VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Prawdziwym błogosławieństwem jest to Słowo, którego wysłuchaliśmy. Jest dla nas prawdziwym błogosławieństwem, czyli przekazaniem Bożej mądrości na progu trzeciego roku naszego synodu. Pozwólcie, że punktem wyjścia do tej refleksji uczynię tak naprawdę jedno zdanie, ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum, zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza i zaczął ich wiele nauczać. Dzisiaj w tym jednym zdaniu są zawarte takie trzy momenty metody pastoralnej, która w Kościele od wielu lat jest praktykowana. Widzieć, osądzić, działać. Mamy najpierw Jezusa, który widzi, gdy wysiadł z Łodzi, ujrzał wielki tłum. Jezus widzi.
Kiedy przyglądamy się patrzeniu Jezusa, widzeniu Jezusa, pojawia się bardzo ważne pytanie, jakimi oczyma patrzysz? Jakimi oczyma patrzysz? Oczy Jezusa, i to jest pewne, nie są oczami kogoś obojętnego, nie są oczami chłodnego widza. O tym nas przekonuje zaraz następne słowo. Zlitował się nad nimi. Ten przekład, zlitował się nad nimi nie jest do końca dokładny, nie oddaje do końca tego, co zapisał św. Marek. Tam jest bardzo ważne w Ewangelii słowo greckie, esplagniste. To znaczy, że to co Jezus zobaczył przejęło go do wnętrzności. Przejęło go do samych trzewi. On nie może patrzeć spokojnie na to, co widzi. Esplagniste, splagna to są wnętrzności. Można jeszcze pójść głębiej.
To jest takie słowo w greckim języku, które odpowiada hebrajskiemu słowo rechem. Rechem znaczy łono. To co Jezus widzi, przejmuje go do samego łona. To znaczy, że pod wpływem tego, co widzi, coś ważnego w nim się pocznie. Coś ważnego z niego się urodzi. To nie jest tak, że on po prostu może sobie je popatrzeć, zrobi sobie zdjęcie i tyle. Albo jak mówi św. Jakub popatrzył na siebie w lustrze, odszedł i zapomniał jaki jest, jak wygląda. To nie jest takie patrzenie, to nie jest przypadkowe spojrzenie. Jezus widzi w taki sposób, że go to dogłębnie dotyka, że go to porusza. Że to budzi w nim miłosierdzie. Św.
Hieronim jak tłumaczył to greckie słowo, es plagniste na łacinę, to używa takiego zwrotu misericordia motus. Poruszony miłosierdziem. Nie? Ujrzał wielki tłum i mówi nam Ewangelia. To poruszyło w nim żal, poruszyło w nim miłosierdzie, zlitował się nad nimi. To jest dość ciekawe. Czy wielki tłum nie powinien go raczej ucieszyć? No to fajna jest zobaczyć wielki tłum. Czy wielki tłum to nie jest to, czym my się najczęściej pocieszamy? Zobaczcie ilu nas jest, to znaczy, że jest dobrze. Mamy w kościołach wielkie tłumy, a jak niewielkie to tylko trochę mniejsze niż rok temu. Wielki tłum to jest pocieszenie. Widzimy tłum, a już zwłaszcza jak widzimy wielki tłum, to jesteśmy uspokojeni.
Nic w nas się nie rodzi, nic w nas się nie poczyna. Jezus inaczej, Jezus widzi inaczej. Drugi moment to jest osądzić. W tym osądzie nie chodzi o ocenę moralną. Nie chodzi o to, żeby kogoś potępiać albo nie przeciwnie, żeby kogoś wychwalać. W tym osądzie chodzi o to, co dzisiaj się najczęściej nazywa w kościele rozeznaniem. Zrozumieć to co widzę, zrozumieć głębiej. Tu nam bardzo pomaga dzisiejsze pierwsze czytanie. Przykład Salomona, który o nic innego nie prosi Boga jak właśnie o dar rozumienia. Ta modlitwa Salomona w Gibeonie to jest klasyczne miejsce w Piśmie Świętym dla nauki o siedmiu darach Ducha Świętego, a w szczególności o darze rozumu.
Bóg mówi do Salomona, nie prosiłeś dla siebie o długie życie, ani o bogactwa, ani o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś o rozumienie. O serce pełne rozsądku prosił Salomon. O serce pełne rozsądku. Tu widać, że ten dar rozumu to nie chodzi o to, żeby ktoś miał najwyższe z możliwych IQ, to nie idzie o to jaki masz potencjalnie intelekt. Chodzi o to czy masz zdolność rozumienia drugiego. A co dopiero jak jesteś królem? Czy masz zdolność rozumienia wspólnoty, której przewodzisz? Czy potrafisz rozumieć innych? I Salomon wie, że o taki dar trzeba prosić Boga, to przychodzi od Boga. Rozumienie ludzi. To co jest myślę kluczowe to to, że on prosi o dar serca rozumiejącego.
Prosi w samą porę. Jak znacie pierwszą Księgę Królewską, to zaraz potem Salomon rzeczywiście musi rozsądzać. Przychodzą do niego dwie kobiety z niemowlęciem, oskarżają się nawzajem i żądają od króla, żeby rozstrzygnął, której z tych kobiet to dziecko jest. Bądź mądry, rozstrzygnij coś takiego. Ale on ma już od Boga ten dar, którym jest serce rozumiejące. Serce rozumiejące. Żeby osądzić, żeby rozeznać, żeby zrozumieć nie wystarczy ci wiedza, potrzebujesz serca. Na to można wiele tekstów przytoczyć z Pisma Świętego, Księga Chioba. Bóg niektórym zamyka serca na zrozumienie. Czyli Bóg zamknie serce. Nie zrozumiesz nikogo. Salm 119. Daj mi rozumienie, bym przestrzegał twojego prawa i zachowywał je całym sercem.
List do Efezjan Paweł bardzo pięknie pisze w czwartym rozdziale. Mówi o ludziach, którzy mają zaciemnione rozumienie. Nie rozumieją, mają ciemno. Mają zaciemnione rozumienie, a to z racji na ślepotę swojego serca. Oczy mają sprawne niby widzą. Głowę pewnie też mają całkiem dobrą. Wychowani w greckiej kulturze te wszystkie sylogizmy, świetnie. Tylko serce jest ślepe. Nie rozumieją, nie rozumieją. Nie ma co dłużyć tych tekstów i przytaczać wszystkich. Mamy bardzo ważną wskazówkę, że do rozeznania potrzebujesz miłości. Jeśli chcesz ocenić, jeśli chcesz zrozumieć, jeśli chcesz osądzić, musisz kochać. Jest to co pani profesor Kaja mówiła dzisiaj na początku, że w ankietach, które otrzymaliśmy tak naprawdę nie ma hejtu. Chwała Bogu. Chwała Bogu.
To znaczy ludzie, którzy próbują pisać o swoim Kościele, rozeznawać jaki ten Kościół jest. Nie robią tego z nienawiścią. Przeciwnie, czynią to z zaangażowaniem. Zależy im. Dlaczego im zależy? Ostatecznie odpowiedź będzie taka, bo kochają tę wspólnotę. Bo kochają tę wspólnotę. Jan Paweł II kiedyś mówił o obiektywizmie właściwym miłości. To jest śliczne określenie. On to mówił w czasie jednej z sesji historycznych przed rokiem 2000. Kościół się mierzył z rozmaitymi niechlubnymi, złymi kartami swojej przeszłości. I papież mówił na jednym właśnie z takich sympoziów, gdzie szło oczyszczenie pamięci. Papież mówił, że jest obiektywizm właściwy miłości. Bardzo to sobie zapamiętałem, bo my zwykle myślimy tak, że jak ktoś kocha to już nie jest obiektywny.
Jak się zakochał to ma różowe okulary, wszystko jest piękne. A może właśnie jest tak, że obiektywny jesteś kiedy kochasz. Bo właśnie wtedy chcesz zrozumieć. Tedy rezygnujesz z łatwych sądów, wcześniejszych. Uciekasz od uprzedzeń. Jest obiektywizm właściwy miłości. To jest ważne. Po tym jak widzimy i przechodzimy do tego, żeby ocenić, żeby osądzić, żeby rozeznać. Jak chcesz to robić, to najpierw się zapytaj czy kochasz. Jezus kocha. Jest poruszony do wnętrza, jest poruszony do samego łona. Jakie jest rozeznanie Jezusa w stosunku do tego co widzi? Ono jest zawarte w tym zdaniu. Byli jak owce niemające pasterza. To mówi o tym tłumie, że są jak owce niemające pasterza.
Przy okazji widzimy w jaki sposób Jezus rozeznaje, bo to jest cytat z Księgi Liczb z 27 rozdziału. Kiedy Mojżesz wie, że stoi właściwie nad grobem, będzie umierał, modli się do Boga. I w tej modlitwie prosi, żeby Pan dał przewodnika temu ludowi i mówi tak. Panie wyznacz do kierowania społecznością męża, który by na jej czele wychodził i wracał, wyprowadzał ich i przyprowadzał, by społeczność Pana nie była jak owce bez pasterza. Najpierw zobaczcie, że Jezus rozeznaje z księgą Słowa Bożego nawet nie w rękach, tylko w głowie, w sercu. Nic nie słyszymy o tym, żeby wyciągnął jakiejś zwójtory i szukał dopiero gorączkowo.
Jak ma zrozumieć to co widzi? Ma tak w sobie naczytane Słowo Boga, że ono mu daje od razu rozeznanie, ocenę. Ale On w Słowie Boga szuka tego rozeznania i co widzi? Że nie ma nikogo, kto by ten lud wyprowadzał i przyprowadzał. To co jest cechą tego tłumu, to jest to, że oni już nie są w drodze, nawet nie są zdolni do drogi, bo nie ma nikogo, kto by szedł na ich czele i który by ich wyprowadził z miejsca gdzie są i przyprowadził do miejsca, do którego należą, które jest dla nich celem. Są tłumem, bo nie mają celu. Są tłumem, bo nie mają sensu drogi. Dlatego są tłumem. I to jest konsekwencja tego, że nie mają pasterza.
Zobaczcie jak nas to Słowo trafia, jak to Słowo nas dotyczy. Od dwóch lat ciągle mówimy, że jesteśmy w drodze, wspólnej drodze. Syn Hodos, wspólna droga. Jaki jest cel, gdzie ta droga zmierza? Jak jest istotne, żeby mieć pasterza? Inaczej jesteśmy owcami, które się błąkają, owcami, które nie. . . Trudno powiedzieć, że żyją, egzystują. Gdzie idziecie jako stado? Gdzie ten obraz ludu Boga bez pasterza, to jest obraz, który wraca przez całą historię zbawienia. Jak to się dzieje, że owce tracą pasterza? Powodów może być mnóstwo, bo wilki je rozgoniły. Bo same się rozproszyły, bo stwierdzisz, że tamte łąki są ciekawsze.
Czasami owce nie mają pasterza, znaczy gubią pasterza jakim jest Bóg, bo między nimi a tym pasterzem stoją źli pasterze, niegodziwi pasterze. Też Słowo pokazuje taką perspektywę. Ale to jest rozeznanie Jezusa co do tłumu. Dlatego Jezus do nas mówi, nie cieszcie się tłumem. Nie uspokajajcie się tym, że macie tłumy. Zapytajcie, czy te owce, które są w tym tłumie, znają drogę, dokąd mają iść. Jeśli nie znają drogi, jeśli się błąkają, jeśli po prostu jakoś tam funkcjonują, wstają, jedzą, piją, śpią, gdzie jest pasterz? I ostatnie słowo to jest działać. Zaczął ich wiele nauczać. To jest przejmujące. Jak zobaczycie, możecie sięgnąć do Ewangelii Mateusza. Mateusz też opisuje tę scenę.
To u Mateusza jest, że zlitował się nad nimi, bo byli jagowce nie mające pasterza i uzdrowił ich chorych. I uzdrowił ich chorych. A u św. Marka, i to jest to słowo, które nam jest dzisiaj zadane, zaczął ich wiele nauczać. To znaczy tym owcom, które nie mają pasterza, trzeba w obfitości przekazać Słowo od Boga. Słowo od Boga. Nie nasze, nie naszą mądrość, nie nasze pomysły. Tylko Słowo od Boga i to obficie zaczął ich wiele nauczać. Obficie. Dlaczego? Dlatego, że Słowo od Boga ma w sobie siłę. Słowo od Boga ma w sobie dynamikę. Patrzcie ile razy Jezus o tym mówi w Ewangeliach. Królestwo Boże jest jakby ktoś ziarno posiadł w ziemi.
Czy śpi, czy czuwa. Czy jest dzień, czy jest noc. Ziarno samo z siebie wydaje plon. Jest życie, które jest ukryte w Słowie i ono, mówi Jezus, automatycznie się rozwija. Kiedy nie widzimy wzrostu w naszym Kościele, kiedy nie widzimy wzrostu w naszych parafiach, w naszych wspólnotach, to pewnie pierwsze pytanie jakie trzeba by sobie postawić jest takie, czy to co my głosimy to jest na pewno Słowo Boga. Czy nie zastąpiliśmy Go czymś innym i się dziwimy, bo nie rodzi, bo nie ma życia. Zobaczcie, rozeznanie jest od Boga i działanie jest od Boga. Rozeznanie jest mocą Boga i działanie jest mocą Boga. Rozeznanie jest miłością Boga i działanie jest miłością Boga.
Zobaczył, zlitował się nad nimi, byli jak owce niemające pasterza i zaczął ich wiele nauczać. Widzieć, osądzać, działać. Pan Jezus nam daje na progu tego trzeciego roku synodu metodę działania, którą dobrze znamy. Większość z nas musiała zdawać egzaminy z tego, że jest taka metoda. Co innego się jest jej nauczyć na egzamin, a co innego ją zastosować w życiu Kościoła, który tworzymy. Widząc jak to Jezus czyni, On sam przy pomocy tej metody pokazuje nam dzisiaj na progu tego trzeciego roku synodu ważne, ale to bardzo ważne sprawy. Dziękujemy Ci Panie Jezu za to jak nas widzisz. Dziękujemy Ci za miłość, która każe Ci nas szukać i ona Ci ustawia ostatecznie Twój wzrok.
Dziękujemy Ci za to, że chcesz być dla nas pasterzem w ten sposób, być tym który nas wyprowadza i przyprowadza. Przyjmij naszą gotowość pójścia za Tobą, pójścia w tę wspólną drogę jaką jest synod. Przyjmij naszą gotowość pójścia za Tobą. Bez Ciebie nie wiemy w którą stronę się w ogóle ruszyć, ale za Tobą wiemy, że wyjdziemy, będziemy wyprowadzeni i przyprowadzeni. Amen. .