VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Dzień dobry. Moim państwa gościem jest mecenas Michał Wasyl, doradca podatkowy, zajmujący się u nas w kancelarii sporami z urzędami skarbowymi. Bo jak łatwo się domyślić, my chcemy, żeby podatnicy płacili jak najniższe podatki, i podatnicy również chcą płacić jak najniższe podatki. Skarbówka z kolei chce, żeby płacili jak najwyższe podatki, w wyniku czego dochodzi do sporów, do nieporozumień pomiędzy podatnikami a urzędnikami, które to potem spory muszą rozwiązywać sądy. Dzisiaj trochę też o tym porozmawiamy, jak wyglądają spory z urzędami skarbowymi. To może przejdźmy do pierwszego tematu.
Bo wszyscy wiemy, że urzędy potrafią nam zrobić krzywdę podczas kontroli, podczas jakichś czynności sprawdzających, czy też wydając jakąś decyzję, a czy są w stanie nam przedsiębiorcom zaszkodzić jeszcze zanim się w ogóle kontrola zaczyna? Oczywiście takim przykładem sytuacji, w której organ podatkowy jest nam w stanie zaszkodzić przed kontrolą, jest możliwość przeprowadzenia blokady rachunku bankowego, tak zwanej blokady STIR. Jest to sytuacja, w której organ podatkowy, a właściwie szef Krajowej Administracji Skarbowej, ma możliwość zablokowania naszego rachunku bankowego i środków, które się znajdują na tym rachunku bankowym. Na okres 24 godzin, a następnie z możliwością przedłużenia tej blokady na kolejne 3 miesiące. 3 miesiące? Tak, czyli moment.
Prowadzimy sobie normalnie firmę, musimy płacić naszym dostawcom, musimy płacić podatkiem, musimy płacić pracownikom i nagle wchodzimy na rachunek bankowy, żeby zrobić przelew i patrzymy, zablokowane na 3 miesiące? Zgadza się, natomiast warunkiem jest tutaj, aby rzeczywiście zaistniała sytuacja, w której jest pewne podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia skarbowego, natomiast w naszej praktyce zdarzyło się już, że organy podatkowe, a właściwie szef KAS-u blokował takie rachunki bankowe, tylko i wyłącznie na podstawie takiej, że podatnik, który posiadał te środki zgromadzone na rachunku bankowym, wyjmował duże ilości gotówki i taka sytuacja została zauważona przez bank, a następnie przedstawiona organom podatkowym, które podjęły decyzję o blokadzie rachunku bankowego z TIER. Czyli jeżeli dobrze rozumiem, posługiwanie się gotówką jest legalne. Zgadza się. Posiadanie gotówki również jest legalne.
Nikt nam nie zabrania trzymać w sejfie miliona złotych, jeżeli mamy taką fantazję. Dobrze rozumiem, tak? Dokładnie. Ktoś miał firmę, wypłacił pieniądze ze swojego konta w gotówce i bank pod rękę ze skarbówką uznali, że jest to podejrzenie, że chce z tymi pieniędzmi zrobić coś nielegalnego, więc zablokowali mu rachunek bankowy. Dokładnie. A następnie wszczeli kontrolę. Nieźle. I co dalej? Chciałbym zwrócić uwagę na to, że nie wszystkie blokady z TIER-owe rachunków bankowych, przedsiębiorców i podatników mogą być legalne. Są takie blokady, które zdecydowanie w naszej ocenie są nielegalne i sprzeczne z przepisami prawa podatkowego, a w szczególności z ordynacją podatkową.
Kiedy taka blokada jest nielegalna? Sąd, był wyrok sądu w październiku 2022 roku, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który wprost powiedział, że w sytuacji, w której blokady dokonuje inny organ niż szef Krajowej Administrkarowej, wtedy taka blokada jest nielegalna od dnia 7 lipca 2022. Przyczyną takiej sytuacji jest to, że od 7 lipca 2022 uchylono przepis, który uprawniał szefa KAS do delegowania prawa do blokady rachunku bankowego na inne urzędy skarbowe. Szczególnie chodzi tutaj o urzędy celno-skarbowe, które posiadały przed tym dniem takie prawo do blokowania rachunków bankowych. Natomiast po tym dniu, w mojej ocenie, wszystkie blokady, zwłaszcza te 3-miesięczne blokady długie, dokonywane przez urzędy celno-skarbowe, nie mają podstawy prawnej i tym samym są po prostu nielegalne.
Czyli co, urzędnicy blokują dalej konta bankowe, nie mają z tego podstawy prawnej, ale nie zauważyli, że nie mogą tego robić i dalej to robią? Myślę, że na to w jakimś zakresie zwrócili, natomiast są w przekonaniu, że mają do tego prawo, moim zdaniem błędne i to potwierdziły nam wyroki sądów. No dobra, czyli załóżmy, że budzę się rano, patrzę, nie mogę zrobić przelewu, bo ktoś mi zablokował, to co muszę zrobić? W zasadzie mamy zawsze prawo do złożenia zażalenia na postanowienie o blokadzie rachunku bankowego, a w przypadku, kiedy ono okaże się nieskuteczne i organy uznają, że wszystko jest w porządku, zawsze możemy z taką sprawą pójść do sądu i złożyć skargę na postanowienie.
No dobra, ale jeżeli mamy zablokowane konto bankowe, to tam każdy dzień jest ważny, tak? I teraz złożymy skargę do sądu, to po roku się dowiemy, że nie mieli prawami zablokować konta? Tak, właściwie to wygląda w ten sposób, że dowiemy się o tym, czy ta blokada była zgodna z prawem, czy nie zgodna z prawem, po około właściwie trzech miesiącach, to znaczy po takiej sytuacji, w której sąd tak naprawdę powinien w tym czasie to rozstrzygnąć taką sprawę, z uwagi na to, że sama długość blokady nie powinna być dłuższa niż trzy miesiące.
Dobra, to jaki jest sens skarżyć blokadę, jeżeli prędzej ona zostanie zdjęta niż dostaniemy wyrok? Jest sens, dlatego że w takiej sytuacji możemy starać się o odszkodowanie, dlatego że w sytuacji, kiedy okaże się, że nasza blokada była nielegalna, to nie tylko organ podatkowy powinien zdjąć tą blokadę, ale tak naprawdę powinniśmy złożyć pozew, czy rozważyć pozew o odszkodowanie od Skarbu Państwa, dlatego że nasze środki zostały zablokowane w sposób nielegalny przez urzędy celno-skarbowe i zablokowane w ten sposób, że nie mieliśmy możliwości dysponowania gotówką, która przecież jest nasza. Tylko żeby mieć możliwość wystąpienia odszkodowania, najpierw musimy mieć wyrok z sądu, że blokada była nielegalna. Tak, zgadza się, dlatego jest warto skarżyć takie postanowienie.
Czyli urzędnicy są w stanie nam zrobić krzywdę tą blokadą STIR jeszcze nawet zanim zacznie się kontrola. A teraz idźmy krok dalej, załóżmy, że już zaczyna się kontrola. Jak to wygląda? Zasadniczo kontrola zaczyna się upoważnieniem do przeprowadzenia kontroli i doręczyniem takiego upoważnienia. Natomiast zwróciłbym uwagę na jeden zasadniczy aspekt. To znaczy, zasadniczo przed wszczęciem takiej kontroli pracownicy organów podatkowych w sposób dość niewinny, tak z reguły to się zaczyna, telefonują do nas albo wysyłają dane maile, po to żebyśmy przedłożyli określone dokumenty i albo odnieśli się do danej sprawy.
Chciałbym tutaj bardzo podkreślić widzów w tym zakresie, że takie wezwania czy taka forma komunikacji pomiędzy podatnikiem a organem podatkowym jest nieprawidłowa i takie wezwania powinny zostać albo przez nas zignorowane, albo powinniśmy poinformować pracowników organu podatkowego, że oczekujemy od nich wezwania w formie pisemnej, wezwania, które są doręczone nam za pośrednictwem operatora pocztowego lub przedłożone nam w sposób formalny. Czyli jeżeli odbieramy telefon, ktoś mu przedstawia się, że jest Jan Kowalski z Urzędu Skarbowego i prosi nas o nasze dane finansowe, to w ogóle nie rozmawiamy z takim człowiekiem, tak? Tak, taka powinna być moim zdaniem prawidłowa reakcja. Jeżeli dostaniemy maila z Urzędu Skarbowego, wówczas powinniśmy poprosić o oficjalne wezwanie, żeby takie żądanie zostało do nas skierowane w formie formalnej.
Czyli nie mamy obowiązku reagowania na maile, na telefony, odbierania telefonów, odpisywania na maile, tak? To znik nam nie zrobi krzywdy, że olewamy zupełnie próby kontaktu ze strony skarbów. Zgadza się. Natomiast trzeba zwrócić uwagę, że telefony i maile są tylko i wyłącznie posiłkową formą komunikacji. To znaczy każda formalna komunikacja pomiędzy pracownikami organu podatkowego nami powinna być za pośrednictwem wezwań formalnych i pisemnych. Wezwań, które określają podstawę prawną, określają zakres żądania i określają również termin na dostarczenie dokumentów. I tutaj zwracam uwagę szczególnie na tak zwany zakres żądania, dlatego że jeżeli pracownik organu podatkowego komunikuje się z nami za pośrednictwem telefonu albo maila, to może żądać dokumentów, które np.
w toku kontroli albo postępowania nie powinny być mu przedkładane, chociażby z uwagi na to, że wykraczają poza zakres kontroli. Niejednokrotnie zdarza się w praktyce kontrolnej, że właśnie pracownicy organu podatkowego żądają dokumentów, które dotyczą okresów innych, aniżeli okresy, które są kontrolowane i objęte zakresem kontroli. No dobra, to nie jest tak, że jeżeli od samego początku robimy problemy skarbowce, nie chcemy odpowiadać tam maila, nie odbieramy telefonów, to budujemy taki brak zaufania i nie dajemy do myślenia urzędnikowi, że my tutaj jesteśmy coś podejrzani, mamy coś do ukrycia, skoro tak bardzo utrudniamy ją robotę. W mojej ocenie bardziej zabezpieczamy swoje interesy, bo proszę zwrócić uwagę na jeden dość istotny aspekt.
Jeżeli godzimy się na to, żeby odbierać pewne wezwania i przesłać dokumenty w formie mailowej, to niejednokrotnie kończy się tak, że kolejne wezwania, które są do nas formułowane w taki właśnie sposób, określają bardzo krótkie terminy na dostarczenie dokumentów i określają tak naprawdę, powodują taką sytuację, że nawet nie mamy czasu na odbiór tej korespondencji, dlatego że ona na przykładowo wpływa w piątek o godzinie 15, w sytuacji, w której mamy przedłożyć i skompletować dokumenty, do końca w torku, koło okresu. Czyli jeżeli idziemy na rękę skarbowce, to potem oni to wykorzystają przeciwko nam? Tak, jest to możliwe, że tak właśnie może być.
Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na to, że zabezpieczenie naszych interesów powinno koncentrować się na tym, że nie prowadzimy do sytuacji, w której odpowiadamy organowi podatkowemu pochopnie, albo przedkładamy mu dokumenty, które mu się po prostu w danym momencie nie należą. Zwróciłbym też uwagę na to, że organy podatkowe są organami administracyjnymi, to znaczy należy im się tylko tyle, ile wynika to wyłącznie z przepisów prawa, a nie w sposób jakby swobodny.
No dobra, czyli zaczynamy kontrolę, tam jakiś urzędnik ma upoważnienie do przeprowadzenia kontroli, kontaktuje się z nami pisemnie, no bo jeżeli kontraktuje się mailowo czy telefonicznie, to rozumiem, że nie reagujemy i co dalej? W takiej sytuacji tak naprawdę prędzej czy później organ podatkowy zmieni formę komunikacji z nami, albo powinien ją zmienić, co znaczy doręczy nam formalne wyzwanie takie, jakie jest przewidziane przepisami odnacowania i co się dalej dzieje. Z reguły powinniśmy na nie odpowiedzieć, albo przesłać te dokumenty, których organ żąda, ale tylko w zakresie, które są objęte okresem kontroli. Przykładowo, jeżeli mamy dokumenty objęte kontrolowo w WAC-ie za styczeń i luty 2023, to niezasadne jest żądanie organu dokumentów w WAT-owskich z roku 2021 albo 2019.
Dobra, i co się dzieje jeżeli urzędnicy proszą nas o dokumenty, do których nie mają prawa, albo co się dzieje jeżeli łamią jakieś zasady tego postępowania, jeżeli nie zachowują się względem na sferę? Z pewnej praktyki wynika jednak, że po dwóch lub trzech wezwaniach, które odpisujemy, lub wskazujemy na to, że to wykracza poza zakres przyjętej kontroli, organy podatkowe często potrafią spasować. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę również na to, że wykraczanie poza zakres kontrolny w wezwaniach jest raczej problematyką taką, że organy podatkowe przygotowują się na następną kontrolę podatkową albo już bezpośrednio na postępowanie podatkowe.
W związku z tym istnieje duże prawdopodobieństwo, że prędzej czy później będziemy zmuszeni, albo zobligowani do przedłożenia dokumentów organowi podatkowemu tylko już w kontroli, która dotyczy tego bezpośredniego okresu, czyli powiedzmy dotyczącego ostatnich dwóch czy trzech lat, jeżeli kontrola jest prowadzona za okres bieżący. Na czym jeszcze polega kontrola poza tym, że musimy jakieś dokumenty przekazać skarbowce? Kontrola może polegać również na przeprowadzaniu bezpośrednich dowodów przez urzędników urzędu skarbowego. Jednym z takich form dowodowych jest przesłuchanie świadków albo strony w toku kontroli. Jeżeli załóżmy, że mamy jakiegoś kontrahenta i ten kontrahent jest istotny z punktu widzenia kontroli, to można rozważyć złożenie wniosku dowodowego o jego przesłuchanie. Niekiedy organy podatkowe same decydują kogo i na jaką okoliczność przesłuchają w toku kontroli.
I tutaj zwróciłbym również uwagę na takie zagadnienie, w którym organy podatkowe niejednokrotnie w toku, zamiast przesłuchiwać danych świadków albo samą stronę, decydują się na wykorzystanie przesłuchań z innych postępowań i innych kontroli. I zwróć uwagę na jedną rzecz. To znaczy, jeżeli przykładowo mamy zasadniczo, jakby pomiędzy nami a organami podatkowymi, powinno istnieć pewne zaufanie, to znaczy zaufanie tego rodzaju, które powoduje to, że my uczestniczymy w tej kontroli w sposób równie aktywny jak sam organ podatkowy. Mamy takie prawo. I w sytuacji, w której nasz świadek, którego powołaliśmy, nie został powołany, a na przykład jego protokół przesłuchania został wykorzystany z innej kontroli albo innego postępowania, w takiej sytuacji nasze prawo do czynnego udziału w kontroli albo postępowaniu jest dość istotnie ograniczone.
Nie możemy świadkowi zadać pytań, nie możemy świadka dopytać o istotne okoliczności, nie możemy również zgłosić swoich zastrzeżeń w protokole przesłuchania, czyli bezpośredniej czynności. To powoduje to, że tak naprawdę nasze prawo zostało ograniczone i w jakimś zakresie mamy niewielką możliwość obrony własnego stanowiska. Czyli jeżeli zobaczymy w aktach naszej kontroli protokół z przesłuchania świadka, o którym nie byliśmy wcześniej zawiadomieni, gdzie nie było nas ani naszego pełnomocnika, bo to było w ramach innej kontroli, to co, to możemy wyrzucić ten protokół z akt? Jego tam nie ma czy oni go i tak go będą trzymać? I tak będą go trzymać.
Niestety nie mamy takiej możliwości, żeby usunąć coś z akt, dlatego że to organ podatkowy prowadzi kontrolę i postępowanie i to organ podatkowy kompletuje i gromadzi materiał dowodowy. Jedyne co możemy i pozostaje w naszej mocy, to możemy po zakończonej kontroli albo postępowaniu po kontroli możemy złożyć stosowne zastrzeżenia od protokołu kontroli podatkowej.
Dobra, ale co takie zastrzeżenia dają? Bo rozumiem, że ktoś prowadzi kontrolę i prowadzi ją tak, niezgodnie z przepisami, dołącza z innych postępowań protokołu przesłuchań świadków, nie dopuszcza nas do przesłuchania, łamie zasady, tak? Możemy tylko złożyć zastrzeżenia i co te zastrzeżenia dają? Zastrzeżenia gromadzą pewien materiał dowodowy na przyszłość, to znaczy w sytuacji, w której sprawa podatkowa pójdzie dalej do organu wyższego rzędu, organu drugiej instancji, wtedy pokazujemy, że organ niższego rzędu w zasadzie w jakimś zakresie naruszył nasze prawa i wskazujemy, że z tego powodu ta decyzja, czy rozstrzygnięcie sprawy podatkowej, które zostało wydane w stosunku do nas jako podatników, powinno być uchylone i wyeliminowane z obrotu prawnemu. Tak się dzieje w praktyce? Niekiedy tak się dzieje.
Natomiast w sytuacji, w której organ wyższego rzędu nie widzi problemu z tym, że podległe mu urzędy skarbowe właściwie w jakim zakresie naruszyły nasze prawa, to w takiej sytuacji pozostaje nam tylko i wyłącznie sąd. I co sąd może z tym zrobić? Sąd również może wyeliminować rozstrzygnięcie w tym przypadku decyzję podatkową z obrotu prawnego i nakazać organowi przeprowadzenie dowodów w sposób zgodny z przepisami prawa podatkowego. Jakie jeszcze nieprawidłowości poza tymi protokołami z przesłuchań, przy których nas nie było, potrafią się zadziać podczas kontroli? Niekiedy dotyczy to również spraw mniej lub bardziej błahych, że tak powiem. Na przykład w sytuacji, w której organy podatkowe nie akceptują pełnomocnictwa złożonego w formie elektronicznej.
Jest to jeden z przykładów, który gdzieś zadział się w ciągu ostatnich kilku miesięcy, w której takie pełnomocnictwo nie zostało zaakceptowane. Pomimo tego, że przepisy ordynacji podatkowej wprost wskazują na to, że w zasadzie jest to dopuszczalna forma składania wszelkich dokumentów w toku kontroli postępowania. Innym takim przykładem jest sytuacja, w której przykładowo organy podatkowe ignorują nasze stanowisko albo prowadzą daną kontrolę, która zakończyła się wydanym protokołem w taki sposób, że nie odnoszą się chociażby do naszych zastrzeżeń z protokołu kontroli. Zawsze możemy złożyć ponaglenie do organów wyższego rzędu na załatwienie tej sprawy w terminie i we właściwy sposób. Czyli to nie jest tak, że organ podatkowy niższego rzędu, czyli może działać w sposób dowolny.
W jakich aktualnie sprawach skarbówka ma inne zdanie niż podatnicy na tematy podatkowe, gdzie teraz te spory się pojawiają? Jednym z takich obszarów spornych pomiędzy podatnikami a organami podatkowymi jest kwalifikacja dropshippingu dla celów VAT-u. Mianowicie są dwa rodzaje dropshippingu. Zasadniczo podstawowe polega na tym, w taki, w którym dropshipper tak naprawdę jest tylko i wyłącznie pośrednikiem pomiędzy sprzedającym a kupującym. To znaczy, on tak naprawdę zamawia towar w imieniu klienta od dostawcy tego towaru, a dostawca towaru sprzedaje ten towar bezpośrednio do klienta. W takiej sytuacji jedynym wynagrodzeniem dropshippera jest prowizja uzyskana z tytułu pośrednictwa sprzedaży towaru. Drugim modelem polega bezpośrednio wprost na zakupie towaru i sprzedaży go do klienta docelowego.
Skarboorganom podatkowym wielokrotnie myli się, mylą się te dwa rodzaje dropshippingu i kwalifikują pośrednictwo jako prostą sprzedaż i zakup towaru przez dropshippera. Prowadzi to do sytuacji, w której w gruncie rzeczy dropshipper, który uzyskał tylko i wyłącznie prowizję z tytułu sprzedaży, jest zobligowanym albo może być zobligowany do zapłaty podatku w wysokości większej aniżeli faktycznie zarobił. Bo jeżeli organ podatkowy uważa, że powinien wystawić dodatkowo fakturę z tytułu sprzedaży towaru, to jednocześnie nie pozbawia go prawa do odliczenia VAT-u z tytułu zakupów, z uwagi na to, że dostawca towaru wystawił fakturę zakupu bezpośrednio na klienta docelowego, a nie dropshippera.
I dropshipper, który znajduje się w takiej sytuacji niewątpliwie powinien rozważyć, jeżeli to jest etap kontrolny lub postępowania, to powinien na pewno rozważyć obronę własnego stanowiska i obronę tej transakcji, którą zawierał z klientem, a która polegała tylko i wyłącznie na tym, że uzyskuje określoną prowizję z tytułu pośredniczenia pomiędzy klientem a dostawcą towaru. Z czego to wynika? Czy skarbowka nie rozumie, na czym podlega dropshipping? Czym jest problem? Wydaje mi się, że może nie tyle skarboorgan podatkowy nie rozumie, czym jest dropshipping, ile uważa, że jeżeli towar przechodzi tak naprawdę przez dropshippera, to zawsze musi być to zakup i sprzedaż towaru.
Natomiast wydaje mi się, że takie stanowisko jest nieprawidłowe, a jest również nieprawidłowe w związku z tym, że wielokrotnie sądy administracyjne określiły to, że tak naprawdę to regulamin i postanowienia pomiędzy stronami decydują o tym, czy mamy do czynienia z pośrednictwem, czy też z zakupem i sprzedażą towarów. Jeżeli dropshipper posiada odpowiedni regulamin, jak również klienci byli poinformowani, że jest tylko pośrednikiem w takiej transakcji, to nie widzę problemu, żeby takiego stanowiska bronić przed organami podatkowymi, tym bardziej, że sądy przyznają dropshipperom w tego typu sprawach słuszność i wskazują na to, że właśnie te organy podatkowe błędnie kwalifikują taką transakcję.
Czy też mamy jakąś utrwalone ulinnie orzeczniczą, czy tuż mamy pewność, że w tych sprawach będzie dobrze, czy cały czas to jeszcze się waży? W jaki sposób należy to podatkować? W tym, każda sprawa tak naprawdę powinna być traktowana w sposób indywidualnie, dlatego że sądy podkreśliły, że dużo zależy właśnie od regulaminu, który jest pomiędzy stronami. Natomiast aktualne stanowisko naczelnego sądu administracyjnego jest takie, jest zgodne z linią tak naprawdę podatnikowania Urzędu Skarbowego. Ja myślę, że problem jest raczej w tym, że pomimo stanowiska sądów organy podatkowe wszynają kontrolę i prowadzą postępowania właśnie w tego typu sprawach, które właściwie zmierzają do określenia podatku właśnie od takiej rzekomej transakcji sprzedaży towaru do klienta docelowego.
Czy jakby skarbu trochę liczyła na to, że podatnik nie odwoła się do sądu, że przyjmie tę karę, że zgodzi się ze skarbówką, że źle naliczał VAT? Myślę, że taka argumentacja może być dość trafniona, bo jeżeli załóżmy organ podatkowy ma 10 dropshipperów, z których tylko jeden dropshipper odwoła się do sądu i złoży skargę na decyzję do sądu, to tak naprawdę w 9 przypadkach jest wygrany organ podatkowy, a nie podatnik. No tak, czyli warto się odwoływać. Jakie jeszcze inne spory się teraz dzieją? Jednym z takich sporów, które są jakby zawsze sporami, które są, że tak powiem na topie, to są spory, które są odwieczne pomiędzy podatnikami a organami podatkowymi, to są spory w zakresie świadczeń złożonych.
Poprzez świadczenia złożone w VAT-cie mam na myśli to, czy mamy zdecydować o tym, czy towar, który dostajemy jest towarem czy usługą. To znaczy czy mamy towar czy usługę. Dobrze to widać na przykładzie gastronomii. To znaczy mamy takie przypadki, w których niektóre rodzaje towarów są kwalifikowane odpowiednio jako towar albo usługa. Przykład to jest znana sieć burgerowni, która w sytuacji, w której robi burgery i podaje je klientom na wynos, korzysta ze stawki 5% która przysługuje gotowym posiłkom i towarom, a ten sam burger, który jest sprzedawany w restauracji już jest opodatkowany czy powinien być zasadniczo opodatkowany stawką 8% która dotyczy tylko usługi. Zwracam tutaj uwagę, że w obu przypadkach jemy to samo.
To znaczy w każdym przypadku, czy niezależnie od tego czy bierzemy posiłek na wynos czy jemy go w restauracji, spożywamy ten sam posiłek, który może być opodatkowany różnymi stawkami VAT. Jaka jest różnica między burgerem będącym towarem a burgerem będącym usługą poza tym, że inny VAT jest wtedy od tego burgera? Zasadniczo przyznaje się w takich tego typu sprawach, że kluczowe jest rozstrzygnięcie tego, co jest ważniejsze z punktu widzenia odbiorcy czy konsumenta takiego towaru.
To znaczy czy on oczekuje wydania samego towaru i konsumpcji tego poza lokalem, czy też oczekuje całego spożycia wszystkich usług, które są jakby związane stricte z gastronomią? Czyli jeżeli idę do lokalu i chcę po prostu dostać jakąś ilość kalorii, chcę szybko coś zjeść, bo jestem strasznie głodny i to jest moja główna motywacja, że muszę się czymś szybko nażreć, to wtedy to jest towar. A jeżeli idę do tego samego lokalu, natomiast chcę przyjemnie spędzić czas, chcę ponapawać się atmosferą, oczekuję na tym, że może ktoś mi tego burgera przyniesie do stolika, to wtedy ten burger nagle staje się usługą.
Tak, przy czym sytuacja nie jest taka zero-jedynkowa, bo w innym przypadku kwalifikacja tego czy mamy stawkę przyporządkowaną do usług, czyli 8% czy do niektórych towarów 5% jest tak naprawdę każdorazowo przedmiotem sporów pomiędzy podatnikami a organami podatkowymi. Czyli organy podatkowe muszą wykazać czego klient oczekuje od burgera, tak? Dokładnie, a my najlepiej, gdyby było, najlepiej jako podatnicy w takiej sytuacji przed ewentualną kontrolą moglibyśmy się zabezpieczyć składając odpowiedni wniosek w celu potwierdzenia tego, czy przysługuje nam stawka 5% czy 8%. Czy może być jeszcze trudniej, bo słyszałem, że jak sushi jest, to wtedy dopiero się robi dramat z VAT-em.
Wtedy robi się dokładnie dramat z VAT-em z uwagi na to, że rzeczywiście zależy to nie tylko od warunków dostawy, czyli tego czy to jest towar, czy też jest to usługa, ale w przypadku kiedy jest to towar, to zależy jaki jest to towar i co wchodzi w skład tego sushi. Bo jeżeli w skład sushi wchodzą krewetki, to pytanie jest następujące, w jakiej ilości wchodzą krewetki? Czy powyżej 20% czy poniżej 20% czy jakby składu dania? I w związku z tym, zależnie od tego, czy prawidłową stawką powinna być stawka 5% czy też 23%. Czyli sami Państwo widzicie, jakie to jest proste. Mamy restaurację, to ona na to samo danie naliczy 5% albo 8% albo 23%.
W zależności od tego, co siedzi w głowie konsumenta oraz co siedzi w tym burgerze, bo jak rozumiem, że jest z jakimiś owocami morza, to zupełnie wywraca nam stolik i pojawia się ryzyko 23%. Ale tylko wtedy, jak dużo tego napakują, bo jak będzie tego trochę mniej, w skład 18%, to znowu wracamy do niższej stawki VAT-u. Oczywiście. Bardzo prosty podatek i bardzo z głową w Polsce rozwiązany. Mamy jeszcze jakieś inne typowe spory obecnie? Wydaje mi się, że jednym z takich sporów, które zawsze są również problematyczne pomiędzy organami podatkowymi a podatnikami, to są wszystkie spory, które koncentrują się wokół samochodów osobowych.
I niejednokrotnie właśnie w tego typu sporach organy podatkowe dołużyły do tego, aby przekwalifikować daną transakcję. Na przykład w praktyce spotkaliśmy się z tym, że podatnik wprowadzał towar samochód osobowy do obrotu w Polsce i w celu zaoszczędzenia pewnego czasu na wprowadzenie samochodu na obszar kraju i również kosztów, które są dodatkowych kosztów administracyjnych, decydował się na to, że sprzedawał towar bezpośrednio swojemu kontrahentowi, który wykonywał na samochodach osobowych określony rodzaj usług i następnie ten kontrahent, który nabył te samochody osobowe, odsprzedawał towarę poprzedniemu nabywcy, czyli temu pierwszemu naszemu podatnikowi.
I w takiej sytuacji organy podatkowe zdarzało się, że dość, moim zdaniem nieudolnie próbowały podważyć transakcje zakupu i sprzedaży i dochodziły do wniosku, że tak naprawdę taki rodzaj transakcji jest transakcją pozorną i w jakimś zakresie symulowaną. W mojej ocenie stanowisko takie było nieprawidłowe z kilku względów. Pierwszym podstawowym powodem jest to, że mimo wszystko, kiedy był sprzedawany i kupowany towar, nawet z niewielkim odstępem czasowym, to ponowna sprzedaż samochodu osobowego w gruncie rzeczy powodowała to, że wychodził inny, lekko, nieco zmodyfikowany samochód pod względem fizycznym, ale przede wszystkim wychodził inny samochód pod względem prawnym.
To prowadziło do tego, że rzeczywiście, to znaczy taki samochód osobowy, który mógł być legalnie jeździć już po drogach w Polsce, bez jakiegoś nadmiernego obowiązku administracyjnego związanego chociażby z kosztami tłumaczeń, dokumentów, które są związane z samochodami osobowymi, również z czasem wprowadzenia takiego samochodu do obrotu. I to wszystko powodowało to, że taka transakcja po prostu była zasadna.
W sytuacji, w której organ podatkowy próbował to podważyć, konieczna byłaby taka obrona takiej transakcji, chociażby z uwagi na to, że podmiot, który sprzedawał, pierwszy kupował, a później sprzedawał na rynku polskim od swojego kontrahenta i sprzedawał i kupował temu samemu kontrahentowi, stanął pod ryzykiem tego, że jego prawo do liczenia, czyli jego zakupy mogłyby być podważone i wyłącznie musiałby odprowadzić wad od całości sprzedawanego samochodu osobowego. Sami Państwo widzicie, że podatki w Polsce są wybitnie wręcz skomplikowane i na tle tej komplikacji dochodzi do mnóstwa sporów, kiedy mamy prawo mieć zupełnie inne zdanie niż skarbówka. I to jest bardzo ważne, że skarbówka nie ma tutaj zdania decydującego, to dopiero sądy. Decydują one w USA, potem NSA.
W związku z czym, jeżeli mamy tu inne zdanie niż urzędnicy, to mamy prawo do obrony swojego zdania. To, że urzędnik twierdzi, że jakieś przepisy trzeba rozumieć, to nie znaczy, że ma rację. Muszę sobie wyobrazić, że urzędnicy są omylni. Nie zawsze wszystko doskonale wiedzą, stąd warto się z nimi spierać. Czy mamy blokadę rachunku, czy mamy kontrolę, czy postępowanie podatkowe, możemy zawsze się odwoływać. Należy walczyć o swoje prawa, należy korzystać z doświadczonych pełnomocników, którzy trochę te przepisy również znają, po to, żeby mieć pewność, że zrobiliśmy wszystko co możliwe, żeby bronić swoich własnych interesów. Urzędnicy często naginają prawo, urzędnicy często robią coś zupełnie bezprawnie, często zwyczajnie nie rozumieją tych przepisów, trzeba im je wytłumaczyć.
Tu rozumiem, że pomoc doświadczonego pełnomocnika, adwokata, radcy prawnego do Radcy Podatkowego może się przydać. Oczywiście. Moim Państwa gościem był Michał Wasyl, nasz doradca podatkowo zajmujący się sporami. Do zobaczenia. .
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.