VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Witajcie na sali posiedzeń Sejmu. To miejsce, które oglądacie z całą pewnością, z uwagą, kiedy prowadzone są transmisje z obrad, ale dzisiaj pokażemy wam parę miejsc, do których ciężko w tej transmisyjnej kamerze zajrzeć. Takich miejsc, które są niezbędne do pracy Sejmu, ale też są również wielu posłów ma tego świadomość jej sekretami. Od sekretów jest tu najlepszy specjalista, pan Mikołaj Kałuszko z Wszechnicy Sejmowej, czyli z takiego wydziału w Sejmie, który zajmuje się wiedzą o Sejmie. Sejmolog, bo nie sejmograf. Sejmolog, nie sejmograf, dokładnie. Weszliśmy na salę. Panie Mikołaju, co to jest i dlaczego nie ma tu żadnej tabliczki? Weszliśmy z kuluarów. Indensująca rzecz, to jest pamiątka po II Rzeczypospolitej.
Salę oddano do użytku w roku 28 i wtedy nad tymi drzwiami po jednej stronie był napis tak, po drugiej stronie napis nie i przy szczególnie ważnych głosowaniach posłowie sekretarze ustawiali się przy każdym wyjściu i przechodzili posłów, którzy w ten sposób oddawali swój głos. Czyli było liczenie fizycznie posła za posłem, który przechodził. Teraz byłoby to nieeleganckie, bo tabliczka z napisem nie znajdowałaby się podlożą prezydenta i mogłoby stworzyć się takie wrażenie, że pan prezydent stale mówi nie i na przykład wetuje nieustannie ustawy. Nie chcielibyśmy takich konotacji, więc dobrze, że już tych tabliczek tutaj nie ma.
Tu oczywiście kuluary sejmowe, czyli miejsce, gdzie posłowie mogą na chwilę wyjść, porozmawiać, a my pójdziemy teraz w stronę Mównicy, czyli tego serca sali prezydenta. Może jeszcze na chwilę pokażemy wam, albo nie, pokażę to wam przy stole marszałka, czyli te maszynki nasze, które służą do głosowania. Natomiast co ważne, idziemy pod stąd dla osób z niepełnosprawnościami. Od roku 2010 cały kompleks sejmowy, wszystkie budynki łącznie z salą plenarną są przygotowane na potrzebę osób z niepełnosprawnościami. Także mają też przygotowaną niższą Mównicę, spokojnie mogą na tej sali przemawiać. Tak, tutaj jest właśnie ta Mównica, korzystają z niej posłowie właśnie będące osobami z niepełnosprawnością.
Ja może to przy tej okazji pokażę wszystkim, to jest narzędzie służące do wyrażania woli posłanki albo posła. Teraz ten system cały jest wyłączony. Działa to tak, że bierze się legitymację poselską, wkłada się z tej strony i tutaj wyświetlają się wszystkie komunikaty służące do tego, żeby oddać głos. A więc za, przeciw, wybór z listy, jeżeli wybieramy z iluś nazwisk. Tutaj też przy pomocy tego urządzenia można zabrać głos ze swojego miejsca na sali. Dobrze mówię, prawda? Wszystko jest ok. Poza tym nie ma żadnych innych funkcji internetu, tu nie ma aplikacji, nie ma zainstalowanych, nie można sobie oglądać YouTube'a.
Legitymacja otwiera też wiele drzwi w kompleksie sejmowym, bo nie wszystkie są zawsze otwarte, niektóre są właśnie, mają strzeżony dostęp i ta legitymacja pozwala na różne, troszkę bardziej tajne przejścia. Powiedzmy jeszcze zanim pójdziemy do mownicy, do stołu prezydialnego, trochę więcej o samej sali. Ja gdzieś czytałem, że ona była wzorowana na rzymskim panteonie. Kazimierz Skórewicz projektując to w latach 20. starał się nawiązać do takiego bardzo surowego, ale rzymskiego antycznego stylu. Także myślę, że to mu się udało. Te kolumny majestatyczne robią te sale. Kolumny, zwracam uwagę, trudne słowo, entazis posiadają, czyli są pogrubione po środku, żeby nam się wydawały różne, równe.
Jak to? Normalnie jest łudzenie optyczne, jeśli postawilibyśmy kolumnę taką kompletnie prostą, wydawałoby nam się, że jest w środku troszkę węższa. Ach tak. Dlatego one są po środku troszkę szersze. I od lat 20. tutaj już obrady się toczyły, ale ławy były inne. Ławy były inne. Pierwsze posiedzenie to jest 28 rok, pierwsze posiedzenie drugiej kadencji. Później Konstytucja kwietniowa zmniejszyła ilość posłów do 209. Tak, nie Konstytucja, tak jest, nie lubił posłów, więc są dość śmieszne zdjęcia. Połowa rzędów jest wyjęta, ich stoją palmy. Ach tak. Natomiast zrekonstruowana w roku już 47. w bardzo podobnym do przedwyjnego kształcie, trochę jest inny tutaj stół perywialny, natomiast służy nieprzerwanie.
Można by podsubować, że Piłsudski, który uważał Sejm za menażerie zamienił ją w oranżerie. W oranżerie, dokładnie tak. Z powyższym, taki proces historyczny miał tu miejsce. A ostatnia rzecz to proszę mi powiedzieć, ile z tego, co dzisiaj widzimy z tej materii przetrwało wojnę? Kolumny, większość okładzin kamiennych. Zupełnie był zbudowany nowy dach na lekkiej lotniczej konstrukcji, bo zależało też na czasie. No i całe wyposażenie drewniane jest powojenne, ponieważ sale zniszczyła bomba już w czasie oblężenia Warszawy. To w takim razie, jak już wiemy trochę o architekturze, to teraz może chwilę o ludziach, którzy są sercem tej sali. Jak wiecie, posłowie mają przypisane i jest oto ostra walka była też w tej kadencji.
Każdy swoje miejsce na całą kadencję. To są tak zwane miejsca z dostępem do morza. Czasami się je jeszcze inaczej nazywa, czyli te, które są najbliżej mównicy. Moje miejsce jest tu, miejsce numer 167. Widzicie przykręconą tabliczkę z moim imieniem i nazwiskiem. Takie miejsce mam przydzielone. Tutaj są te urządzenia, mikrofonik, który można wpiąć, jeżeli się chce zabierać głos. Tutaj posłowie spędzają czas. Widzicie, mam bardzo fajnych kolegów i koleżanki z ławki. Iza Leszczyna z Platformy i Władysław Kosiniak-Kamysz w doktor nauk medycznych. A więc można powiedzieć, że jako jeden z niewielu na tej sali mam lekarza w zasięgu ręki, gdyby emocje na tej sali poszybowały zbyt wysoko.
To się zdarza i też dla Państwa informacji w czasie posiedzeń sejmu dyżuruje lekarz. Podpisywałem w tej sprawie usporządzenie ostatnio na prezydium sejmu. Jest lekarz, jest ratownik jeszcze już w przeddzień, a w dniu posiedzenia jest tutaj też w budynku sejmowym. Tam już pokazywaliśmy to Państwu loża, w której siedzi prezydent, kiedy nie przemawia, a jest obecny w sejmie ze swoimi ministrami. Ona pojawiła się już za prezydenta Wałęsy? Ona jest w tym samym miejscu od przedwojny. Tam był prezydent zawsze umieszczany. Tam troszkę była bogaci opracowana, natomiast jest to miejsce dla prezydenta. Jedno z dwóch pamiętajmy. No bo tu ma prezydent też swoje miejsce, kiedy zasiada. Ta kotara to tak tylko się upewni.
W trosce do prostan Pana Prezydenta zamontowana jest na stałe. Nie ma mechanizmu zasłaniania tej kotary. Nie, że mechanizmy zamontowane jest na stałe. Pan prezydent w ponadciśnięciu jakiegoś guzika zniknie nam z widoku. Dobrze, moje państwowe sumienie odetchnęło z ulgą. Z ruchni sejmowej mogę powiedzieć, że ma tam Pan prezydent małe wtyczkę przy sobie, także może ładować telefon, kiedy słucha. Ach tak. Myślę, że. . . Ale po co miałby to robić? Przecież on wtedy słucha sali. A już wiem, żeby oglądać transmisję z obrad ze swoim udziałem na kanale sejmowym na YouTube.
Jest tam już ponad 300 tysięcy obserwujących i mamy nadzieję, że ta liczba jeszcze wzrośnie, bo bardzo nas to cieszy, że interesujecie się państwo demokracją i sercem tej demokracji, którym jest właśnie sejmowa sala. Tutaj siedzą dwie najbardziej udręczone przez Polską demokrację osoby w sejmie, przed którymi zawsze mam ochotę schylić czoło, a czasami to będę też czynił jako marszałek. Tak. Pracewnice Wydziału Stenografii na bieżąco od bardzo dawna każde posiedzenie jest scenografowane. Następnego dnia mamy dostępny scenogram i co najważniejsze w scenogramie jest atmosfera sali, czyli okrzyki, brawa, śmiechy, wszystkie rzeczy, które się dzieją na sali.
Tutaj pracewnicy Wydziału Stenografii łapią, wkładają scenogram, także każdy obywatel już następnego dnia po posiedzeniu w taki scenogram może spojrzeć i zobaczyć jak się obradytuje. Ale panie, które scenografują zauważyłem, że ostatnio chyba tylko nadzorują proces automatycznego przekładania słów mówionych napisane i wprowadzają korekty w momencie, w którym ten system coś wyłapie, prawda? Już nie wpisują wszystkiego ręcznie. Przyszedłem do pracy w 2003 roku, była już jeszcze ostatnia pani, która potrafiła scenografować znakami rzeczywiście, ale to już odeszło do przyszłości, mamy teraz systemy nowoczesne.
Ja pod koniec lat 90-tych, jak pracowałem jako korespondent jeszcze sejmowy w obszarze kultury, gazety wyborczej, to pamiętam, że dostęp do tych scenogramów był jedną z najbardziej hot rozrywek, jakie były dostępne dziennikarzom, bo tam się rzeczywiście zwłaszcza po tym jak kończyła się transmisja, działy rzeczy czasami wołające o pomstę do bogini demokracji, ktokolwiek nią jest. A kto to tutaj na Mównicy? Historia, która notuje w Księdze Dziejów, zawsze powtarzam wszystkim grupom, które przybywają do Sejmu, że właśnie ta historia ma przewinąć posłom, że wszystko co powiedzą na tej sali może historia swojej Księdze zapisać, natomiast niekoniecznie mówić.
Mam wrażenie, że chyba dużo korzystniej byłoby dla historii i dla posłów, żeby oni widzieli tę historię przed sobą, kiedy patrzą, bo tak można odnieść wrażenie, że za chwilę stanie się historią fasobliwą w niektórych momentach. Ale to bardzo ważny symbol, bardzo ważny znak. Tu wchodzimy na Mównice, Mównica Sejmowa. Proszę nie zmieniać położenia mikrofonów, gdyby kogoś ręce świeżbiły. I tutaj mikrofony, do których mówi poseł, tu ekran, na którym wyświetla mu się czas i lista mówców, czyli dokładnie to samo co ja tam widzę przy swoim stole. Poseł wie ile czasu mu jeszcze zostało, natomiast to cudowny relikt, prawda? Jeszcze z dawnych, dawnych czasów.
Lampka, chyba nie uda się jednemu uruchomić, bo chyba konsola nie działa, ale lampka, w której ten napis czas mija zaczynam rugać, kiedy posłowi czas mija. To też takie bardzo filozoficzne, można powiedzieć, że każdemu z nas codziennie czas mija i można się z tym różnie mierzyć. No i tutaj stół prezydialny. Tutaj zasiada dwóch moich najbliższych współpracowników w czasie posiedzeń, czyli zastępca szefa Kancelarii Sejmu i szef sekretariatu posiedzeń Sejmu, panowie ministrowie Salamończyk i Ziółkowski. Oni czuwają nad przebiegiem posiedzenia, służą radą, nikt nie ma z nimi w stanie, żeby z nimi nie przegrywać. To jest bardzo nieoceniona pomoc. Wspaniali fachowcy na tej sali od 30 lat często i robiący naprawdę niesamowitą robotę.
Ja zanim opowiem o tej konsoli, o tym stole montażowym, jeżeli chodzi o działalność marszałka, to powiem wam, że niesamowita jest akustyka tej sali, dlatego że jak się siedzi tam albo się siedzi tam, to czasami nie słychać co jeden poseł krzyczy do drugiego, ale stąd słychać wszystko. To już nie jest chyba tylko mój problem, ale to już Ignacy Daszyński, jeden z marszałków tej izby powiedział, że na tej sali poseł może głosować nad wyrokiem śmierci dla siebie, bo i tak nic nie będzie słychać, ponieważ panuje tu taki hałas. Drobna uwaga, to było o wcześniejzej sali. To było o wcześniejzej sali. To się nie zmieniło. To się kompletnie nie zmieniło.
Wielokrotne przebudowy, proszę zwrócić uwagę, to wszędzie obicie tkaniną na podkładzie wełni mineralnej, którą też tu mamy, to ma tę akustykę polepszać, ale niestety to jest główny mankament. Polepszył akustykę do tego stopnia, że pamiętam jak na pierwszym moim posiedzeniu pytałem ministra Salamończyka, jak tu po prostu trwał ten rwetes, który zawsze trwa. Panie ministrze, czy to jest ten moment, kiedy ja powinienem zacząć dyscypliować salę? On nam popatrzył z takim politowaniem człowieka, który przez 30 lat wszystko tu widział i mówił panie marszałku, to jest w ogóle, to jest jeszcze cisza jak w kościele, więc to, no tak, ale dobrze. Przejdźmy do tego stołu, bo on pewnie dla niektórych jest interesujący.
Tutaj jest główny stół, w którym zarządza się czynnościami marszałka w stosunku do innych posłów, a więc tu włączam sobie mikrofon, tu go wyłączam, tu jest włączony mikrofon na mownicy, to robi też, robią też pracownicy kancelarii sejmu, ja mogę go posłowi wyłączyć.
Tutaj jest, i wtedy go nie słychać, bo te mikrofony są tak poustawiane, tu jest mikrofon tak zwany wysuwany, koszmar wszystkich marszałków, to już stwierdziłem, mikrofon wysuwany używany jest wtedy, kiedy marszałek nastojąco coś chce powiedzieć, jakiś uroczysty moment i trzeba, on się strasznie trudno wysuwa i jeszcze trudniej się wsuwa, chociaż nie, chyba na Oliwili, tylko mówili mi pracownicy kancelarii, że jak go na Oliwili za mocno, to on z kolei opadał i wjeżdżał w tę dziurkę, więc tu jest ten mikrofon, który jest wyszły, mikrofon wysuwany, no i włączenie tej lampki czas mija, którą widzieliśmy przed chwilą na mownicy, o działa, czyli jest podłączona, można posłowi jeszcze, chociaż najpierw jest sygnał dźwiękowy, który mu przez 30 sekund przypomina, później ja mu to włączam, a jak to nie działa, to mu się wyłącza mikrofon na mownicy i wtedy poseł nie może już dzielić się głębią swoich przemyśleń, ponieważ czas mu minął.
To jest z kolei melodyjka, włączenie melodyjki takiej, która przypomina posłom w kuluarach, w całym sejmie, w holu głównym, że zbliża się rozpoczęcie obrad, to jest taki motyw dzwoneczków, jakiego trudno powiedzieć. Trochę kapania. Trochę kapania, tak, że czas kapie, idzie, a później jest dzwonek, jeszcze który czasami panowie ministrowie uruchamiają, no ja mam tu ekrany, na tym ekranie widzę przemawiającego posła, żebym widział sprzęcie, żebym widział z przodu wszystko, co się dzieje, tak jak widzi to sala, czyli tu mam ten widok z frontu.
Tutaj wyświetlają mi się wyniki głosowań z takiego sejmowego systemu, który też jednocześnie pomaga od razu policzyć, czy propozycja została przyjęta, odrzucona, filtruje to przez poziom większości, bo te większości w różnych głosowaniach są różne, uwzględnia się liczbę posłów, więc ten system to wszystko oblicza. Natomiast tu, na tym ekranie widzę to, co widzi poseł tam, czyli listę mówców zapisanych do wniosków formalnych, do pytań, do oświadczeń i czas, który dani posłowie mają. Mam też do wyboru dla marszałka leworęcznego i praworęcznego te systemy do głosowania, ja najczęściej korzystam z tego systemu, ale rzeczywiście jakby marszałek był leworęczny, to może skorzystać z tego systemu. No i tutaj królowa tej sali, czyli laska marszałkowska. Symbol władzy i godności marszałka sejmu.
A skąd się wzięło w ogóle to określenie wnieść coś do laski marszałkowskiej? To jest jeszcze z okresu 56 Rzeczypospolitej, kiedy marszałek na początku obet przyjmował wszystkie przedłożenia od króla i jakby stąd pochodzi ten moment. Ale ja słyszałem, że ona też była na tyle pękata, że wkładano te pergaminy do środka laski marszałkowskiej. Legenda miejska. Legenda miejska. Takiego nie miało miejsca. Ja drodzy Państwo jeszcze tej laski marszałkowskiej nie miałem okazji używać. Zobaczę czy to w ogóle ciężko jest.
Dlatego, że otwierał posiedzenie marszałek senior, a cały czas jesteśmy w trakcie pierwszego posiedzenia i zamkniemy je dopiero po tym jak z sejmu wyjdzie rząd i wtedy dopiero będę mógł wykonać te rytualne trzy… Trzykrotne uderzenia właśnie dla pozdywienia trzech dawnych stanu sejmujących, czyli króla Senatu Izby Poselskiej. Wspaniale. Ta laska została tutaj umieszczona specjalnie na potrzeby tego naszego dzisiejszego spotkania, bo jak nie ma tutaj posłów na sali jest w takiej specjalnej gablocie w ciemnym saloniku, który za chwilę też Wam pokażemy. I tu są dwie rzeczy, o których nie wiem dlaczego tu są. Pytałem, ale moi przewodnicy też nie wiedzą. Wygląda to jak radio samochodowe z lat 80.
, ale być może jest to po prostu głośnik, który wzmacnia… Wzmacnia, żeby pan marszek miał dobry odsłuch na całą salę. Ok, a tu jest szafka. Pytałem, co to za szafka? Co tu można schować? Co tu się znajduje? I mam dla Was taką informację, że nikt nie wie po co jest tu ta szafka i nikt nie wie co się tam znajduje. Więc można umieszczać tu różne dowolne przedmioty, ale można też ich nie umieszczać. Ta szafka… Łotka przekąska. Właśnie, może tak trzeba o tym myśleć, chociaż nie jestem wielkim zwolennikiem posłów konsumujących przekąski na sali. A kto tutaj siedzi? Tutaj siedzą posyłaj sekretarze.
Mamy 20 takich sekretarzy wybranych już, bo to jest też pierwsze posiedzenie sejmu, kiedy ich się wybiera, przeznaczonych do pomocy dla pana marszałka. Tak, oni pomagają prowadzić listy mówców, odczytują komunikaty. Ten fotel marszałkowski to też taka słodka tajemnica, podobnie jak to fotele, jest na kółkach. I dzięki temu można w miarę sprawnie ten wielki mebel przesuwać, kiedy chce się wejść albo wyjść z izby. I też jest taka zasada, że zawsze tutaj, jeżeli trwają obrady, musi być ktoś na tym fotelu. Marszałek nie może pójść na chwilę do toalety albo zrobić ważny telefon, albo zrobić inne rzeczy, tylko zawsze ktoś musi przewodniczyć obradą izby.
Podzielone jest to tak, co już wiem też z praktyki, że ten marszałek, marszałek, marszałek prowadzi początek obrad. Tam jest zwykle też największa dynamika polityczna i retoryczna i prowadzi głosowania. Natomiast pozostałe części obrad prowadzą wicemarszałkowie, dzieląc się na dyżury mniej więcej 2 godziny i moje wspaniali współpracownicy świetnie sobie z tą rolą radzą, wymieniając się co mniej więcej 2 godziny na tym stanowisku. Tu jest taki przedpokój. On prowadzi tutaj na, później wyjdziemy normalnie na korytarz srebrowy. Tutaj jest toaleta, z której można skorzystać i tutaj jest właśnie ciemny salonik.
Ale tu są jeszcze chyba dwa miłe relikty z czasów słusznie minionych, czyli telefon rządowy, gdzie można do kabinki się zamknąć i zadzwonić do pierwszego sekretarza, do szefa Państwowej Straży Pożarnej, do różnych bardzo osób można zadzwonić. Tam jest taka książka telefoniczna. Tutaj jest ta gablota, w której zwykle spoczywa laska marszałkowska i tu jest ten ciemny salonik. To miejsce, do którego można wyjść na szybką konsultację z komentem seniorów, z prezydium, jak jest za duża temperatura na sali, zaprościć jakiegoś posła, żeby na chwilę mu wygłosić kojące orędzie. I tu widzicie proste miejsce, są jakieś podstawowe napoje, woda, soki, kawa. Można się chwilę naradzić i tak to wygląda.
Jak mówię, po drugiej stronie w tym saloniku rządowym nigdy nie byłem, nie mam aspiracji, więc może kiedyś przy okazji. Także ciemny salonik, bardzo jasny jak na ciemny salonik, prawda? Ja tu miałem jedno prezydium do tej pory i jeden koment na stojąco to ogarniamy. Tu w ogóle ten budynek jest zabytkowy, on jest przepiękny, natomiast do pracy bywa trudne. To jest taki obiekt historycznej wartości, bezcenny. Natomiast rzeczywiście jak trzeba pozbierać, zrobić coś w trybie konferencyjnym, załatwić sprawy takie czysto biurowe, bywa trudno, ale bez przesady. Po prostu na stojąco też można rzeczy załatwić.
Ja tutaj jak dotąd nie widziałem jeszcze ludzi rozsiadających się na długie dyskusje, ale to może też mieć sens, że to jest właśnie takie miejsce, które zachęca do szybkiego załatwiania spraw i powrotu do sali. Na salę, może to tak też powinno być. Zobaczymy Was jeszcze na pewno z panem Mikołajem i ze wspaniałą Szechińcą Sejmową w następnych naszych spotkaniach na zwiedzanie innych sejmowych zakamarków. Mam nadzieję, że kiedyś dotrzemy do Biblioteki Sejmowej. Pokażę Wam gabinet marszałka, zobaczycie gdzie posłowie pracują, gdzie odpoczywają też po tej pracy. Myślę, że też przyjdziemy się po ogrodach sejmowych pokazać troszkę tej architektury. No i ule, bo jest pasieka miejska w ogrodach sejmowych przy Senacie dokładnie.
Przy Senacie, jak mówi stare przysłowie, kto ma pszczoły ten mamiód, kto ma posłów ten matrut. Kancelaria Sejmo ma to jako swoje motto pewnie wygrawerowane. Kochani, dlaczego Wam o tym opowiadam? Dlatego, że bardzo chcę jako ten nowy rotacyjny marszałek, żebyście poczuli, że to miejsce jest wasze. Żeby to nigdy już więcej nie była zamknięta twierdza. Żeby to zawsze było tak, żebyście czuli, że jesteście tutaj u siebie i żebyście przechodząc ulicą wiejską już nie tylko oddychali z ulgą, że tam nie ma barierek, ale po jakimś czasie zaczęli się po prostu uśmiechać w stronę tego Sejmu, a nie na niego złościć, pluć i pomstować. Sejm jest taki, jacy my jesteśmy. To jest fenomen demokracji.
Na tej sali siedzi po prostu Polska. Możemy się zrzymać, że jej część jest taka albo inna, ale to jest Polska. W pigułce, to jest nasza reprezentacja, to jest miejsce, w którym dzieją się najważniejsze dla nas rzeczy i macie prawo wiedzieć. Jak wygląda, co się w nim dzieje, czym się w nim oddycha, jak się w nim pracuje, bo to jest wasze miejsce. Wszystko, co się tu dzieje, jest dzięki wam, przez was i dla was. A więc bardzo się cieszę, że będziemy mogli ten Sejm obejrzeć, bo jest po prostu wspaniałym budynkiem pełnym mnóstwa naszej historii, ciekawostek, anegdot. Może zechcecie nam w tej podróży dalej towarzyszyć, prawda, panie Mikołaju? Zapraszamy wszystkich bardzo chętnie do Sejmu. .