VIDEO TRANSCRIPTION
Wypowiedzi krytykują skuteczność i bezpieczeństwo szczepień, sugerując związki biznesowe oraz brak przejrzystości. Podważane są badania naukowe, skuteczność szczepionek, informacje o ich składzie oraz potencjalne skutki uboczne. Istnieją kontrowersje wokół szczepień, zwłaszcza dotyczące autyzmu i nadużyć w systemie szczepień.
Dlaczego jesteśmy przeciwni. . . szczepieniom. Po prostu przez ostatnie 300 lat, kiedy przemysł usiłuje nam wmówić, że szczepionki uratowały świat od tam nie wiadomo czego, nie ma żadnego dowodu epidemiologicznego ani naukowego, że szczepionki na cokolwiek, gdziekolwiek na świecie zadziałały. Jeżeli one są tak dobre, to dlaczego stosuje się przymus? Przecież jeżeli ktoś ma złamaną nogę czy rękę, to nikt nie konstruuje specjalnych ustaw, że musi iść do lekarza, że musi się zgłosić na badanie. że musi gips sobie założyć, bo każdy rozumie, że to jest jego leczenie. Natomiast dziwnym trafem człowiek jest tak mądry, że może sobie wybrać żonę, może sobie wybrać zawód, nawet na prezydenta może głosować, ale szczepionki to starsi i mądrzejsi za niego wybierają, które ma dostać.
Proszę zauważyć, że jeżeli traktujemy szczepionkę jako środek pomocniczy, bo to nie jest lek, niczego nie leczy i nikogo z niczego nie wyleczył, to każdy powinien sobie móc wybrać daną firmę. No tak. Tak jak kosmetyki sobie panie mogą wybierać takie czy inne, w zależności od portfela, tak powinno być też z każdym innym lekiem. A u nas jest tak, że to jakiś urzędnik, nieznany z imienia i nazwiska, nagle wybiera coś, co reszta społeczeństwa, czyli ten głupi ludek nad Wisłą, musi używać. I to już świadczy o tym, że to nie ma nic wspólnego z medycyną, tylko z biznesem. Proszę zauważyć, że przymus szczepień jest całkowity.
Ale także jak podatki są całkowite, czyli my musimy płacić chcąc, nie chcąc, bo urzędnicy sobie taką wybrali wielkość i urzędnicy dzielą potem te pieniądze w zależności od upodobania, czyli od bliżej niesprecyzowanych. kryteriów. Na przykład brakuje pieniędzy na leczenie nowotworów, nieraz chory musi czekać 3-4 miesiące, brakuje pieniędzy na leczenie wad wrodzonych. Konsultant chirurgii dziecięcej powiedział wprost, że. . . 3000 dzieci umiera rocznie z powodu niemożności przeprowadzenia w odpowiednim czasie operacji, a jednocześnie miliony się wydaje na szczepionki, które nikomu do niczego nie są potrzebne, bo jak powiedziałem, nie ma żadnego dowodu epidemiologicznego, że szczepionki na cokolwiek pomagają. Wręcz przeciwnie, są dwa rodzaje doświadczeń, eksperymentów przeprowadzonych na dużej ilości osób w latach 70. , gdzie udowodniono, że szczepionki szkodzą. W Kalkucie przeprowadzono badanie, czy szczepienie przeciwko gruźlicy ma jakikolwiek sens. Okazało się, że ludzie szczepieni chorowali częściej niż ludzie nieszczepieni.
W Ameryce szczepienia przeciwko gruźlicy nie istnieją, w Anglii istniały do lat 90. Okazało się, że gruźlica o wiele wcześniej wygasła w Stanach Zjednoczonych niż w Anglii i dlatego Anglicy przestali szczepić. A w Polsce wciąż znajdujemy jeszcze. . . W cudzysłowie specjalistów, którzy twierdzą, że szczepienie przeciwko gruźlicy jest obowiązkowe i konieczne. Na jakiej postawie? Nikt o tym nie wie, z wyjątkiem firm, które sprzedają te szczepionki. Nie dotyczy to tylko gruźlicy. W latach 70. , kiedy wprowadzono szczepionki przeciwko grypie, wymuszono w pewien sposób też poprzez urzędników, że poczta angielska, która była instytucją, instytucją państwową, powinna zaszczepić wszystkich pracowników, no bo w ten czas chodząc po tym zmiennym deszczowym, glistym powietrzu, nie będą chorowali na grypę, czyli poczta jako państwo, czyli my wszyscy niby będziemy mieli oszczędności w leczeniu tych chorych.
I co się okazało? Eksperyment musiano przerwać po mniej więcej trzech miesiącach, bo się okazało, że ci szczepieni właśnie chorowali, a ci nieszczepieni nie chorowali. Podobnie sprawa wygląda z krztuścem, o którym teraz jest głośno w polskiej prasie, szczególnie w reklamówkach przemysłu farmaceutycznego, czyli np. medycynie praktycznej. Otóż w szkole żydowskiej w Nowym Jorku, ponad 3 tys. dzieci, 96% zachorowało na krztusie. Wszyscy byli szczepieni i to potrójną dawką. Podobnie jest z odrą czy z innymi chorobami dziecięcymi. U nas się obecnie mocno nagłaśnia sprawę odry, że jest wzrost zachorowań. Pytanie, co to znaczy wzrost zachorowań? Odra to jest choroba, która według podręczników medycznych nie wymaga leczenia, odosobnienia. No to jaki jest problem położyć dziecko na 3, 4 czy 5 dni w domu, zamiast narażać je na szczepionkę, która powoduje skutki negatywne i to całkiem niemałe.
Teoretycznie wmawia się społeczeństwu, że szczepionka to jest jakiś osłabiony wirus czy bakteria i. . . System nasz rozpoznaje taką bakterię, jak się spotka z małą ilością tych bakterii, wytworzy odpowiednie przeciwciała i po pewnym czasie, jak się spotka z prawdziwą już inwazją, to będzie umiał je zwalczać. I dlatego się podaje to małym dzieciom. No jest to wierotna bzdura i zaprzeczenie elementarnych wiadomości z immunologii. Dlaczego? A no dlatego, że dziecko do szóstego miesiąca życia swojego posiada wszystkie przeciwciała od matki. Czyli matka przekazuje dziecku i dziecko już ma te przeciwciała. Czyli jak my wszczekujemy mu jakiekolwiek inne wirusy, to niestety powodujemy konflikt, bo te przeciwciała już zwalczają, czyli wywołujemy chorobę. I wcale nie powstaje większa ilość przeciwciał, bo przeciwciało według teorii dawniejszej to było coś, co jest skutkiem walki. naszego układu odpornościowego z bakterią czy wirusem.
A dzisiaj uważa się, że przeciwciało to jest dowodem choroby. Kiedy to zmieniono? Dlaczego? Niestety nie ma żadnych na to naukowych wyjaśnień, tylko po prostu łatwiej robić testy na przeciwciała i w związku z tym łatwiej sprzedawać szczepionki niż udowadniać, że coś jest zupełnie inaczej. Przykładem takim ewidentnym to jest dzisiejsza epidemia w cudzysłowie eboli, gdzie prezydent Sierra Leone zabronił testowania. tego wirusa, bo okazało się, że większość testów jest fałszywie dodatnia. My to robiliśmy w latach 90. takie badania, a okazało się, że ponad 75% testów jest fałszywie dodatnych, czyli wskazują coś, czego w ogóle w organizmie nie ma. To jest pierwsza sprawa. Druga sprawa. Jeżeli dziecko, czy bariera krew i mózg u dziecka do trzeciego roku życia jest. . .
otwarta, jest nieszczelna i wiemy, że rtęć, aluminium, czy fluor jako neurotoksyny przechodzą przez tą barierę, to jeżeli dziecku małemu, którego mózg dopiero się rozwija, który ma dopiero którą powiedzmy 10-20% tych neuronów, które będzie miał w wieku dojrzałym, uszkadzamy, to wiadomo, że powstaną uszkodzone połączenia. Jeżeli powstaną uszkodzone połączenia, to ono nigdy nie odzyska prawidłowej sprawności umysłowej. I to jest udowodnione już, dlatego że na przykład Amerykanie podają swoim dzieciom prawie 26 szczepionek w pierwszym roku życia, a mają największą śmiertelność właśnie niemowląt. I jest udowodnione, że śmiertelność niemowląt jest wprost proporcjonalna do liczby szczepionek. Czyli czym mniej szczepionek podamy, tym mniej dzieci umiera. Czym więcej szczepionek podajemy, tym więcej dzieci umiera. To jest jedna sprawa. Teraz w szczepionkach oprócz tych rzekomych. . . Wiadomo wirusów, znajdują się także czynniki inne, które są praktycznie zupełnie nieuzasadnione, czyli teoretycznie się ludności wmawia, że np.
aluminium czy rtęć to jest konserwant albo wzmacniający ocz, czy niejaki ocz. Jeżeli w każdej szczepionce znajduje się aluminium, to znaczy, że przeciwciała są przeciwko aluminium, a nie przeciwko danej bakterii czy danemu wirusowi. Aluminium jest bardzo ciężką neurotoksyną, uznaną na świecie od co najmniej ćwierćwiecza, w związku z czym ilość aluminium zawarta w szczepionce pojedynczej jest już na granicy dopuszczalnej normy. A przecież dziecko dostaje 15 do 26 szczepionek, czyli. . . Teoretycznie, jak to obliczyli Amerykanie, dziecko powinno ważyć około 1300 kg, żeby taką ilość aluminium skonsumować. Jeszcze nie widziałem dziecka, które by ważyło 1300 kg w pierwszym roku życia. No ale może wirusolodzy czy wakcynolodzy znają takie przypadki, tylko szkoda, że tego nie opisali w żadnym podręczniku czy w żadnej książce. To jest druga rzecz. Trzecia rzecz.
Wbrew temu, co nam tłumaczą cały czas różne reklamówki przemysłu farmaceutycznego, w podręcznikach i w ulotkach firmowych tego, że koncern, który produkuje te szczepionki, cały czas znajdujemy, że na przykład w szczepionce przeciwko grypie nadal znajduje się rtęć. Jeżeli udowodniono, że ta rtęć podawana przechodzi do układu. . . mózgowego i uszkadza ten mózg, no to dlaczego się oszukuje i w Polsce się zakłamuje te informacje i się jej nie podaje? Dlaczego lekarz pierwszego kontaktu czy pediatra nie ma żadnych informacji o składzie chemicznym szczepionki? Przecież normalnie obowiązuje u nas ustawa, że nawet na produkcie żywnościowym musi być podany skład. A tutaj absolutnie tego nie ma. Mamy wzrost zachorowań dzieci małych na kamnicę nerkową, czy niewydolność nerek. Jest to bardzo łatwe do uzasadnienia, dlatego że ładunek powierzchniowy krwinki czerwony, czy krwinek komórek żywych jest elektroujemny, natomiast fragmenty białka znajdujące się w szczepionkach są elektrododatnie.
W związku z czym przelepiają się do błony komórkowej, na przykład w kanalikach nerkowych, na przykład w trzustce. czy w innych narządach, powodując zmianę wielkości tej błony, a w związku z tym gorszą filtrację. I stąd mamy takie rozszerzenie np. cukrzycy młodociannych. Innym takim dodatkowym aspektem, którego się nie porusza u nas, to jest fluoryzacja, która także uszkadza trzustkę, a wiemy to, bo. . . Prowadziliśmy największe w Polsce badania dotyczące działania fluoru na organizmy dzieci, ponad 2000 dzieci przebadanych i stwierdziliśmy właśnie występowanie największej cukrzycy u młodocianych w powiecie, gdzie wskażenie powietrza fluorem było największe. Wracając do szczepionek. Wszystkie szczepionki, oprócz. . . Aluminium oprócz tęci czy białek, resztek białek, na których były wyhodowane, depasażowane te wirusy, zawierają także inne czynniki, na przykład oleje, na przykład skwalen, a udowodniono, że te inne zawartości szczepionek, dodatkowe, powodują bezpłodność, czyli zmniejszają liczbę komórek.
czy uszkadzają jaja. Udowodniono to już w latach 70. , że HCG przeciwciała znajdują się w szczepionkach tężcowych. Obecnie wiemy o tym, że powtórzono te badania w Kenii, gdzie biskupi kenijscy oddali ampułki szczepionek do badań w różnych laboratoriach i potwierdzili, że przeciwciała anty-HCG znajdują się w szczepionce przeciwtęscowej. Tężec to jest w ogóle sprawa, można by nazwać humorystyczna, żeby nie była tragiczna w swoich konsekwencjach. Dlaczego? Dlatego, że tężec to była choroba, która była znana w I wojnie światowej u koni. Dlatego, że bakterie tęsca to są bakterie beztlenowe. W związku z tym, że armia była zaopatrzona w główny transport konny, tej mierzwy było bardzo dużo. W czasie I wojny światowej żołnierze leżąc w tych okopach, w tym brudzie, całym błocie, obserwowali bardzo często występowanie tęsca u koni i budzało to szerokie zaniepokojenie. Gdy sięgniemy natomiast do danych. . .
lekarzy wojskowych czy statystyk wojennych, to się okazuje, że sytuacja wcale nie wyglądała tak groźnie, jak to opisano później w gazetach reklamowych przemysłu farmaceutycznego. Na 4,5 miliona żołnierzy amerykańskich biorących udział w I wojnie światowej, rannych było ponad 960 tysięcy. Natomiast na tę rzecz zachorowało tylko 70 osób. Szczepionki nie było. Czyli praktycznie można to marginalizować, bo przy 4 milionach 70 chorych, to jest coś, co jest w granicach błędu statystycznego. Podobnie sprawa wyglądała w czasie II wojny światowej, gdzie już szczepionka była. ale zachorowało też tylko 12 osób, czyli mniej więcej ten sam rząd wielkości. Dlaczego u nas się straszy tęsknie? A bo w latach 80. grupa naukowców amerykańskich była w Nowej Gwinei i obserwowała porody u aborygenów. Aborygenki w Nowej Gwinei. . .
Jak odczuwają bóle porodowe, idą w krzaki i same sobie tam radzą, obcinając pępowinę jakimś kawałkiem szkła, kamienia na desce. W związku z tym skażenie bestelowcami jest bardzo pospolite. Ale to było na rękę przemysłowi farmaceutycznemu, nagłośnił sprawę, że dziecko może się zarazić właśnie w czasie porodu. Ruszyła kampania informacyjna, a potem już było tylko mów mi do ręki, nie do ucha i urzędnicy to wprowadzili jako przymus. Proszę zauważyć, że nie znam osobiście ani jednego przypadku, a pracowałem prawie 10 lat w pogotowiu ratunkowym, żeby matka, nawet najbiedniejsza, dziecko trzyma w brudzie czy jakimś tam smrodzie, w gnojówce i tak dalej. w najbardziej, powiedzmy, higienicznie nieodpowiednich warunkach. Wręcz przeciwnie. Cała chałupa mogła być wielkim bałaganem, ale dziecko miało zawsze jakąś tam najczystszą ochronę, którą można sobie było wyobrazić w danych warunkach. I praktycznie. . .
Tenżec u dzieci do lat pięciu się nie spotyka. To są pojedyncze przypadki, już nie wiadomo jak powstały. Poza tym przez te 100 lat od pierwszej wojny światowej do dzisiaj opracowywanie czy podejście do ran zasadniczo się zmieniło. Środki desyfekcyjne są powszechnie dostępne. Wiemy co to jest i jeżeli możemy mieć pretensje jakiekolwiek do matek, jeżeli nie umieją sobie z tym poradzić, to mamy pretensje głównie do Ministerstwa Oświaty, które zamiast uczyć o. . . o higienie, o opatrunkach, uczy o na przykład liczbie osób pracujących w Unii Europejskiej czy o przewodniczących Unii Europejskiej, co nie ma zupełnie żadnego znaczenia praktycznego w życiu codziennym. Kolejną sprawą, która jest zupełnie wydumana i nie mająca żadnego znaczenia, to jest grypa. Grypa jest to choroba, która w podręcznikach jeszcze z lat 90.
Figuruje na pół strony 800-stronnicowego podręcznika, czyli pół kartki papieru jest o grypie i proszę zauważyć, że osobami, które reklamują szczepionki, to są najczęściej albo osoby, które nie są w stanie się z tym zrozumieć, osoby z pogranicza medycyny, czyli w ogóle nieleczące, albo osoby, które mają dodatkowe zatrudnienie właśnie w sprzedaży tych szczepionek. Najlepszym dowodem jest Kongres Wakcynologiczny, czyli tego towarzystwa, które się zajmuje szczepionkami, które finansowane było głównie przez firmy, cztery firmy, które. . . produkują największą ilość szczepionek na świecie. Czyli to nie był żaden kongres naukowy, tylko reklamowy. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz to jest taka, że jak udowodniono to w czasie epidemii grypy tak zwanej świńskiej, czyli w 2009 roku, WHO, czyli Światowa Organizacja Zdrowia, musiała zmienić definicję epidemii, żeby udowodnić. . . że coś się dzieje.
Dlatego, że według starej definicji epidemia jest wtedy, kiedy co najmniej 30% osób zachoruje na danym terenie. A pandemia jest wtedy, kiedy co najmniej w sześciu krajach występuje epidemia. A oni zmienili definicję w ten sposób, że wystarczy obecność danego wirusa czy danej bakterii na danym terenie, żeby można było ogłosić epidemię. Jakie to ma praktyczne znaczenie? Ano takie, że na przykład kiła, rzeżączka, malaria powinny być wszędzie ogłoszone jako epidemie czy pandemię, bo około 30-40 krajów na świecie ma zachorowania. No a kiła jest powszechna w każdym kraju. Jak widzimy, ani. . . naszego głównego inspektora sanitarnego, ani nikogo innego w podobnym poziomie nie interesuje epidemia kiły. A przecież ona cały czas istnieje. A dlaczego się szczepionki nie wymyśliło? Umiera około 200 do 300 milionów osób na febrę.
na malarię i co z tego? Żadnej szczepionki nikomu się nie chciało opłacić, no bo nie ma sensu. sprzedawanie w krajach, w których ilość pieniądza będącego nadwyżką jest na tyle mała, że się nie uda ściągnąć tego. Proszę zobaczyć, co się stało z tą tak zwaną świńską grypą. Kraje takie jak Anglia, Niemcy czy Francja zakupiły mniej więcej dwa razy więcej szczepionek niż jest ludności w danym kraju. Koszt szczepionki to jest około 11 centów. Sprzedawano ją za 10-15 dolarów. I potem trzeba było te szczepionki zniszczyć. Co zrobiono? Nie, nie zniszczono. Przekazano je do ONZ-u za 2,40 dolara. Czyli z 11 centów na 2,40 dolara. Dwa dolary, czyli prawie 200% zysk dana firma miała, a ONZ potem zaczął masowo szczepić dzieci i ludność w Afryce, gdzie właściwie grypa nie istnieje.
Pojęcie grypy w ogóle to jest czysto. . . Wirtualna choroba stworzona dopiero w latach 30. Społeczeństwo się oszukuje pojęciem tzw. grypy hiszpańskiej, która rzekomo wybuchła w 1918-1920 r. i w zależności od tego, jaki konfabulant to opowiada, to jest od 30 do 50 mln ludzi umarło. Jest to ewidentna bzdura, nic takiego nie miało miejsca. Dokumenty z tamtego okresu, podręczniki z lat 20. i lat 30. Wcale nie wspominają o żadnej hiszpańskiej grypie. Rzeczywiście była epidemia, rzeczywiście ludzie umierali, ale umierali przede wszystkim ci, którzy mieli kontakt z żołnierzami amerykańskimi, szczepionymi w 1918 roku przy wyjeździe na front do Europy. Amerykanie produkowali brudne szczepionki i ich armia zaczęła, to znaczy żołnierze zaszczepieni zaczęli umierać. Następnym etapem były porty, gdzie amerykańscy żołnierze przyjeżdżali, to znaczy Bordeaux i sąsiednie. I pierwszymi Europejczykami, którzy chorowali na tzw.
hiszpańską grypę, to były prostytutki. Bo oczywiście żołnierze amerykańscy zaczęli masowo zwiedzać burdele, których u nich w takiej ilości jak we Francji nie było. Te piękne Francuzki oczywiście zaczęły zarażać swoich mniej pięknych partnerów Europejczyków, a ci już zupełnie niepiękne swoje żony i w ten sposób cała epidemia poszła na świat. Nazwa hiszpańska grypa powstała dopiero w 1936 roku w Instytucie Rockefellera, który zajmował się produkcją szczepionki przeciwko rzekomej chorobie. Po 20 latach już nie bardzo ktokolwiek wiedział jak ona wygląda, bo Państwo możecie. . . sprawdzić, kto dzisiaj wie, co było w latach 90. 20 lat to jest taki okres, że większość ludzi zapomina. Jak powtarzam, żadnym podręczniku wydawanym w latach 20. i 30. nie ma w ogóle słowa o hiszpańskiej grypie. To jest pierwsza rzecz.
W 1936 roku, w związku z kryzysem, który jest ekonomiczny, przygotowano się już do wojny i m. in. produkowano szczepionki. Wyprodukowano pierwszą szczepionkę przeciwko grypie w roku 1940 i znowuż pierwszymi, którzy zachorowali, byli szpitali. czyli żołnierzy amerykańskich, których szczepiono przed wyjazdem na front. 60 tysięcy żołnierzy zmarło z powodu szczepionki. Nazwisko tego sławnego generała, który zniszczył własną armię, jest do dzisiaj nieznane i trzymane w tajemnicy. Kolejna szczepionka przeciwko grypie to był 1976 rok w forcie Detricks, gdzie znowu celowo zakażono. . . Kilku żołnierzy zrobiono z tego szum, bo chciano sprzedać następną szczepionkę. Niestety szczepionka znowuż okazała się niewypałem, ludzie zaczęli umierać i po dwóch czy trzech miesiącach musiano szybko z tego zrezygnować. Cisza trwała do 2002 roku, właściwie 1998, gdzie wymyślono ptasią grypę.
No, o wóż, sytuacja była bardzo dziwna, bo żaden dziki ptak nie chciał chorować. Chorowały tylko kurczaki. I to jeszcze w dodatku oczywiście hodowane gdzieś tam. I wybijano te kurczaki, czyli tak, ani jeden ptak dziki nie zachorował, natomiast wymordowano wiele set milionów kurcząt, szczególnie w Azji. Na czym polega problem? Jedynym producentem, największym, przepraszam, producentem sprzedaży kurczaków na Europę jest Izrael. Dlatego, że tam nie obowiązują normy unijne hodowli tych ptaków. Czyli mordujący. . . różne inne hodowle, otwierano rynek zbytu dla. . . wzrostu sprzedaży kurczaków z Izraela. Wymyślono lek Tamiflu, który prezesem zarządu był minister wojny Rumsfeld w Stanach Zjednoczonych. I oczywiście od razu jak został ministrem, to zakupił za 2 miliony dawek szczepionek tego leku, który. . . okazał się zupełnym niewypałem.
To znaczy badania wykazały, że ewentualnie u niektórych przypadkach przyspiesza zdrowienie o 12 godzin. Czyli poza jakąkolwiek statystyką. I co my teraz obserwujemy? Obserwujemy, że Gazeta Polska plus Gazeta Niezależna nagle zaczyna reklamować ten jak w Polsce. Państwo sami musicie się domyśleć, jaki jest ciąg przesyłu pieniędzy pomiędzy tymi instytucjami. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz. W Polsce w 2007 roku ogłoszono także epidemię ptasiej grypy. Problem polegał na tym, że ptasia grypa wybuchła u dwóch łabędzi na wyspie w Toruniu. Na pewno zdziwicie się Państwo, że taki duży ptak jak łabędź zachorował, a taki mały jak wróbel nie zachorował. A spróbujcie schwycić wróbla, wszczyknąć mu wirusa i potem jeszcze go wypuścić żywego. A łabędzia stosunkowo łatwo można nawet zwykłą pałką futbolową zatłuc i wszczepić mu. Proszę pamiętać, że żaden inny ptak dziki nie zachorował.
chorował za wyjątkiem tych dwóch łabędzi i to pod Toruniem. A co zrobiono? A wybijano kurczaki głównie w województwie mazowieckim, czyli blisko Warszawy. A dlaczego? No to był początek grudnia, zaraz święta. Wiadomo, że najtańszym drobiem na święta zawsze były kurczaki. To jak wybito to na początku z grudnia, to trzeba było skądś je sprowadzić. No a Izrael już czekał gotowy na granicy, żeby te kurczaki wprowadzić. Następnymi dwoma miastami, których rozpoznano rzekomo ta się grypę, to był Szczecin i Wrocław. No znowuż dwie duże aglomeracje, które musiały być zaopatrzone. A wybito w samym województwie mazowieckim około 5-7 milionów kurczon. Praktycznie załatwiono tych producentów w całości, bo jak wybito mu całe stado, to odnowienie tego stada to jest około roku.
Taki hodowca może sprzedawać tylko i wyłącznie do dużych supermarketów, bo on ma duże ilości. A supermarket z kolei nie mógł czekać roku, tylko podpisał umowę z kimś innym i w ten sposób załatwiono polskich producentów. Dokładnie taka sama sprawa jest obecnie z tak zwanym afrykańskim pomorem świn, który, jak twierdzą to naoczni świadkowie, zostały dwie sztuki podrzucone z samolotu czarnego bez oznakowania. Sztuki były tak zamarzone, że nie było ich. że nie można było tego nawet ruszyć, a w tym czasie od tygodni co najmniej dwóch były temperatury dodatnie w rejonie, w którym je znaleziono. Także ewidentnie widać, że to była sprawa prowokowana, tym bardziej, że już dziennie. 10 dni wcześniej Duńczycy na konferencji w Moskwie mówili, że w Polsce jest afrykański pomor świn, których nikt w tym czasie jeszcze w ogóle nie słyszał o tym w Polsce.
W ogóle cała sprawa afrykańskiego pomoru świn jest wyraźnie naciągana, dlatego że w 1905 tą chorobę rzekomo odkryto, kiedy w ten czas jeszcze nikt tym wirusologią się tak nie interesował. Potem dopiero w 70-tych latach była w Hiszpanii i znowuż w Hiszpanii wymarła całkowicie bez niczego, wyginęła, a po 20 latach w Gruzji. W Gruzji ją znaleziono. W jaki sposób wirus przeleciał z Hiszpanii do Gruzji bez zainfekowania jakiegokolwiek kraju po drodze, to już tylko wakcynolody mogą wytłumaczyć, bo normalnie to jest niemożliwe. Typowym przykładem oszustwa takiego medycznego jest obecnie głoszona sprawa eboli. Po pierwsze, pierwszy przypadek eboli to był 1976 rok, gdzie w Sudanie. . . Natomiast coś tam stwierdzono.
Jest to o tyle dziwne, że po pierwsze Sudan jest krajem, gdzie jeden lekarz od drugiego jest od ileś tam set kilometrów, więc jeżeli ktoś zachorował, to trudno, żeby jakakolwiek tam pielęgniarka czy nawet miejscowy znachor stwierdził, że to jest inna choroba, nowa, która się dopiero pojawiła. Po prostu nie ma takich możliwości. Jakby nawet była ta nowa choroba i ktoś by umarł, to by go spokojnie pochowano, bo nikt by nie był w stanie. w stanie by takich badań przeprowadzić, że to jest coś nowego. Dziwne jest to, że ebola powstaje zawsze w krajach tych, gdzie. . . gdzie są oddziały Bioronii Biologicznej Armii Amerykańskiej. Tylko tam notowano ebole. W 1976 roku, po 13 przypadkach, które tam rzekomo stwierdzono, sprawa wygasła samoistnie. Bez żadnej szczepionki, bez żadnego rozgłosu.
W następnym roku w Sudanie był kolejny jeden przypadek, ale znowuż sprawa wygasła samoistnie. Dziwnym trafem znalazł się tam urzędnik WHO, który potwierdził, że to jest nowo odkryta choroba, bardzo groźna itd. W 1979 roku odkryto znowuż 32 przypadki i znowuż sprawa wygasła. ale ONZ już o tym wiedziało. Następnie mieliśmy 20 lat spokoju i dopiero w 1994 roku w Gabonie wybuchła epidemia. Różnica z Sudaną do Zajdżu. Eiru to jest około 2000 km, nikt po drodze nie zachorował. Potem w Gabonie znowuż 2000 km, nikt po drodze nie zachorował. I potem 5000 km do Sierra Leone, rzekomo. Tak podaje się to w kolejnych latach, jeżeli sięgniemy wstecz w historię. W jakiś sposób wirus, który jest tak groźny, że 50% ludzi umiera, zdołał przewędrować 5000 km, co na warunki afrykańskie.
to jest kilka chyba lat pieszej wędrówki, nikogo po drodze nie zarażając, trudno sobie wytłumaczyć. Jeszcze bardziej dziwne jest to, że w 2007 roku Armia Amerykańska opatentowała tego wirusa, czyli od tego czasu nie. . . Nikt na świecie nie ma prawa się nim zajmować bez zgody armii amerykańskiej. Czyli muszą być, jak to się mówi, umowy zlecenia, czyli gwaranty płatne przez Pentagon dla instytucji, które się rzekomo mają zajmować. tą chorobą. Otóż w nauce, w świecie naukowym jest tak, że dopóki jakieś dwa inne niezależne ośrodki nie potwierdzą danej choroby, to ona nie istnieje. Ten wynalazek jest nieznany. W tym przypadku nikt. . . poza Amerykanami, poza tym jednym instytucją z Fortu Detricks, czyli instytucją broni biologicznej, nikt nie potwierdził istnienia takiej choroby.
Dlaczego w Sierra Leone? Ano, bo w Sierra Leone znajdują się największe plantacje produkcji kauczoku, gdzie pracuje ponad 80 tysięcy ludzi i wybruchły tam niepokoje. Widocznie testowano. . . No, bo żeby szczepionkę opracować, to najpierw trzeba mieć chorych, czyli trzeba. . . mieć materiał badawczy. Ludność miejscowa zorientowała się bardzo szybko, że chorują tylko ludzie, którzy są leczeni w amerykańskim szpitalu, który powstał tam kosztem 12 milionów dolarów w 70-tych latach i zaczęły się strajki, to znaczy cały personel zastrajkował i nie chciał przychodzić do pracy. Jednocześnie na ulicach ukamieniowano trzech lekarzy amerykańskich plus tam jakiś personel pomocniczy. czyli wybuchły normalne zamieszki. Do tego stopnia, że prezydent Sierra Leone zakazał dalszych badań przeprowadzania w tym rejonie. I teraz co my obserwujemy? Sierra Leone to jest teoretycznie przynajmniej samodzielny kraj.
I nagle słyszymy, że prezydent Obama wysyła 3000 Marines do kraju, który. . . Przynajmniej nie podano tego do publicznej wiadomości, nigdy nie wystąpił o pomoc jakąkolwiek wojskową czy militarną. Jest zrozumiało, że jeżeli jest epidemia, to się wysyła powiedzmy żywność, to się wysyła lekarzy, ale Marines, który jest przyzwyczajony. . . do używania M16 głównie, no trudno, żeby się tym zajmowało, likwidując wirusy w dżungli. To jest pierwsza rzecz. Niepokoje na plantacji były dość duże, do tego stopnia, że trzeba było wprowadzić czterodmuchy. czterodniowy stan wojenny. W krajach typu Sierra Leone czy sąsiednich nie można wprowadzić czterodniowego stanu wojennego, czyli zakazu wychodzenia na ulicę, dlatego że ludność tam mieszkająca nie ma zapasów żywności na cztery dni. Czyli oni kupują to, co dzisiaj zjedzą, bo tylko tyle mają pieniędzy, lodówek ani innych sposobów przechowywania żywności nie posiadają.
W związku z powyższym zaczęli. . . wychodzić na ulicę w poszukiwaniu żywności, a wojsko zaczęło strzelanie. I stąd się zaczęły zamieszki jeszcze większe. Prezydent Obama zareagował natychmiast wysyłając dodatkowy tysiąc żołnierzy 101. słynnej dywizji spadochronowej. bo wiadomo, że na spadochronach to najlepiej się wirusem walczy. Zupełnie śmieszna jest sprawa. . . dalszego postępowania. Od dwóch tysięcy lat, od Biblii właściwie wiadomo, że najlepszym sposobem zapobiegania chorobom jest kwarantanna. W Biblii jest taki zapis, że jeżeli przyjdzie chory, to się go w namiocie przed miasteczkiem czy przed wioską zostawia na co najmniej te dwa, trzy tygodnie i w ten czas wiadomo, czy wyzdrowieje, czy zachoruje. A co robią Amerykanie? Amerykanie tych ciężko chorych Sierra Leone przewożą do Stanów Zjednoczonych zamiast. . . zachować na miejscu.
Mało tego, specjalna grupa lekarzy, która brała udział w opiece, trudno to nazwać nawet opieką w każdym bądź razie, w obserwacji Sierra Leone, po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych, wcale nie jest trzymana w kwarantannie, tylko porusza się swobodnie po Nowym Jorku, jeździ metrem, dziennikarze znajdują ich w kawiarniach itd. No, czyli ci, którzy na miejscu byli, widzieli tą straszną chorobę, wcale nie zachowują. . . minimalnych nawet środków ostrożności. Czyli tak jakby komuś zależało, żeby sprawę epidemii rozpowszechnić w Stanach Zjednoczonych. To się nie udało przynajmniej do tej pory, z tym, że około 2000 obozów FAMA jest przygotowanych na przyjęcie ewentualnie chorych. Jeszcze dziwniejsza jest sprawa, że w 2014 roku ponad 60 tysięcy dzieci do lat 12 zostało przewiezionych z krajów Ameryki Środkowej w Złocie.
w zorganizowanym systemie transportu, bo czteroletnie dzieci się same nie przedrą przez granicę i dzieci muszą przejechać autobusami, bo nie przewędrują dwóch, trzy, trzech tysięcy kilometrów pieszo. I te dzieci zostały rozlokowane po Stanach Zjednoczonych bez żadnych szczepień, bez żadnych badań, bez niczego. Czyli znowu elementarne zasady epidemiologiczne zostały złamane. I nic się nie dzieje. I to jest najlepszy dowód, że cała ta fikcja eboli jest tylko gazetowa, całe szczęście zresztą, i ma za zadanie zmusić rządy w danych krajach do zakupu szczepionki, która nie istnieje. Mało tego, szczepionka, zresztą podobnie jak szczepionka przeciwko grypie, nigdy nie była sprawdzona na konsekwencje. To znaczy, nie wiemy, czy szczepione dzieci, czy szczepione osoby dorosłe. . . nie będą miały jakichkolwiek powikłań po tej szczepionce.
Wręcz przeciwnie, mamy dowody, które zostały opracowane w Kanadzie, udowodnione w 2010-2011 roku, że po pierwsze, osoby, które były szczepione na grypę, w następnym roku ciężej chorują. To raz. Dwa. Udowodniono, że szczepionka przeciwko tak zwanej świńskiej grypie ma takie samo działanie jak mycie rąk. Szczególnie u osób po 50 roku życia. Czyli namawianie w Polsce. . . Przez dilerów przemysłu szczepionkarskiego do szczepienia osób starczych, szczególnie w domach opieki, jest równoznaczne z przyspieszeniem ich usuwania. Czyli innymi słowy, chcesz, żeby babcia szybciej oddała Ci mieszkanie, to zaszczep ją na grypę i będziesz miał efekt bardzo szybki. To samo dotyczy małych dzieci. Do piątego roku życia szczepionka nie była przebadana na skutki odległe.
No więc jeżeli nie była przebadana, to w jaki sposób można mówić, że jest bezpieczna? Że nie jest bezpieczna świadczy o tym uchwała Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych z 2005 roku, który zwalnia przemysł farmaceutyczny od wszelkich odszkodowań za powikłania poszczepienne. Czyli jeżeli normalnie ja się mogę skarżyć. . . na coś, co wynikło z skutków działania produkowanego przez osoby trzecie, to w przypadku szczepionek nie mam takiej możliwości. W Stanach Zjednoczonych załatwiono to jedną ustawą, czyli państwo posiadając pewien monopol wypłaca odszkodowania. W Polsce do dnia dzisiejszego, do takiego stopnia rozwoju nie doszliśmy. Mało tego, już od lat 60. wiadomo, że w szczepionce przeszło. . . przeciwko polio znajdował się wirus rakotwórczy SV40 i jak twierdzą Amerykanie, do lat 80. , czyli do stanu wojennego, w Polsce ta szczepionka była rozprowadzana.
Ile osób zachorowało? No nie wiadomo, bo nasze służby sanitarne na wszelki wypadek nie badały tych szczepionek. Podobnie wygląda epidemia w latach 70. polio w województwie poznańskim, gdzie zachorowały tylko i wyłącznie dzieci szczepione na polio. Nikt inny nie chorował. Mało tego. Jeżeli już udowodniono, że te dzieci chorują, to powinny dostać odszkodowanie. Do dzisiaj, po pierwsze, nie dostało odszkodowania żadnego, po drugie, żadna z osób zamieszanych w skupno tej wskażonej szczepionki, a o tym wiadomo było od lat 60. , a powtarzam, epidemia była w 73. czy 74. roku. roku, czyli dostateczny był okres czasu, żeby nasze służby się z tym zorientowały. I oczywiście nic z tego nie zrobiono. Nikt nie interesował się, że szczepionka jest skażona i nadal polskie dzieci były zatruwane rakotwórczym wirusem SV40.
I do dzisiaj jest sprawa chowana pod dywan. Podobnie wyglądała sprawa skażonych szczepionek przeciwko grypie firmy Baxter, którą w małej Czechosłowacji potrafiono wykryć to skażenie, a w wielkim laboratorium, chyba w 6 razy większym kraju jak Polska, służby nie potrafiły nic zrobić. Sprawa w ogóle całych. . . Epidemii wirusów, która się ostatnio na świecie odbywa, bardziej przypomina teatr i cyrk, aniżeli rzeczywiście medycynę. Dlaczego? Już w XIX wieku, pod koniec XIX wieku, profesor Koch udowodnił, że wirusy możemy nazwać tylko takie coś, co powoduje chorobę u jednej osobnika, wyizolowane, czyli otrzymane z tego osobnika, rozmnożone na jakiejś pożywce i z tej pożywki pobrane, wszczepione innemu osobnikowi, powoduje te same objawy. Tylko to możemy nazwać wirusem. I tak do tej pory robiono. Natomiast ostatnie 20 lat, czy 30 lat, nagle mamy całą masę wirusów, których nie możemy udowodnić.
Odbywa się to w ten sposób, że pracownicy mikroskopii elektronowej rozpoznają coś w komórce, co jest inne niż. . . w innych komórkach i nazywają to wirusem. Ani wirus HIV, ani wirus powiedzmy eboli, ani inni nie zostały potwierdzone w naukowy sposób. W związku z powyższym my nie wiemy, czy to jest rzeczywiście wirus, czy też w szczepionce nie znajduje się jakiś inny związek, który powoduje toksyczne uszkodzenie. Najlepszym dowodem jest sprawa tzw. WZW typu B, czyli wirusowego zapalenia wątroby typu B. którego szczyt zachorowań mieliśmy w latach 70. , gdzie nawet 30% dzieci było nosicielami wirusa, systematycznie to spadało i nagle. . . Po wprowadzeniu kartek na mydło i środki czystości w stanie wojennym mieliśmy następny szczyt, który zaczął od lat 90. systematycznie spadać.
Natomiast szczepionkę wprowadzono dopiero w 1997 roku, czyli w momencie, kiedy już znowu otrzymaliśmy znaczący spadek zachorowań. I proszę zauważyć, że wszyscy, którzy pokazują wykresy, pokazują tylko ostatnie 5 lat. Dzięki. a nie pokazują ostatniego ćwierćwiecza czy trzydziestu lat. Czyli innymi słowy, już jest oszukiwanie. Do tego stopnia jest to oszukiwanie znane, że na przykład praca Akademii Medycznej w Białymstoku na temat skuteczności rzekomej szczepionki przeciwko WZWB została zdyskwalifikowana przez międzynarodową organizację Cochrane Library, uznając, że jest na tak niskim poziomie, że nie warto jej w ogóle. . . brać pod uwagę. Na całym świecie stwierdza się, że WZWB to jest choroba seksualna, czyli taka sama jak kiła czy rzeżącka, bo głównie przekazywana jest drogą zakażenia płciowego. W związku z tym rodzi się pytanie, w jaki sposób jednoroczne dziecko może być traktowane seksualnie.
Innymi słowy, nie ma żadnego dowodu, że Zakażenie wirusowe WZW-B jest przenoszone przez sterylizację czy w jakiś inny sposób, natomiast wstrzykuje się tego wirusa dzieciom w pierwszej dobie. Dlaczego w ogóle się podaje szczepionki małym dzieciom? No wcale nie dlatego, żeby one były odporne, bo jak mówiłem do 6 miesiąca, a jak matka karmi piersią, to nawet do 12 miesiąca życia posiadają przeciwciała matki, to w każdym podręczniku położnictwa jest podane. Natomiast trudno zauważyć objawy uboczne, czyli powikłania po szczepieniach. Jeżeli dziecko ma 1, 2, 3 czy 5 dni i nagle zaczyna coś się dziać, czy nawet w pierwszym roku, to nigdy matka nie może udowodnić, że było normalne, a dopiero po szczepieniu powstało chore, zachorowało i zmieniło się. O tym, że autyzm jest udowodnionym sprawą szczepień, to wiedzą wszyscy na świecie, z wyjątkiem polskich ekspertów w cudzysłowie od szczepień.
Przyznał się do tego nawet pracownicy administracji amerykańskiej, którzy stwierdzili, że już w 2004 roku wiedzieli, że po szczepieniach występuje autyzm, po tak zwanym MMR. No i co? No i sprawę schowano do kosza, bo inaczej by musiały być, rynek zbytu 300 milionów został zniszczony. To, że dr Lengfield miał rację. To jest stuprocentowo udownione, dlatego że to 17 innych ośrodków potwierdziło. I problem polega nie na tym, że on to udowodnił, bo on zrobił bardzo proste doświadczenie, że po szczepieniu występuje stan zapalny jelit. A że akurat na jego 18 badanych przypadków 12 było z autyzmem, to jest przypadek, który wyszedł. Natomiast po szczepieniu dochodzi do uszkodzenia jelit, a tym samym do możliwości wnikania w bakterie. wirusów do organizmu. To jest raz. Dwa.
O tym się nie mówi, ale jeżeli jest kwarantanna po chorobie, która musi wynosić tam 21 czy 30 dni, to musimy także pamiętać, że po każdym szczepieniu. . . dziecko przez 5 do 8 tygodni sieje tym wirusem dookoła, czyli zakaża wszystkich. Czyli jeżeli jest jakakolwiek logika w postępowaniu, to powinno być tak, że jeżeli szczepimy dzieci, to natychmiast musimy je na 5 tygodni odizolować, bo one zakażają. wszystkich sąsiadów, czyli swoje rodzinie. No i proszę zauważyć, że jakoś o tym zapominają wakcynolodzy. Więc problem prawny szczepień jest bardzo dziwny i bardzo złożony. Po pierwsze dlatego, że. . . Komisja Sejmowa, pana Piechy, która to uchwaliła, nie miała żadnych danych naukowych ani medycznych. Zrobili to nie wiadomo na jakiej podstawie. Jest tak zwana Komisja Przejrzystości, ale to jest bardzo dziwny twór.
bo na przykład reklamuje szczepionki przeciwko brodawczakowi szyjki macicy, ale skład tej komisji jest taki, że w komisji nie ma ani jednego człowieka, który by się tym zajmował, to znaczy w jaki sposób możemy to. . . to sprawdzić. No jeżeli ktoś się zajmuje, to ma jakieś opracowania, czyli prace naukowe, jakieś eksperymenty robi i tak dalej. Natomiast ci ludzie, którzy są dobierani w dziwny sposób, bo nie ma kryterium kto może być w takiej komisji, nie mają żadnych publikacji naukowych. Zresztą podobnie jak większość ekspertów, których ministerstwo powołuje do określonych celów, nie ma żadnego dorobku naukowego własnego, który by uzasadniał, że oni się na tym znają.
Przykładem Jestem tutaj, jest tak zwany flu forum pani profesor magister Brydak, osoby z pogranicza medycyny, która powołała rzekomy zespół ekspertów, dwudziestu kilku osób i wśród tych dwudziestu kilku osób tylko dwie osoby były lekarzami. Cała reszta to byli jacyś informatycy, jacyś dziennikarze, jakieś tam osoby zupełnie niezwiązane z medycyną. No i potem nagle słyszymy, że ministerstwo twierdzi na podstawie właśnie tego. tych grupy ekspertów, że trzeba się szczepić. Jaki jest związek? Bez wodki nie rozbierasz. Otóż sprawa wygląda w ten sposób w aktualnym systemie prawnym. Sanepidy, jak wiadomo, przez całe 40 lat oszukiwały ludzi i skazywały na płacenie mandatów zupełnie bezprawnie, bo nigdy takiego umocowania nie miały. I proszę zauważyć, co się dzieje. Prokuratura nie występuje przeciwko dyrekcjom sanepidów, że skazywały i nie każe nikogo na wyłudzanie pieniędzy, bo to jest wykorzystywanie stanowiska służbowego do celów prywatnych.
Dlatego, że te pieniądze z mandatów nie mają żadnego, jakby to powiedzieć, regulaminowego rozchodzenia się. Przykładem tutaj jest Szczecin, gdzie okazało się, że Sanepid pracuje na dwóch etatach, to znaczy jeden to dostaje te nasze pieniądze z podatku, a drugie to jakieś zlecone wykonuje sprawy i 700 tysięcy się rozeszło, a dyrektor tego Sanepidu awansował na wiceministra w tym głównym inspektoracie sanitarnym. Czyli. . . nie ma żadnego prawnego, sprawnej możliwości karania przez sanepid. Wojewoda natomiast nie może karać rodziców, dlatego, że konstytucja mówi że to rodzice są odpowiedzialni za dzieci, a nie jakiś bezimienny urzędnik i poza tym każdy ma prawo wyboru metody leczenia. To jest wszystkich, łącznie z Unią Europejską, aktach prawnych. To jeżeli każdy ma prawo sam decydować o tym, w jaki sposób chce być leczony, Narzucanie i karanie osób niechcących się szczepić jest jawnym nadużyciem prawa.
Niestety u nas jest to jeszcze wciąż wykonywane, co świadczy o tym, że jesteśmy krajem totalitarnym i to krajem, którym rządzą bliżej niesprecyzowane osoby. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli przychodzi taki rodzic do lekarza, to lekarz powinien mu wpisać nie tylko numer, ale i. . . seryjny produkcji szczepionki, ale podać najpierw ten skład szczepionki, a tego żaden lekarz nie podaje, bo nie zna, bo firmy nawet w ulotkach swoich w Polsce nie podają składu chemicznego, mimo że ustawa do tego zmusza. Żaden lekarz nie podaje, kto będzie płacił i ponosił konsekwencje. Proszę zauważyć, że w Polsce wykonuje się masę tak zwanych testów, na przykład na HIV, ale nie ma ubezpieczenia tych ludzi, co wykazało jasno sprawa w Grudziądzu, gdzie 27 czy 8 osób zostało uśmierconych. testowaniu szczepionki przeciwko grypie i nikt nie poniósł konsekwencji, nikt nie wypłacił odszkodowania.
Czyli innymi słowy, koszty leczenia znowu się przerzuca na społeczeństwo. I żaden urzędnik, który zakupuje szczepionkę, nie jest nigdzie podany z nazwiska. Widzimy to wyraźnie w 1996 roku, kiedy pan minister zdrowia pojechał do Korei i wrócił z laptopem i zakupił szczepionki przeciwko WZW, które spowodowały śmierć kilku dzieci. Nikt nie poniósł odpowiedzialności. Czyli innymi słowy, z jednej strony jest przymus, sprzeczny z konstytucją, z drugiej strony nie ma żadnego prawnego systemu wyrównywania czy pokrywania kosztów leczenia tych chorych, tych powikłań. Mało tego, nawet stworzono takie enigmatyczne pojęcie niepożądany obczyn poszczepienny, czyli neologizm, który nie ma żadnego znaczenia, bo wiadomo, że to jest powikłanie, bo jaki jest sens podawania czegoś? co z góry może spowodować zmianę chorobową, która jest gorsza od choroby.
Konkretnie, wiemy, że po odrze, szczepionce przeciwko odrze, czy szczepionce przeciwko krzuźcowi mogą być powikłania neurologiczne, po grypie może być narkolepsja, czyli ciężkie uszkodzenie centralnego układu nerwowego. 900% wzrosło po szczepieniu w 2009 roku, szczególnie w krajach skandynawskich i w Polsce o tym się do dzisiaj nie mówi. Jeżeli. . . Liczbowo możemy przedstawić miarę idiotów w Polsce, to wynosi ona w tej chwili 3,8% społeczeństwa, dlatego że tyle osób, pomimo tych wszystkich danych, które istnieją na świecie, nadal się szczepi przeciwko grypie. To ewidentnie świadczy o tym, jaki jest poziom intelektualny i jaki jest dostęp do wiedzy tych osób, które mając takie dowody. . . zachowują się odwrotnie. Mniej więcej to jest to samo, co z piciem alkoholu. No jak ktoś już w narkomanie wpadnie, to pije, nie patrząc na skutki uboczne. I tutaj to samo wygląda.
Część oczywiście personelu, szczególnie średniego czy niższego, szczepi się, bo grozi im zwolnienie ze szpitalu z pracy. No to jest jawne nadużywanie stanowiska służbowego do osiągnięcia celów prywatnych, bo wśród lekarzy jest powszechne, że 30% Ceny szczepionki to są właśnie pieniądze, które idą do tych, którzy szczepią. Pneumokoki. Wprowadzono pojęcie pneumokoki na początku lat 90. No i straży się wszystkie matki, że pneumokoki spowodują niesamowite zniszczenie. w mózgu dziecka i powikłania, i dziecko może umrzeć. Natomiast prawda jest zupełnie inna. Pneumokok to jest poczciwa dwoinka zapalenia płuc, czyli bakteria, która była znana w XIX wieku. Praktycznie już po I wojnie światowej to było już bardzo nieznaczne, a od chwili wprowadzenia antybiotyków ta choroba przestała istnieć. Co nie przeszkadza, że po 40 latach odnowiono tą chorobę, zmieniając nazwę tej bakterii na pneumokoka, i mamy całą masę handlarzy, którzy na tym się wzbogacają.
.
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.