VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Dzień dobry Państwu! Trzeci odcinek programu Męcen Griluje. Dzisiaj opowiem o kolejnym odcinku Patostreamu prosto z Sejmu. Tym razem do standardowych utarczek słownych doszły też starcia fizyczne. Następnie opowiem troszkę o komisji w sprawie Pegasusa, o tym jak to platformersi związane z nimi media uwierzyły we własną propagandę, a na koniec powiem Wam o zarobkach oraz przywilejów tej elity narodu gromadzącej się w budynku przywiejskiej. Zaczynamy! Podczas poprzedniego posiedzenia Sejmu, tego co się skończyło wczoraj, jednym z tematów, który wzbudził największe emocje było odwołanie członków spec komisji do badania wpływów rosyjskich. Z tej okazji przedstawiciele PiS-u oraz Platformy nawzajem próbowali udowadniać, że ci drudzy są agenturą rosyjską i działają w interesie Rosji, a nie Polski.
W momencie kiedy przedstawiciel Platformy udowadniał, że to PiS-owcy są roskimi agentami, to wtedy na sam środek Sejmu wszedł poseł Dariusz Matecki z takim tabletem, widzicie Państwo na zdjęciu, i na tym tabletie pokazywał jak to Donald Tusk widywał się z Putinem. Oczywiście nie można było takiej okazji przegapić, to od razu doskoczył do niego poseł Rutnicki, i to jest taki wielki, ponad dwumetrowy łysy poseł Platformy Obywatelskiej, który wziął za sobą swój tablet, na którym z kolei pokazywał zdjęcie Kaczyńskiego z ministra spraw zagranicznych Rosji Ławrowym. I tak obaj panowie stali z tymi tabletami, demonstrując, że wiedzą jak się z tego narzędzia korzystać, i pokazywali te zdjęcia polityków z innymi politykami.
Tak powiem Wam zupełnie szczerze, że te zdjęcia mnie osobiście zupełnie nie szokują, bo jeżeli ktoś rządzi państwem, no to ma foty z innymi ludźmi rządzącymi państwem. Z Putinem fotki ma nawet Jan Paweł II, więc jeżeli zdjęcie z Putinem jest dowodem tego, że Tusk lub Kaczyński są ruskimi agentami, to być może Jan Paweł II też jest ruskim agentem, ale o to już trzeba spytać Dariusza Mateckiego. Ale to dopiero był początek, bo potem zrobiły się głosowania w sprawie odwołania członków tej komisji, i wtedy się dopiero zaczął cyrk. To, jak oni na siebie nawzajem krzyczeli, to przebili jeszcze wcześniejsze tego rodzaju obrazki, które widziałem tydzień czy też dwa tygodnie temu.
Na przykład, kiedy pisowcy głosowali za tym, żeby nie odwoływać członka tej komisji, to darli japy, teraz głosują Polacy, po czym podnosili ręce. A jak platformerci głosowali, żeby ich odwołać, to pisowcy krzyczeli, teraz głosuje Rosja. Ale jak raz się pomylili, to krzyknęli, teraz głosuje Rosja, po czym pisowcy podnieśli rękę, co spowodowało olbrzywą salwę śmiechu po drugiej stronie. W pewnym momencie zdają sobie też sprawę, i dawno temu zdają sobie sprawę, ale wy teraz powinniście sobie zdać sprawę, że ta cała narracja, jak to platforma obywatelska i te partie jeszcze opozycyjne, co niedługo będą rządzić, te postępowe europejskie, jak to one szanują kobiety, to jest jedna wielka ściema.
W pewnym momencie te starsze panie z PiSu tak trochę się zbulwersowały, kiedy były właśnie te wzajemne okrzyki, kto tutaj jest rosyjskim agentem, i tak rzeczywiście zaczęły dosyć emocjonalnie krzyczeć. To wiecie, jak platformerci zareagowali, tak na niej popatrzeli, zaczęli krzyczeć Kooo koko koko koko koo koko koko jak w podstawówce, wiecie. Tam są posłowie, niby ta elita tego narodu, ludzie wykształceni, a przedrzeźniają się jak w podstawówce. Najgorzej to krzyczeli jak Morawiecki występował, bo to już w ogóle nie są w stanie wtedy utrzymać nerwów na wodze platformersi i drą japę, jak głupi. Ja wiem, że ja to mówiłem, ale jeszcze raz powtórzę.
No wyobraźcie sobie, że jesteście w szkole, tak? Wychodzi dyrektor na jakimś zakończeniu roku czy czymś takim, na jakimś apelu i coś tam próbuje powiedzieć, a ludzie, ci uczniowie z gimnazjum czy z podstawówki krzyczą do niego, hej, pokaż tyłek dyrektor, nie? To jest mniej więcej tego rodzaju poziom, tylko że to są dorośli ludzie, a tam jednak jest premier państwa polskiego i w ogóle tego nie rozumiem. Natomiast cały ten cyrk, tę transmisję, którą wy możecie sobie oglądać na tych kanałach patostreamowych sejmu na YouTube, to ja oglądam w loży VIP w pierwszym rzędziem i to czasem naprawdę są niezłe wrażenia.
Po tym, jak już Matecki wyskoczył z tym tabletem, to chciał go przebić poseł Jacek Ozdoba z Solidarnej Polski i chciał wręczyć Donaldowi Tuskowi to zdjęcie, co Matecki miał na tabletie, to on je wydrukował. Chciał pokazać Tuskowi, żeby mu przypomnieć, że się widział z Putinem i kiedy już szedł do Tuska Ozdoba z tym wydrukowanym zdjęciem, to rzucił się na niego ten wielki dwumetrowy poseł Rutnicki z Platformy Wattelskiej. Wyrwał mu tą kartkę, wziął i podarł. Wtedy wyskoczył z drugą kartką, ten znowu mu wziął i on podarł.
Ponieważ Rutnicki naprawdę jest wielki, typ ma ponad 2 metry, taki wielki, łysy, wydaje mi się, że lepiej by się sprawdził jako ochronie w jakimś klubie, a nie w sejmie, to ruszyło na niego trzech pisowców, takich bardziej kompaktowych. Ten Matecki, Ozdoba i trzeci, którego nazwiska nie pamiętam. Też na YouTube były fragmenty z tego nagrania. Tu macie zdjęcie właśnie z pierwszego rzędu, z mojej loży VIP, z którego mogę obserwować, jak się posłowie prawie że biją. I trochę mnie to jednak, wiecie, dziwi. No bo to jednak Izba Parlamentarna, to jest Sejm, tam są posłowie, tam są decydowane niby jakieś ważne sprawy.
No bo oni się zachowują jak dzieci w przedszkolu i wydaje mi się, że nawet to im się podoba. Podczas tego posiedzenia miałem też możliwość po raz pierwszy zabrać głos. Mówiłem w debacie na temat powołania Komisji Śledczej w sprawie Pegasusa. Link do mojego wystąpienia możecie zobaczyć w opisie do tego nagrania. W trakcie wystąpienia podkreślałem jak skandaliczne jest to, że pisowcy podsłuchiwali polityków opozycji, i zresztą pewnie nie tylko polityków opozycji. Jak źle o nich myślę i jak wielkim skandalem jest to, że to się w ogóle wydarzyło.
Wiecie co się stało? Mnóstwo dziennikarzy, takich raczej mi do tej pory nieprzychylnych nawet, takich jak Tomasz Lis, nawet Roman Giertych pochwalił, więc różni dziennikarze zaczęli się dobrze wypowiadać, jak Męcen dobrze powiedział, jak pojechał tym pisowcom. Takie zaskoczenie widać było, że ja krytykuję pis. Nawet tacy dziennikarze jak Nijzinkiewicz z Rzeczpospolitej napisał taki artykuł, tu macie fragment, że zaskakujące jest to, że ja atakuję pis, no bo przecież nigdy nie odżegnywałem się od współpracy z pisem. I widzicie, to jest taka tragedia czyjaś ludzka, gdy ktoś uwierzy w swoją własną propagandę.
Bo ja rozumiem po co się robi propagandę, po to żeby tam kogoś okłamać, zmanipulować, żeby ludzie myśleli, że rzeczywistość wygląda inaczej niż ona wygląda, ale jak się samemu wierzy w propagandę, którą się robi, to niestety nic mądrego z tego nigdy nie wyniknie. Od 2016 roku, od kiedy jakkolwiek zacząłem się udzielać publicznie, bez przerwy atakowałem pis. Cały ten czas rządziło Prawo i Sprawiedliwość. W zasadzie cały czas, na Twitterze, YouTube, Facebooku, wszędzie gdzie tylko mogłem, atakowałem Prawo i Sprawiedliwość. I przypominajka dla dziennikarzy, bo dalej nie zrozumieliście i ciągle się nas pytacie. Nie idziemy do tych wyborów po to, żeby usiąść z pisem i platformą do stolika, korzymy im ten stolik wywrócić i my im ten stolik wywrócimy.
Całą kampanię wyborczą, cały czas mówiłem jakie są złe rządy Prawo i Sprawiedliwości. Jak bardzo nie zamierzam robić z nimi koalicji, jak bardzo nie zamierzam z nimi współpracować. Po czym dziennikarze zaskoczeni, że Męcen zmienił front i zaczął atakować Prawo i Sprawiedliwość. No nosi mnie jak takie bzdury słyszę. Już mówiłem tyle razy, nie będzie koalicji z pisem. Nie ma koalicji z pisem. Tyle razy mówiłem jakie były złe rządy Mateusza Morawieckiego. Całe rządy z pisu jak złe były. I ci teraz ludzie zaskoczeni, ej ale to dziwne, Męcen zaczął atakować pis.
Czemu wcześniej tego nie robił? Czemu wcześniej nie przeszkadzało mu, że pis Pegasusem podsłuchuje ludzi? Kurde, te moje wystąpienie to całym fragmentami były moje wcześniejsze wypowiedzi w tej sprawie. Moje wcześniejsze wpisy na Facebooka w tej sprawie. Po raz kolejny powtórzyłem to co mówiłem już wielokrotnie, a ci teraz. . . Szkoda, że dopiero teraz sobie przypomniał dlaczego dopiero teraz zaczął atakować Prawo i Sprawiedliwość. Cały czas atakowałem Prawo i Sprawiedliwość i nic kompletnie się w tej sprawie nie zmieniło. Dochodzimy do trzeciego tematu tego odcinka czyli ile zarabiają posłowie i jakie mają przywileje.
Często pytaliście o to w komentarzach więc pomyślałem, że zrobię taki research i przedstawię wam ile tak naprawdę płacicie tej elicie narodu za to żeby występowali w tym cyrku i raczyli was tymi cotygodniowymi patostreamami. Więc pierwsza część zarobków posła to jest oczywiście ich wynagrodzenie. Obecnie jest to 12 800 złotych. Brut to czyli 9 000 zł z małym hakiem netto. Tyle zarabia każdy poseł, który uwaga zarabia, bo nie każdy poseł zarabia. Można być posłem zawodowym i wtedy mieć to wynagrodzenie z sejmu, albo można nie pobierać wynagrodzenia z sejmu. Jeżeli np. prowadzi się działalność gospodarczą albo ma się jakąś inną pracę z której się nie chce rezygnować, wtedy jest się posłem nie zawodowym, który wynagrodzenia nie otrzymuje.
I to jest np. mój przypadek, cały czas jeszcze prowadzę firmę, w związku z czym nie jestem posłem zawodowym i ten cały czas siedzę w sejmie kompletnie za darmo. Nikt mi nawet za to nie płaci, że muszę to towarzystwo z bliska oglądać. Do tego dochodzi dieta. Obecnie dieta wynosi 4 000 zł i z tego poseł w ogóle się nie musi rozliczać. Po prostu każdy poseł dostaje raz na miesiąc przelew na 4 000 zł i wydaje na to kompletnie na co chce. Może sobie za to jakieś jedzenie kupić, cokolwiek bez znaczenia, może nic sobie za to nie kupić, może to wydać, nie wydać.
Kompletnie nikt tego nie sprawdza, w praktyce jest to dodatkowe 4 000 zł do wynagrodzenia. Co oznacza, że taki poseł, dieta plus wynagrodzenie netto dostaje 13 000 zł na łapę miesiąc w miesiąc. Czy jest jakieś posiedzenie sejmowe, czy nie ma np. sierpień, zawsze to są wakacje, sejm się w ogóle nie zbiera. I tak każdy poseł dostaje 13 000 zł za nic nie robienia. Ale to dopiero początek, to jest dopiero podstawa tego wynagrodzenia, bo posłowie siedzą jeszcze w komisjach poselskich. Siedzą w takich komisjach, tam to już zupełnie się nic nie robi i komisja ma przewodniczącego. Jeżeli ktoś, któryś poseł jest przewodniczącym takiej komisji, to dostaje dodatkowe 20% do swojego wynagrodzenia, czyli dodatkowe 2 500 zł.
Jeżeli nie jest przewodniczącym, a wiceprzewodniczącym, a taka komisja może mieć nawet 7 wiceprzewodniczących, to każdy z nich dostaje dodatkowe 15% do swojego wynagrodzenia, czyli 1900 zł brutto. Co ciekawe, punkty tutaj łączą się, więc jeżeli ktoś jest na przykład przewodniczącym jednej komisji, wiceprzewodniczącym drugiej komisji, to mu się te procenty wszystkie dodają pod warunkiem, że nie przekroczą 33% nie 35% wtedy już więcej im się nie należy. W związku z czym żaden poseł nie chce być więcej niż przewodniczącym jednej komisji, wiceprzewodniczącym drugiej, bo to już się finansowo mu zupełnie nie opłaca. Czyli jeżeli mamy na przykład przewodniczącego takiej komisji, która jest jeszcze zastępcą przewodniczącego drugiej komisji, to razem dostaje on 17 300 złotych co miesiąc.
Dalej, każdy poseł dostaje też pieniądze na prowadzenie swojego biura poselskiego, to jest 19 000 zł miesięcznie. Za te pieniądze poseł wynajmuje sobie biuro, zatrudnia swoich pracowników, kupuje jakiś sprzęt, byle niezbyt drogi chyba jest zakaz kupowania sprzętu powyżej 10 000 zł i z tego poseł musi się już rozliczyć. Co więcej, jeżeli w jakimś roku na przykład nie wyda pieniędzy, który miał w tym ryczałcie, to musi je zwrócić. Czyli to są pieniądze, które po prostu trzeba wydać. Jak się nie wyda, to się zmarnuje. Podejrzewam, że większość posłów wydaje te pieniądze co do złotówki, tak żeby przypadkiem nic mu się nie zmarnowało. Kolejny przywilej posłów to są bezpłatne urlopy.
Załóżmy, że poseł gdzieś pracował, miał gdzieś na przykład umowę o pracy, został wybrany na posła. Wtedy takiemu posłowi udzielany jest bezpłatny urlop i pracodawca ma obowiązek przyjąć posła do pracy. Po tych czterech latach, załóżmy kadencji, przestaje być posłem, trzeba go przyjąć. Trzeba mu zapłacić takie same wynagrodzenie, jak przed tym zanim został posłem. Nie wolno mu ruszać stanowiska, charakteru pracy. Jeżeli chce mu się w ciągu dwóch lat po powrocie do pracy zmienić stanowisko albo obniżyć mu wynagrodzenie, to trzeba wyobraźcie sobie, dostać zgodę prezydium Sejmu, żeby swojemu pracownikowi w swojej firmie zmienić zasady wynagrodzenia. Do tego poseł przecież nie będzie płacił za to, że jeździ po kraju, dlatego ma darmowe przejazdy komunikacją zbiorową, autobusami, pociągami, samolotami.
Nie ma zbyt dużo pieniędzy, bo posłowie jeździ, lata sobie gdzie chce. Do tego dochodzą kilometrówki, jeżeli posł jeździ samochodem. I to jest ciekawa sprawa. Każdy posł ma taki limit, 42 tysiące kilometrów, które może przejechać w ciągu roku. Za co dostaje kilometrówkę łącznie wychodzi maksymalnie 48 tysięcy złotych. I wszyscy są przekonani, że posłowie te pieniądze po prostu wyłudzają. Tak naprawdę nie muszą robić żadnej kilometrówki, nie muszą się z tego rozliczać, tylko deklarują ile kilometrów przejechali i nikogo w ogóle nie obchodzi gdzie oni jechali. To znaczy, poseł nie mówi, jechałem z punktu A do B, tego dnia przejechałem tyle kilometrów.
Na czym tak naprawdę polega kilometrówka, poseł tylko deklaruje, przejechałem tyle kilometrów, chcę za to kasę. Więc podejrzewam, że posłowie rzeczywiście zbyt rzetelnie się z tego nie rozliczają. Ale tak jak powiedziałem, jest to tylko pół prawdy. Drugie pół prawdy jest takie, że oni w zasadzie nic dodatkowego z tego nie mają. To znaczy, oni nie wyłudzają żadnej dodatkowej kasy, oni wyłudzają kasę, którą dostają w ramach tego limitu wydatków na swoje biuro, czyli tych 19 tysięcy złotych. Co oznacza, że pieniądze, które idą na kilometrówkę, to nie są żadne dodatkowe pieniądze. No idą z tej puli 19 tysięcy złotych. To zapyta ktoś, to skoro to nie jest dodatkowa kasa, to na cholerę posłowie ją wyłudzają.
W sensie, czemu fałszują te dokumenty, czemu podają liczbę kilometrów, której nie przejechali, skoro nie należą mi się z tego dodatkowe pieniądze. Ktoś mógłby tak pomyśleć, więc już oczywiście odpowiadam. Chodzi o to, że z pieniędzy, które idzie na biuro poselskie, to się trzeba rozliczyć. Trzeba mieć kwit na każdy wydatek. Zatrudniamy kogoś na przykład na umowie o pracę, no to trzeba ZUS od tego zapłacić, podatek dochodowy, ta kasa idzie do tego kogoś. Posłow oficjalnie nic z tego nie ma. Ale te pieniądze zamiast na pracownika, może przeznaczyć na kilometrówkę i z tego nie musi się rozliczać. W sensie po prostu je sobie przelewa na konto.
Co oznacza, że posłowie traktują kilometrówkę jako swój udział, jako swoje wynagrodzenie w ramach tych 19 tysięcy na biuro. Czyli jak im wychodzi jakieś 4 tysiące miesięcznie kilometrówki, to przelewają sobie to na konto prywatne tytułem kilometrówki i mają do tych kilkunastu tysięcy złotych, o której wcześniej powiedziałem, dodatkowe 4 tysiące, z których znowu nie muszą się rozliczać. I o to chodzi w tej całej kilometrówce, żeby mieć z swojego biura poselskiego dodatkowe 4 tysiące złotych na swoje własne prywatne wydatki. Kolejny przywilej poselski. Posłowie mają prawo do świadczeń diagnostycznych, do rehabilitacji, do leczenia w placówkach MSWiA oraz MON-u. To znaczy to nie jest tak, że poseł się będzie leczył w pierwszym lepszym szpitalu.
Pójdzie od razu do szpitala MSWiA po to, żeby był lepiej i szybciej leczony. I myślę, że to jest dosyć fajna sprawa. Możecie posłom zazdrościć. W ogóle ciekawa sprawa. Byłem teraz na Komisji Finansów Publicznych, której jestem członkiem. I do tej komisji przyszli urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia, po to, żebyśmy rozpatrzyli zmiany w planie wydatków na leczenie jakiegoś funduszu zdrowotnego. No i tam powiedzieli, że chcą dodatkowe 40 milionów złotych na leczenie Polaków za granicą. Ktoś zapytał, na co to pójdzie, po co te 40 milionów złotych na leczenie Polaków za granicą. No i urzędnicy powiedzieli, że chodzi o jednego człowieka, który miał być leczony w Stanach kardiologicznie.
Miało to kosztować 4 miliony złotych, ale coś poszło nie tak, czy coś się źle wyceniło i będzie to kosztowało 5 milionów dolarów. Zamiast 4 miliony złotych, w związku z czym przez Komisję Finansów Publicznych, musi przejść zmiana całego planu finansowania funduszu zdrowotnego. I to jest nie żebym wnikał, bo i tak się nie dowiem, bo tajemnica zdrowotna, ale bardzo chciałbym wiedzieć, który to Polak ma to leczenie z NFZ-u za 5 milionów dolarów w Stanach Zjednoczonych. I przede wszystkim, jak to sobie załatwił. Idźmy dalej. Posłowie teraz debatują o tym, żeby było albo nie było te wakacje kredytowe, czy też kredyt 2% przebijany przez platformerski, kredyt 0%. A na przykład posłowie, to już dawno coś takiego mają.
Mają możliwości brania pożyczek z Sejmu. Jeżeli te pożyczki są na czas krótszy niż 12 miesięcy, to płacą całe 1% odsetek. A jeżeli pożyczka jest na więcej niż 12 miesięcy, to tych odsetek jest całe 2%. Więc taki poseł może na przykład sobie kupić mieszkanie albo zrobić remot mieszkania, wziąć kredyt, płacić do tego 2% odsetek, a resztę oczywiście my finansujemy. Dalej posłowie mają też prawo do bezzwrotnej samozapomogi, jeżeli znajdują się w ciężkiej sytuacji materialnej. I uwaga, nie mogą zaspokoić podstawowych potrzeb życiowych. Mówimy o ludziach zarabiających kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie i to legalnie. Bo jak doliczymy im te dochody z kilometrówek lub różne inne rzeczy, to pewnie i z 20 tysięcy by się zebrało.
Więc ludzie zarabiający kilkanaście tysięcy złotych mogą złożyć wniosek o zapomogę, jeżeli nie mogą go zaspokoić swoich podstawowych potrzeb życiowych. Ja przyznaję, że nie wiem jak trzeba żyć, żeby za 20 tysięcy miesięcznie dalej nie być w stanie zaspokoić swoich podstawowych potrzeb życiowych. Natomiast w poprzedniej kadencji znalazły się 32 takie przypadki, 32 posłów wystąpiło o taką zapomogę. Co jest interesujące. Dalej, posłowie mają prawo do darmowej poczty. To znaczy dostają już takie koperty ze znaczkiem i jak chcą wysyłać listy, to też za to nie muszą płacić. To jeszcze nie wszystko. Poseł ma już za darmo dojazd do Warszawy, no to przecież jeszcze musi mieć darmowe mieszkanie w tej Warszawie.
Dlatego każdy poseł może albo za darmo mieszkać w domu poselskim, albo dostać ryczałt 3,5 tysiąca złotych, za które może sobie wynająć jakieś mieszkanie na terenie Warszawy i wtedy też za to dodatkowo nie musi płacić. A jak taki poseł przestaje już być posłem, bo np. nie poszło mu w kolejnych wyborach, nie dostał się do Sejmu lub stwierdził, że ma już tego dosyć i chciałby zająć się czymś pożytecznym, to dostaje odprawę w wysokości 3 wynagrodzeń, czyli obecnie 38 400 złotych. Jeszcze więcej zarabia marszałek Sejmu, bo on ma dodatek za to, że jest marszałkiem i dostaje miesięcznie 20 tysięcy złotych plus oczywiście dieta, bo też jest posłem cały czas. Wicemarszałkowie dostają po 18 tysięcy złotych.
Do tego oczywiście marszałek ma limuzynę, ochronę, dodatkową opiekę zdrowotną i coś tam jeszcze. I my za to wszystko płacimy, żeby ta wysoko opłacana elita narodu potem grała w tych patostreamach, które sobie oglądacie. Ale z przywilejów jest jeszcze jeden, który ostatnio przyuważyłem. Mamy w domu poselskim w tym hotelu poselskim restauracje, mamy kawiarnię, ale jest też bar. No i w barze oczywiście, jak to w barze, można się czegoś napić, można coś zjeść, ale uwaga, można też sobie zapalić. Tak, posłowie już wiele lat temu zdecydowali, że w pubach, barach nie wolno palić, chyba że mamy jakieś takie specjalne klatki dla palących, które są takie wentylowane i tak dalej, mało kogo na to stać.
Z większości pubów i barów nie wolno palić. Ja na przykład mam pub w centrum Torunia i nie mogę w nim palić. Mnie to osobiście strasznie nie rusza, bo nie palę, natomiast nie mam problemu z tym, żeby ktoś u mnie palił, bo mi to nie przeszkadza, natomiast ja w swoim pubie nie mogę palić, ani nie mogę swoim gościom w moim pubie pozwolić, żeby palili, bo to nielegalne. Bo posłowie się na to nie zgodzili i zakazali takich praktyk. Po czym ci sami posłowie siedzą w barze w hotelu poselskim i palą i nikomu to nie przeszkadza. Co więcej, oni tam nie palą tak ukradkiem, żeby nikt nie widział jak uczniowie w toalecie.
Oni tam normalnie mają popielniczki i palą sobie tak jak gdyby nigdy nic. I jeszcze raz, mi to osobiście w ogóle nie przeszkadza, bo zapach papierosów mi po prostu nie przeszkadza i mogę tam siedzieć pić kawę, kiedy ktoś sobie pali papierosa, ale trochę mnie denerwuje to, że ci sami ludzie, którzy wam zabraniają palić, sami robią dokładnie to, co innym zabronili. Wydaje mi się, że to tak nie powinno wyglądać. Jeżeli posłowie uważają, że palenie w barze jest spoko, to powinni wszystkim pozwolić palić w barze, a nie tylko sobie. Tyle w tym odcinku i widzimy się prawdopodobnie za tydzień. Do zobaczenia!.