VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Kiedyś wam obieczywałem, że zorganizujemy takie ognisko, żeby będzie Grzesiek Borenstein, gdzie będą mieszkańcy Głuszycy, będzie Bob, będą inni i właśnie słuchajcie coś takiego żeśmy zrobili. Teraz takie, zbieramy do kupy wszystkie te Głuszyckie opowieści, sami teraz widzicie aktywność Grzegorza właśnie, bo niektórzy mnie pytają jak tam wejść na kanał Grzeska, jak tam oglądać filmy, bo nie można zaraz Grzesiek wam to wszystko wytłumaczy, bo ja nie wiem o co tam chodzi. W każdym bądź razie słuchajcie słowo ciałem się stało. Prawdopodobnie to będzie inicjatywa Grzeska. Mówimy o tym co chce zrobić we wrześniu? Nie, znaczy możemy powiedzieć, ale. . .
Zrobimy coś we wrześniu, o czym się dowiecie w późniejszym czasie i to będzie to spełnienie takich, no nie że marzeń czy jakichś tam gruźb, to będzie spełnienie gruźb, to co się stanie to będzie takie i zobaczymy kto z tego skorzysta, kto będzie miał na tyle cywilnej odwagi, żeby stanąć po prostu. Co jest stanąć? Słuchajcie teraz jedną rzecz, bo niektórzy już nie wierzą w to, tak? Z Darekiem się znamy, tak z Darekiem się kolegujemy, tak z Darekiem się czasami pokopaliśmy, to się zgadza, ale. . . Za dwójką na górce na jednym placku krowim żeśmy też się ślizgani.
Nie, ale tak na poważnie, słuchajcie trzeba się czasami spotkać, każdy chodzi swoimi ścieżkami, ale te ścieżki nie są inne i to co Darek przed chwilą powiedział, warto się spotykać, warto rozmawiać, bo jak się rozmawia to o wiele więcej ciekawych rzeczy wychodzi, wiele rzeczy innych możemy zobaczyć i przekazać, tak? No tak się zgadza, nie? Co tu więcej mówić? Mi nigdy nie będzie przeszkadzało to, że na przykład bo też tak padało i to od razu przy Darku zaznaczę, że o sobie mówimy? Że co mówimy? Że o sobie mówimy coś tego typu? Nie no, po prostu to jest. No dokładnie.
I słuchajcie, też taka mała uwaga, bo gdzieś tam nas atakujecie, że mówimy Jeste, że mówimy Kuźwa, że mówimy Om. Om. To jest u nas taka gwara, myśmy tu się wychowali i my w ten sposób. . . Starogłuszycka gwara. Dokładnie, to jest taka starogłuszycka gwara i w całej Polsce, ja pamiętam od zawsze, jak zostałem tylko panem Darkiem z internetu, byłem o to negowany, że mówię nieczystą polszczyzną. Ale słuchajcie, my tak tu mówimy. Tu był tygiel międzynarodowy, tu była wieża Babel, tu przyjeżdżali wszyscy, tu byli tak jak wielokrotnie, mam opowiadałem, tu mieszkali Grecy, tu mieszkali Włosi, tu mieszkali, nawet chyba Hiszpanii tu byli przez jakiś czas.
Cały ten tygiel narodowy, który tutaj z obozu grozrozen. . . Został, przyczynął. Słuchajcie, my tutaj, to znaczy my, nasi rodzice, dziadkowie tworzyli tutaj taką lokalną polską społeczność po 1945 roku. Nie wielu z was kojarzy, że te tereny, owszem, były piastowskie, że one wróciły kiedyś do macierzy, ale po ilu? Po 1000 lat? No może po 1700, ale te 600-700 tak. No, no to tak się trochę ślizgnąłem. Nie słuchajcie, tutaj oni budowali na tym terenie tą polskość, oni budowali to na podwalinie niemieckiej. Słuchajcie, tu faszyzm był strasznie zakorzeniony. Niemcy faszystoscy, tu Sudety jeżeli chodzi, bardzo, bardzo z inną, który nazywali.
Później od 1938 roku tu powstawały te szkoły Hitleriumen, powstawały właśnie te Lebensborny, te wszystkie inne ośrodki i to w 1945 roku od razu nie wyparowało, nie znikło. Też trzeba wziąć pod uwagę to, że właśnie jak się to tworzyła nowa rzeczywistość, nowe państwo polskie, ci ludzie tutaj zostali, to co właśnie Darek powiedział, zostali ci, którzy tutaj mieszkali od laps, z dziada pra dziada wcześniej, przyjechała ludność, która mieszkała w całej Europie. Tak naprawdę w tej nowej Polsce musieli się tutaj na nowo odnaleźć, odbudować i odbudować swoje jakieś, nie tyle, że korzenie, bo to bym źle powiedział, ale odbudować taką swoją własną ojczyznę.
Ojczyznę i znaleźć swoją przede wszystkim też samą, słuchajcie, tutaj tak jak Grzeska dziadkowi, moi rodzice przyjechali zupełnie z innych rejonów. Losy wojenne były ich zupełnie inne, zupełnie różne, słuchajcie, ja wielokrotnie opowiadałem o tym właśnie jak chłopcy leśni przyszli, zamordowali mojego wujka właśnie tam świętokrzyskie. Zrobiono ze mnie takiego jednego z największych wrogów żołnierzy Wyklętych, no gdzieś te filmy sobie tam krążą, ale w każdym bądź razie takie rzeczy miały miejsce. I to jest historia moja rodzinna, to jest można powiedzieć dramat mojej mamy, mojej ciotki, bo w sumie one to widziały. I one nie mogły jednego zrozumieć.
Odeszli Niemcy, nastało państwo polskie, oni nie rozumieli co to jest ludowe wojsko polskie, nie rozumieli tego co im narzuci komunizm. To ludzie na wsi mieszkali, słuchajcie, i też musicie wziąć jedno zrozumieć, oni przed wojną żyli w sanacji. Nie każdy z was rozumie co to była sanacja, jaka to była bieda, jaka to była nędza, jaki to był wyzysk chłopa, rolnika. Oni tu przyjechali, pierwszy raz mieli kontakt słuchajcie tak naprawdę z cywilizacją. Z kiblem trzeba powiedzieć. No dokładnie słuchajcie, jak jeździłem jeszcze w latach 70. i 80. na wieś tam do moich dziadków, to to była taka wieś jak na kargulach pokazują.
Ale Darek, to dobrze nawet wiesz, że ludzie którzy przyjechali tutaj, tak jak tworzyli tutaj to nowe życie, nowe rzeczywisto, musieli się między sobą wszyscy, te narodowości, wszystkie musiały się dogadać. Ale też dobrze wiesz jak chodziło się tutaj po tych naszych wszystkich wioskach dookoła, ile było tych toaletki, tych właśnie po niemieckich zostawionych, pięknych, w kafelkach we wszystkich, a robione z tego były co? Chlewy. Znaczy chlewiki, magazynki i inne rzeczy. Bo jak to mówię, ludzie którzy przyjechali tutaj, jak powiedziały właśnie z tej instalacji, w naszych jakichś tam tych miejsc, to oni nadal mówili, że oni chodzą pod krowę zrobić. Dokładnie.
Ale słuchajcie, tutaj jeszcze do dzisiaj zostały, tam szczególnie, to jak są te czerwone budynki, zostały po niemieckiej, inaczej, budynkach były kible, wucety, a w latach 50. budowano toalety na zewnątrz. Po prostu rura była skierowana bezpośrednio do rzeki, tu w dół rzeki były sraczyki, słuchajcie, nie raz żeśmy wracali z zakładu, a ktoś sobie tam siedział normalnie na tronie, gazeta, drzwi otwarte, cześć Brzechuk, cześć Stachuk. Takie rzeczy były, słuchajcie, to nie był prymitywist, to było takie luźne zachowanie wszystkich tych ludzi. I teraz temat najważniejszy, istnienie w tysiąc latach. Ja teraz daję tą datę, kamień węgielny, ten który leży na Sobuniu, trzymam się daty 1934, rozpoczęcie wszystkich prac górniczo-architektoniczno-drogowych to na tym terenie.
Ty jaką datę podajesz? To znaczy powiedzmy tak, ja zawsze, słuchajcie, tak jak w rozmowach bywa, ja zawsze mówię, że praca zaczęła się tutaj szybciej. I jeszcze rozmawiając z wielkimi, zawsze mówiłem, że gdzieś 38, 39, ale 38 padało z innego względu, po prostu moja babcia w tamtym czasie spotykała się z młodym inżynierem, który tutaj po prostu do lasu chodził coś robić. Więc dla mnie ten czas zaczął się w 1938 roku, ale to właśnie niczego nie zakłamuję, że mogły te prace na pewno być dużo, dużo wcześniej prowadzone. Dla mnie świadomość Rize tego co tutaj się działo zaczęło się od 1938 roku. No to jest taka data, gdzie to można uznać za taką zbieżność.
Jednak data 1934 jest dla mnie taką datą nie tyle wiążącą, jednak dającą pierwsze podwaliny wszystkich tych prac. Pierwszy obóz, który tutaj powstaje, słuchajcie, to jest 1936 rok. Przynajmniej, tak mi ostatnio ktoś powiedział, że pierwszy więźniowie, którzy tu się pokazali w Górczycy to już był 1938 rok. Grzesiek niejednokrotnie wspominał, że jego babcia też wspominała o takich ludziach, że przed wybuchem wojny tu już byli więźniowie, że oni już tu pracowali. I teraz jeżeli weźmiemy datę 1938, pierwszy obóz koncentracyjny powstaje w Dachau w 1930 przełom, 1933-1934 w momencie kiedy Adolf Hitler dochodzi do władzy. W 1936 roku mają gotowe kadry do budowania właśnie takich obozów pracy, takich wzorcowych obozów reseksualizacji policjantów.
I w rogu reżimu, w rogu, słuchajcie, to na przykład Adolfa, oni właśnie mieli lądować w takich miejscach i oni zaczynali tu pracę. Tylko, że to nie były obozy jeszcze wtedy takie typowo, stricte koncentracyjne. W 1939 roku, po kampanii wrześniowej, w październiku, bardzo szybko Niemcy polskich jeńców wojennych pozbawiają statusu jeńca wojennego, nadają im status pracownika przymusowego. I w 30 lat, dokładnie, i oni do prac przymusowych byli kierowani. I pierwsi więźniowie z Wambinowic, z Opolszczyzny, przyjeżdżają tu w 1939 roku. I od 1939 roku możemy mówić o AL, nie KL, tylko AL, Wistelsgerzdorf. I słuchajcie, Grzesiek dysponuje tą książką, ja mam tą książkę, mapy słuchajcie, naniesionych obozom baraku. Grzesiek będzie teraz to taką akcję, wyprowadzicie. . .
Już robimy, już robimy. Już prowadzą taką akcję, dwie stały baraki pod obozy. I słuchajcie, tak jak pokazywałem wam ostatnio film, rzuć tutaj tak okiem dookoła, pięknie słoneczko zachodzi. Nie chowajcie się, nie chowajcie się, też będziecie. Nie chowajcie się. No. No właśnie widać tylko piękny zachód, nie widać terenu, ale w każdym bądź razie, tu wszędzie dookoła, słuchajcie, między, za tymi budynkami, to było centrum Głuszycy w tamtym czasie. To nie było przedmieście, to nie była górna. Tu jesteśmy w centrum, tu były dwa zakłady włókiennicze, plus te wszystkie budynki dookoła i od przesypowni, aż tutaj praktycznie do nas, słuchajcie, wszędzie baraki jenieckie.
Ile wy jeszcze się tego znaliczyli? To znaczy powiedzmy tak, no bo oficjalnie w grosrozem mówi się, że na cały Arsbeizlager Lise było 13 czy tam 14 podobozów, a gdzie trzeba właśnie to co powiedziałeś powiedzieć wprost, był Arsbeizlager Vistegirsdorf, czyli Głuszyca, on był tym głównym obozem. I na chwilę obecną i to nie jest koniec. Na samym terenie tutaj Głuszycy, takich najbliższych okolic, ja nie mówię o Walimie, nie mówię tego co jest za górką, tylko u nas tutaj na miejscu na chwilę obecną mamy 23 takie już potwierdzone, które już jużśmy sprawdzili i to będzie wszystko dokładnie opisane.
I teraz sobie wyobraźcie ilość tych ludzi, ilość metrów sześciennych, jakimi oni byli tutaj w stanie, słuchajcie, przerzucić tego gnejsu. I teraz to, wychodząc za skałkę, idąc w kierunku na Jugowice, na Olszyniec, przechodząc tam na krechę, idąc do Rzeczki, idąc w kierunku sierpnicy. . . no sierpnicy, co tam, osówki. Głódki się rozwala. No mówiłem ci, że głódki się rozwala. Słuchajcie, tony właśnie tego materiału i gdzie nie staniecie, cały ten teren jest przerobiony. Pierwsza tutaj kopalnia, która się znajduje, jest tutaj za rok. Po co Niemcy ją tam wertowali, po co ją robili, tego się nigdy nie dowiemy. I na przykład podstawowe pytanie, po co to robimy? I właśnie to jest ten problem, tak? No właśnie.
I to jest ten największy problem, po co my to robimy? Nie wiem, czy to jest właśnie jakieś już zostało, nie wiem, z dzieciństwa, z czegokolwiek innego, czy po prostu po prostu pokazać to, co się naprawdę tutaj działo, nie? A może dlatego, że my się wychowali w tych historiach. Moi rodzice, Grześka Dziadkowie, znali się, spotykali się. To nie było tak jak dzisiaj, że każdy żył sobie ze swoim internetem, ze swoim komputeriem. Nie, ludzie się spotykali. Ludzie się spotykali. Przychodził wieczór, słuchajcie, robiło się ciepło, ktoś tam wynosił harmoszkę, ktoś wynosił organki łusne, ludzie siadali na ławkach przed domami i siedzieli. Nie było telewizji, nie było internetu.
My, jako bajtle, no ja już tu późno, bo ja jestem pokolenie X, to też to jest, nie mieliśmy okazji słuchania tych pierwszych opowieści. Moi rodzice już tak troszeczkę niechętnie, jak ja dorastałem, jak ja byłem dzieciakiem, opowiadali o tym, ale czasami właśnie, jak siedzieli w ogródku, słuchałem, chłonąłem to opowieści o drugiej wojnie światowej, o przeżyciach czasów drugiej wojnie światowej i o tym, co tu się działo, o podziemnym państwie Hitlera, o zamku Hitlera, bo jak byśmy na to mówili? Zamek, no zawsze, dlatego zresztą w lesie, nie mówię się gdzieś tam idzie, tylko idzie się na zamek. Dokładnie.
I ludzie często mi zadają pytanie, Darek, w Górczycy nie macie żadnego zamku? O jakim zamku wy pitolicie? Nie chodzi o ogrodę, no o rogowiec, to nie o ten zamek chodzi. Słuchajcie, ale to jest, co Darek właśnie powiedział, no skąd to się wzięło, tak? My się w tym wychowaliśmy, ludzie między sobą rozmawiali, dla kogoś bajtel, człowiek siedział, słuchał o dziadków, słuchał kogoś, one się spotykali, babcia na gangu siedziała, czasami posłuchał ludzi, co im między sobą mówią. Później przychodzi tata, który gdzieś tutaj po lesie ganiał i też opowiada co on znalazł i w ogóle, więc człowieka zaczęło to samemu ciągnąć.
Zresztą Darek w filmiku ostatnio mówił o właśnie chodzenie na wyrzutnię, tak chciałem ten temat z którego czas liczyć. No dokładnie, bo. . . I zawsze było kudę wyrzutnia, wyrzutnia, wyrzutnia. I potwierdzam jedną rzecz, tata zawsze mi mówił, bo oni chodzili na wyrzutnię. Dokładnie. V1, V2, niektórzy mówili, ale bardziej czy coś tego typu, ja ci kiedyś pokażę, ja ci kiedyś pokażę. Wiecie co, no do tej pory niestety mi nie zaprowadził. Dokładnie to samo. U mnie też w domu zawsze idziemy na wyrzutnię. Tata gdzie gdzieś tak żeby. . . Na wyrzutnię. Na wyrzutnię. Mogę iść tam? Nie, nie tam nie iść.
Tam nie iść, bo tam są bomby, tam są granaty, tam nie iść, bo ci tam łeb urwą. I na wyrzutnię. I słuchajcie, z kim się nie zgadamy, wszyscy gdzieś między 3 a 5, a może za 5, chodzili na wyrzutnię. I słuchajcie, my za dzieciaka mieliśmy już tak zryte berety, że. . . Ale chciało się to znaleźć, po prostu samemu doszło, no jeżeli ci nie pozwalają, no to żebyś zakupił. Dokładnie. I efektem było tego, że w pewnym momencie znalazłem skad amunicji, w którym było kilka ton żelastwa. Grzesiek tak samo znajdował. To jest, ty chyba wymyśliłeś te hasło, wakacje z dreszczykiem. . . A było takie.
Nie, jak to jak było? Wakacje z dreszczykiem emocji czy coś takiego. I chodzi o niewypały. Słuchajcie, przestrzegam was przed tym. Ja wczoraj też popełniłem błąd, pokazałem wam podpory do MG42, wrzuciłem ją do tego stromyka, z tego co wiem, dzisiaj już tam było. . . Zamieszanie żwącego. Także zamieszanie już tam było, już ostre buszowanie było w tym stromyku. Tam innego żelastwa wyciągali. Ale w każdym bądź razie teraz mimo tych wszystkich lat, tych wszystkich zbiórek tego żelastwa. . . Słuchajcie, my za Główniarza przychodziliśmy tu na skałkę. Tu się wywlekało. . . Podaj mi zę rekordę. Wyciągaliśmy różnego rodzaju rzeczy, różnego rodzaju przedmioty.
Tu na skałce między kamulcami to było poobijane szmaty, takie, takie. . . Artefakty, takie pamiątki. To też się świadczy o tym, jacy ludzie tutaj byli w czasie wojny, przed wojną. To co Darek powiedział, ten ruch na Dziwstowski cały, jaki to funkcjonował. No niestety nie mam już jednego dokumentu, ale na przykład we Fremundze, domu, rodzinnym można powiedzieć, domu, rodzinnym. Okazało się, że dokumenty poważnego SS-Mainca były, no niestety na razie wsiąkły. Ale właśnie tacy ludzie tutaj na Górczycy byli. I oni później się swojej. . . Ci ludzie zostawali tutaj.
Oni tu później mieszkali, ale niestety tą swoją rzecz chcieli gdzieś tam ukryć i może przez to takie właśnie kordziki i inne rzeczy. Krzyże żelazne. Krzyże żelazne, ile można było krzyży żelaznej. Słuchajcie, odsyłam wam teraz, odsyłam was do Witoszowa, do Pana Stanisława Gabrysia, do jego opowieści. No Pan przyjeżdżał do nas na projekcję do rzeczki. Słuchajcie, skarbnica wiedzy. Człowiek naprawdę przesiągnięty historią tych terenów. Opowie wam, jak on znajdował różnego rodzaju właśnie artefakty. Opowie, a u niego można to zobaczyć. A mało tego, jak pojedziecie do Muzeum do Witoszowa, wszystko to można, możecie to wszystko sobie na żywo zobaczyć. I teraz historia ludzi, którzy tu mieszkali.
Osiedle kolejarskie, które wam ostatnio pokazywałem, właśnie tutaj ulica Sienkiewicza dzisiejsza to była Geringstrasse, która to była? Główna ulica. Główna ulica nazywa się Geringstrassem. I przy niej mieli tylko zaszczyt mieszkać oficerowie Luftwaffe SS bądź wojsk pancernych. Wermachtu, słuchajcie, jak na lekarstwo tutaj było, tu rządzili żołnierze od chyba 42, czy kiedy powstali te organizacje, to co tam swoją armię miała? Z latą tu ja mogę się teraz mylić. I oni przejmują tutaj kontrolę. I jedyne co zostaje to później placówka Gestapo. Tu jest zakominek. Budynek do dzisiaj stoi. Mieszkańcy tam mieszkają. Pamiętam jak kiedyś żeśmy tam weszli, bo można było wchodzić jeszcze do tego schronu, rozmawialiśmy z tym panem.
Później pan, jego postawa wobec nas była bardzo agresywna. W momencie jak się dowiedział, że to był budynek Gestapo, te obrączki co wystawały w piwnicy ze ściany, że to nie jest wcale, mówię, do trzymania koni, tylko to były łańcuchy z kajdankami. No i oczywiście zalana podłoga, przejście, które prowadziło na zakład. Niby taka historia, niby taka legenda. Jednak na taką miejscowość, która była senną, która nie miała, tak jak to niektórzy teraz próbują nam mówić, żadnego znaczenia militarnego i strategicznego dla Trzeciej Rzeszy. Właśnie dlaczego? Tu było to Gestapo. Dlaczego tu stacjonowało SS? No wiadomo, że byli ci żołnierze organizacji TOD. Jeżeli, my oczywiście to wszyscy wiemy, tu były zakłady zbrojeniowe.
Tu składano karabiny, tu produkowano karabiny, przede wszystkim odzież i tą słynną włośnicę taką. A z czego się produkowało włośnicę? Z włosów kobiet. Te włosy, które były ścinane właśnie w obozach koncentracyjnych, szczególnie w Auschwitz, przyjeżdżały do zakładów włókienniczych, między innymi takich jak Kaufmann-Meier, i tu produkowano włośnicę. To były szynele wojskowe, które nie przepuszczały wody. Tylko, że, co ciekawe, tu była filia, Szter, to był? Argopol. Nazwa? A tu był Krupa, nie? To były zakłady Krupa. Tylko ja nigdy nie wiedziałem, dlaczego my ustawiamy antenę na pierwszy program na Sztera się ustawało, albo na Ślężej. Dopiero później, po latach się dowiedziałem, że to były zakłady zbrojeniowe zajmujące się optyką, tak? Oni optyką.
Później w Górnej Górczycy, za komisariatem, to był? To była terenówka. Terenówka, a później to jak do reg. polnażowa, nie? Tak, ale za Niemca to było? Oj, kurde, teraz mi wypadło, kurde. Nie wiem, słuchajcie, to było albo. . . nie, Tetyk. Nie, bo tam był, bo wyżej był browar, a nie, żeby się włośniczyło. Tak, i właśnie ten zakład, i to były, słuchajcie, potem się dowiedziałem, to były zakłady, jakie specjalistyczne. I pierwsze miejsce pracy mojego ojca, jak tutaj pracował, to właśnie uszpera. On używał określenia, że pracował uszpera i tam był majstrem, pierwszym majstrem Polakiem, którego zadaniem, słuchajcie, nie był demontaż maszyn. Było montowanie maszyn, tych, które Niemcy gdzieś tutaj zasłużywo zili.
Słuchajcie, jeszcze też musicie sobie wejść pod uwagę, że te tereny w tamtych czasach nie były zaleśione, tak jak teraz. To jest głównie z tymi zdjęciami, z tamtymi nagrami. Nie było tak. Słuchajcie, to większość, to były czyste pola. To gdzie jest ten las i na przykład, jak sobie ci pracownicy mieli tu wziąć maszynę na plecy i wynieść do lasu? Nie. Oni po prostu na wózkach wywieźli je do tych trzech sztolników, które są pod naszymi nogami. I taka jest właśnie, słuchajcie, teraz to ta historia. Nie wiem, oczywiście tylko Pana Miedrzynia. To, nie wiem, to już jest rozruszone, teraz trzeba widzieć, serdecznie. No, to jest. . .
I słuchajcie, i teraz znowu już pytanie. Ktoś powie, po co wy to k***a robicie? Po co wy to wywlekacie? Po co? Po co, po co, po co? No, takie hobby mamy. Nie wiem i nie jesteśmy w stanie wam tego wytłumaczyć, po co. Jednak mnie krew zalewa. Dzisiaj tak samo emocjonalnie podchodzę do sprawy. Jesteśmy w Glinice. Tam, gdzie koncentrowano więźniów właśnie, ewakuowanych m. in. tutaj z kompleksu Rize, przed tunelem, przed Wołowcem. Obóz koncentracyjny. Słuchajcie, teren ogrodzony, powstają domki jednorodzinne. Teren, gdzie stały baraki jenieckie, powstają domy jednorodzinne. Baraki, baraki, baraki, domy jednorodzinne, domy jednorodzinne, osiedle mieszkaniowe.
I się spytałem tych ludzi, czy im to nie przeszkadza, wiedząc, że mieszkają na terenie byłego obozu. Nie, absolutnie. To nie ma najmniejszego znaczenia. To było dawno i. . . Nie ma znaczenia. I to nie ma znaczenia. Co? To nie ma znaczenia. No dla nich nie ma najmniejszego znaczenia. Słuchajcie, po co to się robi? Tu jest naprawdę dużo rzeczy do kopania, które gdzieś tam trzeba sprawdzić, jeszcze przejrzeć nie? Tylko czasami człowiek zaczyna się zastanawiać, dlaczego i po co. To ma nadal zrobić tak, żeby nie ma następnych zamieszanów, przyciepów, które. . . Wykopać dziury. No słuchajcie, wszyscy jesteśmy świadomi, że gdzieś tam tutaj sztonie odszalone, w których są więźniowie.
No i teraz, czy my chcemy to odkryć? Raczej nie. Ja nie chciałbym naruszyć spokoju tych ludzi, którzy gdzieś tam sobie leżą. Z drugiej strony te moje szalone opowieści o tych kołakach, o ostrzygach, o tych duchach grzechu, też jestem przesiąknięty. Ten się na tym wychował, na tych wszystkich opowieściach dotyczących właśnie tutaj tych terenu. Jak byliśmy zawsze tutaj straszeni tym. Właśnie, bo to trzeba do tego podejść, bo skądś się bierze, ale to właśnie czasami w głupich przekazach tego, żeby gdzieś nazwać straszy, to się człowiek traktował to właśnie, a bo straszą, to straszą. Ale to jak ja zawsze mówię, w każdym legendzie musi ziarenko prawdy być.
Z czegoś to musiało wynikać, a z drugiej strony to, co się tutaj wydarzyło, musiało gdzieś zostać. To gdzieś musi odcisnąć swój po prostu ślad. No dokładnie. I jeżeli to faktycznie. Zginało od czterech i pół tysiąca do, no, śmiało ostatnio, trzeba 25 tysięcy. Taką cyfrę, że w Grozrozem obóz nie mógł się doliczyć tych więźniów. Tylko też musicie wziąć pod uwagę, jak przychodziły marsze śmierci, nikt tego nie liczył. One były kierowane dalej. Obóz w Grozrozem był już przepełniony. Rogoźnica, Szczegom, tamte tereny były przepełnione już więźniami. Więźniowie niejednokrotnie mieszkali tam w Kamieniołomach. Po prostu zapędzano tych ludzi do Kamieniołomów. Dlaczego? Bo łatwo było ich pilnować.
Było jedno wejście, wydrążony obsad, postawiło się tam kilku wartowników z karabinami maszynowymi i wszyscy byli już odgrodzeni. I później co z nimi zrobić? Ano wysyłano właśnie ich gdzieś tutaj. Później ewakuacja tego terenu. Właśnie tam na Krechę. Na długą stronę Górek, na Czechy. Na Czechy. I słuchajcie, potem ewakuacja dalej w głąb Trzeciej Rzeszy. I tu znowu taki niechlubny epizod związany z polowaniem na zebry. Później niejednokrotnie się zdarzało, że miejscowi znajdowali gdzieś zaciukanych, zabitych, no znaczy zaciukanych, zabitych ludzi w pasiakach. Słuchajcie, czasami się zdarzało, że nawet w 48. i w 49. roku można było znaleźć upiory, potwory, upory, upiory, wampiry właśnie w takich, w takich, w takich, w takich mundurkach.
Jedną taką opowieść znam z terenu Walimia. Słuchajcie, okazało się potem, że to była osoba, która w 49. roku wydostała się spod ziemi. Została na miejscu przezmiejscowych, już wtedy obywateli tego miasteczka zabita. I takich więźniów słuchajcie zabijano na miejscu. W momencie kiedy nawet w 45. czy w 46. roku taka osoba gdzieś się zabłąkała, wyszła, no nie wiem, ona gdzieś w tych kopalniach mogła się błąkać, czy ona mogła przeżyć tam rok, czy dwa pod ziemią. Nie wiemy, ale to są takie opowieści, to są właśnie te legendy. Kiedyś będziemy chcieli, będziemy chcieli, dzisiaj będziemy chcieli. Usiąść po raz kolejny z większą ilością ludzi, słuchajcie, i wam takie coś opowiedzieć.
Znaczy słuchajcie, bo to jest takie właśnie podejście, bo czasami się jej, czy znasz, śmieją, czy różnie do nas podchodzą. My możemy w wielu miejscach się różnić, możemy różne rzeczy przedstawiać, ale najważniejsze jest spotkać, się rozmawiać, bo niektóre nasze historie są zbieżne, inne gdzieś tam coś pozbieraliśmy, ale jest jedna rzecz, my te rzeczy po prostu słyszeliśmy, tak? No dokładnie. My gdzieś tam w jakiś sposób dotykaliśmy, przez to, że właśnie przez znajomych, przez sąsiada, przez kogokolwiek innego tutaj, który żył.
I z jednej rzeczy można się śmiać, ktoś może pewne rzeczy nie wierzyć, ale po prostu my opowiadamy o tym, co tutaj było, tak jak żeśmy to słyszeli, od tych ludzi, którzy po prostu tutaj byli przy tym, a znając ich, dlaczego mamy nie wierzyć w to, tak? Dokładnie. Słuchajcie, tu jeszcze swojego czasu, jak były takie mordownie, jak Rucza i Siekiera, tak jak po potocznie zwaną, słuchajcie, tam jak się poszło posłuchać, tych ludzi, którzy pracowali w lesie, którzy pracowali w piaście, którzy pracowali w tartaku, w DZAT, oni siedzieli tam wieczorami i opowiadali właśnie o złocie, które tu jest w górach, opowiadali o tych konserwach, które tu znajdowali, o kocach, o cegłach, które przewozili, materiały budowlane.
Słuchajcie, tu niejedna chałupa po II wojnie światowej została wybudowana z tego, co ludzie to z lasów przywiezili. Znaczy, to od tego trzeba zacząć, że z lasów, ale to na przykład o samych konserwach, to już też ktoś powie, a bo bajki opowiadacie, nie. To okładź już mogę wam powiedzieć, że z własnego, chyba tego podwórka, wiem jak to było opowiadane, że papcia czy tam dziadek wysyłali, kurde, ojca, idź tam do tego, to on przyniesie czy coś tam, trzeba na wymianę coś się zanosiła, a nagle się okazywało, że człowiek szedł do lasu i po prostu wracał z konserwami. No i to są fakty, to nie jest jakieś cudze coś wymyślonego, tak się po prostu tutaj po wojnie działo, nie.
Panie, słuchajcie, mój ojciec tak tu żył. Łaził tu gdzieś po lasach, przynosił konserwy, przynosił kocę. Mój towar wymienny po prostu. Dokładnie. Jeździł potem do Wałbrzycha na Zielony Rynek, tam wymieniał, słuchajcie, różne towary i to, co znalazł gdzieś tu w lesie, do Wałbrzycha, bo tu pociąg jeździł, bo pierwsza komunikacja tu ruszyła chyba od września. Pierwszy pociąg zaczął od września jeździć, a tak to z Buta, słuchajcie, przez tunele do Wałbrzycha na Zielony Rynek, na przez Podgórze. Tam była droga przez Mękę, bo tam kto wysiadał, szedł, to od razu podlegało wszystko komfiskacie. Tam była mafia, słuchajcie. Tam to normalnie tam kraina latających styzoryków była. Druga, taki targ był Wiedlinie Zdrój. Jak ten, ten, ten, ten terondo.
Tam ludzie się spotykali i tam wymieniali różne towary, ale tam na nich znowu już Ruscy polowani. Że jak ktoś przychodził z jakimiś fantami, to Ruscy obstawiali cały teren i zabierali wszystko, co ludzie tu znaleźli. Bo też musicie mieć świadomo, że Niemcy, którzy uciekli, to uciekli, ale to została masa Niemców. Nie jest prawdą, że te tereny opustoszały do pustych ścian. Oni owszem bali się, bali się Iwana, że tu Iwan będzie gwałcił i mordował. Słuchajcie, tu żaden front nie przeszedł. Ja tu też jedną rzecz trzeba powiedzieć, bo to też są takie mity, że nagle w 45. rok nie ma tutaj Niemców, przyjeżdżają, przesiedleniacy zaczynały mieszkać.
Wtedy jest taka, że przesiedlenia, że Niemcy zaczęli stworzyć, bo to było w 1947 roku, a największe wyjazdy zaczęły się dopiero w latach 50. I Niemcy, których ja pamiętam, Greków, oni wyjeżdżali w połowie lat 70. Ja pamiętam właśnie ich, bo że my już byli życi, chodziliśmy do podstawówki. To było w 70, a teraz przy stanem wojennym. To była taka ostatnia fala ich migracji, oni przy stanem wojennym samym wyjechali. Ale słuchajcie, moje rodzice jak stąd zostali wygonieni z Głuszycy, bo jak tu przyjechali w 45. , ojciec został niezłe w pierdy, wyjechali do Wobrzycha na podgórze i dostali mieszkanie u Niemców. To było mieszkanie 4-pokojowe, słuchajcie, i oni dostali razem z Niemcami mieszkać, dostali dokwaterowani.
Słuchajcie, potem do tego mieszkania byli inni dokwaterowywani i w pewnym momencie, słuchaj, ta Niemka z tym Niemcem, którzy tam mieszkali, to było takie starsze małżeństwo, oni mieszkali w takie komórce pod schodami. A teraz ich wnuczkowie przyjechali i oni są panami na tym terenie i oni teraz tam rządzą. Także słuchajcie, tych historii są tysiące. W tym momencie moglibyśmy mówić, mówić, mówić jedną rzecz czy coś tego typu, ale trzeba jednej powiedzieć fakty, nie? Każdy idzie swoją ścieżką, ale ten teren jest dość dziwny, że i tak my będziemy tutaj wracali, będziemy o nim odpowiadali.
Będziemy odpowiadać to w swój własny sposób, bez żadnego reżyserowania, właśnie bez tych wszystkich kontenów, innych rzeczy czy coś tego typu, bo chcemy się po prostu tym wielić i to jest tym wszystkim. No i przede wszystkim co robimy, nie tworzymy Riesewood. No nie, Riesewood. Było Hollywood, były inne, było Bollywood, a teraz mamy Riesewood. Słuchajcie, takiego wysypu ja jeszcze nigdy nie widziałem po prostu tego, te niektóre filmy naprawdę zasługują na Oscara, ale czasami taki materiał też trzeba obejrzeć, ale tak jak wam powtarzam, jeżeli chcecie historię, nawet waszych terenów poznawać, nie poznawajcie ich poprzez internet. My przekazujemy wam tą wiedzę, słuchajcie, ale zapraszamy was do kontaktu z ludźmi. Sami poznawajcie, wychodźcie szczególnie. Sąsiadłem rozmawiać z kimkolwiek, kto tu mieszkał.
Szczególnie pokolenie Z. Oni też nas oglądają, czasami nas tam słuchają. Wyjdźcie z domu, zostawcie komputery i wyjdźcie, po prostu zarosłalcie sobie takiego misko, zmarznijcie, miejcie gila do kolan i poczujcie po prostu tego ducha. No ale to ja wiem, że to jest ciężkie w dzisiejszych czasach, żeby coś takiego zrobić, ale żeby poznać historię, to trzeba ją poznawać właśnie odpoczewki. Igot Witkowski mi właśnie kiedyś powiedział, żeby poznać tą prawdziwą historię, to trzeba być wśród ludzi. Nie można jej poznawać na zasadzie archiwów i książek, bo to są tylko suche fakty, to są tylko papiery.
A jeżeli zaczniecie wychodzić do ludzi, zaczniecie tworzyć swoją historię, słuchajcie, i ta historia będzie żyła dotąd, dopóki będzie pamięć o niej, bo jeżeli przestaniemy o tym mówić, to ona po prostu zaniknie i będą puste frazesy. Słuchajcie, jeszcze następna taka rzecz. Ja się też z tym spotykam, dajcie kontakt gdzieś tam jakieś rzeczy, że ty. . . Przecież my z Darkiem nie współpracujemy, my się po prostu kolegujemy. Dokładnie mi się znamy. To nie jest coś, a zróbcie coś razem, coś tam jakiegoś tego. Nie. Każdy z nas to robi w tej formie, bo po prostu to chce zrobić.
Jedną rzecz, no Darek już rzucił hasło, ja to gdzieś tam przygotuję na jeść, znaczy ja z Darkiem będzie tam porozumień czy coś tego typu, ale chcemy pokazać jedną rzecz, że na ten temat można z różnej perspektywy, ale można po prostu spokojnie rozmawiać. I na przykład taką debatę jak najbardziej zawsze nam po głowie chodziło, żeby coś takiego zrobić, tylko gdzieś to uciekało. Inaczej, rozwalało to parcie na szkło. Tak jest, ale wiecie, słuchajcie, gdzieś tam kogoś tam się pozaprasza, bo robimy, zrobimy taką kiedyś sobie tam na jesień debatę, ale to nie będzie na tej zasadzie, że was wszystkich zaprosimy, słuchajcie, bo jesteśmy w tym i w tym miejscu.
Nie, nie, nie będzie to po prostu nasza rozmowa z takimi wariatami kolejnymi jak my, bo tak jak właśnie się przy ognisku gdzieś tam skurzykały. A może się stączy mordobiciem? Nie, nie. To było nie fajne. Nie, nie dajmy, bo wklejemy? wintertuje. Ja rzuciłem też hasło, że Grzysiek to na dole organizuje majówkę. A, o właśnie to, muszę to wyprostować, bo dwa razy słyszałem i nie zdążyłem po prostu, a nie, bo nie mam telefonu do ciebie, to nie zdążyłem zadzwonić, no. Darek po prostu pomieszał terminy. Jak najbardziej zapraszam na, nie na Majówkę, tylko na piknik Głuszycki, piknik militarny, który będzie 17-18 czerwca. Od razu odpowiadam. Nie, nie planujemy spotkania z Darkiem.
Ale nie gwarantujemy tego, że się z Darkiem nie będzie można spotkać. Dokładnie. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie chcę, ale muszę, a nie wiem czy będę. Będę. O właśnie, w ten sposób. Tak jak już teraz możemy czytać. Jak będzie, to będzie. I wtedy każdy kto będzie tam, nie, nie, nie każdy, jak już zobaczy, to oczywiście Darek nie odmówił rozmowy wtedy. No i dojdziemy do kolejna prośba, słuchajcie. Głuszycy, ja już nie mieszkam. Mieszkanie zostało sprzedane. Proszę, nie zostajcie do skrzyki, pocztowej, różnego rodzaju listu, zaproszeń, próśb o kontakt. W sensie, gdybym chciał mieć taki kontakt, jak miałem wcześniej, po prostu bym podał oficjalnie numer telefonu.
A zresztą sami zobaczyli, zauważyliście, że izoluję się od takiego masowego kontaktu. Wolę takie małe spotkania, wolę gdzieś się z wami spotkać właśnie na ulicy, w trójmieście, gdziekolwiek, gdzie jestem, nigdy przed nikim nie uciekam. Ewentualnie, jak kogoś nieraz spotkacie, to jest mój brat bliźniak i on wtedy mówi, że jest moim bliźniakiem, że ja to nie ja. Także czasami też się zdarzają takie sytuacje. Ale też musicie mnie zrozumieć. Czuję się czasami skrępowany, słuchajcie, jak ktoś mnie zaczepi w pociągu pełnym ludzi, jezu, Panie Darko. Ludzie na mnie wtedy patrzą jak na kosmita.
A druga rzecz, właśnie to wracając do słów Darka i właśnie o uszanowanie prywatności, tak, w tym momencie, nie? Tak, jeszcze raz powiem, my się z Darkiem kolegujemy, my się znamy, ale jest jedna rzecz, tak samo mnie nie proście o to, że będę dał kontakt, a czy Darek będzie i w ogóle, nie? Powiem Wam uczciwie, Darek tutaj, ja na razie też jeszcze tutaj jestem, ale Darek tutaj się pojawia zminiacka. I czasami ja sam mówię do Darka, czemu żeś nie dał znaku, że, że byłeś, kurde, no bo po filmiku dopiero później widzisz, że Darek na miejscu był. No i to jest właśnie przykład.
Tak samo ja też nikomu kontaktu do Dareka nie dam, bo go nie mam, o, w ten sposób. No i tak żeby nie było jutro, że tu będziecie gdzieś ganiali mnie szukali albo grześka molestowali, my za chwilę wyjeżdżamy. Wsiadamy w samochody i jedziemy dalej, nie? Także cieszę się, że po prostu jest takie zainteresowanie, no czuję się czasami wyróżniony, ale też musicie właśnie uszanować to. Ja już jestem panem Darekiem z internetu 15 lat, no i to. . . No dobrze powiedziałeś 15 lat, bo ostatnio powiedziałeś 12. Ja się doszukiwałem, że faktycznie 2007-2014 to już pierwszy kanał funkcjonuje, tak? Także. . . A pamiętam dlatego, bo kurwa pierwszy mój komentarz był, który Darek niestety zbuczał wtedy.
No, no, to były takie czasy. Takie czasy były. Ja zdążyłem wtedy, nie miałem snikersa, nie było snikersa. Nie, nie, to teraz żartujemy, ale to jest właśnie też pokazanie dystansu do tego, że można funkcjonować, można po prostu rozmawiać, tak? I słuchajcie, można przejść, pokaż ognisko jak pięknie wygląda. Jakby znowu jakaś wymiana istota doniosła, to jest miejsce oficjalnie w guszycu wyznaczone, że tu można ogniska robić, bo ostatnio właśnie na Waligurze, na Waligurze, na Waligurze. Tam musiałeś interweniować, nie? Także zobaczcie jak to. . . Zobacz jak powiedziałeś ostatnio, a to już prawie rok czasu. No, leci też, a od tamtego czasu już trzy inne były zgłoszenia na mnie. Także zobaczcie jak to wszystko wygląda. Mała, cenna miejscowość.
A ile tu się wydarzyło, ile tu się jeszcze może wydarzyć. Także dziękujemy wam za dzisiaj. Grzesiek zaprasza na. . . Na Peking, na 17-18 czerwca. I tak, ja jeszcze raz sprostuję, nie? Bo czasami już gdzieś tam padło, kurde, że w sumie, że kanał, który tam sobie pomalutku prowadzę, właśnie dzieląc się swoimi myślami czasami, jest swoim po prostu takim pojmowaniu terenu, czy dzieciństwem, można powiedzieć, jak to się człowiek wychowywał. To jest szlakiem Rize i to jest, to nie jest kanał Darka, bo od razu czasami właśnie zobaczyłem, Darek też to też widział w komentarzach, Panie Darku coś tam i w ogóle, czy coś tego. . . Dziękujemy, dziękujemy super.
Nie, nie, nie, nie, no, Darek macie gdzie oglądać i wiecie bardzo dobrze, że jest i dzieli się tym wszystkim. A mówię, no, jak będę mógł, to czasami przekażę informacje, zresztą Darek i w komentarze czyta, ale czasami, jak ma czas i. . . No, zaglądam. Słuchajcie, tak samo jak AstroKowal, to nie jest mój kanał, słuchajcie, to jest kanał zupełnie innego człowieka, który wybudował zegar słoneczny, który ma niesamowitą wiedzę astrologiczną i uszanujcie to też, słuchajcie. Ja usunąłem swoje komentarze, bo w pewnym momencie nie zwracaliście uwagi na to, że to jest AstroKowal, że to jest człowiek, który ma jakąś tam pasję, a zalaliście go komentarzami do mnie, bo ja powiedziałem, że będę odpowiadał. . .
Dobra, to jest dyskusja po prostu, chciałem. Tak, no, powiedziałem, że będę odpowiadał na komentarze. No tak, ale nie będę tam robił swojego forum. Tak samo u Andrzeja znaki, tak samo czy u Grześka. To są odrębne, słuchajcie, kanały. Ja prowadzę tylko jeden kanał od wielu lat. Nie mam żadnych innych kanałów. Także dziękujemy za dzisiaj, prawda? A pewnie, że tak. A my dalej idziemy kiełbasy jeść. No dokładnie. No to do zobaczenia i usłyszenia. .
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.