jeśli telefon nie sprawia Ci problemu w kieszeni, to i ten powerbank nie powinien.
A jeszcze z góry uprzedzając wszelkie pytania, to tak, że nie jest dostępny inny kolor niż widziany tutaj różowy. Niestety tylko taki posiadam, więc nie zrażajcie się do niego. Powerbank ten można dostać także w kolorze niebieskim, jak i czarnym. No ale do rzeczy. Mamy tutaj dwa wyjścia USB typu A. To po lewej jest jednoamperowe, po drugiej dwuamperowe. Na jednym z boku znajduje się gniazdo microUSB służące do naładowania powerbanku, a po drugiej stronie cztery diody wskazujące stan baterii. Przytrzymując guzik trochę dłużej aktywujemy wbudowaną latarkę. Może nie jest to coś, z czego będziemy korzystali każdego dnia, ale w pewnych warunkach może być bardzo przydatne.
Jest ona jasna na tyle, że spokojnie rozświetli drogę, jeśli spacerujemy po zmroku, ale też nikogo nie oślepi. 10 000 mAh robi swoje i pozostawiona latarka sama sobie potrafi świecić nawet przez okres 3 dni non stop. Ze względu na brak gniazda USB typu C, dołączony kabel korzysta jeszcze ze starego standardu microUSB. Ogółem jest to naprawdę fajny powerbank, o ile wybierze się odpowiedni kolor. Na plus składa się jego pojemność, a także poręczność. Na minus brak USB typu C, a także brak wsparcia dla QuickCharge 3. 0, za to cena jest jak najbardziej przyzwoita. Trzecia propozycja skierowana jest głównie dla aktywnych, o czym może świadczyć mocna, silikonowa obudowa. Jest ona wstrząso i pyłoodporna, a jakby tego było mało, także wodoodporna.
Co prawda do nurkowania się nie nadaje, ale deszcz jest jej niestraszny. W opakowaniu oprócz kabla microUSB dorzucony jest także klips, dzięki czemu można go przypiąć do plecaka w czasie pierwszej wycieczki. Jest to ponownie produkt marki Joytek i chociaż rozmiar by na to nie wskazywał, jest on o mniejszej pojemności od tych dwóch poprzednich, czyli ma zaledwie 5200 mAh. Wszystko staje się jasne po uchyleniu wieczka. Mamy tutaj nie tylko wejście i wyjście USB, przycisk czy diody wskazujące stan baterii, ale także dwie komory na umieszczenie i naładowanie akumulatorów do popularnej kamerki GoPro Hero 4. Produkt ten załączam do listy bardziej jako ciekawostkę i choć pomysł jest jak najbardziej świetny, to jego zakup ma jedynie sens dla posiadaczy kamery i GoPro.
A żeby nie było, że tracą Wasz czas, przejdźmy teraz do czegoś na wypasie. Produkt i MUT o pojemności 30 000 mAh może pochwalić się nie tylko największą pojemnością w tym zestawieniu, ale także wyróżnia się na te poprzednich wsparciem dla technologii QuickCharge 3. 0 certyfikowaną przez markę Qualcomm. Pozwala ona na szybkie ładowanie kompatybilnych smartfonów, ale także sam powerbank może być ładowany przy użyciu tej technologii. Oczywiście przy tak pojemnej baterii ma to ogromne znaczenie. Podoba mi się tu fakt, że posiada on także starszy typ microUSB, przyjmujący ładowanie. Jeśli akurat pod ręką masz starszą ładowarkę, możesz ją podłączyć. Jeśli noszą, to wystarczy, że skorzystasz z portu USB typu C, który tutaj także działa w obydwie strony.
W kwestii wyglądu nie ma się do czego przyczepić, bez względu na to, czy jesteś nastolatkiem czy biznesmenem, nie można się go powstydzić. Na przedniej części obudowy znajduje się wyświetlacz, który pokazuje pozostały stan baterii wyrożony procentowo. Jest to mój osobisty faworyt na dłuższe wycieczki, czy nawet na tygodniowy wypad pod namiot, ale ze względu na swoje gabaryty nie jest to coś, co polecałbym nosić ze sobą wszędzie każdego dnia. W opakowaniu otrzymujemy kabel microUSB wraz z adapterem na USB typu C oraz wysokiej jakości pokrowiec, który jest gruby, jakby wewnętrznie podgumowany. Produkt waży grubo ponad pół kilograma, a noszenie go w kieszeni spodni jest stosunkowo niemożliwe. Idealnie nadaje się on dla całej rodziny na większe wypady.
Alicji, wystarczy ci coś bardziej kompaktowego, a podoba ci się design od Imuto, to mam dla Ciebie jego mniejszego braciszka. Wygląda on niemal identycznie, ale z pojemności 30 spadamy do 16 750 mAh. Wciąż jest to bardzo dużo, ale przy okazji kosztuje niemal połowę tego, co jego większy brat, a i waży znacznie mniej niż on, czyli 295 gramów, co sprawia, że znowu mówimy o przedziale kieszonkowym. Tutaj także odnajdziemy USB typu C, jak i starsze, microUSB, co zapewnia kompetybilność na kilka lat do przodu. Jednak w porównaniu do poprzednika, tracimy wsparcie dla Quick Charge 3. 0. Za to wymiary, jak i pojemność sprawdza się idealnie w przypadku codziennego użytkowania, jak i w ramach dalszego podróżowania.
Tutaj także producent nie zapomniał o dołączeniu wysokiej jakości etui oraz kabla USB z tą różnicą, że jest on typu C, czyli bez adaptera. Następna para powerbanków pochodzi od renomowanej firmy Zendur i wyróżnia się wzmocnionymi obudowami, odpornymi na wstrząsy, upadki czy nawet ekstremalne zgniecenia. Wszystko za spraw wysokiej jakości kompozytów oraz specjalnej obudowie połączonej z gumowymi elementami. Przyjrzymy się najpierw temu większemu. Jego design przypomina odrobinę walizkę podróżną, a cegiełkowa bryła sprawia, że nie jest to bateria, którą chętnie nosilibyśmy w kieszeni jeansów. Jednak tę kwestię możemy wybaczyć, bowiem mamy tutaj do dyspozycji 26800 mAh oraz cztery pełnowymiarowe porty USB. Jedno z nich wspiera nawet technologię Quick Charge 3. 0. Pozostałe trzy są w stanie udostępnić nawet do 3,1A.
Całość waży odrobinę poniżej 0,5 kg i jest bardzo, bardzo solidnie wykonana. Propozycja ta jest dosyć ciekawa i cztery wyjścia powinny zadowolić nawet kompletną rodzinę. Jednak brakuje mi tu USB-C, które chcąc nie chcąc robi się coraz bardziej popularne. W pudełku odnajdziemy zwyczajny materiałowy pokrowiec oraz kabel micro USB w nylonowym oplocie. Tym samym przejdźmy do mniejszego braciszka o jakże chwytliwej nazwie A3TC. Może nie posiada on tak wielu wyjść, ale wyposażony już został w USB typu C. Dysponuje on pojemnością rzędu 10 000 mAh, ale też jest znacznie tańszy od swojego większego poprzednika. Niestety brak tutaj wsparcia dla technologii Quick Charge 3. 0.
Za to standardowe USB ładuje z maksymalnym natężeniem 2,4 A, a nowszy port jest w stanie oddać natężenie nawet do 3 A. Mniejsza wersja od Zendur w opakowaniu oprócz etui zawiera kabel USB typu C. Obydwa powerbanki dostępne są w kolorach czarnym i srebrnym i naprawdę czuć, że są to produkty najwyższej jakości. Oprócz obiecanej zwiększonej wytrzymałości, producent zapewnia, że korzysta tylko z najlepszych akumulatorów do budowy swoich powerbanków. W teorii nawet po 6 miesiącach nieużywania powinno one zachować 95% zgromadzonej energii. No właśnie, jak to jest z tą energią? Nominalnym pojemnościom powerbanków nie ma co wierzyć na słowo i warto je sprawdzić w praktyce.
Zastanawiałem się trochę nad najlepszą metodologią testów i uznałem, że dokładny pomiar samej pojemności wcale nie da odpowiedzi na proste pytanie, które sobie zadaje przecież każdy kupujący, czyli ile razy można naładować mojego smartfona? Oczywiście każda metoda pomiaru obarczona jest pewnym ryzykiem błędu. Jakość, jaka długość kabla ma znaczenie. Temperatura czy nawet jakie ogniwo się trafi w danym powerbanku. Więc nawet w warunkach laboratoryjnych nigdy nie wyjdą dokładnie takie same wyniki za każdym jednym razem. Dlatego też wykonałem bardziej przyjazne i przejrzyste testy, abyście mogli sami stwierdzić, czy dany powerbank wystarczy na Wasze potrzeby, czy też nie. W tym celu wykorzystałem całkiem nowy telefon LG V30, który na ten moment ma za sobą dopiero około 40 do 50 cykli pełnego ładowania.
Można powiedzieć, że jest to okres życiowej formy dla baterii i jej pojemność nie powinna odbiegać od deklarowanej 3300 mAh. Większość smartfonów dzisiaj waha się właśnie pomiędzy tym przedziałem, czyli między 3 a 3500, więc test na tym modelu powinien dać zbliżone rezultaty dla większości z Was. Więc do rzeczy, przed wykonaniem pomiaru wszystkie aplikacje działające w tle zostały zamknięte oraz telefon został przełączony w tryb samolotowy, wyłączając tym samym wszelką komunikację radiową. W trakcie ładowania telefon nie był podświetlany, a do wszystkich testów posłużył wysokiej jakości nowy i wzmocniony kabel od BlitzWolf o długości 1 metra. Jest on certyfikowany, aby przesyłać nawet do 12V z natężeniem 3A i spiera wszystkie technologie szybkiego ładowania, tak więc wyniki przedstawiają się następująco.
Powerbank marki BlitzWolf pozwolił w sumie uzupełnić stan baterii o 120%. Większy szczojteków podczas kilku cykli ładowania wsparł smartfona o łączną równowartość 221%. Mniejszy z kolei wyksztusił siebie dość energii, aby wystarczyło na 106% do ładowania. Bez większego zaskoczenia rekordzisto okazał się największy z testowanych i muto. W końcu może się on poszczycić najwyższą pojemnością. Uzyskamy z nim blisko 8 pełnych ładowań. Jego kompaktowa wersja jest już bardziej przyjazna kieszeni spodni i w dalszym ciągu wystarczy na doładowanie smartfona o 308%. Obydwa z powerbanków Zendur mają nominalnie mniejsze pojemność od i muto, za to są przy tym też zdecydowanie poręczniejsze. Model A8QC wystarczy na doładowanie 554% mojego smartfona, z kolei mniejszy na 214%.
Reasumując to, każdy z tych powerbanków znajdzie idealnego odbiorcę dla siebie. Natomiast domyślam się, że część z oglądających zastanawia się w tej chwili nie tak bardzo nad samą pojemnością powerbanku, a nad tym, czy brać taki z technologią QuickChart 3. 0 czy też nie. Jest to bardzo dobre pytanie, które sam sobie zadawałem wielokrotnie. Oczywiście pierwsze co się uciska na myśl to tak jasne. Skoro mój telefon obsługuje szybkie ładowanie, to dlaczego miałbym kupować powerbank taki, który nie wspiera tej technologii? No właśnie, musimy pamiętać o tym, że powerbanki z QuickChart kosztują więcej, wymagają bardziej zaawansowanych układów, a i w rzeczywistości nie każdy tak bardzo potrzebuje tej technologii, jak mogłoby się wydawać.
Patrząc na przykładzie standardowego ładowania chociażby przy użyciu większego Joyteca, trwa ono około 2 godzin i 10 minut. Z kolei korzystając z funkcji szybkiego ładowania czas ten jest mocno uzależniony od temperatury baterii. W chłodniejsze dni może ono trwać zaledwie godzinę 20 minut. Jest to oczywiście jak najbardziej wspaniały wynik. Lecz zanotowałem, że w te cieplejsze dni czas ten ulega znacznemu wydłużeniu. Pełne ładowanie może trwać nawet bliżej 2 godzin, czyli szybkie ładowanie jest niemal zwykłym. A wszystko to za sprawą tego, że Quick Charge obniża napięcie ładowania, jeśli bateria robi się po prostu zbyt ciepła. Dlatego też dochodzą do wniosku, że podczas letnich, wakacyjnych wypadów Quick Charge nie jest wcale czymś koniecznym, czy też wartym do płaty.
Owszem, nie zaszkodzi aby było, lecz przy wyborze powerbanku dla siebie nie kieruj się jedynie funkcją Quick Charge. Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy aby szybkie ładowanie nie skraca żywotności baterii, bowiem w końcu traktujemy ją znacznie wyższym napięciem oraz temperatury są zauważalnie wyższe. W teorii jest to szkodliwe. W praktyce nikt wielkich różnic nie wyłapał, ale temat sporów jakiś jest. Zarzucę to nawet ankietą dla Was do wypowiedzi, czy uważacie, że jest to szkodliwe, czy też nie. W ten sposób poznacie też opinię innych. Jednak bez względu na poglądy czasami jest realna potrzeba skorzystania z szybkiego ładowania i wtedy może ono się okazać prawdziwym zbawieniem. Wszystkie linki z aktualnymi cenami oraz dokładniejsze opisy do wymienionych powerbanków znajdziecie w opisie pod tym filmem.
Daj mi też znać w komentarzach, który jest Twoim faworytem i napisz też dlaczego. Jeżeli podobało Ci się to nagranie, bardzo proszę, pozostaw po sobie chociaż tą łapkę w górę oraz subskrybuj mój kanał. A może znasz kogoś zainteresowanego tematem. Jeśli tak, koniecznie weź mi mu linka. Natomiast, jeśli masz jakiekolwiek pytania, jak zwykle możesz je zadać w komentarzu pod tym filmem. Tymczasem ja się z Tobą już żegnam i zapraszam do następnych nagrań. Trzymajcie się, hej!.