VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Barbara Oksińska, profesor z Parkietu, witam Państwa. Dzisiaj naszym gościem jest prof. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej, prezes Transition Technologies. Dzień dobry. Dzień dobry, witam Państwa. Porozmawiamy o przyszłości polskiej energetyki. Przed chwilą je zaprezentowała swoją najnowszą strategię, ale zacznijmy od czegoś innego, od porozumienia rządu z góry. Wynika z niego, że jeszcze trzy dekady będziemy palić w krajowych elektrowniach i dotować polskiej kopalni publicznej. Zanim to perspektywa wydarzy, raczej nie podna. Zależy, czy Pani patrzy na to, że to jest krótki okres czasu, czy długi okres czasu. Z jednej strony, jak zobaczymy, na dzień dzisiejszy mamy ponad 74% energii elektrycznej generowanej z węgla.
Jeśli chciałoby się nawet jak najszybciej zakończyć tą produkcję i odejść od węgla w maksymalnie krótkim okresie czasu, w energetyce nie jest to możliwe, żeby wybudować 20, a nawet 40 gigawatów nowej mocy. Nigdy po prostu tak nie budowano, nawet w czasach komunistycznych. Także musimy być przygotowani do tego, że będzie to trwało co najmniej do roku 2040, a pewnie częściowo do roku 2050. Więc ten okres myślę, że nie będzie krótszy, nie będzie dłuższy. Ale jedna jest przełomowa, przede wszystkim w tym porozumieniu z górnictwem, że po raz pierwszy pojawiła się data końcowego odejścia od węgla.
Do tej pory nigdy nie mówiło się, że Polska przestanie produkować energię z węgla, że kopalnie zostaną zamknięte, a zdarzyło się to po raz pierwszy i myślę, że pod tym względem jest to przełomowe. Choć z drugiej strony, jak dokładnie przeczytamy porozumienie, tam się mówi dopiero, że umowa społeczna i wszelkie szczegóły zostaną przygotowane w grudniu. A myślę, że te negocjacje grudniowe i te przyszłe negocjacje będą bardzo trudne i że czekają nas jeszcze bardzo gwałtowne protesty i myślę, że gorąca sytuacja w górnictwie. Czyli zakłada Pan, że może być tak, że nie uda się utrzymać tych głównych założeń, które mamy w porozumieniu, tej umowy społecznej. Może inaczej. To, że odejdziemy od węgla, to jest właściwie przesądzone. Po raz pierwszy to padło wyraźnie.
To samo jest w nowej polityce energetycznej. Uważam, że przełomowe jest to, że wszyscy do tego się powoli przyzwyczajają. Do tej pory, proszę zobaczyć, nigdy nikt nie twierdził, że bez węgla może istnieć Polska Energetyka. Teraz mówimy, że zamkniemy kopalnię. Natomiast jeśli chodzi o same szczegóły porozumienia, ja trochę jestem pesymistyczny z dwóch powodów. Pierwsze to niestety konkurencja między związkami zawodowymi. Zobaczcie, ile podpisów było na tym wstępnym porozumieniu. Obawiam się, że im mniejsze związki, im będą próbowały zaostrzyc swoje stanowisko i wysunąć się w negocjacjach po to, żeby uzyskać poparcie górników. Dlatego też negocjacje będą bardzo trudne. To samo też może dotyczyć partii politycznych. Po to, żeby to zrobić, potrzebny jest jakiś konsensus między wszystkimi siłami politycznymi.
Obawiam się, że może się pojawić znowu chęć dla mniej znaczących partii prezentowania ekstremalnego stanowiska i powiedzenia, że dlaczego zamykamy polski węgiel, który mógłby być podstawą naszej gospodarki przez następne 50 lat. Nie wykluczałbym, że to dopiero wstęp i początek bardzo trudnych negocjacji. Tymczasem polskie spółki energetyczne coraz śmielej ogłaszają swoje plany zielonej transformacji. Właśnie przed chwilą Polska Grupa Energetyczna również taki plan przedstawiła, chce być do 2050 roku neutralna klimatycznie, 100% energii ma być z OZE, ale też ZEPAK mówi o wyjściu z węgla błędnego już w 2030. Ja mówię już, ale wiem, że nie dla wszystkich jest to cele ambitne, na przykład ekolodzy zarówno w przypadku PG czy ZEPAK-u. Tutaj jest ich ostra krytyka, mówią, że to zbyt mało ambitne cele.
A jak pan ocenia te plany polskich spółek energetycznych? No z ekologą powiem szczerze trochę się dziwię, bo to też jest trochę nieprawdopodobne. Jeśli coś takiego polskie spółki powiedziałyby lat temu 3 albo 5, no wszyscy uznali by to, że jest to coś absolutnie nieprawdopodobnego. No przecież jest to dokładnie to, w którą stronę nawoływały wszystkie zielone środowiska. Tak naprawdę jest to wymóg czasów, coś co jest absolutnie konieczne, bo wiemy, że koncerny energetyczne oparte na węglu nie mają racji bytu w Europie. Ta polityka klimatyczna jest taka silna i implikuje też działanie innych sektorów, banków, firm ubezpieczeniowych. Po prostu nikt nie będzie robił interesów ze spółką, która związana jest z węglem.
Koncerny muszą pozbyć się węgla i dobrze o tym wiedzą i naprawdę zaczynają działać w ten sposób, bo tak naprawdę kolejnym krokiem będzie wydzielenie tych asetów węglowych i przebranżowienie się koncernów energetycznych w tą energetykę nowej generacji, czyli podobnych do koncernów zachodnich. I tu czy PGE, czy inne spółki nie robią nic innego, co robiło kiedyś RWE, czy spółki niemieckie. Idziemy dokładnie taką samą drogą, gdzie aktywa węglowe są wydzielane, a koncerny energetyczne zaczynają produkować głównie energię ze źródeł odnawialnych i stają się neutralne klimatycznie. Ja uważam, że to coś jest fantastycznego pod tym względem. Mówię, troszeczkę jest mi smutno, że te środowiska zielone, ekologiczne w ogóle nie podejrzyły do tego z entuzjazmem.
Ja spodziewałem się, że raczej będzie powiedziane, czy odebrane, że wreszcie w polskiej energetyce się coś ruszyło, że nie jest już tylko taka węglowa. A natomiast mam wrażenie, że to trochę tak nawet. . . Oni są trochę zawiedzeni tym, że nie ma już standardowego tego złego chłopca do bicia, czy tego przykładu złego, brudzącego koncernu, który zupełnie nie chce zrozumieć nowych trendów. Więc teraz linia ataku jest taka, że robią to jeszcze za wolno. Natomiast w jaki sposób mając jak RPG ponad 12 gigawatt w mocy zainstalowajnej węglem można z tego przejść w neutralność energetyczną w ciągu kilku lat, czy dekady, to jest w ogóle fizycznie niemożliwe. Sam plan do 20-50 neutralności klimatycznej jest naprawdę bardzo ambitny.
Raczej bym się cieszył, chociaż jednocześnie trzeba sobie uświadomić, że cały proces będzie też bolesny i wcale nie taki prosty. Właśnie na swoim blogu napisał pan niedawno, że polska droga, neutralność klimatyczna 2050 to raczej wiejska wyboista droga, niż prosta wielopasmowa autostrada. To jest właśnie to, co przed chwilą pan powiedział, że to nie będzie łatwe. I no właśnie, czy jako kraj powinniśmy się tej neutralności bać i tych zaostrzających się wciąż jeszcze, i przecież celów klimatycznych, czy raczej potraktować to jako szanse na przebudowę całej gospodarki? Ja myślę, że przede wszystkim musimy powiedzieć prawdę i zobaczyć, jak będzie wyglądało to dla polskiej gospodarki. To nie jest w żadnym wypadku proste i same plusy, czy same możliwości jakiejś nowej rewolucji technologicznej.
Jeszcze raz, jeśli mamy 74% z węgla, to znaczy, że to są wszystko firmy, przedsiębiorstwa, które pracują na ten sektor węglowy. I to mamy zamknąć przez najbliższe 20 lat, czyli góra 25. Ten sektor i ten przemysł stracimy. Na to miejsce musimy zbudować coś nowego. Niekoniecznie mamy w tych innych sektorach dominujące technologię. Niekoniecznie to będą produkty polskie albo miejsca dla naszych fabryk. Łatwo się pisze, że np. morska energetyka wiatrowa stworzy 50 tysięcy miejsc pracy. Widzę takie optymistyczne sprawozdania, może nawet więcej, gdzieś na Pomorzu przy budowie tej nowej energetyki. Ale jednocześnie musimy wiedzieć, że stracimy tyle samo miejsc pracy w tym klasycznym sektorze.
Trudno sobie wyobrazić, żeby górnicy jechali nad morze i tam będą klepać łopatki turbin i to będzie neutralne dla polskiej gospodarki. To będzie bardzo ciężkie przeprężowienie. Ale z drugiej strony mówię, że nie ma absolutnie jakiegokolwiek innego wyjścia. Nie możemy zostać z tym węglem, nie możemy zostać ze starą energetyką, bo wówczas jesteśmy wykluczani z tej nowej gospodarki europejskiej. Tracimy dystans do krajów europejskich. Natomiast sam proces będzie bardzo trudny. Ja nie jestem pewien, że będzie taki zupełnie neutralny ekonomicznie. Mówi się przede wszystkim o pieniądzach. Nawet wstępne rachunki to są setki miliardów złotych. Czasami mówi się nawet o 100 mld euro, które musimy poświęcić na całe przekonwertowanie gospodarki.
A z drugiej strony, jeśli patrzymy na fundusze europejskie, to na dzień dzisiejszy na stole jest kilka miliardów euro dla Polski. Tak naprawdę musimy sobie poradzić sami. Sami musimy zbudować ten przemysł. Sami musimy znaleźć miejsce na nowym rynku energetycznym. W żadnym wypadku to nie będzie bezbolesne. Myślę, że to też wszystkie partii, wszyscy rządzący, czy obecni, czy przeszli, muszą sobie to uświadomić. Też nie mogą sprzedawać takiego chura optymistycznego z krajobrazu na przyszłość. Ale z drugiej strony nikt z opozycji nie może tłumaczyć, że należy robić coś inaczej. Wszyscy musimy sobie uświadomić, ile to będzie kosztowało i jednocześnie, że nie mamy żadnej innej możliwości, żeby działać inaczej w energetyce.
A Pana zdaniem uda się właśnie te pieniądze jakoś zorganizować? To jest najtrudniejsze pytanie i to mam dużo wątpliwości, szczególnie patrząc na to, co się dzieje przy koronawirusie. Bo proszę zobaczyć, że dalej europejska polityka, jakby Green Dealu, czy nawet zaostrzenia tych efektów celów klimatycznych jest coraz silniejsza. Koronawirus w ogóle nie wpłynął tutaj na zatrzymanie tych celów, a nawet je zidentyfikował. Bo widzi się, że przynajmniej oficjalna wykładnia europejska jest taka, że to właśnie nowe inwestycje w zielone sektory pobudzą gospodarkę i sprawią, że Europa będzie bardziej konkurencyjna. Natomiast nie wiem, czy Polskie będzie stać na to, żeby tak łatwo znaleźć te pieniądze, szczególnie widząc o tym, co się dzieje obecnie i jaki będzie wpływ na gospodarkę w następnych miesiącach.
I powiem tak, też trochę budzi moją opawę to, co dzieje się w chwili obecnej, jeśli chodzi o parlament europejski i to, jak wyglądają bardzo szybkie zaostrzania celów emisyjnych. Mamy przykład, że w 2015 roku, kiedy wszystkie rządy podpisywały nowe cele klimatyczne do roku 2030, to w energetyce ograniczenie emisji CO2 było na poziomie 40, czytając literalnie 43%. A co mamy dzisiaj? Dzisiaj w parlamencie europejskim odbędzie się za chwilę głosowanie nad celami emisyjnymi podniesienie ich do 55% obniżenia emisji CO2, a nawet niektóre frakcje występują z możliwością, żeby to podwyżyć do 65%. To jest naprawdę ekstremalnie wysokie zaostrzenie polityki klimatycznej i wymagania bardzo szybkiego odchodzenia od węgla dla Polski być może nawet niemożliwego technicznie.
Co gorsza, śledzę bezpośrednio całą tą dyskusję i niestety na poziomie europejskim ona powoli przestaje być inżynierska. To naprawdę zachęca wszystkich, żeby czasami włączyli się na. . . bo one są udostępniane, niektóre posiedzenia albo niektóre prezentacje z poszczególnych komisji. Przestało to mieć jakikolwiek odźwięk inżynierski. Jeśli popytamy się inżynierów na temat czy niektóre proponowane cele polityczne są możliwe inżyniersko, no większość osób podpowie nie albo powie, że nie ma jakichkolwiek dokumentów, które by mówiły jaki będzie tego koszt albo wpływ na inne sektory gospodarne. Niestety żadna ideologia nie jest dobra, a w tej chwili nie ma innego wyjścia, jest cały czas pędzenie na oślep, żeby zwiększyć, żeby Europa była najczystsza i najbardziej, najmniej emisyjna. No i oczywiście będzie to zawsze się odbijało na Polsce.
Polska z tym węglem jest najbardziej węglowa, najbardziej emisyjna w Europie. I tego, co się obawiam, że czasami może nie mieć szans dogonić tych nowych europejskich celów, które jeszcze mogą się pojawić w następnych latach. Jest tutaj rzeczywiście duże ryzyko, ale mamy też nowy projekt polityki energetycznej państwa do 2040 roku. Chociaż ja tutaj mam pewną wątpliwość, że on przetrwa w tej formie, ponieważ mamy właśnie porozumienie górnicze i w umowie górniczej te założenia, które będą w umowie górniczej, mają być wprost włożone do tej polityki energetycznej państwa, więc tutaj jeszcze może być sporo zmian. Natomiast wizja jest taka, że większość energetyki mamy mieć z bloków jądrowych, tak docelowo, i z morskiej energetyki wiatrowej.
Czy Pana zdaniem to ma sens? Ja może najpierw jakbyśmy się skupili na tym kawałku do 2030, bo z tą polityką energetyczną państwa jest taka, że pewnie Pani pamięta i było już kilkanaście albo nawet kilkudziesiąt takich dokumentów, które zawsze miały jedną cechę wspólną, żaden z nich w żaden sposób nie został zrealizowany, więc wolałbym, żeby to był pierwszy dokument, który miałby jakieś takie mindstormy czy rzeczy, które zostaną wykonane. Zwróćmy uwagę, że też wydarzyło się coś przełomowego. Po raz pierwszy Polska jakby w tej nowej wizji PEP-u skierowała swoją politykę dokładnie w stronę europejskich założeń. Powiedzieliśmy, widzimy na tych slajdach, w roku 2030 32,5% energetyki odnawialnej. To jest dokładnie to, do czego Europa planowała w tych swoich nowych celach. I zobaczmy, jaką ostra ścieżka schodzenia z węglem.
Tam w takim najbardziej dramatycznym scenariuszu to już jest 37% w roku 2030, a w roku 2040 prawie tego węgla nie ma. Czyli pierwszy raz została pokazana polityka energetyczna, która jest w zgodzie z europejskimi założeniami. I znowu, tak trochę jestem rozczarowany, że nie widzę jakiegokolwiek entuzjazmu ze strony środowisk zielonych, bo tu stało się coś nieprawdopodobnego. Po raz pierwszy ten kraj najbardziej węglowy, najbardziej taki brudzący, najbardziej odstający od europejskiej polityki napisał wyraźnie i pokazał slajdy, idziemy zgodnie z europejską polityką. I po pierwsze, nie jest to jeszcze do końca przyjęte entuzjastycznie, a po drugie, tak jak mówię, z drugiej strony europejska polityka zaczyna nam uciekać.
My zgadzamy się na 32,5%, mówimy, że będziemy to robić, zredukujemy emisję CO2 pewnie o 40%, a już pojawiają się nowe cele emisyjne jeszcze bardziej zaostrzone. Tego się obawiam, że. . . No i chciałbym być zbyt złym prorokiem, że zrobimy wszystko, co jest możliwe, a i tak otrzymamy kolejny prezent w postaci nowych celów, które dla Polski będą nieosiągalne. I nad tym powinniśmy walczyć, i tu chyba powinni walczyć wszyscy europosłowie, niezależnie od tego, z jakiej strony są, i zwracać uwagę, że sytuacja polska jest szczególna i chyba, no ja mówię, po raz pierwszy Polska pokazuje, że zaczyna współpracować, przynajmniej jeśli chodzi o te pierwsze slajdy. I ja raczej patrzę, że tu nie ma możliwości, żeby się cofnąć do, jak Pani mówi, że jakieś tam elementy porozumienia z górnikami.
No być może górnicy oczekują, że to jest znowu jakiś taki dowcip greenwashing, albo że będzie można to modyfikować i iść według innej ścieżki wędkowej. No absolutnie to w ogóle nie wchodzi w rachubę. My musimy zbudować tyle tej energetyki odnawialnej, my musimy tak szybko eliminować węgiel i nie mamy możliwości, żeby to opóźnić, a nawet prawdopodobnie będziemy musieli przyśpieszyć, chociaż nawet to, co zaproponowaliśmy, jest na samym krańcu tego, co możemy zrobić. I teraz naturalny następny krok jest, jeśli mamy to zrealizować, to musimy zrobić morską energetykę wiatrową w tej dekadzie, czyli do roku 2030. Nie chcę mówić na razie o energetyce jądrowej, która jest przewidziana do następnej dekady, ale najpierw musimy jakby silnie wprowadzić energetykę odnawialną, co jest możliwe tylko przez morską energetykę wiatrową i ewentualnie pewne inwestycje w energetyce na lądzie plus fotowoltaika.
Ale ta energetyka wiatrowa jest kluczowym jakby punktem do tego, żeby osiągnąć te 32% 2030. Jeśli nie zrobimy pewnych działań, a szczególnie działań w tym roku, to moją największą obawą jest, że program morskiej energetyki wiatrowej będzie tak wyglądał jak program energetyki jądrowej, że co roku będziemy rysowali kolorowe slajdy, a nie będziemy niczego budować, więc musimy robić wszystko, żeby energetka wiatrowa powstała w ciągu tej dekady. Inaczej w ogóle nie ma szans na próby nawet dogonienia tego kursu europejskiego. A zaskakuje Pana tempo rozwoju fotowoltaiki w Polsce. To jest coś, trend, który będzie się Pan o zdaniem utrzymywał czy raczej skończy się wraz z rządowymi dotacjami na panele słoneczne? Nie, bo proszę naturalnie zobaczyć, jak wygląda rzeczywiście opłacalność fotowoltaiki.
Ja nie mówię, że ona jest ekstremalnie opłacalna na dzień dzisiejszy, ale jak szybko spadają ceny fotowoltaiki. Po prostu fotowoltaika zaczyna być nawet można powiedzieć na tym samym poziomie jak energetyka wiatrowa, a patrząc na to, co się dzieje z opłatami emisyjnymi, za chwilę będzie nawet zdecydowanie niższa niż energetyka oparta na węglu czy na gazie. Oczywiście tu trzeba uwzględnić te kwestie też magazynowania energii czy posiadania tej mocy rezerwowej, ale fotowoltaika jest tania. Staniała i naprawdę zaczyna być konkurencyjna. To, co mamy na dzień dzisiejszy, czyli prawie już 3 gigawaty w mocy zainstalowanej, to jest na dzień dzisiejszy prawie 100% w małych instalacjach.
I to rozwija się oczywiście przy wsparciu programów typu Mój Brąd i tego, że inwestują w to osoby, które są stosunkowo bogate i instalują te panele na swoich mieszkaniach i w ten sposób próbują się włączyć jakby do tego działania. Uważam, że jest to super, ale nawet jeśli te programy pomocowe zostają wstrzymane, to wydaje mi się, że dalej część osób tych bogatych będzie fotowoltaikę inwestowało, bo ceny dalej spadną, a przede wszystkim widać, że pojawiają się nowe projekty wielkoskalowe, czyli pojawią się duże farmy słoneczne, duże instalacje po kilkadziesiąt, a może nawet i ponad 100 megawatów, które są projektowane już i przygotowane do wdrożenia w Polsce. I zarówno w fotowoltaikę będą inwestować koncerny energetyczne, jak i będzie inwestować przemysł, który będzie używał na swoje potrzeby.
Więc tej rewolucji fotowoltaicznej nikt już nie zatrzyma. Myślę, że widać to też w tych, wspominała Pani o tych projektach zielonych koncernów. Proszę zobaczyć, jak dużo miejsca tam zajmują fotowoltaika na terenach postgórniczych, bo to jest jakby naturalny sposób wykorzystania tego miejsca i przejścia w zieloną, słoneczną produkcję energii w koncernach. Więc ja myślę, że będziemy mieli naturalny trend dalszego budowania małej energetyki słonecznej, ale za chwilę pojawią się duże megawaty z koncernów i z przemysłu. I to będzie ładne uzupełnienie ozę w Polsce. Oczywiście nie będzie to dominujący kawałek, bo to już mówiłem, że większość będziemy musieli korzystać z morskich i lądowych farm wiatrowych, ale fotowoltaika ładnie będzie uzupełniała generację ozę, w szczególności, że ma dobry profil produkcji, który pomoże szczególnie w letnie dni z uporaniem się, z zapotrzebowaniem.
Więc tylko należy się z tego cieszyć. I już na koniec, jakby miał Pan wymienić największe wyzwania dla krajowej energetyki na najbliższy rok, więc taka bardzo krótka perspektywa, to co? Do końca roku czy przez najbliższy rok? Nie, nie, najbliższy rok, 12 miesięcy. Z małych rzeczy to, co wspominałem o morskiej energetyce wiatrowej. Proszę śledzić coś takiego, co się nazywa ustawa o morskiej energetyce wiatrowej. Z uwagi na pewne uwarunkowania Unii Europejskiej, my musimy przyjąć tą ustawę w tym roku po to, żeby mniej więcej do połowy roku przyszłego Urząd Regulacji Energetyki ustanowił stawki dla firm budujących morską energetkę wiatrową. To wynika z pewnych regulacji europejskiej. Tam się otwiera tylko wyłącznie to okienko do tego czerwca przyszłego roku.
Jeśli my tego nie uchwalimy, tej ustawy, to stanie się to, czego się obawiałem i co wspominałem, że morska energetka wiatrowa podzieli los energetki jądrowej. To znaczy będziemy mieli kolejne dekady pokazywania, jaki mamy fajny program, ale nic nie budujemy. To jest absolutna konieczność po to, żeby zrobić cokolwiek z systemem. Tak samo pojawiła się i w tej chwili znika, co trochę mnie niepokoi, ustawa zmieniająca tak zwaną ustawę 10H, czyli zmieniająca możliwość budowy lądowej z energetyki wiatrowej, czyli odsuwającą tę blokadę odległościową, jeśli chodzi o nowe istnacje, to też jest niezbędne do rozwoju OZE. I tego, co mówiłem, do wejścia w tę ścieżkę, która jest PEB, do budowania tego dużego kawałka energetki odnawialnej w ciągu najbliższej dekady.
To są rzeczy regulacyjne, które są absolutnie must have w najbliższym czasie. Natomiast rzeczą, do której jestem najbardziej pesymistyczny i która uważam, że będzie najbardziej ciężka, to jest to, czego pani sama zaczęła, czyli negocjacje z budnikami. Patrząc na to, co jest, musimy mieć umowę społeczną. Nawet te słowa, które kiedyś używałem w blogu, pojawiły się, widziałem właśnie w porozumieniu, że musi być podpisana umowa społeczna, która mówi o tym, jak będziemy zamykać kopalnię i w jaki sposób będziemy pomagać całemu temu środowisku się przebranżowić. I tu, jak mówię, wydaje mi się, że nastąpiło trochę przegrupowanie sił i te negocjacje, które mogą nawet prowadzić do silnego oporu społecznego, zostały przeniesione na grudzień.
Nie do końca jestem przekonany, że rezultat będzie pozytywny, bo obawiam się właśnie tej konkurencji związków zawodowych, ewentualnie mniejszych partii, a to by była już tragedia, bo po prostu byśmy mieli wielki wewnętrzny problem. To zresztą węgiel jest podstawowym problemem polskiej energetyki i bez jego rozwiązania nie posuniemy się ani krok do przodu. Tak, więc zobaczymy, jak jeszcze do połowy grudnia te rozmowy będą przebiegać i co ostatecznie uda się ustalić. Ja już bardzo dziękuję. Panie profesorze, naszym gościem był prof. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej, prezes Transition Technologies. Jeszcze raz dziękuję. Ja dziękuję bardzo. A Państwa zapraszam na kolejny odcinek Prosto z Parkietu jutro o godzinie 12. Do zobaczenia. .