VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Nowoczesna medycyna potrafi radzić sobie z chorobami, których do niedawna nie była w stanie jeszcze uleczyć. Ale myślę, że zrobiliśmy krok dalej. Nowoczesna farmacja, przynajmniej jeżeli chodzić, jeżeli wierzyć reklamom, potrafi radzić sobie z chorobami, których nie ma. Których nie ma i nigdy nie będzie. Dzisiejszy odcinek będzie o wymyślonych chorobach, wymyślonych tylko i wyłącznie po to, żeby sprzedawać środki farmaceutyczne. Prosiliście mnie o to w komentarzach pod poprzednim filmem. Proszę bardzo. W poprzednim wideo, tym tydzień temu, mówiłem o suplementach diety i o witaminach, które dla większości z nas są zbędne. Znaczy używanie ich, korzystanie z nich jest niepotrzebne, a może być szkodliwe.
W pewnym momencie, w czasie filmu, powiedziałem o tym, że bywają sytuacje, kiedy choroby wymyśla się tylko i wyłącznie po to, żeby sprzedać jakiś kolejny specyfik. W komentarzach pod tym filmem prosiliście mnie o to, żebym ten temat rozwinął. No więc rozwijam. Zacznę od halitozy. Wiecie co to jest halitoza? Halitoza to jest taka przypadłość, w wyniku której mamy nieświeży oddech. Takiej choroby nie ma, co nie zmienia faktu, że jest na nią lekarstwo. Firma, która wymyśliła pierwszy płyn do płukania jamy ustnej, najpierw sprzedawała go jako lek na rzeżączkę. Po tym jako środek do mycia podłóg. W końcu trafił do gabinetów dentystycznych. Wtedy też zaczęła się kariera halitozy.
W reklamach nieświeży oddech przedstawiana jako przeszkodę w karierze, no i w miłości. Tymczasem takiego schorzenia po prostu nie ma, a nieświeży oddech można zlikwidować myjąc zęby i ograniczając na przykład palenie papierosów. Dzisiaj różnych środków na nieświeży oddech jest bardzo dużo. Możecie je spotkać chociażby w reklamach. Kolejny przykład to tak zwane zakwaszenie organizmu. To też często pojawia się w reklamach. Pytałem kilku lekarzy co to za choroba. Ani jeden nie był mi w stanie odpowiedzieć. Wszyscy twierdzi, że takiej choroby nie ma. Co ciekawe słuchając reklam czy czytając chociażby ulotki środków, które mają pomóc na zakwaszenie organizmu, czytamy między innymi, że chodzi o takie objawy.
Czyli jeżeli ma się takie objawy jak zmęczenie, bóle głowy, kłopoty z koncentracją, to w bank jest zakwaszenie organizmu. No tak, tylko że z tymi rzeczami każdy się może utożsamiać, bo każdy od czasu do czasu jest zmęczony, ma ból głowy czy nie potrafi się skoncentrować. Trochę to przypomina sytuację z horoskopami, które powinny być tak pisane, żeby niezależnie od tego jaki znak zodiaku mamy i jaki znak zodiaku przeczytamy, żeby zawsze można się było z czymś utożsamić. Tutaj jest dokładnie tak samo. Czyli co, mamy to zakwaszenie organizmu, mamy zakwaszone organizm? No jeżeli kogoś boli głowa, jeżeli jest zmęczony, jeżeli nie potrafi się skoncentrować, to być może tak.
A wtedy jak nic trzeba biec do sklepu albo do apteki i kupić jeden z wielu specyfików, które mają temu zaradzić. No to biegniemy i kupujemy. Tyle tylko, że to na nic, bo takiej choroby po prostu nie ma. Kolejny przykład to artroza. Bardzo poważna choroba stawów, która istnieje w przeciwieństwie do dwóch pozostałych, leczy się ją długo, całymi miesiącami, tak wspominałem, jest bardzo poważna. Natomiast istnieją suplementy diety, które ją leczą o tak po prostu i to na dodatek w 100% skutecznie. W reklamach suplementów diety można usłyszeć, że problem artrozy zniknął całkowicie po zażyciu tabletki. Zniknąć nie mógł, bo suplement nie jest lekiem. Suplement z definicji nie może mieć w sobie żadnego czynnika aktywnego.
Tymczasem reklamy tych środków są tak skonstruowane, że ich odbiorca jest okłamywany. Myśli, że chodzi o lek, a tymczasem kupuje środek, który niczego nie leczy, a może, o czym mówiłem w ostatnim wideo, poważnie zaszkodzić. Suplementy w Polsce reklamowane są przez aktorów przebranych za lekarzy. W większości krajów Unii Europejskiej jest to całkowicie zabronione i można je kupić na przykład w aptekach. Ustawione są obok prawdziwych lekarstw. Aptekarze bardzo chętnie sprzedają suplementy diety, bo w przeciwieństwie do lekarstw, których ceny są ściśle określone, na suplementach diety można bardzo dużo zarobić. Jednej z kolorowych gazet widziałem niedawno, reklamę suplementu diety na przerost prostaty.
Po lewej stronie obrazka była prostata prawidłowych rozmiarów, po prawej była przerośnięta i tekst pod tymi obrazkami jasno sugerował, że nie trzeba iść do lekarza, wystarczy jak zażyjemy ten środek. No właśnie nie trzeba iść do lekarza. Ci, którzy powinni dbać o nasze zdrowie, przykładają rękę do takich postaw, właśnie jak ta, o której przed chwilą powiedziałem, nie musimy iść do lekarza, wystarczy jakaś tabletka, na dodatek bez czynnika aktywnego i problem zniknie. No nie zniknie, zwykle pojawi się niestety często wtedy, kiedy jest już po prostu za późno. Żaden suplement nie tylko nie odkwasi organizmu, bo czegoś takiego nie ma, nie zmniejszy w magiczny sposób powiększonej prostaty i nie wyleczy poważnej choroby, jaką jest artroza.
Żaden suplement nie poprawi też potencji, co nie zmienia faktu, że suplementy na potencje to najszybciej rosnąca grupa lekram. W ciągu kilku lat liczba reklam wszystkich środków paramedycznych wzrosła w Polsce ponad dwudziestokrotnie. Gdy skończył się patent na Prozac, popularny i wręcz kultowy środek antydepresyjny w Stanach Zjednoczonych, pojawiła się reklama pokazująca bardzo podirytowaną, zdenerwowaną kobietę przed supermarketem. W jednej właśnie z pierwszych takich reklam miły głos pyta z OF-u, czy to aby na pewno normalne zachowanie, czy już może przed miesiączkowe zaburzenia dysporyczne, bo jeśli to drugie, to jest na to lekarstwo. Substancja czynna fluoksetyna, dokładnie ta sama co w Prozacu, tylko kolor i kształt tabletki inny.
Dziwnym trafem ta kampania zbiegła się z wysypem artykułów i wywiadów, w których celebrytki utyskiwały na ciężkie życie przed okresem. Całe szczęście jest już na to rozwiązanie problemu. Właśnie, jakie? Konkretna tabletka, która była Prozakiem, a teraz jest czymś zupełnie innym. To co przed nami, przynajmniej w Polsce, to cały wysyp, chciałem powiedzieć leków, nie leków, tylko suplementów, poprawiających aktywność seksualną kobiet. W Stanach Zjednoczonych, w niektórych krajach Europy Zachodniej, już mamy z tym do czynienia. A chodzi konkretnie o seksualną oziębłość kobiet, która już ma swoją nazwę i to jest hipolibidemia.
W bardzo dziwnych badaniach, w badaniach, których nie potrafiłem znaleźć, ani statystyki, ani źródeł, ani jakiejś grupy porównawczej, w tych badaniach wychodzi, że hipolibidemia to najczęściej występujące zaburzenie seksualne na świecie. Jeżeli jest najczęściej występujące, to aż się prosi o to, żeby się znalazło jakieś lekarstwo. I takie lekarstwo oczywiście się znajduje. A tymczasem przyczyn tego, że kobieta czy mężczyzna nie ma ochoty na seks, może być bardzo wiele. W tym zła dieta, stres, zmęczenie czy traumy z przeszłości. Każda z tych sytuacji jest inna, każda wymaga innego potraktowania. Tylko co to kogo obchodzi, skoro można zarobić na jednym środku i obiecać natychmiastową poprawę.
W tym odcinku nie chcę mówić o ADHD, o dyskalkulii, dysmemorii, dysortografii i tych wszystkich innych, czy podobnych bardzo, syndromach. One są powiązane trochę z tematem tego odcinka, ale mają też kilka cech innych. Nie chcę powiedzieć, że te wszystkie rzeczy są wymyślone, chcę tylko powiedzieć, że bardzo, bardzo wiele wskazuje na to, że są zbyt często diagnozowane. Zrobię o tym osobny odcinek. Tak zwaną, czy tak zwana Big Pharma daje wiele, naprawdę bardzo wiele pretekstów do tego, żeby ją krytykować. Natomiast chcąc być uczciwym, chcę wspomnieć o dwóch rzeczach, moim zdaniem niezwykle istotnych. Po pierwsze, prawdziwe, duże firmy farmaceutyczne dosyć rzadko produkują suplementy diety.
Tym zajmują się firmy, które tak naprawdę z farmacją nie mają kompletnie nic wspólnego i chcą tylko na siłę słowo farmacja, czy farmaceutyki gdzieś wsadzić do nazwy, żeby zyskać powagę, żeby zyskać rozgłos. To jest pierwsza sprawa, więc mówiąc o suplementach diety, najczęściej nie mówimy rzeczywiście o dużych firmach farmaceutycznych. I sprawa druga, niezwykle istotna, nie ma żadnych wątpliwości, że gdyby nie firmy farmaceutyczne, nie bylibyśmy w stanie wyleczyć wielu chorób, na które jeszcze nasi dziadkowie czy pradziadkowie po prostu umierali.
Do tego, żeby badać nowe lekarstwa, do tego, żeby pomagać wielu ludziom na świecie, potrzeba ogromnych pieniędzy i absolutnie nie usprawiedliwia to niektórych nagannych praktyk firm farmaceutycznych, ale też mówiąc o firmach farmaceutycznych, chcę o tym wspomnieć, że dzięki nim żyjemy dłużej i znacznie rzadziej chorujemy. Nie zmienia to oczywiście faktu, że te grzechy sektora farmaceutycznego są ewidentne. To pod wpływem łapówek i miliardowych kontraktów reklamowych zmienia się na przykład definicje chorób, wymyśla się choroby, a w zasadzie wynajduje się je w zachowaniach czasem nietypowych, a na pewno niepatologicznych. Zachowania czy zmiany fizjologiczne definiuje się jako odstające od normy i na wszystko jest tabletka.
Zaburzenia związane z obżarstwem i brakiem apetytu, z atakami złości i apatią, łobuzerskim charakterem i raczej niechęcią do zabaw ruchowych. Dzisiaj wszystko to traktuje się jako chorobę i tak jak wspomniałem na wszystko jest tabletka. Oczywiście jeśli wierzyć reklamom to tabletka w 100% skuteczna. Jak to dobrze, prawda? Nauka. To lubię na Facebooku i na YouTube. .