VIDEO TRANSCRIPTION
Zapraszamy do obejrzenia naszego filmu, w którym analizujemy pogłębiający się kryzys w relacjach politycznych między Polską a Ukrainą. Podkreślamy znaczenie niepodległości Ukrainy dla bezpieczeństwa Polski i zwracamy uwagę na potencjalne zagrożenie ze strony Rosji. Omawiamy również różne postawy Niemiec i Rosji wobec Ukrainy i Unii Europejskiej. Niemcy widzą Ukrainę jako szansę na ekspansję gospodarczą i sposób na wzmocnienie swojej pozycji w Europie, podczas gdy Rosja dąży do kontroli nad Ukrainą. W kontekście relacji polsko-ukraińskich poruszamy kwestię rozbudowy i reform Unii Europejskiej. Zastanawiamy się, czy Ukraina ma przyszłość w Unii Europejskiej i jakie konsekwencje dla polskiej polityki mogą mieć decyzje związane z kryzysem zbożowym. Na koniec podkreślamy, że polityka zagraniczna często jest wykorzystywana do celów polityki krajowej, szczególnie podczas kampanii wyborczych. Dziękujemy za wsparcie kanału Polityka Zagraniczna i zapraszamy do oglądania!
www. multi-moto. eu To nie będzie film o każdym działaniu czy wypowiedzi, które składają się na obraz pogarszających się relacji politycznych Polski i Ukrainy. Czas na głębszą refleksję na temat przyczyn takiego samorzeczy. Kryzys w relacjach polsko-ukraińskich powinien być rozpatrywany na szerszym tle, gdzie zmienia się stawka europejskiej rozgrywki. Przez wiele miesięcy na szali leżało samo istnienie niezależnego ukraińskiego państwa, którego już dziś by nie było, gdyby nie pomoc państw zachodów w tym celu. przede wszystkim Polski. Jednak już od co najmniej kilku miesięcy polityczna rozgrywka dotyczy nie tego, czy Ukraina przetrwa, ale czym będzie, jaka będzie jej polityczna i gospodarcza przyszłość. Do dyskursu politycznego zaczynają więc przenikać coraz nowe kwestie i spory, naturalne dla relacji międzypaństwowych.
W pewnym sensie obserwujemy, jak stopniowo polityka międzynarodowa powraca do normalnego trybu działania, mimo tego, że wojna nadal trwa. oznacza to, że Polska odniosła sukces. Bo sytuacja Polski tym różni się od np. perspektywy zachodniej Europy, że samo istnienie państwa ukraińskiego jest czynnikiem istotnym dla naszego bezpieczeństwa i podmiotowości. To czym jest Ukraina, jaki jest stan tego państwa i jakie są wzajemne relacje Warszawy i Kijowa to kwestia ważna. Nawet bardzo ważna, ale wobec zagrożenia samej egzystencji Ukrainy mimo wszystko drugorzędna. Wynika to z prostej alternatywy. charakteryzującej obecny stan rzeczy i znajdującej odbicie w historii. Gdyby nie istniała dziś Ukraina, oznaczałoby to, że jej terytorium, zasoby i ludzi kontroluje Federacja Rosyjska. Rosja sięgająca po Ukrainę zawsze jest zagrożeniem dla polskiej państwowości.
Rosja z Ukrainą pod swoją kontrolą staje się imperium, dla którego naturalnym kolejnym krokiem jest wasalizacja, podporządkowanie lub likwidacja państwa polskiego. Być może dziś sytuacja byłaby nie tak. nieco inna niż przy każdym podobnym przypadku, gdy wystąpiła taka sytuacja w historii, ze względu na członkostwo Polski w organizacjach międzynarodowych, ale to wcale nie jest pewne, a ryzyko zbyt duże. Tymczasem istnienie niezależnej Ukrainy możliwe jest tylko w warunkach, gdy ta jest antyrosyjska, przynajmniej tak długo jak w Rosji dominuje imperialna wszechruska idea. Zejście z tej imperialnej ścieżki zmieniłoby całą dynamikę polityczną, byłoby korzystne dla wszystkich na czele z samimi. Rosjanami. Nie zmienia to jednak faktu, że nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić szybko, jeśli kiedykolwiek.
Ukraina musi zatem być antyrosyjska, jeśli chce być niezależna, dopóki dla Rosji celem jest podporządkowanie Ukrainy, nawet z użyciem siły. Dlatego właśnie samo istnienie Ukrainy jest dla Polski kluczowe. Rosja kontrolująca Ukrainę staje się potencjalnie śmiertelnym zagrożeniem dla polskiego państwa, staje się potęgą kluczową dla europejskiego porządku politycznego. Tymczasem ukraińskie państwo, nawet gdyby było niechętne wobec Polski, w żaden sposób nie stanowi zagrożenia dla jej suwerenności, nie zwasalizuje jej ani nie dokona rozbiorów. Ujmując rzecz w kategoriach skrajnego i nieprawdopodobnego dziś scenariusza, nawet nieprzyjazna Polsce Ukraina jest z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa czynnikiem korzystniejszym niż chwilowo pozornie nieagresywne Rosyjskie Imperium, bo to Rosyjskie Imperium, a nie Ukraina, posiada potencjał do ubezwłasnowania. zwolnienia Polski, co nieraz udowodniła historia.
Oczywiście optymalnie, jeśli Ukraina nie tylko istnieje, ale jest jednocześnie państwem przyjaznym, z którym można nawiązać korzystne dla obu stron relacje polityczne i gospodarcze, ale to już właśnie jest rozgrywka o zupełnie innej stawce. Bardzo wysokiej i o tym za chwilę. Ale jeśli zastanawiacie się po co ja właściwie mówię o tym w kontekście obecnego kryzysu w relacjach Polski i Ukrainy, to robię to ponieważ często zadawanym w przestrzeni publicznej, ale też chyba w codziennych rozmowach. Polaków, pytaniem odnośnie Ukrainy jest, dlaczego Ukraina zachowuje się tak wobec Polski, skoro przez ostatnie kilkanaście miesięcy robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, na poziomie państwa i społeczeństwa, by im pomóc. I to prowadzi do tradycyjnej w polskiej analizie politycznej konkluzji, że prowadziliśmy nierozważną, opartą wyłącznie na zrywie emocjonalnym politykę, a teraz jak zwykle zostaniemy z niczym.
Ale podejmując cały szereg ambitnych i czasami ryzykownych kroków w odpobiedzi na wojnę, Polska realizowała swój własny interes narodowy, w ramach którego leżało utrzymanie ukraińskiej państwowości przy maksymalnym wykorzystaniu zasobów państw zachodu. Stąd kluczowe dla przetrwania Ukrainy działania, takie jak utworzenie logistycznego hubu umożliwiającego funkcjonowanie Ukrainy oraz nieustanne nadawanie tempa, przesuwanie granicy skali i znaczenia wsparcia. Od dostaw sprzętu w newralgicznym momencie, przez pierwsze wizyty w Kijowie będące ważnym sygnałem politycznym, zabieganiem. o sankcje czy niemożliwe do przecenienia otworzenie granic, domów i serc na miliony uchodźców. Nie dajmy sobie wmówić, że jeśli jakieś działanie jest dobre, to musi jednocześnie być głupie i naiwne. To był czas, gdy zachowanie Polski i Polaków było dynamiczne, zdecydowane i znacząco wpłynęło na bieg historii. Nie dajmy sobie tego poczucia sprawczości odebrać.
Stawianie dziś tez, że Polska powinna w pierwszych miesiącach wojny prowadzić z Ukraińcami bardziej transakcyjną politykę jest bardzo proste. Można zabrzmieć przemądrzale, ale pamiętajmy o tym, że nie brakowało wiele, aby polityczna rozgrywka dotycząca przyszłości Europy nie odnosiła się do statusu Ukrainy. tylko do statusu Polski i całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej, bo Ukraina mogła już być moskiewskim protektoratem. Nie brakowało wiele, by znów w tej części świata karty rozdawano w Moskwie. Tezy, że wtedy, w lutym, marcu czy kwietniu 2022 roku należało stawiać Ukrainie warunki, to dowód jak ułomna jest ludzka pamięć, jak szybko straciliśmy z oczu stawkę tamtych dni. Ale dziś zmienia się pole zmagań politycznych, które utożsamia Ukraina, co prowadzi do drastycznych zmian postaw wielu europejskich stolic.
Widoczne zbliżenie ukraińsko-niemieckie, którego jednym z najbardziej rzutających się w oczy przejawów jest ukraińska propozycja, by Niemcy zajęły miejsce w wojnie. Stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ z perspektywy początków wojny wygląda dziwnie, ale jest w gruncie rzeczy zrozumiałe. Dla Berlina samo istnienie Ukrainy nie ma tak istotnego znaczenia dla bezpieczeństwa jak dla Polski z oczywistych względów geograficznych. Stąd inna postawa obu państw kilkanaście miesięcy temu. dla Berlina polityka wschodnia oznaczała politykę wobec Federacji Rosyjskiej. Natomiast przetrwanie Ukrainy i tworząca się przez to perspektywa włączenia tego państwa do europejskiej przestrzeni gospodarczej, co poprzez zupełnie wyjątkowy dostęp Ukrainy do europejskiego rynku już stało się pod wieloma względami rzeczywistością, uruchamia zupełnie nowy proces. Ukraina ma być pretekstem do wdrożenia głębokich zmian w europejskiej polityce.
Pretekstem! by zmienić sposób podejmowania decyzji w ramach wspólnoty tak, by optymalnie z perspektywy Berlina wyeliminować możliwość WETA, również w polityce bezpieczeństwa i polityce zagranicznej Europy. Nie są to domysły, spekulacje czy teorie spiskowe, a wprost deklarowane publicznie cele niemieckiej polityki, będące całkowicie zrozumiałe z punktu widzenia interesu narodowego Niemiec i zgodne z tym jak nie tylko na przyszłość swojego kraju, ale również jak na przyszłość Europy czy relacji międzynarodowych patrzą niemieckie elity. W multipolarnym świecie pełnym rosnących wschodnich potęg tylko Europa jako całość może mieć cokolwiek do powiedzenia. Łączenie tematu rozszerzenia Unii z wewnętrzną reformą, w tym ze zmianą traktatów, jest dziś w Unii Europejskiej standardem, a obok wymiaru politycznego mamy jeszcze wymiar gospodarczy.
Pamiętajmy, że to właśnie rozszerzenie Unii zapewniło Niemcom z ich centralnym położeniem wielką przewagę nad pozostałymi zachodnioeuropejskimi państwami. Nikt nie skorzystał na wspólnym rynku tak jak właśnie Niemcy. Zapowiedzi zacieśnienia współpracy gospodarczej z Ukrainą, chęć przewodzenia procesowi jej odbudowy to wszystko może być postrzegane w kategoriach kolejnego impulsu rozwojowego, którego Niemcy bardzo dziś potrzebują. A to dlatego, że i tak jest to scenariusz improwizowany i alternatywny wobec zakładanego, którym przez dekady było budowanie gospodarczych mostów z Federacją Rosyjską, przede wszystkim w dziedzinie infrastruktury energetycznej. Mostów omijających Europę Środkowo-Wschodnią. Wraz z wojną, ukraińską obroną i wysadzeniem Nord Streamów, budowana przez dekady strategia legła w gruzach. Żadna wielka gospodarka nie odnotuje w tym roku gorszych wyników niż niemiecka.
Ukraina zaś bez wyrwania się z szarej strefy, bez uzyskania prawdziwego prawa do samostanowienia, w tym prawa do przenależności do organizacji międzynarodowych, będzie skazana na toczenie cyklicznych bojów o wolność, bo Rosja nie zrezygnuje z prób podporządkowania sobie Kijowa. Perspektywy na rozwój i pomyśloć będą nikłe. To, że państwo desperacko kołatające do drzwi Unii Europejskiej będzie stawiało na budowanie relacji politycznych z Republiką Federalną Niemiec, nie powinno nas dziwić. Dyskusja na temat rozszerzenia i reformy Unii Europejskiej jest więc rzeczywistością konieczną do uwzględnienia w ocenie zachowania ukraińskiego państwa i jest ważna również dla przyszłych relacji polsko-ukraińskich i to już widać.
Dyskurs w Europie został właściwie całkowicie zdominowany przez stanowisko, że ewentualne rozszerzenie musi iść w parze z daleko idącą reformą systemu podejmowania decyzji, również przez bagatelizowanie tematu przez zwolenników innej optyki. Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy jest fakt, że dla państwa za wszelką cenę chcącego do Unii dołączyć, rząd blokujący każdą próbę reform będzie mniej korzystny niż taki, który może siąść do rozmów. co pozwala nam płynnie, krótko przejść do kontekstu wyborczego. Do szerszego obrazka wrócimy za moment. To, że polityka zagraniczna jest używana do prowadzenia polityki wewnętrznej, szczególnie w czasie kampanii wyborczej, to banał. To po części również z tego wynika tak wielka skala emocjonalnego napięcia w relacjach polsko-ukraińskich w ostatnich tygodniach. Polska nie jest przecież jedynym państwem, które podjęło podobne kroki w kwestii kryzysu dotyczącego zboża.
Jednak obok decyzji politycznych pojawiła się u nas cała seria ostrej wypowiedzi i spotów wyborczych, portretujących rządzących w kategoriach obrońców polskiego rolnictwa. Zaczęto kwestionować przyszłość Ukrainy w Unii Europejskiej i to na poziomie ministra. Embargo bez korowodu zagrań PR-owych byłoby tak samo skuteczne jeśli chodzi o ruch towarowy, ale z pewnością mniej widowiskowe dla kampanijnego spektaklu. Granie na wyborczych emocjach z całą pewnością przyczyniło się do eskalacji napięć, ale w żadnym wypadku nie ma tu symetrii w stosunku do działań Ukrainy. To na co zdecydowanie warto zwrócić uwagę w kontekście istotnego pogorszenia się relacji polsko-ukraińskich to pole gry, jakie wybrali Ukraińcy do rozstrzygnięcia sprawy, gdzie strony mają sprzeczne interesy. Bo takich spraw będzie jeszcze mnóstwo, to w relacjach międzynarodowych jest naturalne.
Otóż Ukraina właściwie z miejsca szukała zewnętrznego nacisku na Polskę. Czy to wolsując wspomnięciem Warszawy swoje interesy w rozmowach z Komisją Europejską, co jeszcze można uznać za politycznie dopuszczalne, ale już używając forum zgromadzenia ogólnego ONZ, tym samym starając się wymusić na Polsce ustępstwa poprzez nacisk międzynarodowej opinii publicznej, przekroczona została granica normy w relacjach dwóch państw deklarujących przyjaźń. Wygłaszane na najszerszym możliwym forum insynuację, że Polska sprzyja Rosji, po tym co stało się w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, musiały wśród Polaków wywołać słuszne oburzenie i zostaną zapamiętane. To nie jest sposób na budowanie trwałego politycznego partnerstwa. Trudno sobie wyobrazić, by Polska w innej spornej kwestii, w stosunku Ukrainy do Rzesi Wałęskiej, prowadziła międzynarodową kampanię informacyjną w tej kwestii.
Zresztą, jak i w przypadku zboża, Czy niesłoby to tylko odwrotne do zamierzonych skutki, bo Polska musiała w obliczu słów prezydenta Załyńskiego utwardzić stanowisko, szczególnie w czasie trwania kampanii wyborczej. Próba wykorzystania międzynarodowej opinii publicznej przez ukraińskie państwo, choć mówiąc delikatnie nieelegancka, wynika z narzędzi jakie Kijów ma, a może raczej miał w zanadrzu. Ostatnie kilkanaście miesięcy to zupełnie niezwykły wybuch medialności Ukrainy, która również dzięki świetnemu zarządzaniu tym fenomenem zyskała nie tylko uwagę, ale i sympatię znacznej części świata. To przez długi czas pozwalało na oddziaływanie na inne państwa, ale to zjawisko zdecydowanie słabnie. Dziś głośne i publiczne wezwanie Polskiej do tablicy nie pociągnęło za sobą stanowisk innych rządów, ani nie wytwarzało presji społecznej.
To tylko jeden z wielu symptomów tego, jak słabnie sympatia do Ukrainy w zachodnich społeczeństwach, co potwierdzają badania społeczne, jak również tego, jak słabnie zainteresowanie wojną, która swowszedniała. Wojną, która nadal trwa, o czym musimy stale pamiętać. Kolejne informacje o ataku rakietowym, o strzale artyleryjskim, czy o walkach o taką czy inną wioskę przechodzą już właściwie bez większego echa. Gubią się szczególnie w zalewie kolejnych kampanijnych tematów dnia, o których nikt za tydzień nie będzie pamiętał. Wojna błyskawicznie stała się nową, ukraińską normą. Zachowanie państwa znajdującego się w takim położeniu musi być naznaczone determinacją i emocjami, których nie można sobie chyba nawet wyobrazić. Polska perspektywa na kryzys zbożowy jest powszechnie znana, więc nie sądzę by trzeba było ją tutaj opisywać.
Analizując zachowanie ukraińskiego państwa, warto pamiętać, że dostęp do unijnego rynku jest dziś dla Kijowa absolutnie kluczowy. Ukraina od wschodu i północy graniczy z państwami wrogimi. Eksport przez Morze Czarne jest co najmniej utrudniony, a momentami blokowany. Zatem jedyną pewną nicią łączącą Ukrainę z globalnym obiegiem gospodarczym jest dostęp do wspólnego rynku Unii Europejskiej, w tym oczywiście przez Polskę. Każda próba warunkowania tego dostępu jest z perspektywy Ukrainy niebezpiecznym precedensem, choć jeszcze raz warto zauważyć, że sam dostęp na takich warunkach, a właściwie bez żadnych warunków, jest czymś zupełnie wyjątkowym. Niezależnie od dalszego biegu wydarzeń w odniesieniu do tego konkretnego kryzysu, sprawa z całą pewnością powinna być przyczynkiem do głębokiej refleksji nad polskim rolnictwem, przetwórstwem oraz nad polskimi możliwościami spedycyjnymi i infrastrukturalnymi.
Dostęp do ukraińskiego rynku to nie jest wyłącznie zagrożenie dla polskiej gospodarki, to jest jednocześnie olbrzymia szansa. Warto również pamiętać, że relacje państwowe to zaledwie mała część relacji sąsiedzkich. Jak wyglądałyby relacje gospodarcze Polski i Niemiec, gdyby miały być odbiciem tych politycznych? Tymczasem Polska nie ma istotniejszego partnera handlowego niż Niemcy, mimo tego, że stosunki polityczne nie są najlepsze. Spory polskich i ukraińskich elit nie stanowią całego obrazu dwustronnych relacji, gdzie zarówno w wymiarze gospodarczym jak i tym czysto ludzkim zawsze warto szukać sytuacji korzystnych dla wszystkich stron interakcji. Potężny kapitał społeczny jaki Polacy mają dziś na Ukrainie można starać się przekuć korzystną współpracę od biznesu po kulturę, nawet jeśli relacje polityczne nie będą temu pozornie sprzyjały.
Choć oczywiście relacje gospodarcze z Ukrainą nie należą do łatwych ze względu na dużą koncentrację biznesu, mówiąc wprost przez oligarchizację, która była i pozostaje istotnym problemem społeczno-gospodarczym. I tutaj warto zwrócić uwagę na działanie wielkiego nieobecnego tego materiału, do tej pory, czyli Stanów Zjednoczonych. Amerykanie wysłali do Kijowa całą listę reform, jakie Ukraina powinna wdrożyć w ciągu 6, 12 czy 18 miesięcy. Dotyczą przede wszystkim kwestii takich jak walka z korupcją, sprawność wymiaru sprawiedliwości czy służb celnych. Jednym z celów jest oczywiście liberalizacja ukraińskiego kraju. co w konsekwencji ma doprowadzić do zmiany charakteru ukraińskiej gospodarki. Polska musi z wielką uwagą tym reformą się przeglądać, bo presja amerykańska rzeczywiście jest w stanie złamać pewne patologie obecne na Ukrainie od transformacji. Ta rola zazwyczaj w Europie przypadała Unii Europejskiej, tzn.
dostęp do rynku obwarowany był koniecznością przeprowadzenia całego szeregu strukturalnych reform i to w jakiejś części się dzieje, ale wojna sprawiła, że ta dźwignia zniknęła, bo Ukraina dostęp do rynku już ma. To Stany Zjednoczone mogą zatem być kluczowe dla określenia kształtu przyszłości Ukrainy. Trudno zresztą przypuszczać, by po zainwestowaniu dziesiątek miliardów dolarów Amerykanie mieli od tak zostawić roztoczone w ten sposób wpływy. Najbliższe amerykańskie wybory mogą być istotnym wskaźnikiem jak głębokie będzie amerykańskie zaangażowanie na Ukrainie w przyszłości. W Polsce doprowadzi to do tradycyjnej już kalkulacji, w której wpływy amerykańskie będą budziły nadzieję na ograniczenie wpływów niemieckich. Ale choćby. . . Może w pewnych aspektach będzie to wymiar warty uwagi, tak ogólnie kluczowy pozostaje to fakt, że sami Amerykanie nie myślą w ten sposób.
Ale to już zupełnie inna opowieść. Tylko czy polityka międzynarodowa w tym bardziej tradycyjnym wydaniu nie wróciła w naszym regionie Europy zbyt szybko? To znaczy, czy rzeczywiście możemy uznać, że Rosja nie stanowi już zagrożenia dla samej egzystencji ukraińskiego państwa? Tak czy inaczej, polityka Polski względem Ukrainy czy relacje polsko-ukraińskie muszą być rozpatrywane? wytrywane na szerszym tle, by mogły być poprawnie ujęte. To jest część znacznie większej całości. Polska polityka względem Ukrainy musi być częścią szerszej polskiej polityki europejskiej. I to już wszystko w tym materiale. Materiale o nieco innej formie.
Kiedy przeczytałem tekst, scenariusz tego filmu, stwierdziłem, że lepiej będzie przekazać go wam bez niepotrzebnych cięć, bez może nadmiernej ilości ujęć z moją twarzą, tak by wątki naturalnie przechodziły od jednego do drugiego, tak by może się było w ogóle lepiej skończyć. skupić na treści. Dajcie znać co sądzicie o takim formacie. A chciałbym teraz Wam już podziękować serdecznie za uwagę i podziękować Wam za to, że wspieracie rozwój kanału Polityka Zagraniczna. Bardzo, bardzo dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną i że obejrzeliście ten film do samego końca. Dziękuję i do zobaczenia. .