VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Dzień dobry Państwu, witam w 15. odcinku programu Mencen Griluje. A na dobry początek posłuchajmy tej wypowiedzi Artura Dziambora sprzed kilku lat. Bo się tak obsadziliście w tych spółkach Skarbu Państwa, powrzucaliście tam przyjaciół, rodziny, wszyscy są tam dobrze, ciepełko tam mają, mają wysokie stanowiska z wysokimi wypłatami. To są te synekury, których powinniście się pozbyć. Powinniście się. . . Artur Dziambor, wtedy jeszcze poseł Konfederacji, następnie kandydat trzeciej drogi do Sejmu, niestety nie udało mu się dostać, tak wtedy wychwalał te spółki Skarbu Państwa. Jak on mówił, jakie tam jest ciepełko, jaka tam jest wygoda, jakie tam są luksusy, jak tam się świetnie żyje, jak wiele tam się pieniędzy zarabia.
No i jedyne, czego trzeba, to trzeba być krewnym lub znajomym królika. Trzeba mieć przyjaciół u władzy, trzeba się tam dobrze zakręcić, trzeba być tym politykiem, który zna innych polityków i tyle kasy z nieba spada za robotę w spółkach Skarbu Państwa. Jak tak zachęcał, jak tak zachwalał, jak tak mówił, jak tam jest świetnie, no to w końcu sam siebie przekonał, że w tych spółkach Skarbu Państwa to jest tak super, że lepiej być tam niż gdziekolwiek indziej, lepiej być tam niż w polityce, lepiej być tam niż na wolnym rynku, lepiej być tam niż pracować w jakiejś prywatnej firmie, nie ma nic lepszego niż dostarczyć się do spółki Skarbu Państwa.
I tak zachwalał, że stwierdził, że to będzie dla niego również najlepsza opcja i dzisiaj poszła wiadomość, że Artur Dziambor został dyrektorem Departamentu Marketingu oraz Komunikacji w porcie Gdańsk. Tam na tym nagraniu mówiło Stoczni Gdańskiej, Gdańskiej, ale tutaj mamy port Gdańsk. To jest też bardzo przyjemna spółka, zresztą nadzorowana, zarządzana przez ludzi związanych z Trzecią Drogą, więc wszystko jest w rodzinie, wreszcie ma znalazł właściwych przyjaciół, którzy potrafią mu załatwić najcenniejsze rzeczy.
A wszystko to 1 marca, to znaczy w dniu, w którym Trzecia Drogę ogłosiła swój projekt dotyczący odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa i na sam dobry początek, pokazali chyba co oni będą odpolityczniać, chyba pokazali, czego nie powinno być w polskim życiu politycznym, że to nie powinno być tak, że politycy idą bezpośrednio do spółek Skarbu Państwa i zgłosili problem i od razu pokazali parę godzin później rozwiązanie, więc ja sam jestem ciekaw, jak to się dalej rozwinie i czy Artur Dziambor również zostanie odpolityczniony, tak jak reszta spółek Skarbu Państwa. Zostajemy w Trzeciej Drodze i przechodzimy do Szymona Hołowni. Nasz drogi marszałek Sejmu zobaczył ostatnio sondaże, z których wynika, że grozi mu powyżej 20% w wyborach prezydenckich.
Jak tak patrzył na te sondaże, jak patrzył na tę oglądalność, to mu tak ego rosło i tak puchł i puchł i się zwiększał i się nadymał. W końcu jego ego stało się tak wielkie, że zaczął Putinowi wygrażać, że on tego Putina to weźmie i w ziemię go wdepcze i Putin wreszcie trafi tam, gdzie dawno powinien był trafić, to znaczy na cmentarz albo za kratki.
Ja nie do końca rozumiem, czy druga osoba w państwie to na pewno powinna wygrażać mocarstwu atomowemu, które prowadzi wojnę niedaleko naszej granicy, ja nie wiem też, jakie marszałek Hołownia tutaj ma możliwości wdeptania Putina w ziemię, natomiast warto zauważyć, że jeżeli ktoś chce posłać Putina na cmentarz albo za kratki, to zdaje się, musiałby nie tylko wygrać wojnę z Rosją, to jeszcze chyba musiałby podbić całą Rosję, musiałby Moskwę zająć, za Ural jeszcze dość, przecież ryzyko byłoby, że ten Putin to by w Moskwie nie czekał, aż ktoś go za kratki schowa, nawet jak ktoś już by do tej Moskwy nawet doszedł, przecież za Ural mógłby na przykład uciec, więc Szymon Hołownia sobie wyobraża, że tu zaraz ktoś, nie wiem kto, mam nadzieję, że nie my, nie tylko zajmie Moskwę, to jeszcze pójdzie za Ural i gonił będzie Putina, aż pod granicę z Mongolią, następnie zamknie go za kratki albo pośle bezpośrednio na cmentarz.
Przyznaję, że nie wiem, gdzie miałaby być ta wielka siła zbrojna, która nie tylko wygra wojnę z mocarstwem atomowym, to jeszcze być może przetrwa wojnę atomową, bo podejrzewam, że Rosjanom ten plan to by się strasznie nie podobał, że jak ktoś by zagrażał Moskwie, to mogliby odpowiedzieć, nie wiem, uderzenie miądrowym na ten przykład, więc ja nie bardzo wiem, jak Szymon Hołownia chciałby wdeptać tego Putina w ziemię, w jaki sposób chciałoby go ten cmentarz wysłać, no ale tu już trzeba pytać Szymona Hołowniem, jaki ma plan na to i czy te 20% z hakiem w sondażach prezydenckich to jest rzeczywiście wystarczająca siła i wystarczający kapitał, żeby Putina z Moskwy pogonić, natomiast widać, że Szymon Hołownia powoli się odkleja, że ta namiastka władzy, którą dzierży w Sejmie, trochę mu szkodzi, na przykład ostatnich dni media podały, że Szymon Hołownia jeszcze o 15.
30 był w Warszawie przy protestach rolników, a już o godzinie 18. 00 był na spotkaniu w Krakowie, więc między 15. 30 a 18. 00 przedostał się z centrum Warszawy do centrum Krakowa. Każdy mniej więcej wie, kto jeździł po Warszawie czy Krakowie, ile jedzie się w tym czasie przez Kraków, ile przed 18. 00, ile jedzie się przez Warszawę przed 16. 00, jaka droga dzieli Kraków od Warszawy, no to jest dobre trzy godziny z hakiem. Tymczasem Szymon Hołownia zrobił to w czasie poniżej 2. 5 godzin, wiozła go limuzyna Służby Ochrony Państwa i też jeszcze w Towarzystwie Radiowozów Policyjnych.
To wszystko jechało sporą część drogi na sygnale, podejrzewam, że łamało trochę przepisów, no ale marszałek Szymon Hołownia spieszył się do Krakowa na spotkanie partyjne, gdzie prezentował kandydatu swojej partii na prezydenta Krakowa, no to musiały go te wszystkie radiowozy pilnować, no musiał jechać na sygnale, przecież to była bardzo ważna sprawa wagi państwowej. I raz, że to nadużywanie władzy do swoich celów osobistych czy partyjnych, to mi się nie podoba i dziwię się, w jakim tempie obecna władza zaczęła nadużywać tych swoich przywilejów, bo normalnie to tam ludziom odbija po roku, po dwóch latach, ale żeby już po paru miesiącach tak odlecieć, to jest naprawdę niezły wynik.
To pisowcy nawet tak szybko nie odlecieli, im to zajęło naprawdę rok, dwa, zanim zaczęli się tak wozić po Polsce, tutaj Hołownia z Tuskiem są naprawdę na prowadzeniu w tym konkursie. To jedna rzecz, a druga, mnie to naprawdę coraz bardziej denerwuje. Cały czas słyszę, jak to trzeba się troszczyć o klimat, jak do tego CO2 nie wolno emitować, jak te samochody to nam wszystkim szkodzą. No i konkluzje są takie, że my latać to raczej nie powinniśmy.
Z samochodów to się powinniśmy przejść na zbiorką, ewentualnie na rower, ewentualnie pieszo, najlepiej pieszo rzeczywiście, żebyśmy wszędzie chodzili, a ludzie władzy to sobie tutaj, tu samolotem sobie polecę do domu, tu mam spotkanie partyjne, to w kilka samochodów będę grzał autostradą, bo jednym z samochodem to nie mogę dojechać, a żeby pociągiem, no nie no, Szymon, Hołownia, pociągiem na swoje spotkanie, no przecież on ma ważniejsze sprawy do roboty. No i ci wszyscy politycy się tłumaczą, że no tak, to ja poleciałem samolotem, no pojechałem w pięć samochodów do innego miasta, no ale ja mam ważne sprawy do załatwienia.
A normalni ludzie to nie mają ważnych spraw do załatwienia, czy ci politycy to sobie wyobrażają, że Polacy to z nudów jeżdżą samochodami po mieście albo po całym państwie, że na ogół to tylko na wakacje latają tym samolotem, że nigdy nie mają ważnej sprawy do załatwienia, że nikt w tym kraju nie pracuje, tylko i wyłącznie politycy. Tylko politycy mają ważne sprawy do załatwienia, które tłumaczą to, że oni muszą polecieć, oni muszą pojechać. A zwyczajny Polak to na rowery niech jedzie, bo jego sprawy na pewno ważne nie są. Wiceminister Rozwoju i Technologii, pan Krzysztof Kukucki, ogłosił na jednym ze spotkań, że kredyt na start, czyli tak zwany kredyt 0%, który ma zastąpić pisowski kredyt 2%, nie będzie wprowadzony na półtora roku, tylko aż na cztery lata.
Czyli państwo przez cztery lata będzie dopłacać ludziom do kredytów, tak żeby oprocentowanie tych kredytów, w zależności od tam różnych parametrów, wahało się między 0 a 2%, całą resztę będzie finansować państwo. No i każdy, kto cokolwiek wie o ekonomii, każdy kto cokolwiek wie o rynku mieszkaniowym, wie, że jeżeli mamy popyt i podaż, no i będziemy dalej, jak obecnie, tłamsić podaż, natomiast stymulować popyt, dopłacać ludziom do kredytów, dopłacać ludziom do mieszkań, to jedyny efekt, jaki zaobserwujemy, będzie taki, że ceny mieszkań będą rosły. Na czym kto zarobi? No, deweloperzy na tym zarobią, którzy te mieszkania będą sprzedawać, banki na tym zarobią, do których kredytów będzie państwo dopłacać, a ludzie będą musieli kupować droższe mieszkania. W zasadzie to wiedzą to wszyscy.
No, zaskoczenie? Wie nawet to pan Krzysztof Kukucki, który powiedział 8 stycznia 2024 roku, że na dopłatach do kredytów bogadzą się jedynie deweloperzy. Krzysztof Kukucki, 8 stycznia 2024, na dopłatach do kredytów bogadzą się jedynie deweloperzy. Ten sam Krzysztof Kukucki, niecałe dwa miesiące później, dopłacamy do kredytów nie przez półtora roku, a przez cztery lata. Na czym kto się zbogaci? No, sam Kukucki odpowiada, deweloperzy. I taki jest program naszej koalicji deweloperskiej, żeby mieszkania były jak najdroższe. I on to mówił, że te dopłaty do kredytów spowodują wzrost mieszkań, nie w kampanii wyborczej, nie kiedy tam jeszcze byli w opozycji rok czy dwa lata temu. On to mówił niecałe dwa miesiące temu. Po czym co dalej będą dopłacać do kredytów? Ja tego nie potrafię zrozumieć.
Całą kampanię wyborczą mówiłem, że stymulowanie popytu i ograniczanie podaży spowoduje wzrost mieszkań. No to wszyscy wiedzieli. Byłem na debacie gospodarczej w Pulsie Biznesu i tam na pytanie o rynek mieszkań wszyscy mówili w zasadzie to samo, poza jakimiś odklejeńcami z Lewicy, że trzeba ograniczać popyt poprzez. . . znaczy nie ograniczać, trzeba nie przestać stymulować popyt i uwolnić podaż. To jest jedyna metoda na zwiększenie dostępności mieszkań. Tych mieszkań musi być po prostu więcej i budowa tych mieszkań musi być tańsza. Tak działa rynek. I wtedy to rozumieli. Facec z Platformy Obywatelskiej to mówił, facet z Trzeciej Drogi, wszyscy w zasadzie to mówili poza odklejeńcami z Lewicy, że trzeba przestać stymulować popyt, bo od tego rosną tylko ceny mieszkań. I to w zasadzie każdy rozumie.
Nawet mamy mnóstwo danych empirycznych. Spójrzmy na marże deweloperów. I co widzimy? No w roku 2023 są najwyższe od 2009 roku, kiedy bank PKO, który sporządził to zestawienie, zaczął liczyć te marże deweloperów. Czyli marże deweloperów mamy na rekordowym poziomie. Ale to nie wszystko. Spójrzcie jak wzrosły ceny mieszkań. Zaraz też tutaj Wam wkleimy na obrazku. Przez pół roku pomiędzy grudniem 2022, a lipcem 2023 przez kredyt 2%. A teraz mówimy o kredycie 0%. Kredyt 0% jest jeszcze gorszy niż kredyt 2%. I patrzymy, przez pół roku cena za metr kwadratowy w Warszawie wzrosła o 9%, w Krakowie o 12%, w Trójmieście o 13%, nie wiem, we Wrocławiu o 4%, w Poznaniu też o 4%, w Łodzi o 5%. Kilkanaście procent wzrostu ceny mieszkania w zaledwie pół roku.
Nie w rok, w pół roku. To są efekty działania kredytu 2%. A teraz wejdzie kredyt 0%. To zgadnijcie co się stanie z marżami deweloperów, zgadnijcie co się stanie z rynkami, z cenami mieszkań. I kto za to zapłaci? Wszyscy, którzy będą chcieli kupić mieszkanie, a nie dostaną z jakiegoś powodu tego kredytu. Czyli w wąskiej grupie ludzi dopłacamy do kredytu, na czym zarabia deweloper i bank, po to, żeby oni mogli trochę taniej kupić, znaczy drożej mieszkanie kupić, ale tańszy kredyt za niego zapłacić. A cała reszta ludzi, którzy nie będą podlegali pod ten program, będzie musiała bez żadnych dopłat, bez żadnych preferencyjnych kredytów, kupować znowu mieszkania o 10-15% droższe. Ja nie wiem oczywiście, o ile wzrosą ceny mieszkań, ale stymulowanie popytu no nie może się inaczej skończyć, niż wzrostem cen mieszkań.
No i niestety to chyba jest program prawdziwy tej koalicji deweloperskiej, żeby deweloperom i bankom żyło się jak najlepiej kosztem ludzi, którzy chcą kupić swoje mieszkanie. Na pewno pamiętacie, jak partie tworzące obecną koalicję rządzącą obiecywały, w tym są naprawdę dobrze, w trakcie kampanii wyborczej, że zrobią wreszcie porządek ze składką zdrowotną dla przedsiębiorców. Że to nie może być tak, że PiS wprowadził ten pisowski polski ład i teraz przedsiębiorcy płacą strasznie duże składki zdrowotne. Po dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie, jeżeli ktoś bardzo dużo zarabia będąc przedsiębiorcą, a potem każdy dostaje ten sam kij do walenia w szybę, żeby dostać skierowanie do lekarza specjalisty za dwa lata. No, żeby nie być gołosłownym. Co mamy w 34. konkrecie na liście 100 konkretów na 101 dni rządów Platformy Obywatelskiej. Wrócimy do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotne. Skończymy z absurdem składki zdrowotnej od sprzedaży środków trwałych.
A co było w programie trzeciej drogi? Oprócz tam dobrowolnego ZUS-u, z którego już się wycofali. Przedsiębiorcom zagwarantujemy stabilność prawnopodatkową i wspieranie w inwestowaniu w rozwój firm. Zaczniemy od regulacji składki zdrowotnej. Przez zmiany wprowadzone przez polski ład nie można odliczyć cieje od podatku i de facto stała się on na nowym podatkiem. Cofniemy tę regulację. No i te zapowiedzi znalazły swoje odzwierciedlenie w umowie koalicyjnej tych partii, w której czytamy. Odbudujemy zaufanie pomiędzy państwem a przedsiębiorcami. Odejdziemy od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego między innymi poprzez wprowadzenie korzystnych i czytalnych zasad naliczania składki zdrowotnej. Mamy to w programie Platformy, mamy to w programie trzeciej drogi, mamy to w umowie koalicyjnej, ale nie mamy tego w programie prac rządu. To znaczy Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że będą kombinować ze składką zdrowotną przedstawiają dwa warianty. Pierwszy. Co miesiąc się będzie płaciło stałą składkę zdrowotną, która na koniec roku zostanie wyrównana do tej procentowej.
Czyli, załóżmy, ktoś będzie płacił co miesiąc stałą kwotę, a jeżeli ta stała kwota będzie niższa niż jakiś procent z dochodów z całego roku, to na koniec miesiąca, na koniec roku będzie trzeba dopłacić składkę zdrowotną za cały rok. Świetny interes. No i drugi pomysł, że wprowadzą przedziałami stałą składkę zdrowotną, czyli jeżeli czyjś dochód zawiera się w jakimś przedziale, to składka będzie na jakimś poziomie, jeżeli potem w większym przedziale, to na wyższym poziomie. I tak cały czas. I efekt tego ma być taki, że przedsiębiorcy zapłacą tyle samo składki zdrowotnej, co w ramach Polskiego Ładu. Tyle samo, tylko inaczej ma być rozłożona pomiędzy miesiącami. A dlaczego składka zdrowotna musi wynieść tyle samo? Ponieważ mamy defi. . . ff. . . deficyt budżetowy.
Mamy budżet zaplanowany z rekordowym deficytem, z rekordowym zadłuszeniem i nie ma pieniędzy na obniżkę składki zdrowotnej dla przedsiębiorców na powrót tej składki zdrowotnej do tego, co było przed nowym ładem, który wprowadził PiS. I jest to dla mnie zupełnie oczywiste. To znaczy całą kampanię wyborczą. Mówiłem na każdym spotkaniu, na każdym wywiadzie, w którym byłem o to pytany, że nie można równocześnie obiecywać obniżania podatków i podwyższania wydatków, bo to się gryzie. Trzeba obniżać podatki i obniżać wydatki. Dlatego mówiłem, jakie podatki chcę obniżyć i jakie wydatki chcę obniżyć. Na ludzie, którzy głosowali, no, woleli zamiast na to, to zagłosować na ludzi, którzy oferowali, że my wam podatki obniżymy, a wydatki zwiększymy. Po czym dorwali się do władzy i stwierdzili, że tak się nie da. No było zupełnie oczywiste, że tak się nie da, ale w obiecywaniu to oni są bardzo dobrzy.
Więc obiecali, ludzie to kupili no i teraz zaskoczenie, że nie da się tego zrealizować, co od samego początku było zupełnie oczywiste. Sprawa CPK robi się coraz bardziej kłopotliwa dla rządu. Zaczęło się od tego, że Donald Tusko głosił, że on nie bardzo wie, czy to CPK będzie realizowane, czy nie będzie, bo to zdania są różne. Powiedział, że wszystkie ekspertyzy, które ma, wskazują, że CPK jest dyskusyjny i raczej chyba nie warto go budować. No to dziennikarze od razu złożyli zapytania w trybie informacji publicznej, to o jakich ekspertyzach mówi premier Donald Tusk, ponieważ w zasadzie wszystkie ekspertyzy znudy publicznie mówią, że CPK prawdopodobnie będzie opłacalne. Od razu mówię, że ja nie wiem, czy CPK będzie opłacalne, bo to trzeba prognozować ten ruch lotniczy na dziesiątki lat do przodu. Ja nie wiem, czy to się opłaca.
Wiem tylko, że wojskowi mówią, że to jest niesamowicie ważne dla polskiego bezpieczeństwa, ponieważ bez tego lotniska to nasi sojusznicy, którzy jeżeli by tu przynieli, przylecieć, a nie wiadomo, czy przylecą, ale jeżeli oni mają przylecieć, to muszą mieć gdzie wylądować i CPK do tego jest idealny. Obecne lotniska nie są do tego idealne, więc z powodu chociażby bezpieczeństwa państwa polskiego, z powodów militarnych, CPK warto budować. A czy się na tym zarobi, czy nie, to ja naprawdę nie wiem, nie potrafię powiedzieć. Natomiast ludzie CPK chcą. No i pytają to, gdzie te ekspertyzy. Poszły zapytania w trybie informacji publicznej kancelaria premiery odpowiedziała, że nie ma żadnych ekspertyz, więc nie bardzo wiadomo na jakie ekspertyzy powoływał się Donald Tusk, mówiąc, że one wszystkie są co do CPK nastawione trochę negatywnie.
Ale to był tylko początek problemów z oceną działalności CPK, no bo tym pełnomocnikiem rządu do spraw budowy chyba albo uwalenia budowy CPK został pan Maciej Lasek, który bardzo krytycznie, wielokrotnie wypowiadał się o CPK. No to znowu ci podli, ścipscy dziennikarze zapytali w biurze pana Macieja Laska, a kto mu doradza? A kto wchodzi w skład zespołu doradzającego pełnomocnikowi do spraw CPK? Bo sam pan Maciej Lasek no to zna się może na lotnictwie. Pewnie umie pilotować taki samolot, no ale nie zna się i nie ukrywa tego, że się nie zna na budowie lotnisk. To ktoś musi mu w tej sprawie doradzać. No i dziennikarze się pytają i dowiedzieli się, że nikt mu nie doradza, to znaczy, że nie ma żadnych doradców. Więc mamy ekspertyzy, których nie ma, mamy doradców, których nie ma.
A co jest? No mamy zapowiedzi Donalda Tuska. On o badaniu o audycie CPK mówił tak. W sposób transparentny główne rekomendacje zbudują eksperci i urzędnicy odpowiedzialni za ten projekt. Te rekomendacje, ekspertyzy dotyczące sensu tej inwestycji i jej zakresu będą gotowe do końca pierwszego kwartału tego roku. Mamy pierwszy dzień marca, to zostało jeszcze miesiąc, aż dowiemy się, co to za eksperci i co to za ekspertyzy. I w związku z tym będziemy podejmowali decyzje adekwatne do ekspertyz. Opinni ludzi, którzy się na tym znają, a niektórzy mieli ambicje czysto polityczne. Te opinie będą rozstrzygały. Chciałbym, mówi dalej Tusk, żeby wszyscy w Polsce wiedzieli, że jak mamy zdecydować o wydaniu 100, 150 czy 300 miliardów złotych, to musimy mieć przekonanie, że warto te pieniądze w taki, a nie w inny sposób wydać.
No i zapowiedzi brzmią poważnie. Wielkie ekspertyzy, wielcy eksperci, ludzie z doświadczeniem, bez konotacji politycznych, którzy nam objawią prawo do CPK, którzy nam powiedzą, czy warto wydać te 150 albo 300 miliardów złotych na tą jedną z większych, jeżeli nie największą inwestycję, infrastrukturalną w XXI wieku w Polsce. Ogłoszono przetarg na to, żeby ktoś zbadał to CPK na zrobienie audytu. Tam wiele audytów zlecono i mamy rozstrzygnięcie pierwszego przetargu. I to jest aż ciężko uwierzyć, ale przetarg wygrało konsorcjum trzech firm, które w sumie te trzy firmy w zeszłym roku miały całe 4,8 miliona złotych przychodu. W sumie zarobiły w 3 229 tysięcy złotych zysku i w sumie zatrudniają 20 pracowników. No, wydaje się, że dobrze nie będzie, ale będzie chociaż tanie, ponieważ za te eksperci wezmą 387 tysięcy złotych.
I teraz zobaczmy, co to są za firmy, bo tu już specjaliści, eksperci, na przykład pan Maciej Wilk od razu się do nich dorowali. I tu mamy zdjęcie pierwszego eksperta, który ma to do siebie, że ma takie swoje dosyć specyficzne, niespotykane nigdzie indziej na świecie poglądy na temat tego, jak powinno wyglądać lotnisko. On uważa, że samolot nie powinien parkować przy terminalu, tylko wjeżdżać bezpośrednio w bryłę lotniska. Nikt na świecie poza nim nie podziela tej opinii, ale facet ma swoją ideę i będzie z dla tej idei walczył. Tu mamy drugiego eksperta o dosyć niekonwencjonalnym wizerunku w swoich mediach społecznościowych. A tu mamy stronę internetową tej firmy, pokazującą nam, jak się budowało stronę internetową w latach 90.
I ci eksperci będą teraz analizować, czy warto wydać 150 miliardów złotych na CPK, czy też nie warto. Mają na to 40 dni. Więc zaczęło to wyglądać śmiesznie. W końcu ktoś się wściekł. Tu stali widzowie mojego programu. To wiedzą, kto prawdopodobnie się wściekł. Bo jak on się wścieknie, to od razu wszystko zaczyna chodzić inaczej. Więc ktoś się wściekł i przetarg został unieważniony bez podania przyczyny unieważnienia tego przetargu. No i problem jest taki, że te konsorcjum, które wygrało ten przetarg, wygrało dlatego z dwóch powodów. Raz, że miało bardzo niską cenę, a przetarg był tak skonstruowany, że ta cena tutaj była bardzo ważna. A dwa, że konkurencja była jeszcze gorsza.
Ta firma, która te konsorcjum, które wygrało, wiecie, ile dostał punktów w zakresie oceny doświadczenia w audycie inwestycji kolejowych. Z 0 punktów na 10 dostali 0. Za to cena była dobra. Za to ich konkurencja miała trochę chyba gorszą cenę. Za to się dostała 0 punktów w zakresie oceny inwestycji lotniskowych. Więc nie zgłosił się absolutnie nikt poważny. Zgłosiły się mikrofirmy, krzaki, które w życiu nie mają możliwości zasobów, wiedzy, doświadczenia, żeby zaudytować tak wielką inwestycję. A czemu się nie zgłosił nikt poważny? Czemu żadna wielka firma, nie wiem, międzynarodowa, audytorska się tego nie podjęła? No raz dlatego, że przetarg był tak skonstruowany, że musiała go wygrać firma Krzak.
Dwa, dlatego, że tam było przeznaczone 40 dni na dostarczenie takiej analizy, a w 40 dni to się nie da tego dobrze przeanalizować. Więc nikt poważny z tym cyrkiem nie chciał mieć absolutnie nic wspólnego. I od początku to było tak zaplanowane, żeby nic mądrego z tego nie wyszło. No i na czym polega problem? A no na tym, że ta inwestycja trwa już wiele lat. Ona jest bardzo zaawansowana, wydana na nią dużo pieniędzy. Mnóstwo ekspertów się tą inwestycją zajmowało, ludzi, którzy znają się na budowie lotnisku, tak mam nadzieję. No i trzeba to teraz zaudytować i pomysł jest taki, żeby ta ekipa, którą tu pokazałem, to audytowało. To nie ma kompletnie żadnego sensu. To inwestycje należy po prostu dokończyć.
To można się było 10-15 lat temu zastanawiać, czy to budować. Ale skoro władza ileś lat temu podjęła decyzję, że to budujemy, no to należy to budować, a nie teraz robić jakieś śmieszne audyty, jakieś śmieszne przetargi, zatrudniać jakichś dziwnych ludzi po to, żeby mieć podkładkę do tego, że inwestycja się do tego kompletnie nie nadaje. To nie powinno tak być. To, że zmienia się rząd i że jedni zastępują drugich, nie znaczy, że nie można kontynuować wielkich projektów infrastrukturalnych, do których mamy dosyć spory konsensus, że należy je dalej realizować. Przestańmy być wreszcie państwem bananowym, stańmy się państwem poważnym, która jak się za coś zabiera, to to po prostu kończy. I to samo powinno dotyczyć elektrowni jądrowych, budowy autostrad, że jak zaczynamy projekt, który trwa wiele lat, to go po prostu kończymy, nawet jeżeli zmienia się władza.
Trwają protesty rolników, protesty przeniosły się z nadgranicy do Warszawy, ponieważ rząd ogłosił, że nie będzie wolno protestować nad granicy, bo to jest infrastruktura krytyczna i że nie wolno, że dostawy militarny na Ukrainę muszą przejeżdżać. I nikogo nie interesowało, że i tak przejeżdżały, ponieważ rolnicy je przypuszczali, ale powiedzieli, że tam nie wolno, no to rolnicy przeszli, będą teraz protestować w Warszawie. Mieliśmy wielki protest na pół Warszawy. Według prezydenta Trzaskowskiego tam było 10 tysięcy ludzi, ale gdyby ten sam protest, to poszli na niego platformersi, to ten sam prezydent by mówił, że pół miliona ludzi protestowało w Warszawie. I bardzo dobrze, że rolnicy protestują, ponieważ protestują przeciwko zielonemu ładowi. Czyli takiemu planu, mądremu, żeby w Europie nic nie było. Żeby zaorać rolnictwo, żeby zaorać przemysł, żeby zaorać konsumpcję, wszystko ma być drogie, tu ma się nic nie opłaca produkować.
Samochody mają być elektryczne, ale zaraz się okaże, że Chińczycy robią dużo tańsze i lepsze samochody elektryczne, niż Europejczycy, więc wielkie europejskie koncerny samochodowe zaraz nie będą miały czego produkować i albo wprowadzimy olbrzymie cła po to, żeby chronić niemiecki przemysł motoryzacyjny albo zaraz będziemy jeździć samochodami chińskimi i kawałek po kawałku wszystko w Europie się zniszczy. Na pierwszy rzut idzie teraz właśnie przemysł oraz rolnictwo. Unia Europejska chce, żeby traktorzy, żeby rolnicy jeździli ekologicznymi, elektrycznymi traktorami, kombajnami. I nie wiem, jak to w zasadzie ma działać, bo nie widziałem jeszcze nigdy elektrycznego kombajnu, ja sobie go nie wyobrażam. Oni zresztą idą dalej. Ostatnio poszedł taki raport Unii Europejskiej, że armia to powinna być ekologiczna, być może jeszcze elektryczne czołgi będą próbowali nam sprzedać.
Nie wiem, czy to się w ogóle da wyprodukować, ale to na pierwszy rzut oka widać, że to są wariaci, że nikt normalny by nie zaproponował elektrycznego czołgu, ekologicznej armii ani elektrycznego kombajnu czy też traktoru. A oni to zaproponowali. A koszt tego cyrku według nie naszych takich badań, ale według think tanku francuskiego, który spiera tą wariacką rewolucję klimatyczną, to ma kosztować 32 tys. złotych na głowę każdego pracującego Europejczyka przez kolejnych 30 lat. 32 tys. złotych na głowę dodatkowych kosztów przez 30 lat. Dużo. Za dużo, żeby to miało jakikolwiek sens i mam wielką nadzieję, że Europejczycy to zobaczą, co się dzieje w Unii Europejskiej. A dzieje się bardzo źle, bo Unia Europejska, jak już wiemy, chce zaorać przemysł oraz rolnictwo. Ale nie tylko to.
Na całym świecie dzieje się taka wielka rewolucja w zakresie sztucznej inteligencji. Powstają te nowe systemy AI. Amerykanie tam prą do przodu, napierają. Z nimi starają się rywalizować Chińczycy. Każdy myśli, jak tu sprawić, żeby w tej nowej, rodzącej się dziedzinie jak najwięcej mieć u siebie specjalistów, firm, rozwiązań, że to jest olbrzymia przewega konkurencyjna. A co w tym czasie robi Unia Europejska? Nie. Nie powstają w Europie wielkie firmy technologiczne, które zajmują się sztuczną inteligencją, za to w Europie powstają pierwsze na świecie przepisy. Do zajmującej się sztuczną inteligencją. Powstanie rozporządzenie do spraw AI, które ma uregulować ten rynek.
No i czytamy na stronie Unii Europejskiej, że europejska strategia w zakresie sztucznej inteligencji ma na celu uczynienie z Unii Europejskiej światowej klasy centrum AI oraz zapewnienie, by AI była zorientowana na człowieka i godna zaufania. Taki cel przekłada się na europejskie podejście do doskonałości i zaufania poprzez konkretne zasady i działania. A co mamy w tej dyrektywie? No same świetne rzeczy. Wszystko co jak Europa mamy najlepsze do zaoferowania światu, czyli sankcje, kary, nakazy, restrykcje, ograniczenia, zakazy zachowań AI sprzeczne z europejskimi wartościami. Pytanie co to są te europejskie wartości. Ma też oczywiście powstać Europejskie Biuro do spraw sztucznej inteligencji w Komisji Europejskiej, które będzie nakładać kary do 7% obrotu takiej firmy, a dolna granica takiej kary to będzie 35 milionów euro.
Jak taka firma zajmująca się sztuczną inteligencją popatrzy na te wspaniałości, na te sankcje, na te kary, na te zakazy, na tych urzędników, na to biuro, na tę karę 7% obrotu. Tak myślicie, gdzie będą te wszystkie drzwi i okna, którymi walić tu będą inwestorzy z całego świata? Tu wszyscy programiści. Będziemy mieli nową dolinę krząową, bo to, czego tej branży najbardziej potrzeba, to właśnie tych kar, nakazów, zakazów, ograniczeń i regulacji. Cała branża nie mogła się wręcz tego doczekać i Unia Europejska to ma, jako pierwszy na świecie to mamy. I mówiąc zupełnie poważnie, jak powstaje coś nowego, to nikt nie wie, w którym kierunku to będzie ewoluowało. Dlatego na samym początku nie robi się regulacji, bo nikt nie wie co tam będzie do regulowania, nikt nie wie w którym kierunku to pójdzie.
Zadać, pozwolić myśleć jakimś ludziom, niech oni wymyślą, niech oni tworzą, niech oni zobaczą w którym kierunku to pójdzie i dopiero potem to ewentualnie uregulować. Tak robią Stany Zjednoczone, tak robi Wielka Brytania, nawet Chiny do tego stopnia nie postanowiły regulować AI, bo nikt nie wie, co tam tak naprawdę się dopiero zbuduje. Nikt nie wie jakie to jeszcze będzie miało konsekwencje. Czas na regulację oczywiście przyjdzie, ale nie na samym początku, zwłaszcza, że w tej Unii Europejskiej to w zasadzie nie będzie czego regulować, bo pod tym kątem również zamieniamy się w skansen. Unia Europejska wzięła się nie tylko za rolnictwo, przemysł, nie tylko za sztuczną inteligencję, ale też za kryptowaluty. No i jakiś czas temu wyszła dyrektywa Mika zajmująca się regulowaniem kryptowalu, zgodnie z którą kryptowalut lepiej żeby nie było.
No ta dyrektywa zakłada, że trzeba będzie tam identyfikować każdego klienta, że tych ograniczeń, restrykcji co do kryptowalu będzie jeszcze więcej niż do tej pory. No i jak to zwykle bywa, taka dyrektywa jest bardzo ważna, bo w tej chwili jest to, jak to zwykle bywa, taka dyrektywa musi być implementowana przez państwa członkowskie. No i co robią polscy politycy niezależnie czy są z władzy pisowskiej czy z władzy platformerskiej? Biorą zawsze taką dyrektywę, patrzą w jaki sposób można ją zimplementować w najgorszy możliwy sposób, w najbardziej restrykcyjny, a następnie dorzucają do tego jeszcze swoje ograniczenia, w wyniku czego nic się nie opłaca robić i nikt w takiej branży nie ma szans. I dokładnie to samo zamierzają zrobić z implementacją dyrektywy do tej pory.
Do tej pory musicie wiedzieć, że w Polsce to mieliśmy taki pół raj w zakresie krypto. Opodatkowanie nie było najgorsze, nie było najlepsze, ale dało się z nim żyć. Regulacje nie były najgorsze, na przykład żeby zajmować się obrotem krypto nie trzeba było dostawać żadnych wielkich licencji, to było na zgłoszenie. Zgłaszasz się, możesz działać legalnie. W takiej Belgii na przykład nie było to na zgłoszenie, trzeba było dostać licencje. A wiecie ile firm dostało taką licencję w Belgii? Całe zero nikomu nie dali. Więc w Polsce było lepiej niż w takiej Belgii. Oczywiście banki robiły swoją robotę, bo to było tak, że jak ktoś się wpisał na listę firm legalnie handlujących krypto to zaraz banki dostawały tę listę i wypowiadały mu umowy rachunku bankowego.
Więc idealnie nie było, ale dało się żyć. No i problem jest taki, że już się nie da żyć. Bo jeżeli te zapowiedzi, te projekty ustaw, które już są, trafią teraz do Sejmu to pewnie zostaną przegłosowane, zostaną przyjęte a wtedy znowu trzeba będzie w Polsce licencję. A żeby spełnić warunki tej licencji to będzie trzeba takie rzeczy zaproponować, których nikt zaproponować chcieć nie będzie. W wyniku czego efekt będzie taki, że polskie firmy znikną. Nie będzie ich, nie będą mogły legalnie działać, bo te przepisy są tak skonstruowane, żeby mieć podkładkę pod to, żeby nikomu licencji na obrót kryptowalutami po prostu nie wydać. Czy to znaczy, że krypto znikną całkowicie z Europy? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie nie.
Będzie dużo gorzej niż obecnie, ale ta dyrektywa zakłada, że firmy, które będą chciały obracać krypto będą musiały dostać licencję w którymkolwiek z państw członkowskich a następnie będą mogły ją sobie paszportować do innego państwa. Tak działają chociażby licencje w branży płatniczej. Że mam licencję w jednym państwie, a w drugim przychodzę mówię, zgłaszam się, hej, ja mam licencję w innym państwie, więc tu będę działał i możecie mi skoczyć. I tak samo ma być z krypto. W tym samym czasie polskie firmy w Polsce będą mogły działać bo będą miały dużo większe restrykcje i dużo większe ograniczenia. Z tego co wiem, kilka największych polskich firm już teraz rozważa przeniesienie się z Polski gdzieś za granicą.
I to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię, to jest to co ja mówię,.