VIDEO TRANSCRIPTION
System LVM umożliwia elastyczne zarządzanie partycjami, ale konwersja na fizyczne woluminy LVM może skutkować utratą danych. Konfiguracja serwera plików obejmuje instalację i konfigurację Samba oraz NMDB, tworzenie użytkownika, ustawianie hasła, udostępnianie katalogów, edycję pliku konfiguracyjnego i restart usługi. Dla NFS, instalujemy klienta na Windowsie, mapujemy dysk i sprawdzamy dostęp do katalogu. Na końcu porównujemy wydajność serwerów plikowych.
Witam serdecznie, z tej strony Damian Stelmach. W dzisiejszym, czwartym już epizodzie z cyklu Ubuntu Server zajmiemy się podstawową konfiguracją dwóch popularnych usług plikowych dostępnych na platformy linuksowe. Na warsztat weźmiemy znaną już Wam zapewne z systemów Windows usługę serwera plików SMB, zwaną potocznie Sambą, a także jej alternatywę, czyli usługę NFS. Zanim jednak pokażemy jak w łatwy sposób skonfigurować w sieci serwer plików, zajmiemy się tematem partycjonowania, kładąc szczególny nacisk na bardzo fajny i elastyczny sposób zarządzania zasobami deskowymi serwera linuksowego jakim jest LVM. Zaczniemy słuchajcie od tego, że do naszej maszyny podłączymy sobie dwa dyski twarde. Będą to nowe dyski o pojemności 10 giga każdy. Pojemnościowo może nie powalają, ale to nie ma znaczenia. Do labowania wystarczy. OK, dyski gotowe, odpalamy maszynę i wracamy do konsoli. Sprawdźmy teraz, czy nasze dyski zostały przez system wykryte.
Posłuży nam do tego polecenie DMSG, które pozwala wyświetlić komunikaty jądra systemu. Jeśli dyski system rozpoznał poprawnie, odpowiedni zapis pojawi się w buforze. Polecenie wykonane w ten sposób zwróci nam, jak widzicie, całą zawartość bufora, dlatego musimy sobie wyniki odfiltrować. Posłuży nam do tego polecenie GREP, które poprzez rurę połączymy z DMSG. O łączeniu poleceń i GREP-ie mówiliśmy w poprzednim odcinku. Bardzo dokładnie wyjaśnił to również Mirek w trzecim odcinku CTF-a. Dlatego też jeśli nie widzieliście tych produkcji, to zajrzyjcie koniecznie. Znajdziecie w nich omówienia i przykłady zastosowania wielu ciekawych poleceń operujących na plikach i katalogach. Okej, do polecenia musimy dodać jeszcze warunek filtrowania, to znaczy dopisać jakie dane ma wyświetlić DMSG wraz z grepem. Wpisujemy SD, no i lecimy. Tutaj oraz tutaj widać, że nasze dyski zostały właściwie rozpoznane przez system.
Okej, wyjaśnijmy dlaczego SD i skąd wiem, że ten i ten wpis to są nasze dyski. Otóż każde urządzenie magazynujące dane, czyli dysk twardy, nośnik USB czy też napęd optyczny, w Linuxie zapisywane są jako pliki. Dzięki temu po prostu urządzenia są dla systemu widoczne. Zdecydowana większość urządzeń zapisywana jest w katalogu DEV, będącego skrótem od słowa DEVICES, oznaczającego urządzenia. Dyski twarde oznaczane są w systemie literami SD. a dalej po kolei literami alfabetu rozpoczynając od A. SDA to pierwszy dysk twardy, SDB drugi, SDC trzeci i tak dalej. Partycje na tych dyskach, czyli logiczne obszary wydzielone na fizycznym dysku, jeśli oczywiście występują, oznaczane są cyframi zaczynając od jedynki. Tak więc pierwsza partycja na pierwszym dysku ma oznaczenie SDA1, druga SDA2 i tak dalej. Analogicznie oczywiście partycje na drugim i trzecim dysku.
Tak więc analizując to polecenie, można określić, czy dany dysk został przez system rozpoznany i czy jest dla niego widoczny. Alternatywnie możemy zajrzeć do katalogu dev i tam również znaleźć informacje o naszych dyskach. Widać tutaj wszystkie urządzenia, jakie wykrył system. No to może uzupełnijmy polecenie dopisując po slashu SD z gwiazdką. No, teraz lepiej. To, co tutaj mamy, to jest zapis informacji, jakie dyski i partycje odczytuje nasz system. Tak więc mamy tutaj trzy dyski. a dodatkowo na pierwszym dysku mamy dwie partycje. Te zostały utworzone podczas instalacji systemu automatycznie. Jak widzimy, nowo dodane dyski partycji jeszcze nie mają, no to może jakąś utwórzmy. Pomocne będzie w tym przypadku narzędzie G-Disk, które jest rozszerzeniem nieco starszego programu F-Disk, służącego do tworzenia i zarządzania partycjami w Linuxach.
G-Disk obsługuje partycje typu GPT, czyli zdecydowanie lepsze rozwiązanie, aniżeli przestarzały już jak na obecne czasy system MBR. O różnicach pomiędzy tymi dwoma typami partycji opowiadałem już jakiś czas temu a propos odcinka o konsoli Windowsowej. Przypomnę tylko na szybko, że MBR obsługuje maksymalnie do 2TB i do 4 partycji, natomiast GPT takich ograniczeń nie ma. Potrafi obsłużyć aż do 128 partycji, a wielkość pojedynczej może sięgać nawet 2ZB. Generalnie nie zaleca się już stosowania partycji MBR, bo zwyczajnie jest to rozwiązanie już nieco przestarzałe. Okej. Aby uruchomić program, który pracował będzie na konkretnym dysku twardym, podajemy nazwę programu, poprzedzoną sudo, a jako argument podajemy ścieżkę do pliku dysku. Ok, program odpalony. Jakie oferuje funkcjonalności możemy zobaczyć po wpisaniu znaku zapytania. Mamy tutaj dostępne całe menu, które zdecydowanie ułatwia pracę.
Jak widać tutaj, do utworzenia nowej partycji posłuży nam opcja N. Skorzystajmy z niej zatem. Pierwszy krok to podanie numeru partycji. Wartości dostępne są z przedziału, jak widać, od 1 do 128. Podajemy jedynkę, no bo to pierwsza partycja na dysku. W kolejnym kroku określamy początek partycji na fizycznym dysku, czyli po prostu pierwszy sektor. Wartość domyślna to 2048 i jeśli nie podamy innej, program sam taką zastosuje. Jako, że jest to pierwsza partycja, możemy po prostu nie podawać tutaj żadnej wartości, tylko pójść dalej. W dalszym kroku możemy zdecydować o wielkości. Ostatni sektor oznacza po prostu koniec tej partycji. Jeżeli chcemy, aby partycja miała wielkość całego dysku, również tutaj możemy zostawić to pole puste. Jeśli chcemy na przykład utworzyć partycję powiedzmy o wielkości 5 GB, no to wpisujemy plus 5G.
Ja chcę utworzyć partycję na całej powierzchni dysku, dlatego również to pole pozostawię puste. Ostatni krok to zdefiniowanie typu partycji, jaki chcemy utworzyć. Domyślnie będzie to partycja z systemem plików, czyli taka do przechowywania danych. Ale gdybyśmy chcieli utworzyć inny typ, inny rodzaj, np. partycję Recovery, to możemy tutaj zastosować specjalny kod przeznaczony dla poszczególnych rodzajów. Jakie typy i rodzaje partycji mamy do dyspozycji, możemy zobaczyć wpisując duże L. Nasza partycja to można powiedzieć zwyczajna przestrzeń do przechowywania danych, dlatego również tutaj niczego nie będę zmieniał. OK, partycja gotowa. Wpisując I. . . Możemy zobaczyć jej właściwości. Widzimy, że jej rozmiar jest taki jak wielkość samego dysku. Musimy teraz jeszcze zapisać zmiany poprzez W, no i potwierdzić. Taki komunikat świadczy o tym, że wszystko jest OK. Sprawdźmy jeszcze, czy system widzi partycję, wyświetlając zawartość katalogu DEV.
Jest i nasza partycja. Super. Pewnie się teraz zastanawiacie, po co tworzyłem partycję, skoro i tak jest tylko jedna, co więcej jej wielkość jest taka sama jak obszar całego dysku. No z technicznego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy używać będziemy całego dysku, czy też partycji o wielkości tego dysku, no ale dzięki temu zabiegowi już wiecie, jak partycję w Linuxie tworzyć. Zanim będziemy mogli używać naszej partycji jako zbiornika na dane, musimy jeszcze określić dla niej system plików, jakimi obsługiwać, a także zamontować ją w systemie. Co to jest system plików? No to pewnie każdy kto ten film ogląda już wie. Ale przypomnę tylko, że system plików to sposób organizacji zapisu danych na dyskach i partycjach. W przypadku systemów linuxowych w obiegu istnieje wielu różnych systemów plików, z czego wartych uwagi najczęściej używanych obecnie mamy trzy.
Są to Ext4, XFS, a także BTRVS. Przy czym w przypadku dystrybucji Ubuntu powszechnie stosowany jest system Ext4 i ten właśnie za chwilę zastosujemy. Do sformatowania partycji, czyli określenia systemu plików, wykorzystujemy polecenie sudo mkfs. ext4, a jako argument podajemy ścieżkę do partycji z katalogu dev. OK, wszystko poszło dobrze. Partycja sformatowana i gotowa do pracy. Teraz musimy ją do tej pracy zaprząc, co w przypadku Linuxa znaczy zamontować. No właśnie, co to znaczy zamontować partycję? W przypadku Windowsa jest tak, że sformatowanej partycji przypisujemy literę dysku i możemy od razu zapisywać na niej pliki i katalogi. Tutaj natomiast jest nieco inaczej. Partycję lub też cały dysk musimy podpiąć pod jakiś katalog. Zupełnie odmienna filozofia niż ta z Windows, ale też całkiem spoko działa.
Zobaczmy zatem, jak podmontować naszą nową partycję pod katalog, który sobie teraz utworzymy. Ok, lecimy z montowania. Wydajemy polecenie sudo mount, a jako pierwszy argument wskazujemy plik partycji, a jako drugi, ups, sorry, enter niechcący się w kran, a jako drugi argument podajemy ścieżkę do katalogu, pod jaki chcemy partycję podmontować. Ok, sprawdzamy czy montowanie działa, wydając polecenie df z opcją h. Tutaj widzimy naszą partycję, a tutaj mamy katalog pod jaki została podmontowana. Jeśli nam się znudzi i chcielibyśmy odmontować partycję, możemy to zrobić wydając polecenie sudo umount, a jako argument podać nazwę katalogu. Samo montowanie działa do momentu restartu systemu. Da się oczywiście zautomatyzować proces montowania przy starcie systemu, ale to pokażemy sobie za chwilkę. Teraz natomiast chciałbym Wam omówić i pokazać jak działa system zwany LVM. Generalnie modyfikowanie. . .
partycji, kiedy te już działają na produkcyjnym serwerze, jest sprawą nieco kłopotliwą. Co prawda mamy do dyspozycji narzędzie do zarządzania partycjami zwane Parted, gdyż sam G-Disk raczej wykorzystywany jest tylko do tworzenia, ale zdecydowana większość administratorów woli jednak używać nieco innego systemu zarządzania woluminami deskowymi, aniżeli tradycyjne partycjonowanie. Wspomniany już LVM, czyli menadżer woluminów logicznych, to super sprawa, ponieważ pozwala w łatwy sposób tworzyć całe grupy partycji i i modyfikować ich wielkość oraz właściwości bez większego wysiłku i co ważne bez ryzyka awarii czy utraty danych. System LVM składa się z trzech części. z fizycznych woluminów, grup woluminów, a także woluminów logicznych. Generalnie pojęcie woluminu jest zbieżne z pojęciem partycji, ponieważ odnosi się do wydzielonego na dysku logicznego obszaru do przechowywania danych. Do zadania związanego z tworzeniem partycji LVM przyda nam się zarówno pierwszy, jak i drugi podłączony dysk.
Na bazie tych dwóch pamięci masowych przygotujemy sobie partycję do przechowywania danych, które wykorzystamy później do konfiguracji serwerów plikowych. W pierwszej kolejności musimy z naszych nowych podłączonych dysków, a właściwie drugiego dysku oraz partycji pierwszego, zrobić tak zwane woluminy fizyczne. W kontekście LVM-a pojęcie fizycznego woluminu nie musi odnosić się tylko do całych dysków. Pojęcie to może również dotyczyć partycji, co na początku może być trochę mylące, ale potem już wchodzi w krew i nie stanowi problemu. Do utworzenia fizycznych woluminów z naszej partycji oraz drugiego dysku wykorzystamy polecenie sudo pvcreate. Argumentami tego polecenia będą ścieżki do plików urządzeń. Można zapisać od razu dwie ścieżki, wówczas oba te elementy, czyli nasz dysk oraz partycja, zostaną przekonwertowane na fizyczne woluminy LVM. Wykonujemy polecenie i już od razu mamy małą przeszkodę.
Cóż takiego się wydarzyło? Ano wydarzyło się to, że system wykrył, że na partycji SDB1 istnieje już system plików. Pyta nas, czy chcemy na pewno kontynuować, ale niestety kontynuacja oznacza utratę danych z tych partycji. Musicie wiedzieć, że konwersja partycji czy innego urządzenia pamięci masowej na fizyczny wolumin LVM spowoduje, że dane zapisane na tej partycji staną się niedostępne. Dlatego już podczas początkowej konfiguracji serwera warto zadbać o to, aby dana partycja czy dany dysk był fizycznym woluminem LVM. Jeśli zdecydujemy się na taką konwersję później, no to może pojawić się kłopot związany z tym, że dane, które są na tej partycji mogą zostać utracone. Moje dane zapisane na tej partycji szczególnie ważne nie są, dlatego też pozwolę, aby LVM wykonał swoją robotę. OK, zrobione.
Pamiętajcie również o tym, że konwersja wymaga, aby dany dysk czy partycja nie był nigdzie zamontowany. Jeżeli będziecie próbować wykonywać taką konwersję, jeżeli gdzieś partycja jest zamontowana, no to nie będziecie mogli tego zrobić. System na to nie pozwoli. Ja wcześniej odmontowałem katalog od tej partycji, dlatego tutaj wszystko poszło bez problemu. OK, mamy już gotowe woluminy. utwórzmy sobie z nich teraz grupę, którą potem będziemy dzielić na logiczne woluminy. Grupę tworzymy wydając polecenie sudo vgCreate, a jako argumenty podajemy nazwę grupy, ja sobie wpiszę tutaj gr1, oraz ścieżki do plików urządzeń, które będą tworzyć grupę. OK, gotowe. Właściwości naszej nowo utworzonej grupy możemy sobie wyświetlić za pomocą polecenia sudo vgDisplay. Gdybyśmy chcieli do naszej grupy dodać kolejne fizyczne woluminy, możemy to zrobić za pomocą polecenia sudo vg.
extend, a jako argumenty podać nazwę grupy, a także ścieżkę do pliku dysku lub partycji. Mamy już utworzoną grupę, w ramach której możemy wydzielać już logiczne partycje LVM. Pewnie do tej pory zastanawialiście się, co takiego fajnego ma ten LVM, że tak wszyscy go chwalą, a jak do tej pory niczego cudownego nie pokazał. Spoko, jeszcze nie pokazał? Ale zaraz to zrobi. W ramach grupy możemy tworzyć partycje, których rozmiar będzie większy niż jeden fizyczny dysk. Zwykłe partycjonowanie to potrafi? No pewnie, że nie. W nazwijmy to normalnym trybie partycja nie może być większa niż jeden dysk. Oczywiście pomijam tutaj sytuacje, w których wykorzystujemy macierze RAID, ale tego przypadku dzisiaj nie omawiamy. Dobra, stwórzmy wreszcie te nasze partycje, a trzymając się nomenklatury LVM, woluminy logiczne.
Ja utworzę jeden o wielkości 12 GB, czyli taki, który zawiera 100% pojemności pierwszego dysku i 20% pojemności drugiego. Druga i trzecia partycja będą miały po 3 GB. Wydajemy polecenie sudo lvcreate, dalej parametrem name określamy nazwę woluminu, ja wpiszę sobie samba, bo ten wolumin wykorzystam do konfiguracji serwera plików. Dalej podajemy rozmiar, a także nazwę grupy, do jakiej wolumin ma należeć. Gotowe. Poprawność sprawdzimy wykonując polecenie lvs Z przedrostkiem sudo. Wszystko gra. Jest odpowiedni rozmiar, nazwa oraz grupa. No to teraz jeszcze drugi wolumin logiczny. Tym razem nazwę go Samba Public. Posłuży nam do konfiguracji drugiego folderu Samba. Jego wielkość ustawię na 3 GB. Gotowe. Jeszcze trzeci wolumin. Tym razem nazwę go NFS. Gotowe. Podobnie jak zwykłe partycje, również te LVM-owskie mają swoje pliki, które zapisywane są w katalogu DEV i dalej MAPER.
Jak zajrzymy sobie do tego katalogu, to będą widoczne nasze nowe partycje. Jak widzicie, nazwa partycji zaczyna się od nazwy grupy, a po myślniku mamy dopiero nazwę logicznego woluminu. Ścieżki do tych partycji będą potrzebne, bo jak pamiętacie, przy montowaniu należy ich użyć. Zanim jednak montowanie, no to musimy jeszcze określić system plików dla tych partycji. Standardowo użyjemy tutaj systemu EXT4. Wydajemy polecenie sudo mkfs. ext4, no i ścieżka do naszej pierwszej partycji. Gotowe. Analogicznie postępujemy przy kolejnych partycjach. Gotowe. Można montować. Hmm, no tylko gdzie? To może zróbmy tak, że dla każdej partycji utworzymy sobie osobny folder w katalogu głównym serwera i pod ten folder podmontujemy poszczególne partycje. No to lecimy. Nazwy folderów są totalnie dowolne, ja natomiast użyję takich samych jak nazwy woluminów, będzie mi łatwiej zapamiętać. Pierwszy gotowy, drugi gotowy, trzeci również.
Ok, teraz podmontujemy sobie pod te katalogi nasze woluminy LVM, a potem pokażemy jak ustawić automatyczne montowanie po starcie systemu. Pierwsza partycja, sudo mount, dalej ścieżka do pliku z partycją. A dalej nazwa katalogu, pod który tą partycję podmontujemy. Gotowe. Analogicznie postępujemy z pozostałymi katalogami. Sprawdźmy teraz, czy wszystko zostało podmontowane, wydając polecenie DF-H. Jak widać, wszystko gra. Tym, że partycje są w użyciu w jakimś stopniu, o czym świadczy ten zapis tutaj, się nie przejmujemy. System utworzył tam sobie specjalny zasób, który przydatny jest przy naprawach awarii dyskowych. Nas to w tym momencie zupełnie nie interesuje. Gdyby z biegiem czasu okazało się, że rozmiar partycji jest zbyt mały, bez problemu możemy go sobie powiększyć. Do tego służy polecenie sudo lv-extend. a jako jeden z parametrów wskazujemy ilość pamięci, którą chcemy do partycji dodać.
Ja tutaj powiększę sobie partycję o cały 1 GB. To jeszcze nie koniec. Jako, że nasza partycja jest już sformatowana, czyli ma określony system plików, również i ten system plików musimy powiększyć. Do tego przyda nam się opcja Resize FS. Na koniec podajemy jeszcze lokalizację plików w katalogu dev. Gotowe. Sprawdźmy, czy jest wszystko OK. No i jak widać jest. Kończąc przygotowania przestrzeni pod nasze plikowe serwery, musimy jeszcze skonfigurować automatyczne mapowanie katalogów po starcie systemu, bo jak pamiętacie, domyślne montowanie działa tylko do ponownego uruchomienia systemu. Aby partycja montowana była przy starcie systemu, musimy zmodyfikować sobie odpowiednie zapisy w pliku fstab. Tak wygląda zawartość tego pliku. Jak widzicie, automatycznie montowana jest tylko jedna partycja. Po naszych działaniach plik ten będzie zawierał aż 4 partycje. Do tego, aby automatycznie montować dyski po starcie, wykorzystamy identyfikator partycji.
Można co prawda użyć również ścieżki do pliku partycji, ale te mogą się często zmieniać, dlatego lepiej używać tutaj identyfikatorów. Te są jednoznaczne. Takie ID dla partycji możemy sobie sprawdzić wydając polecenie sudo blockID wraz ze ścieżką do pliku partycji. To jest ID naszej logicznej partycji LVM. Przepisanie tego ID do pliku może sprawić kłopot. Dlatego ja wynik tego polecenia za pomocą narzędzia cut dopiszę do pliku fstab, a następnie go wyedytuję, robiąc w nim nieco porządku. Edycja pliku fstab jest możliwa tylko dla roota, dlatego na chwilę stanę się rootem. I jeszcze raz zapiszę polecenie, tym razem bez sudo oczywiście. Teraz rura i zapisujemy wynik cutem do pliku fstab. I tutaj ważna uwaga.
Pamiętajcie, aby użyć podwójnego strumienia, bo jeśli zrobicie tylko pojedynczy, to wynik polecenia nadpisze co jest w pliku i nie będzie dało się normalnie uruchomić systemu. Analogicznie dopiszmy ID pozostałych dwóch woluminów. Gotowe. Teraz musimy sobie wyedytować ten plik, aby w nim troszeczkę posprzątać i dopisać jeszcze potrzebne rzeczy. Zacznijmy od tego, że usuniemy tutaj tą ścieżkę. Jest ID i to wystarczy. Ścieżki już wtedy nie potrzebujemy. Po ID dopiszmy sobie katalog pod jakim ma być partycja montowana, a także usuńmy tego typa stąd i pozostawmy tylko nazwę systemu plików. To generalnie na początek wystarczy, tak więc uporządkujmy jeszcze pozostałe linie pliku. Gotowe. Zapisujemy zmiany i robimy test. Restart maszyny, no i zobaczmy czy wszystko nam się zamontuje. Jesteśmy z powrotem. Teraz DF-H. No i wszystko super. Partycje zamontowane. Jedna uwaga słuchajcie.
Zwróćcie uwagę na poprawność zapisu w tym pliku. Jeśli zrobicie literówkę lub innego buga, to może się okazać, że system uruchomi się w trybie awaryjnym, a nie w normalnym. I wówczas trzeba będzie wyedytować ten plik jeszcze raz i poprawić nim błędne zapisy, tak aby wszystko grało. Ok, mamy już przygotowane podstawy pod konfigurację serwerów plikowych. W dzisiejszym epizodzie, jak mówiłem, pokażemy podstawową konfigurację aż dwóch różnych serwerów, które dedykowane są tak naprawdę różnym rozwiązaniem. Pierwszy serwer działa w oparciu o protokół SMB, którego pierwowzór przygotowany został już w latach 80. , a na którym później swoje łapy położył Microsoft. To właśnie Microsoft odpowiada obecnie za rozwój tego protokołu, który na chwilę obecną jest dostępny w wersji czwartej. Zasadniczym zadaniem protokołu SMB potocznie zwanego SAMBO, jest współdzielenie plików pomiędzy maszynami Windowsowymi, a także Linuxowymi i Windowsowymi.
Ogromną zaletą tego rozwiązania jest to, iż na klientach nie jest wymagane żadne dodatkowe oprogramowanie. Jeśli udostępniacie w Windowsach pliki, wykorzystujecie do tego właśnie protokół SMB. Działanie SMB nie ogranicza się tylko do plików. Można za pomocą tego serwera stawiać również domeny Active Directory, a także zarządzać drukowaniem w sieci. To są jednak tematy odbiegające od tego co robimy dzisiaj, dlatego zajmować się tymi opcjami teraz nie będziemy i skupimy się na konfiguracji serwera plików. Samba jest oprogramowaniem działającym na rzecz użytkownika w tle systemu, to znaczy, że jest cały czas aktywna. Każda usługa systemu linuksowego działająca w tle nazywana jest demonem. W przypadku Samby wyróżnić możemy tych demonów aż dwa. Każdy z nich odpowiada za inny moduł pakietu Samba. Pierwszy demon to SMBD, odpowiadający m. in.
za to, co będziemy dzisiaj robić, czyli za udostępnianie plików i uwierzytelnianie. Drugi natomiast, ten mniej dla nas ważny, to demon NMDB, odpowiadający za pozostałe funkcje Samby. Tyle teorii. Nie będziemy się tutaj wgłębiać w tajniki mechanizmów realizujących usługę, skupimy się na jej konfiguracji. A zaczniemy oczywiście od instalacji potrzebnych pakietów. Użyjemy do tego polecenia sudo apt-install-samba. Po chwili serwer mamy zainstalowany i gotowy do konfiguracji. Chciałbym udostępnić na nim dwa katalogi. Pierwszy wymagał będzie uwierzytelnienia, czyli podania loginu i hasła, drugi natomiast będzie dostępny publicznie. Jako, że Samba nie korzysta z uwierzytelnienia lokalnego, musimy utworzyć sobie nowego usera lub wykorzystać konto, które już mamy w systemie i nadać mu osobne hasło dla serwera Samba. Ten login i to hasło będziemy wykorzystywali do uwierzytelnienia.
Ja na potrzeby tego wideo utworzę sobie na szybko usera o nazwie Krzynka. No dobra, szynka gotowa. Teraz musimy jeszcze ustawić hasło uwierzytelniania do Samby. Do tego posłuży polecenie sudo smbpasswd opcja a no i nazwa naszego użytkownika. Hasło do Samby może, ale nie musi być takie samo jak hasło usera szynka w systemie. Ja nadam takie samo, żeby było łatwiej. Gotowe. Jak większość usług linuksowych, również Samba, konfigurację przechowuje w pliku. Dlatego też plik ten trzeba będzie sobie wyedytować i dopisać do niego potrzebne linie. Dobra praktyka mówi o tym, iż zanim przystąpimy do jakichkolwiek zmian w plikach konfiguracyjnych, powinniśmy sobie zrobić backup tego pliku, tak aby w razie czego można było go odzyskać. Plik z konfiguracją Samby znajduje się w katalogu etc. samba. To jest ten plik. Zróbmy sobie teraz jego kopię.
i wyedytujmy sobie plik poprzez mcedit. Jeżeli nie macie mcedit, możecie użyć tutaj edytora nano. Z reguły pliki konfiguracyjne usług zawierają jakieś sample konfiguracji i omówienie najważniejszych opcji. Podobnie jest tutaj. Dlatego my też naszą konfigurację zapiszemy sobie na samym dole pliku. Zacznijmy od nadania widocznej dla klientów Windows nazwy udostępnionego katalogu. Może być dowolna, ja natomiast wpiszę sobie tutaj dane. Jako pierwszy parametr podajemy ścieżkę, którą będziemy udostępniać. U nas jest to po prostu katalog Samba. Następnie określamy, czy katalog ma być widoczny. Do tego posłuży nam opcja BrowseAble z flagą Yes. Dalej określamy czy użytkownicy będą mogli zapisywać dane w tym katalogu. Do tego wykorzystamy sobie opcję Read Only ustawioną na No. No i tyle. Podstawowa konfiguracja gotowa. Od razu skonfigurujmy sobie katalog dostępny dla wszystkich bez hasła.
Podajemy jego nazwę, dalej ścieżkę, widoczność, możliwość zapisu, no i jeszcze opcja Gest OK ustawiona na Yes. Dzięki temu ten katalog będzie dostępny publicznie. Ok, zapisujemy zmiany w pliku, no i musimy teraz usługę zrestartować. Do tego wykorzystamy sobie polecenie sudo service smbd restart. Zanim przetestujemy czy wszystko działa, musimy jeszcze ustawić pełne uprawnienia do katalogów, które udostępniamy. Dlatego zanim przeskoczymy na Windowsa w celach testowych, zmieńmy jeszcze uprawnienia dla wszystkich trzech katalogów. Gotowe. Ok, zobaczmy czy działa. Przechodzimy sobie do Windowsa, no i podajemy tutaj adres IP z dwoma backslashami. Są nasze dwa katalogi. Sprawdźmy najpierw ten publiczny. Możemy wejść. Tutaj widzimy ten folder, który Linux sobie sam utworzył przy okazji tworzenia partycji. Sprawdźmy, czy możemy sobie tutaj coś zapisywać. No możemy. Tak więc jest wszystko tak jak chcieliśmy. Teraz katalog dane.
Mamy okienko logowania, tak więc wpisujemy login oraz hasło. No i sprawdźmy, czy możemy coś tutaj utworzyć. No możemy, także jest ok. Wróćmy jeszcze do linucha i wylistujmy sobie zawartość katalogów, tak aby wszystko potwierdzić. To jest zawartość katalogu Samba, a to Samba Public i jak widzimy wszystko się zgadza. Oczywiście konfiguracja, którą Wam pokazałem jest tylko podstawowa. Samba oferuje o wiele więcej opcji i możliwości. Pełny ich spis wraz z omówieniem znajdziecie na stronie wiki. samba. org. Samba, słuchajcie, wykorzystywana jest głównie po to, aby umożliwić wymianę plików w środowiskach wielosystemowych. Tam gdzie pracują serwery linuksowe, a użytkownicy korzystają z systemów Windows. Działa to całkiem nieźle. Ale istnieje oczywiście alternatywne rozwiązanie do Samby, które nazywane jest NFS. NFS powstał po to, aby możliwa była wymiana plików pomiędzy urządzeniami pracującymi pod kontrolą systemów linuksowych i uniksowych.
Oczywiście da się również korzystać z tego rozwiązania na Windowsie, to znaczy udostępniony przez NFS katalog na Linuxie jest możliwy do odczytania na Windowsie, jednak taka możliwość pojawiła się dopiero kilka lat po tym, jak wprowadzono standard NFS. Tak czy inaczej, NFS działa. Działa dobrze i zaraz zobaczymy jak skonfigurować ten serwer plikowy na naszym linuchu. Zaczniemy oczywiście od instalacji usługi. Do tego wykorzystamy polecenie sudo apt install nfs kernel server. Ok, katalog do udostępniania mamy już gotowy i podmontowany pod trzecią partycję, dlatego teraz pozostaje nam tylko prosta konfiguracja. W przypadku NFS-a konfiguracja opiera się na pliku exports i ten plik sobie teraz wyedytujemy. W tym pliku. . .
Podajemy lokalizację udostępnionego katalogu, u nas to będzie NFS, a dalej możemy podać adres sieci, dla której katalog ma być udostępniony, a także opcję umożliwiającą odczyt i zapis danych do katalogu. Loginu i hasła tutaj nie będzie. OK, to prawie wszystko. Zapisujemy plik i zanim przeskoczymy sobie do Windowsa, musimy ten plik z ustawieniami wyeksportować. Do tego wykorzystamy polecenie sudo exportfs z opcją A. Tymi komunikatami się tutaj nie przejmujemy, nie są dla nas istotne. Teraz restart usługi. Możemy wykorzystać do tego polecenie sudo systemctl restart nfs kernel server. Gotowe. Wracamy teraz do naszego Windowsa. Zanim skorzystamy z tego udostępnionego katalogu, musimy doinstalować sobie klienta NFS. Jako, że usługa ta stworzona była dla systemów linuksowych i uniksowych, aby Windows mógł z niej korzystać, musimy dograć mu klienta.
Odpalamy zatem panel sterowania, przechodzimy do programów i funkcji i tutaj uruchamiamy instalator usług. Odszukujemy sobie klienta NFS, to jest to. Zaznaczamy oba składniki, no i czekamy aż Windows zrobi swoje. Gotowe, można startować. Skorzystamy tym razem z opcji mapowania dysku. Wskazujemy pod jaką literą zasób ma być zmapowany, ja sobie może wybiorę T, a dalej podajemy parametry, czyli IP, no i nazwę katalogu. Gotowe. Zobaczmy czy możemy sobie coś tutaj utworzyć. No możemy, tak więc wszystko gra. Okej moi drodzy, dotarliśmy już do finału dzisiejszego odcinka. Mam nadzieję, że wszystko jest jasne i zrozumiałe i już będziecie implementować LVM-a oraz serwery plikowe w swoich sieciach.
Gdybyście chcieli wiedzieć, który z zaprezentowanych serwerów plikowych jest lepszy i wydajniejszy, to powiem Wam, że jeśli chodzi o wydajność, czyli szybkość transferu pliku, to nie ma między nimi specjalnej różnicy i możecie zarówno używać jednego, jak i drugiego rozwiązania. Tyle z mojej strony na dziś. Trzymajcie się ciepło i zdrowo w tych dzikich i trudnych czasach. Zapraszam do oglądania kolejnych naszych produkcji. Pozdrawiam. .
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.