VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
WIERNĘCIE WIERNĘCIE WIERNĘCIE WIERNĘCIE WIERNĘCIE WIERNĘCIE Witajcie! Cześć! Dziś porozmawiamy o osobach, które towarzyszą kobietom tak naprawdę na każdym etapie życia. Zajmują się profilaktyką chorób kobiecych, edukacją, także poradnictwem w zakresie planowania rodziny, a także, co najważniejsze, towarzyszą kobietom w okresie kułoporodowym. Prawdopodobnie są to jedne z pierwszych osób, z którymi mieliście do czynienia zaraz po porodzie. Po Waszym porodzie i oczywiście tutaj mowa o położnych. Stąd dzisiaj nasz gość, Julia. Cześć, witamy Cię serdecznie! Cześć Julia! Bardzo nam miło jest tutaj Ciebie gościć. Julia jest położną w jednym z najbardziej rozpoznawalnych szpitali położniczych w Polsce. Jest również certyfikowaną doradczynią laktacyjną. Zgadza się? Zgadza się. Poważne rzeczy. Wydaje mi się, że zawód położnych wciąż jest niedoceniany, pomimo tego, że tak naprawdę wiąże się z dość dużą odpowiedzialnością. I o tym dzisiaj na pewno będziemy chciały posłuchać.
O porodach, wyzwaniach, a także o tym, czym zajmuje się jeszcze położno. Bo wydaje mi się, że wcale to nie jest takie oczywiste. Prawda? Tak jest. Zdecydowanie. Chcemy się dowiedzieć więcej, Julia. Opowiadaj. Dobrze, no to zaczynamy. Więc tak, no pewnie większość z nas, większość z Was kojarzy położne, jeżeli w ogóle, to z porodami właśnie. I większość Polaków, myślę, że właśnie w ten sposób widzi położne, że to są osoby, które stricte przyjmują poród i pracują na bloku porodowym. Zawód położny jest dużo, dużo szerszy, tak naprawdę. Jest wiele położnych, które pracują na zupełnie innych oddziałach. Pracują na oddziałach noworodkowych, na oddziałach kinekologicznych, na bloku operacyjnym, patologia ciąży, tak naprawdę wiele, wiele innych. Oczywiście blok porodowy jest takim miejscem, gdzie pracują tylko położne. Nie ma w ogóle pielęgniarek.
Plus oczywiście lekarze, tak? Więc te dwa zawody się tam wtedy łączą. Natomiast jeżeli jest to port fizjologiczny, prowadzi go tylko położna i to ona przyjmuje pod opiekę pacjentkę. No właśnie, bo tak by się często wydawało, zwłaszcza jak ja jeszcze nie rodziłam wcześniej, to wydawało mi się, że to lekarz główną osobą odbierającą poród, a jednak wcale nie. To położna. Tak jest. I od razu małe wtrącenie. Właśnie dużo osób też w Polsce i w ogóle tak naprawdę mówi o odbieraniu porodów. Ja zawsze się śmieję, że odebrać można paczkę na poczcie, a że my poród przyjmujemy. Bo taka jest prawda, nikomu nic nie odbieramy, gwarantuję. Ale z góry wybacznami, jeżeli będziemy się rozsądzili na tę momentkę, którą. . . Jasne, jasne.
Nie, to chodzi bardziej o taką świadomość. My że chcemy wprowadzić taką maść świadomość, takiego też jego pozytywnego odbioru tego czasu, tego porodu. Że naprawdę to jest czas, gdzie położna towarzyszy COVID-zie, gdzie chce ją wspierać. No ale właśnie, nie tylko w czasie porodu, ale też przed porodem, po porodzie, w całym tym okresie. Świetnie. No w ogóle to jest też ciekawe, co powiedziałeś o tych pielęgniarkach. Też jakby ja, pomimo że przeżyłam poród, to w mojej wyobraźni tam były pielęgniarki. Tak, tak. Nielu osób w ogóle jakby myli te zawody. Czasem na przykład moi znajomi też pytali, no to położna, kim właściwie jesteś? Lekarzem, pielęgniarką, kim ty jesteś? No więc, no jest to położną.
To jest jakby odrębny zawód, tak samo jak fizjoterapeuta, ratownik medyczny, położna jest odrębnym zawodem. Kończymy odrębny studia na Uniwersytecie Medycznym i tak naprawdę, no właśnie, jesteśmy zawodem samodzielnym, prawda? Czyli jakby też możemy pracować samodzielnie, niektóre położne właśnie zakładają swoje działalności i prowadzą pacjentki, czy to właśnie w ciąży, bo położne w Polsce już mogą też prowadzić ciążę normalnie, także, także tak. Tak, w ogóle, tak jak Julia o tym mówisz, to wydaje mi się naprawdę taką bardzo fajną opcją, jeżeli położna prowadzi twoją ciążę, zna ciebie, zna twoje wyniki badań, wie jak twoje dziecko się rozwija i potem też może towarzyszyć ci w takim niezwykłym okresie przyjmowania twojego torodu, że to naprawdę chyba pomaga w takim procesie narodzin dziecka.
Tak jest, taki też był w sumie zamysł właśnie tego, żeby położne w Polsce mogły w ogóle właśnie zacząć prowadzić ciążę, ponieważ tak naprawdę, jeżeli ciąża jest fizjologiczna, nic złego się nie dzieje, to położna ma te kompetencje, jakby w całym swoim cyklu sztelcenia, żeby właśnie móc prowadzić taką ciążę jak wspomniałaś Paulina, to jest super opcja pod tym kątem, że położna stawia na fizjologię. My to zawsze mówiłyśmy, położna jest strażniczką fizjologii, ona dba o to, żeby po kolei te procesy na każdym etapie były sprawdzane, czy wszystko na pewno jest fizjologicznie i też możemy szybko wyłamać patologię.
Natomiast koncentrujemy się na fizjologii i tak też jest w przypadku prowadzenia ciąży czy potem samego porodu, że położne są tymi, które są w tym samym przypadku i położne są tymi, które będą starały się wspierać tą fizjologię, wspierać to, co właśnie to, co wiemy, że właśnie naturalnie możemy zrobić dla pacjentki. Julia, powiedz, bo jestem też bardzo ciekawa, jaki był taki najbardziej niezwykły poród, który zapamiętałaś albo może taki, który najbardziej zapadł Ci w pamięć? Masz taką historię? Szczerze mówiąc, myślę, że to był pierwszy poród, jaki widziałam w życiu, naprawdę. Pamiętam go do dzisiaj bardzo dobrze i nie dlatego, że był właśnie jakiś emocjonalny, traumatyczny, nie, wręcz odwrotnie. Naprawdę, naprawdę był to niesamowity moment. Pacjentka była tak zwaną pierwiastką, czyli wiedziała pierwszy raz swoje pierwsze dziecko i właśnie nie zapomnę tego momentu, jak już miała właśnie dziecko na klatce piersiowej położone.
I pamiętam dziewczynę, która nazywała się Hania. Haniu, mamusia, z tatu się witają Cię na świecie i pamiętam, że to był tak naprawdę niesamowicie poruszający moment, że zdałam sobie sprawę właśnie wtedy, że tak, że to jest to, czym chcę się zajmować, to jest ten moment, gdzie chcę towarzyszyć właśnie pacjentom, w którym chcę towarzyszyć pacjentom. Tak jest. Także ten pierwszy poród. Kolejne też były fantastyczne, ale ten pierwszy najbardziej odkrył mi w pamięci.
I prawda jakby położne są zapraszone do tego takiego najbardziej właśnie intymnego momentu w życiu większości rodzin, prawda? Gdy właśnie rodzi się to dziecko, gdy pojawia się ten nowy człowiek, bo to jest coś, co często jakby w ogóle przerasta nasze wyobrażenia, prawda? No widzimy ten brzuch powiększający się, ale jak ja to też mówię, w czasie porodu jakby ten mały człowiek się materializuje. Nagle po prostu widzimy jego twarz, widzimy jego oczy, możemy sobie właśnie wyobrazić i przepraszam, już nie musimy sobie wyobrazić, jak on wygląda. I to jest ten moment wyjątkowy, niezwykły, jedyny w swoim rodzaju i no i położne temu towarzyszą. Piękne. No ale wiemy też, że każdy medal ma drugą stronę, więc są też trudności, to prawda? Tak jest. Spotykacie się z innymi.
Więc może opowiesz nam, jakie to są trudności i może tak osobiście o sobie, ale też o innych, jeśli miała być ochotę. No jej, takie największe trudności chyba zawodu położnej, to właśnie z którymi na przykład ja też tak się długomierzyłam, to właśnie myślę, po pierwsze była właśnie ta nierozpoznawalność zawodu. Dla mnie to na przykład było trudne, że dużo osób właśnie nie kojarzy w ogóle, kim jest położna, albo właśnie, że mylą, czym położni się zajmują. I to było trudne, bo jednak no właśnie, ja wiedziałam jakie położnale kompetencje, co możemy, czym się zajmujemy, a dużo osób gdzieś tam jakby nie miało takiej świadomości i to jest jedna z takich trudniejszych rzeczy, moim zdaniem.
Takiego niedocenienia, co ja powinnam na początku powiedzieć, że dużo osób nie docenia tego właśnie co położne tak naprawdę mogą wnieść w całą ochronę zdrowia, co wnoszą w całą ochronę zdrowia. Kolejną taką rzeczą to są tak, myślę, że to są właśnie dyżury, które są długie, bo jednak dwunastogodzinne, czasami bardzo trudne. Musimy być tak samo skupione o 3 w południe, jak o 3 nad ranem, zawsze jakby niesiemy to samo ryzyko w czasie dyżuru, że w każdej sekundzie może coś się wydarzyć, ale musimy mieć pełne po prostu skupienie. Więc to jest trudne. Nocne dyżury, tak samo świąteczne dyżury, zwłaszcza dla rodzin, gdzie jak to się przy słowie mówi, trzeba odejść od tego wililijnego stołu. Więc to są takie trudne momenty.
No i oczywiście takie sytuacje, prawda? No tak jak wspomniałam, towarzyszymy tym najpiękniejszym chwilą, ale też towarzyszymy tym najbardziej przykrym, gdzie na przykład, no właśnie, sytuacje, które ja tak najtrudniej też wspominam, to są na przykład właśnie sytuacje utraty dziecka. Przepraszam, że ci przerwę widziałaś kiedyś o sytuacji? Tak, tak. Gdy kobieta po pierwsze dowiaduje się o utracie dziecka, to jest taki, no dla mnie jeden z najtrudniejszych momentów w pracy, gdy tak naprawdę no nie ma słów, prawda, które jakkolwiek mogłyby pocieszyć tą pacjentkę, bo w jakim sensie rozumiemy to, co przechodzi, przez co musi przejść. Chcemy jakby w tym towarzyszyć, ale z drugiej strony wiemy, że każdemu się ten proces też sam przejść. Także to są trudne momenty. Tak samo poród, gdy dziecko już nie żyje, też to jest taki trudny czas.
No ale właśnie, jakby w każdym z tych miejsc czy nawet poporo, jak przychodzą jakieś takie trudne chwile zwątpienia, łzy, też nie raz, to staramy się być tymi, które po prostu są obecne, prawda, czyli jakby bez wiadu na to, czy nam jest z tym łatwo, czy trudno, to po prostu staramy się towarzyszyć i być po prostu odpowiedzią na to, czego dana pacjentka w tym momencie potrzebuje, nie? I też jakby dostosować się do tego, czego ona potrzebuje, bo każda pacjentka potrzebuje czegoś innego i no właśnie, tak jak przypominam sobie różne sytuacje, różne pacjentki, to mimo, że problemy były te same, właśnie te największe takie kryzysy i trudności, to czasem właśnie jakby potrzeby, które pacjentki mówiły albo gdzieś tam pokazywały, nawet tak niewerbalnie, były skrajnie różne, nie? Od właśnie takich, gdzie pacjentka oczekuje obecności, właśnie wypłakania się, opowiedzenia o tym, co czuję, po pacjentki, która właśnie mówią, że chcą być zupełnie same, nawet bez męża, po prostu, że potrzebują naprawdę przejść to najpierw w sobie, a później móc się tym dalej dzielić, także no też taki zawód właśnie, gdzie trzeba umieć właśnie wyczuć te momenty, prawda? W którym momencie jakby trzeba być przy pacjentce, a w którym właśnie dać tą przestrzeń.
Mogę sobie tylko wyobrażać jak wtedy trudną rolą też jest towarzyszenie takiej pacjentce w pożernaniu tak naprawdę się ze swoim dzieckiem, powiedz, co pomaga położnym w radzeniu sobie z takimi sytuacjami? Myślę, że każda położna radzi sobie w inny sposób z takimi sytuacjami. Tak naprawdę staramy się jakby podchodzić do tego tematu na zasadzie jak ja mogę w tym momencie zdać rolę jako położna jednocześnie starając się nie wchodzić za bardzo z moimi emocjami w tą sytuację, na ile to oczywiście możliwe, bo jak wiemy nie działa to na zasadzie wyłącznika i wyłącznika, ale jednak, żeby właśnie przychodząc do pracy zakładając w naszą szpitalną odzież ten uniform, żeby no właśnie zostawić to co w domu, a z kolei ściągając żeby wrócić z tymi rzeczami domowymi w nasze miejsce do domu, żeby po prostu nie przenosić tych dwóch miejsc.
Zdarza się czasami, ja na przykład tak sobie radziłam, że opowiadałam osobom nie związanym w ogóle z medycznym światem, bo to też pomaga o tych sytuacjach. Oczywiście bardzo ogólnie, tak, jakby tylko o tym co mnie po prostu poruszało, ale faktycznie jest to pomocne, żeby jednak po prostu powiedzieć to na głos, tak i podzielić się z drugą osobą też te osoby, no właśnie, często wystarczy, że powiedzą super sobie poradziłaś, fajnie, że wyłaźł dobrze, że jesteś, nie? Ty też masz swoje uczucia w tej sytuacji. Tak. Julia, na samym początku też mówiłaś o tym, że tak naprawdę Płożny są zawodem samodzielnym. Jestem ciekawa właśnie na czym polega samodzielność w tym zawodzie, a także na czym polega współpraca z lekarzom w takim razie? Tak, więc Płożna jak najbardziej jest samodzielnym zawodem.
Pracuje w ramach tak zwanego zespołu terapeutycznego, który właśnie stanowi lekarz, ale nie tylko, ponieważ może to być na przykład też psycholog szpitalny, tak, który też może być włączony w ten proces, jeżeli wymaga tego sytuacja. I tak, Płożna samodzielnie może prowadzić pacjentkę właśnie, jeżeli chodzi o fizjologiczny poród, tak, czyli najpierw przyjęć pracują Płożne, tak, później jakby funkcjonują też tak zwane domy narodzin w niektórych miejscach. Myślę też, że bardzo ciekawa właśnie sprawa, że tak naprawdę właśnie pracują już tylko Płożne. I jeżeli ten poród przebiega fizjologicznie, nie wymaga żadnej interwencji takiej z zewnątrz, to tak naprawdę w tym momencie Płożna przejmuje samodzielnie tą opiekę i przekazuje później na oddział położniczy taką pacjentkę, gdzie też Płożne już coraz więcej takiej samodzielności właśnie zyskują, powstają coraz te nowe właśnie pomysły, jak też właśnie Płożne mogą zwiększać tą samodzielność.
Nie tylko w zakresie na przykład laktacji, ale też w ogóle, jeżeli chodzi o całą opiekę na pacjentką. No myślę, że właśnie to też jest na korzyść dla pacjentki, tak? Ponieważ tak jak wspomniałeś na początku, Płożne jak mówi, fizjologia, więc ona będzie dążyła do tego, żeby ta fizjologia faktycznie miała miejsce, żebyśmy nie zaburzali tego procesu i właśnie wspierali po prostu pacjentkę w jej decyzjach, tak? Czyli tam tak jak pacjentka też często czuje, czyli karmienie piersią, mleko modyfikowane i tak dalej. I tak dalej, to wiem, tak, różne, różne dylematy. OK, a wspomniałaś właśnie o domach narodzin. To jest ciekawe, bo z tego co wiem, właśnie tam brak aparatury medycznej, czy coś mi się pomyliło? No nie do końca. No to o mój.
Aparatura medyczna jak najbardziej jest i w razie, gdyby cokolwiek się działo, to ona jest właśnie niezostępna i to jest ta różnica na przykład między porodami domowymi, tak? Czyli domy narodzin funkcjonują albo w bardzo bliskiej odległości, albo tak naprawdę w obrębie szpitala. I są to takie miejsce, gdzie tak naprawdę właśnie stwarzamy takie domowe warunki dla pacjentek w ciążach fizjologicznych. Jest cała taka grupa właśnie takich wykluczeń, no, czyli właśnie schorzeń, albo jakichś właśnie takich dolegliwości, czy ciąży, które się pojawiają, które wykluczają niestety pacjentkę z możliwości porodu w domu narodzin. Natomiast jeżeli ta cięża przebiega fizjologicznie, jeżeli w trakcie porodu też nie ma żadnych wskazań, to jak najbardziej pacjentka może wtedy rodzić w takim domu narodzin. Ok, czyli trzeba przejść coś takiego jak kwalifikacje. Tak jest.
Gdybym w liniu porodu stwierdziła, hmm, a może jednak tam, to dyskwalifikuje mnie to, tak? Nie. Nie. Jest taka możliwość. Dla to zawsze jest ta sama zasada, czyli po prostu pacjentka musi przyjść do właśnie kwalifikacje. Nie dzieje się to właśnie tylko na podstawie chęci pacjentki w urodzeniach w takim miejscu, tylko musi być zakwalifikowana. Musimy wiedzieć, że właśnie jest bezpieczne i że właśnie nie wymaga tak intensywnego nadzoru, jaki ma miejsce w bloku porodowym, tak? Czyli po prostu jakby właśnie jest troszkę mniej tych medycznych interwencji niż w bloku porodowym, przez co właśnie zyskujemy na tej fizjologii. Natomiast to musi być fizjologiczna ciąża, fizjologiczny poród. Z twojego doświadczenia właśnie to miejsce, to poczucie takiego liczeństwa, takiego ogniska domowego.
Czy to właśnie pomaga w takim procesie fizjologicznym przebiegu porodu? Czy te porodu przebiegają łatwiej? Myślę, że jak najbardziej dom na róźni wspiera fizjologię i jest to myślę bardzo, bardzo dobre właśnie miejsce, jeżeli chodzi o takie właśnie przejście tego porodu, tak jak wspomniałeś, w takim właśnie domowym troszkę ognisko, tak? Oczywiście jakby to nie jest nasz dom, więc zawsze jest ten element, niestety. Ale mimo wszystko jakby jest właśnie takie poczucie, że no właśnie możemy korzystać z wielu, wielu tak naprawdę opcji, jeżeli chodzi o niefarmakologiczną metodę łagodzenia bólu. Ponieważ większość pacjentek oczywiście kojarzy znieczulenie noczoponowe, tak? Jako jedną z form. I oczywiście ona jest, natomiast tylko w obromie bloku porodowego. W domu na razie nie stosujemy znieczulenie noczoponowego.
Natomiast stosujemy właśnie wiele, wiele innych metod, które z kolei też są używane w bloku porodowym, ale jednak no częściej właśnie jest wybierane już to znieczulenie noczoponowe, prawda? Myślę, że to też właśnie wcale takie nieoczywiste. Mogłabyś opowiedzieć więcej, co to są za niefarmakologiczne metody uśmierzania bólu porodowego? Jasne. Pacjentki tak naprawdę bardzo różnie właśnie reagują na ten ból porodowy. O tego trzeba zacząć. Są pacjentki, które naprawdę znoszą go bardzo dobrze, mimo że oczywiście on jest wciąż bólem. To jest to jedyny ból tak naprawdę w życiu kobiety, który nie jest patologiczny. Każdy ból w naszym życiu mówi nam o tym, że dzieje się coś złego, tak? Ale remuje nas o czymś. Ból porodowy wręcz przeciwnie. On jakby nas doprowadza do właśnie porodu, który prawda nie jest niczym złym. Jest fizjologią.
Tak się mniejrzycie. Tak się mówi, że im gorzej tym lepiej, tym bliżej do końca w tym sensie. Tak, tak. Zawsze mówimy, że z koreksem skurczem pacjentka jest bliżej porodu, prawda? Więc bliżej, no właściwie nie porodu, bliżej końca porodu, prawda? Więc jak najbardziej. Jeżeli chodzi o same te metody, jest ich odgroma. I tak naprawdę tylko tutaj kwestia tego właśnie co dana pacjentka preferuje od muzykoterapii przez aromaterapię, przez wannę, przez prysznic, przez piłkę, przez jakieś chusty różne. Bardzo, bardzo dużo możliwości. I też każda pacjentka jakby właśnie indywidualnie już w trakcie porodu mówi to mi pasuje, to jest super, a to niekoniecznie. I też powiem szczerze, że tego nie da się przewidzieć. Czyli na przykład znam pacjentki, które mówiły no właśnie, o ja uwielbiam w ogóle pod prysznicem, chętnie wejdę jak najbardziej.
Potem pacjentka wchodzi na 3 minuty i mówi, no nie, lepiej mi było przy drabinkach, ale lepiej mi było na piłce. A z kolei znam odwrotne sytuacje, gdzie pacjentka mówi, no nie, w ciąży mi było źle na piłce, siada jakby na piłce w trakcie porodu i mówi rewelacja. To jest super, w sensie dobrze się czuję, dobrze mi robi właśnie taki ruch. Poznaję siebie tak naprawdę. Tak. Tak. W tej sytuacji. W tej sytuacji. Ok. Świetnie. No dobrze, Julia, no to już wiemy jak sobie radzić w trakcie porodu, no ale powiedz nam jak się przygotować do tego porodu. No myślę, że tak.
Jeżeli jest to pierwszy poród, to, o to już nie tylko w sumie pierwszy, ale głównie w pierwszym porodzie, no to zdecydowanie poradzam szkołę rodzenia. To jest takie miejsce, gdzie też ja uważam, że nie tylko kobieta właśnie nisi ten ciężar przygotowania do porodu, ale że się go dzieli na dwie osoby, prawda, na tego męża, więc naprawdę fajnie jest uczestniczyć w tym we dwójkę, mieć właśnie takie wspólne przygotowanie, żeby też później razem właśnie w porodzie no właśnie być z tą osobą, towarzyszą osobą, żeby tą osobą mogło się włączyć, prawda, też w cały ten proces. Oczywiście zawsze za zgodą obu stron, tak, czyli żeby jakby i kobieta tej obecności osoby towarzyszącej, czy to męża, czy koleżanki, przyjaciółki, mamy, różnie jest.
Ale z drugiej strony właśnie, żeby też ten mąż nie czuł się przerażony, tak, tą wizją porodu, bo też były takie sytuacje, prawda, że mężowie na przykład w trakcie wychodzili, bo było to dla nich zbyt na przykład trudne, tak, po prostu przechodzenie przez ten etap. Natomiast, no właśnie, oczywiście tę zgodę zawsze można wycofać w każdym momencie, ale jednak, żeby ona była wspólnie podjęta jeszcze przed porodem. W trakcie porodu to się wszystko może zmienić, ale jednak, żeby właśnie rozmawiać o tym przed już. Właśnie chciałam powiedzieć, że tak naprawdę przed szkołą urodzenia i gdybym nie wzięła w niej udziału z mężem, to nie wyobrażałam sobie obecności męża na sali, a po szkole urodzenia po prostu nie wyobrażałam sobie jego nieobecności. Więc naprawdę to zmieniło mój punkt widzenia, ale też jego.
Także ogromnie polecam i zachęcam, bo szkoła urodzenia wynosi naprawdę bardzo dużo. Tak, i myślę też, że właśnie szkoła urodzenia jest takim miejscem, gdzie też właśnie już tak bardziej szczegółowo będzie zwrócona uwaga właśnie na takie właśnie drobne tematy, które się pojawiają wokół porodu i na to właśnie pakowanie torby do porodu, tak, czyli jakby takich wielu takich malutkich, malutkich rzeczy później po porodzie, w ogóle na ten okres po porodzie, czyli po łuk, tak, żeby też właśnie i jedna i druga strona miała świadomość, ponieważ jak pewnie same wiecie, bo oboje macie już za sobą ten poród, więc jak same wiecie, jest wiele rzeczy, które może zaskoczyć po porodzie, rzeczy, których się nie spodziewałyście, podczas porodu też może wiele rzeczy zaskoczyć. Też, tak, tak, i przed też. Ale jest większa świadomość.
Tak, większa świadomość i to jest super, nie, że właśnie już jakby w jakimś stopni, w jakimś tam w jakiejś części można się na to przygotować i czemu nie? Żeby można. O, też słuchajcie, muszę Wam powiedzieć, że na przykład porwałam się do tego, by pokazać moim mężowi, jak wygląda dziecko po porodzie. Wygląda. . . różnie. Inaczej. Ale inaczej. I mój mąż po porodzie podziękował mi za to, bo powiedział, że przestraszyłby się. Gdybym nie pokazała mu tego, to przestraszyłby się. Naprawdę. Że to dla niego było tak silne przeżycie. A ta świadomość, ta wizualizacja pomogła mu. Więc, tak, takie uświadomienie mężczyzn jest bardzo ważne. Tak, bo jeszcze mam wrażenie, że kobiety często same doczytują, oglądają, prawda? No są tego ciekawe, co u mnie czeka. A mężowie często tak. . .
I to nażywią. I to nażywią, tak. Byle do porodu, nie? Tak w zasadzie do przeczwania, tak. Tak. A tak właśnie, jak jesteśmy już tutaj przy tym temacie towarzyszenia kobieci, już przy samym akcie porodu, powiedz, bo też słyszałyśmy, że są takie możliwości w niektórych szpitalach wykupienia indywidualnej opieki okołoporodowej. Powiedz, jakie jest Twoje zdanie na ten temat. No ja osobiście przy pierwszym porodzie nie korzystałam. Przy kolejnym już korzystałam. Więc też mam porównanie, a Ty co o tym myślisz? Ja zawsze odpowiadam tak samo. Czyli indywidualna opieka taka właśnie okołoporodowa położnej jest dla tych pacjentek, które jakby tego oczekują, tak. Chciałyby tego. Właśnie takiego indywidualnego traktowania, ponieważ jesteśmy w jakimś po prostu zespole, tak, na bloku porodowym i mamy ograniczone możliwości. Czasem mamy jedną pacjentkę, czasem to są dwie pacjentki.
Zawsze jest tak, że jesteśmy w stanie poświęcić się tylko jakby dla tej jednej pacjentki. Oczywiście jakby obie pacjentki są w pełni zaopiekowane, tak. Obie są po prostu tej medycznie jakby zaopatrzone. Natomiast jeżeli pacjentka właśnie chciałaby takiego indywidualnego podejścia, takiego właśnie bycia jeden na jeden. Żeby ta położna, jakby cała uwaga położnej była skupiona w sensie na tej jednej konkretnej pacjentce, no to myślę, że jak najbardziej tutaj właśnie ta indywidualna opieka jest takim jakby krokiem w stronę właśnie pacjentek, które czegoś takiego oczekują też, prawda. Także ja myślę, że właśnie to jest indywidualna kwestia. Można nie wykupować takiej opieki, będzie się równie dobrze zaopiekowanym, tak, jeżeli chodzi o stronę taką medyczną. Natomiast tak jak mówię głównie tutaj sprawa rozchodzi się o ten czas, tak, który położna ma dla danej pacjentki.
No tak naprawdę słyszałam i tak naprawdę sama tego doświadczyłam, że podobało mi się to, że mimo wszystko zostawałam sama na trochę tego czasu i że ktoś nade mną nie ślęczył, naprawdę podobało mi się to, że miałam przestrzeń dla siebie. I położna przychodziła w kluczowych momentach sprawdzać, czy wszystko jest ze mną w porządku, jak się czuję, a na ten czas oczekiwania i tych takich skurczy osobiście wstydziłabym się, chyba tak takiej obecności jeden na jeden. Wolałam przeżywać to samo. Chociaż dopowiem też, że jak korzystałam z tej indywidualnej opieki, to też nie było tak, że ta położna właśnie do mną tak ślęczyła, tylko przychodziła też w odpowiednich momentach wyczuwała też, na ile ja potrzebuję jej obecności, tak naprawdę większość tego drugiego porodu ja spędziłam sama w łazience. No, okej, czyli ja tutaj troszeczkę mylnie odemrałam.
Tak, wiesz, to też, że tutaj właśnie dużo już właśnie takim w takim indywidualnym porodzie, dużo jest takich kwestii, które właśnie dogaduje się na bieżąco, prawda? Czyli właśnie, czy pacjent oczekuje, żeby jednak być gdzieś po prostu dalej, tak? Nie w najbardziej, bo to też wtedy jest wszystko do dogadania. Okej, wyobrażam sobie to tak, że. . . spokojnie. No, takiego głaskania. Tak. No nie, niekoniecznie. Nie każda pacjentka to lubi, tak? Więc jak będą też tutaj myślę, że tak właśnie trzeba indywidualnie. . . A w ogóle słuchajcie, bo słyszałam, że też okolczności tego, jak się poznałyście, były takie dość niezwykłe. Może podzielicie się tutaj z naszymi słuchaczami. No tak, pozwoliłam sobie Julia złapać na rękę. Nie bez powodu. Nie znamy się od dziś.
Znamy się troszeczkę dłużej, ponieważ właśnie poznałyśmy się na sali poporodowej. Julia była moją położną, którą wspominam wspaniale. I naprawdę było to niezwykłe przeżycie trafić na tak miłą i kompetentną osobę, jak bo jest Julia. Ponieważ tuż po porodzie Julia. . . Nie chcę powiedzieć, że trzymała mnie za rękę, ale wtedy akurat tego oczekiwałam. O ile na sali porodowej, gdzie już rodziłam, chciałam być sama, to potem, na sali z dzieckiem, potrzebowałam już tego wsparcia, oparcia, rady, informacji, ale on przecież tak inaczej oddycha. Proszę Pani, co ja mam zrobić? On się chyba dusi. To Julia była wtedy tym moim aniołem i po prostu czy była pierwsza w nocy, czwarta nad ranem, po prostu biegłam przez korytarz i szukałam pomocy do Julii, byleby tylko ona tam była faktycznie i pytałam o wszystko. I naprawdę uzyskałam wszelką informację i wszelką pomoc, więc. . .
Ale jednak to nie koniec historii, no bo jednak teraz jesteście na ty. Z tego co słyszałam coś się dalej też wydarzyło. Tak jest. No właśnie, ja Magdę też pamiętam, nawet właśnie pamiętam na którym łóżku, w której sali Magda była, tak, tak. Pamiętam właśnie dlatego, że po prostu faktycznie miałyśmy jakąś taką. . . Taki vibe? Taki vibe, tak. Takie wspólne vibe. W ogóle tą salę pamiętam wtedy, właśnie fajne pacjentki naprawdę bardzo z tym patrzyłem na tej sali wtedy i pamiętam, że właśnie długo rozmawialiśmy, zwłaszcza właśnie w nocy, tak jak Magda wspomniała o tej trzeciej, czwartej. Tak, jak dzieci nie chciały spać. Tak. I faktycznie jakby dużo, dużo było takich wspólnych tematów. No i później na spotkaniu wspólnoty, do której należymy, nagle patrzę, a w grupie nowych osób pojawia się. .
. tak, pojawia się Magda. Ja na początku jej nie poznałam, tylko tak poznałam każdą twarz, że twarz znajoma. Ale jakby nie wiedziałam kto to jest. Jeszcze był czas maseczek, więc Magda siedziała w maseczce, ja też. Ale właśnie Magda mnie poznała. Tak. Nie mogłam jej nie poddać. Tak. No i od tego czasu już tak znamy się. Osobiście. Osobiście. Dokładnie. Już nie była panią Julią, która ratowała mnie w opresji, tylko stała się po prostu moją koleżanką, więc niesamowita historia. Ok. No to skoro już weszłyśmy tak dokładnie, to może powiesz nam coś więcej na temat porodów mamchrześcijanek. Czy one przeżywają swoje porody w jakiś sposób szczególny? Może spotkaliście z jakimiś metodami, które preferują? Opowiedz nam coś więcej.
Więc tak, myślę, że tak jak chrześcijaństwo szerokie i długie, tak też porody mamchrześcijanek są właśnie różne, prawda? Więc bardzo dużo zależy od duchowości danej mamy, bo każda z nas gdzieś tam jest w jakiejś konkretnej duchowości. I tak też dokładnie jest właśnie z porodami, czy nawet właśnie w tym okresie poporodowym, czy właśnie w ciąży, że spotykamy w szpitalu pacjentki różnych wyznań, różnych religii, i każda z nich też właśnie na swój sposób duchowo chce włączać Boga w ten okres, czy to właśnie jeszcze ciąży, tak na patologii ciąży, czy już samego porodu, czy właśnie poporodzie.
Ale jeżeli chodzi o poród, to myślę, że jest właśnie taka ciekawa rzecz z tym związana, ponieważ teraz właśnie w położnictwie jest modny na taki nurt właśnie hipnoporodu, tak? Czyli właśnie takiego troszkę wchodzenia właśnie w taki troszkę właśnie jakby stan hipnozy w porodzie, gdzie pacjentki właśnie powtarzają na przykład same zdania, takie afirmacje różne do siebie, właśnie do swojego ciała, do swojego dziecka czasem. A z kolei właśnie mamy chrześcijanki, więc, prawda nigdy tego nie widziałam, ponieważ tak jak wspomniałaś, to już myślę, że mamy często się wstydzą, że jednak wiadomo, że jest coś intymnego taka modlitwa, więc bardziej właśnie ze słyszenia od mam chrześcijanek.
No właśnie, widziałam słyszałam takie opowiadania, gdzie kobiety mówiły właśnie, modliły się, tak? W trakcie porodu właśnie takimi zdaniami, tak? Czyli powtarzały właśnie troszkę na wzór takiej afirmacji, no ale jednak wiadomo, że to jest bardziej forma modlitwy niż samej jakby afirmacji. Powtarzając właśnie słowa, tak? Że jakby mój Bóg jest wielki, On mnie przeprowadzi przez ten poród, nie? I tak dalej, i tak dalej, że właśnie w Jego ramionach się mogę skryć, tak? I takie różne właśnie zdania. Myślę, że to jest na pewno ważne, tak? Jeżeli mama czuje, że no właśnie, tą bliskość z Bogiem, to właśnie, że każdy z tych etapów porodu, zwłaszcza właśnie im dalej, tak jak wspomniałeś, tak? Z każdym kurczem, z kurczem, z Adbiczej dziecka. Ale jednocześnie, jak samej wiecie, z każdym kurczem jest troszkę trudniej.
One się nasilają, one się wydłużają, więc myślę, że fajnie właśnie też zaprosić do tego po prostu Boga. No właśnie, też w tym momencie myślę, że rola męża, prawda? Żeby też jakby on tutaj był tą osobą, która wspiera, pomaga, prowadzi też może właśnie w tym kierunku nasze myśli, bo często właśnie łatwo w takich momentach, jak pewnie też same wiecie, uciec w takie poczucie nie dam rady, mam dość, chcę cięcie, i tak dalej, nie? I właśnie żeby w tym momencie też no właśnie, wiedzieć, że jestem wierzącą mamom, nie? Że mam oparcie w Bogu i no właśnie, jakby w tym kierunku po prostu iść. No to przyznam ci, że jestem tą mamą.
Właśnie tak u mnie było, że w momencie kiedy zaczęły się te skurcze, po prostu z Piśmem Świętym w ręku odiłam się do Boga, żeby dodał mi po prostu sił i odwagi. I przyznam, że nie trwało to do końca porodu. W sensie, nie miałam takiej siły, żeby myśleć jeszcze o czymś innym niż, niech to nie stanie boleć. Ale do pewnego momentu, do pewnego momentu tego rozwarcia, jak to się mówi, tak, moje myśli krążyły właśnie wokół Boga i wierzę, że to mnie po prostu trzymało na ziemi. Naprawdę. No i mój mąż, jemu też się należy udział. Tak, tak, tak. Brał czynny udział i skuteczny. Polecam. Tak. No dobra. Julia, bo tutaj Cię już trochę zagadałyśmy, ale rzeczywiście można by Cię słuchać i słuchać, a dodatkowo jeszcze zajmujesz się tym tematem laktacyjnym.
Piszcie w komentarzach, jeśli chcecie tutaj jeszcze raz usłyszeć Julia tym razem w temacie laktacyjnym. Tak. Naprawdę to wszystko jest bardzo ciekawie co mówisz, ale myślę, że powoli musimy zmierzać do końca. Naprawdę bardzo Ci dziękujemy. Dziękuję Wam bardzo za zaproszenie. To jest dla mnie mega ciekawe w ogóle właśnie występować w roli położnej na chrześcijańskim kanale. Jeszcze nie byłam w takiej roli. Także dzięki za zaproszenie. Było bardzo miło. My też dziękujemy. I może do zobaczenia. Cześć. .