VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
. . . . Cześć! Witajcie! Dzisiaj porozmawiamy o edukacji, tylko nie takiej zwykłej edukacji, ale edukacji domowej czyli takim rodzaju nauczanie, gdzie te rodzice biorą odpowiedzialność za nauczanie swoich dzieci Z tego co widzę, pośród nawet moich znajomych coraz więcej osób decyduje się na taki sposób nauki. Słyszałam też, że pandemia sprawiła, że też coraz więcej rodziców jest zainteresowanych ponieważ nie chcieliby chociażby z dziećmi siedzieć na lekcjach online i coraz więcej osób się decyduje, więc tym bardziej jest to dla mnie ciekawy temat. Sama mam córkę, co prawda w prywatnej szkole, ale jednak jest to system, więc jestem bardzo ciekawa waszych perspektyw Jak to jest? Dziewczyny, przyczytajcie się. Witamy tutaj Wasię i Asię.
Powiedzcie, kim jesteście, ile macie dzieci To może ja zacznę Ja jestem mamą dorosłych już dzieci i wszystkie z nich już są na szkółkach A najstarszy syn z końca wspólnego życia napisał pracę na disco No i Natomiast edukacją formową zajmowaliśmy się Trudno to w tej chwili policzyć, ale przez całą edukację w zasadzie moich dzieci. To znaczy zaczęliśmy od średniego syna, bo w ogóle nie wiem czy już powiedziała, trójkę dzieci. Zaczęliśmy od środkowego syna, bo on miał taką potrzebę wtedy.
On był wcześniakiem, urodził się jak taki mały, małki wcześniaczek i dosyć Po prostu potrzebował czasu, żeby nadgonić ten czas, kiedy powinien być jeszcze w brzuchu, a już przyszedł na świat Kiedy startował ze szkołą, to się okazało, że jeszcze nie jest na tyle dojrzały, żeby zasunkcjonować w klasie szkolnej. Więc była taka potrzeba, żeby się zająć edukacją wymogą I o niego zaczęliśmy. I on jakby całą swoją edukację i szkołę podstawową i szkołę średnią Do matury uczył się w domu, a jak poszedł na studia to nadeszła pandemia i również uczył się w domu na studiach.
Świetnie, czyli masz takie doświadczenie w zasadzie kilkunastoletniej pewnie, w misji domowej i masz doświadczenie, że to działa, że się zakończyło sukcesem Tak, muszę powiedzieć, że u nas u Kasia domowa zakończyła się sukcesem. Mieliśmy z tego dużą radość, że możemy się odbyć razem, choć nie byliśmy wolni od wyzwa. Myślę, że o tym dzisiaj na pewno jeszcze porozmawiamy, ale jeszcze chciałam, żeby Basia powiedziała o sobie dwa słowa. Tak, jestem Basia, mam cudownego męża i małego i czwórkę dzieci w tej chwili na Ziemi. Najstarszy jest Michał, więc ma dopiero 9 lat, jest w drugiej klasie. Ale pierwszy egzamin jest już u nas w zeszłym roku, jakieś pierwsze gody za płoty.
Mamy też Marysię, rok młodszą, i Esterę, 3-letnią oraz Emilkę, 4-szą - Cała brygada Do dziewczyny bardzo się cieszę, że się zgodziłyście, tym bardziej, że widzę, że mam tutaj takie dwie różne perspektywy Tasiu, przeszłeś przez tą całą ścieżkę A Ty Basia zaczynasz i w zasadzie jesteś teraz w tej edukacji domowej To powiedzcie dziewczyny, dlaczego w ogóle się zdecydowałyście na edukację domową? Skąd taki pomysł? Właśnie? Chcesz? Nie, to jest długi moment. W każdym razie tak, my w zasadzie z mężem, powiem szczerze, że jesteśmy dosyć mocno zdecydowani na tą edukację domową, bo już jak zaczęliśmy ze sobą chodzić, to bardzo nam się ten pomysł podobał.
Mieliśmy jakieś różne doświadczenia ze szkoły i stwierdziliśmy, że to jest taki świetny To jest świetna alternatywa na dzisiejsze czasy, żeby zapewnić dzieciom trochę inną edukację niż jest tam możliwa w szkole. Więc już wtedy zaczęliśmy się zastanawiać, ale tak podjęliśmy decyzję, jak już był Michał na świecie, w zasadzie trochę, no tak, może wam powiedzieć, że jak już było kilkuletnie, bo nikt w sumie nie chodził do szłopka, nie chodził do przedszkola, była taka to nasza świadoma decyzja, żeby móc spędzić trochę więcej czasu.
Niedługo później pojawia się Marysia, no i jakby właśnie w ten sposób A No podjęliśmy decyzję, że po prostu chcemy żyć w ich domu i od dwóch lat, pamiętajmy, jest to opisywane do szkoły, w zasadzie od trzech lat, no bo zdrowko też jest obowiązkowe Spodziewałam się z rodzin. Chyba głównie tak mieliśmy pierwszą naszą myśl, żeby budować się na wylacie z dzieckiem i móc spędzić z nim więcej czasu. Czyli ten czas, że tutaj to było dla was plusem, że wy byliście mogli spędzać też ten czas w ciągu dnia, z tym kiedy w innym wypadku byłoby gdzieś w placówce.
Tak, to była nasza pierwotna myśl, ale powiem szczerze, że z czasem, jak już te dwa lata minęły, w zasadzie trochę więcej, no bo już wcześniej zaczęliśmy się edukować, wiadomo dzieci uczą się praktycznie od poprzedniego momentu urodzenia, to jakby jest to już To jest wielka okazja dla mnie, żeby się zachwycać tym, jak one się rozwijają Muszę powiedzieć, że tak obserwuję moje dzieci i widzę, że one po prostu rodzą się z taką wielką potrzebą nieustannego rozwoju i edukacji, więc jakby dla mnie w tej chwili to jest trochę taki serc, żeby im nie przeszkadzać i dać jak najlepsze środowisko wzrostu, żeby ono mogło dać się Rozwijać i być po prostu sobą.
A u ciebie Arsela jak to było? Ja troszkę wspomniałam. Ja jak pierwszy raz słyszałam o edukacji domowej to sobie pomyślałam o rany To w ogóle nie dla mnie. I dopiero jak zaczęliśmy szukać trochę, czytać na ten temat, bo w Polsce wtedy był naprawdę na palcach jednej ręki, możemy policzyć ludzi, którzy edukowali domowo I trudno było znaleźć w ogóle kogoś, kto byłby pomocą czy doradziłby jak w ogóle zacząć Także dopiero po jakimś czasie się przekonałam, ale też miałam przyjaciół, którzy mnie wspierali. Nie uczestniczyli bezpośrednio w jednogazie domowej, ale modlili się przede wszystkim za mnie i za mnie i za mojego męża, bo to była nasza wspólna decyzja I rzeczywiście zaczęliśmy z tym naszym środkowym synem.
On miał też trudności w uczeniu się, więc to była taka bardzo mozolna, powolna praca On wymyślał różne powody, dla których nie musi się uczyć. Cały czas wynajdował sobie jakieś inne zajęcia. Ja musiałam go przygotować do egzaminów, co było dla mnie też stresujące No ale przebrnęliśmy przez ten trudny czas takiego rozruchu I później on sobie radził coraz lepiej i był coraz bardziej samodzielny.
Więc naprawdę cieszę się, że taka decyzja została podjęta, bo Poszedł do szkoły na samym początku, ale chodził tam nie wiem, nie cały miesiąc, bo to się zaczęły bóle brzuszka, bo to się zaczął taki stres, budził się w nocy, płakał, nie chciał iść do szkoły I po prostu miał takie trudności, żeby się z nami. . . Ile on miał lat wtedy? No jak poszedł do szkoły, to miał 6 lat. Pozostałe dzieci też. . . A pozostałe dzieci. . . Właśnie, starszy syn wtedy jak zobaczył, że Mateusz uczy się w domu, to wracał do domu ze szkoły, bo on jeszcze wtedy chodził.
Mamo, kiedy ja będę mógł uczyć się w domu? i może się wyspać Może się wyspać, tak? To m. in. jest taka zaleta edukacji domowej, że dzieci mogą się wyspać Z jednej strony to jest trochę z przynurzeniem oka, a z drugiej strony ma znaczenie, dlatego że nie ma takiego nerwowego pośpiechu. Możemy wstać powoli, możemy zjeść śniadanie. Oczywiście nie jemy śniadania o 12, tylko jemy śniadanie o 8-9, bo dzieci po prostu budzą jak idą wieczorem spać, przyzwoicie, to znaczy powietrzne, nie wiem, około 21. Nasze dzieci jeszcze wcześniej trochę chcieli spać, dlatego że mieliśmy taki Wieczorny rytuał czytania książek.
Jak one były już w łóżkach wieczorem, blisko ósmej to mama albo tata, siedzieliśmy i czytaliśmy im książki na zaśnięcie. I to był fantastyczny czas, bo one wtedy są. . . Dzieci jak się kładą spać, to się robią takie przyjazne, mięciutkie. I można tak prosto do nich z chrząszczka przemawiać. Często też czytaliśmy książki Piszemy książki, które były Nie chcę powiedzieć religijne, ale takie świadectwowe, o może tak powiem, o życiu jakiegoś człowieka albo o życiu na misjach, albo o misjach w Afryce, albo o przygodach jakichś właśnie ewangelijskich.
I to też zapadało mi w głowie One nie szły spać z takim pobudzeniem różnymi zdarzeniami, tylko po prostu szły z taką myślą, że pamięć jest dobra, że się troszczy. Nie były przypadkowe stresy. Też nie szły spać Zaśnięciem nie było takiego problemu, bo teraz czasem rodzice się zmagają, tak że 22. 00, a one jeszcze nie zaspiały. Sama wiem, jak to wygląda, kiedy rano trzeba zabierzeć dzieci do placówek i też wieczorem czasami jest nierówna atmosfera, żeby po prostu spać, więc na pewno to duży plus, że wtedy ten rytm dnia jest taki spokojniejszy Zaczęłaś mówić, że Mateusz widział, że młodszy nie chodzi do szkoły.
Co było dalej? Co z tą pozostałą nową dzieci? Mateusz to średni nasz syn, więc Kuba widział, że Mateusz nie chodzi do szkoły I my też zdecydowaliśmy się na Dukatku Ponieważ on jest starszy, to zaczął edukację domową, jak chodził do piątej klasy szkoły podstawowej Dziękuję I widzieliśmy bardzo dużą różnicę między nimi, bo Mateusz w zasadzie nie chodził do szkoły, a Kuba już był wdrożony w pewien system szkolny. I przyszedł do mnie już pod ręcznikiem i powiedział, mamo to ty mnie teraz ucz. A ja mówię, nie chcę, teraz to ty się będziesz uczyć i do zobaczenia w kolejnym odcinku Też trochę tak z przymrużeniem oka, ale chodzi o to, że dzieci w edukacji domowej, one się uczą samodzielności.
I to nie znaczy, że one same ślęczą nad książką i przerabiają jakieś tam programy, ale w tym, że mają taką, nie wiem jak powiedzieć, odpowiedzialność pewną, tak kształcą się Nie dla ocen, egzaminu, tylko w co. Oczywiście nie we wszystkich dziedzinach, gdzie chcą się rozwijać, bo wiadomo, że każdy ma jakieś predyspozycje Jak córka moja jest humanistką, to ona woli te przedmioty humanistyczne Chłopaki znowu są bardziej umysłościństwowe, więc trudno ich było, trudno teraz udawać, że pisali wypracowania z polskiego z wielką pasją.
Nie, szło to jak po grudzie Wyznaczyliśmy sobie pewne minimum, które muszą, żeby podjść do matury, muszą wykazać pewne minimum, muszą też czytać Chociaż do czytania byli wdrożeni przez to, że my im czytaliśmy w zasadzie od malinkości Z tego co mówisz to takie budowanie motywacji wewnętrznej. No może cały czas obywa się bez motywacji Nie, nie, nie. To jest naprawdę dużo pracy. To jest postawa rodzica. To jest bycie autentycznym w tym, że chcemy się uczyć, że chcemy się rozwijać, że chcemy poznawać. Nie wszystkie podręczniki są napisane ciekawie i czasami trudno autentycznie wyczytać wykrzesać, nie wiem, pasję czy zainteresowanie czymś, co nie interesuje dzieci Natomiast wychodziliśmy z założenia, że każdy z nas uczy się też rzetelnie pracować.
Jeżeli mamy obowiązek zaliczyć jakiś przedmiot, no to chociaż na podstawowym poziomie jakiś minimum trzeba opracować, dzieci nie muszą mieć ze wszystkiego piątek. Jeden dyrektor szkoły mówił najważniejsze że mają swoją pasję, wiedzą w czym są dobre A reszta przedmiotów jest po to, żeby obsłużyć tę pasję projektowaniem czegoś, to muszę zdać matematykę na takim poziomie, żebym potrafił coś tam zbudować. Brzmi to sensownie, bo przecież nie będę robić w życiu wszystkiego i nie będę wszystkim, więc fajnie jest pokazywać dzieciom, że warto też skupiać się na swoich pasjach i mocnych stronach Dokładnie. I myślę, że tu bardzo dużo takiej motywacji robią po prostu więzi Bo to, w czym jest stworzone dziewczynko, jest takim sercem skierowanym na mamę i tatę.
Nie wiem, czy mieliście okazję obserwować małe dzieci, czy czasami sięga rączką po coś, ale patrzy, co powie mama. Na lepki sejm. Zawsze normalne. Właśnie dwójki malutkich dzieci jest niepewne niedawno po swoim dorobu w Radzie Madzia ma specjalne doświadczenia. Właśnie nawiązując do tej motywacji chciałam jeszcze dopowiedzieć, że faktycznie dzieci naprawdę bardzo mocno doświadczają rodziców. Więc jeśli one widzą, że my jesteśmy zmotywowane, żeby coś robić w swoim życiu, żeby się uczyć, rozwijać, to jakby widząc, że to jest ich dziecko, to nie są oni. To jest ich rodzice i zaznacza, że one po prostu nas śladują Więc to jest dla mnie takie bardzo trochę ostrężające.
Rokarska domowa, jeśli to nie jest tak, że ja muszę teraz im wszystko przekazać, tylko ja daję im taką wolność, skupiam się na ich mocnych stronach. Zachęcam do tego, żeby szły w tym kierunku, do czego są powołane. Szukamy tego, one szukają, ale też właśnie ona po prostu obserwują nas. Więc to jest takie miłościowe. Super, słuchajcie, słucham was jak zaczarowana. Zwłaszcza, że jestem nauczycielem, więc to przemówicie bombarduje mnie. Natomiast wiem ile jest w systemie swym niestety dopoprawek No i tak to wygląda. Niesamowite jest to, że właśnie twórczycy w środowisku domu, którego często szkoła nie jest w stanie zapewnić dzieciom. Więc super, naprawdę świetnie.
Moje pytania, to tak w wyliczbach, powiedzmy Że właśnie zacznij Ile trwa Twoja przygoda z edukacją domową? Formalnie to mogę powiedzieć, że dopiero drugi rok, ponieważ Mikał jest w drugiej klasie, w klasie 0. Aczkolwiek wydaje mi się, że edukacja domowa zaczyna się jak ślisko rodzi, bo tak naprawdę on się bardzo dużo uczy już w pierwszym roku z mojego życia Ja właśnie w zeszłym roku towarzyszył Michałowi wyzdawaniom egzaminów i Marysi gdzieś tam w przedszkolnym przygotowaniu. Obserwowałam jak bardzo dużo rozwija się Emilka, która w zasadzie urodziła się i nie potrafiła nic zrobić poza płakami ponieważ stworzyłam jakieś środowisko, wspieram, no wiadomo, karmię ją, przebijam itd. to ona po prostu sama z siebie, bo chciała, nauczyła się chodzić.
Więc jakby po roku czasu naprawdę osiągnęła duże sukcesy, jakby też miała swoje wzloty, upadki, ile razy się przywróciła, zanim naprawdę zaczęła chodzić więc widzę, że dzieci po prostu mają to bez wyspy krwi Więc można powiedzieć, że dziewięć lat trwa ta edukacja domowa, ponieważ kilka lat temu Michał skończył dziewięć lat. Ale formalnie to są takie dwa, trzy lata. Tak, że się umówiłaś, że Michał nie był ani w złopku, ani w przedszkolu, więc faktycznie można powiedzieć, że tak, że jest w poszukiwaniu Przyjęliśmy się litery itd Więc ja się uczę. To jest początek. Ale dla mnie to jest początek. Dla mnie to jest pierwszy krok. Nie istnieje pierwszy krok.
Tylko formalność Jeśli chodzi o naszą rodzinę, to zajmowaliśmy się edukacją przez okres nauki jednego z dzieci, plus te lata, które młodsze dziecko jeszcze dokończało. Myślę, że około 12-15 lat edukacji domowej, rodziny i edukacji domowej. Kawał dobrej roboty, no naprawdę. To jest pewien taki styl funkcjonowania, bo jest coś, co już później się nie zastanawiam nad tym, o, mam edukację domową, tylko po prostu chodzi po roku, półtora Zasadniczo jest to system domowy, w którym funkcjonujemy. Wiadomo, co każdy ma robić. Powiedzcie dziewczyny, bo też wokół edukacji domowej krąży wiele mitów, też wiele takich znaków zapytania Niektórzy zastanawiają się, czy trzeba całkowicie zrezygnować z pracy, czy to jest tak, że ich nauczyciel przychodzi do domu.
Więc jakbyście mogły powiedzieć Jak to wygląda? Z czym to się je? Jak w ogóle wyglądał u ciebie, Basiu, taki dzień? Albo też, Asza, jak u ciebie wyglądał taki typowy dzień nauki? Z dzieckiem. To co, Masia? To zaczynasz czy ja? W każdym razie jest kilka różnych sposobów edukacji domowej. Na pewno każda z nas ma jakieś tam obraże spójne z tej założenia Ale spotykam się z różnymi rodzinami, niektórzy podróżują po świecie i w ten sposób edukują dzieci. Niektórzy faktycznie mają takich nauczycieli, których zapraszają do domu, żeby przedstawiali im wiedzę albo jakoś z nimi pracowały.
Natomiast u mnie w domu to Ja też jestem dosyć nietypową osobą jeśli chodzi o edukację domową, ponieważ daje dzieciom dużo wolności, patrząc na to co one chcą, więc jakoś nie siedzimy cały dzień nad lekcjami. Powiem szczerze, że tak sobie właśnie teraz na początku roku robiliśmy z dziećmi taki plan dnia To tak szczerze mówiąc w trakcie tego ośmiogodzinnego, powiedzmy, czasu, kiedy ja jestem z dziećmi, ponieważ nie tyle czasu mój mąż pracuje średnio w tygodniu, no to jest takie pół godziny na taką naszą wspólną jakąś naukę, to jest taka tak zwana nasza narada, mówimy co dzisiaj robimy taki moment zwrotny, że to jest czas, kiedy możemy coś razem poświęcić, co te 100 czasów tylko na edukację.
Natomiast jest wiele takiego czasu w ciągu dnia, kiedy moje dzieci po prostu chcą się czegoś Nie wiem, zrobić jakiś projekt, więc Więc tak realistycznie, nie wiem czy tak prześledzić mój punkt dnia, ale jakby no jest to jakiś pas, którego jestem zadowolona i który funkcjonuje, ale to nie jest też tak, że jakiś strict też jego trzymam. Bo jakby mam go, żeby on mnie dodawał jakiś porządek, ale no jestem elastyczna, ponieważ czasami się z tym spotkam, czasami gdzieś wyjdziemy, więc mamy taki czas, który jest dla mnie Kiedy właśnie wychodzimy z domu.
Czy to jest tak, że Michał ma gdzieś potręczniki? Czy Ty z nim omawiasz te tematy? Czy to jest tak, że on tu sam pracuje? Jak to w ogóle wygląda? Znaczy Michał ma podręczniki, bo akurat należy mam takie szkoły, które zapewnia nam te podręczniki i ćwiczenia I powiem szczerze, że różnie z niej korzystamy. No są tematy, które go inspirują, które nie. Warto lubi matematykę, a więc bo matematyka to po prostu robi z pasją już jakieś klasy wyższe. Moja Marysia z kolei znowu fascynuje się zeszytem do muzyki mojego Michała, więc jakby Oni bardzo dużo czasu poświęcają, żeby się edukować samodzielnie.
Natomiast tak jak ja mówię, ja w ciągu dnia poświęcam pół godziny stricte, żeby z nimi robić jakieś lekcje. Poza tym oni sobie robią często sami, bo chcą. Ale przede wszystkim myślę, że to co jest cenne to moja gotowość. Ja jestem z natury taka, że na stronie i ja i mój mąż, no bo to też tak jak Aszef wspominał, to jest rodzina, edukacja, więc taka cena w tym miejscu nie gotowa jest, czyli po prostu jestem obok, czy jakoś coś robię, to zawsze mogą zadać pytanie że jak mieszam zupę, to po prostu Michał pyta ile jest pięć do potęgi ósmej. I ja mówię, to mi pięć jest.
Nie wiem, jak dzisiaj, właśnie kilka lat temu jechaliśmy samochodem i Michał pyta, tak małe jeszcze, mamo, a ty potrafisz policzyć do stu? A ja mówię, no potrafię. Samochód, to policz I to jest bardzo przyjemne. No i tak szybko dostąpił. Wow, ale szybko. On po prostu widzi, że coś go chęci, więc on idzie w tym kierunku. I ja odpowiadam. Teraz jest trochę tak, nie wiem jak będzie widział. Ale ja też jestem otwarta na to, żeby się uczyć.
Mam nadzieję, że to trochę się uda trochę nadrobi moje braki różne ze szkoły, ponieważ naprawdę Michał zadaje bardzo mądre pytania, Marysia zresztą też, więc czysto wyciągam telefon i szukam w Wikipedii albo w filmówku, na innych mądrych stronach odpowiedzi i w ten sposób się dochujemy, bo wychodzę z założenia, że po prostu jak coś chcą, to jakby najszybciej szybciej chłoną różne informacje. Bardzo cenię sobie też różne wyjazdy, wyjazdy do rodziny. Naprawdę moje dzieci lubią rozmawiać z dziadkami. Dziadkowie opowiadają o historii ze swojego życia, więc to też jest dla nich jakiś moment takiego zaczepienia.
Więc ja jestem taką mamą, która edukuje raczej dzieci Przy okazji, prowadzimy swój cel życia i myślę, że cenne dla nich jest to nie tylko to, co by się nauczyły w szkole, bo to jest jakiś minimum, podstawa programowa, ale one uczą się tego, jak ja funkcjonuję, jak funkcjonuje mój mąż, że on pracuje, że on planuje, że on podejmuje wyzwania i że ja też planuję dzień Jakoś temu panowi się dostosowuje, że określa sobie cele na początku roku, że podsumowuje rok.
To są takie umiejętności, których myślę, że w szkole czysto nie ma I jakby na to też stawiam, też na relacje w rodzinie, na to, że dzieci są ze sobą razem i widzę jak one się od siebie uczą. Naprawdę jestem zakwycona tym, jak naprawdę Michał się czegoś nauczy i uczy potem swoje dziewczyny. Nasz nauczyciel i tam. Tak, więc ja zatrzymałam tego słania dobrze wychowaniem Pierwsze dziecko. A jeszcze śniadanie. Tak, więc ja się po prostu zachwycam tym, jak one się rozwijają. Staram się jakoś ich kształtować. Jeszcze nie jest to ten moment, tak jak Kasia później przeżyliście już gimnazjum, liceum. Na razie to jest początek.
Jak słyszałam, że właśnie w tej edukacji wczesną w szkole ale to można Dobrze się bawić, bo jest czas na jakieś wycieczki, muzea, więc też poszukamy swego Ale równocześnie to co wybrzmiało, to to, że jest jakaś drama. Pewnie nie wszyscy tutaj nasi słuchacze wiedzą, że pomimo tego, że jesteście w edukacji domowej, to i tak jesteście podpięci po taką szkołę. I Michałek też zadaje egzaminy, tak jak każdy dziecko w edukacji domowej Tak, jesteśmy z Jadwiga i z Laini. Tak, i to jest też taka okazja dla Laini, żeby być właśnie trochę. A u ciebie Aśla, jak to było? Przeogromne doświadczenie tych 15 lat. Ja się rozciągnę i słucham.
Edukacja domowa zmieniała się w zależności od różnych czynników. Przede wszystkim od wieku dzieci bardzo dużo od tego zależy jak są dzieci i jak dopasowujemy sobie tą pracę. Ja tu się w 100% właśnie z Tobą zgodzę, że w zależności od tego jakie mam potrzeby, to muszę tą edukację domową dopasować do swoich potrzeb. I rzeczywiście, jak dzieci były młodsze to bardzo dużo uczyliśmy się przy tak zwanej okazji.
To znaczy jak szliśmy do dentysty, to oglądaliśmy sobie ząbki, bo nam są zwykle takie flasze powieszone, jak wygląda ząbek, tak? Co pani dentystka robi? Jak jeszcze trafiliśmy na fajną dentystkę, to nam na monitor pokazywała wszystko dzieciom, gdzie ząbek ma to, gdzie nie ma gdzie ząbek ma koronę, a gdzie dziurkę, a co trzeba sprawić Jak szliśmy w jakieś inne miejsce na zakupy, to liczyliśmy, rozmawialiśmy o sprawie żywności, rozmawialiśmy o o tym, czego nie kupujemy, jak szliśmy w jakieś inne miejsca. Za każdym razem wykorzystywaliśmy zwykłe, życiowe okazje jako takie edukacyjne A z drugiej strony, ile razy próbowaliśmy się wpasować w system, tyle razy ponosiliśmy porażkę.
To znaczy, to oczywiście nie oznacza brak jakichkolwiek rad, ale oznacza to, że rodzina jest takim żywym organizmem, że nie jest instytucją i nie da się wszystkiego, że ósma rano dzwonek Wszystkie dzieci, idziemy do zoo, wszystkie dzieci patrzą na słonia. Wszystkie dzieci patrzą na żyrafę Więc to było takie bliskie w naszym życiu. Dużo czytaliśmy różnych książeczek i w ogóle nasz najstarszy syn zaczął czytać zanim poszedł do szkoły. I dlatego może młodszy zachęcaliśmy go niemal Mateusz, zacznij czytać te literki. On mówi, nie, bo mi Kuba przeczyta. Wtedy ja się nie mogę przełożyć.
Więc oni sobie założyli taką spółkę że Kuba uczytał, jak on potrzebował coś się dowiedzieć To tak pójdę na łop Natomiast rodzeństwo jest też dużym wsparciem dla siebie. Oni się uczą, to uczą się na dzali. Bardzo wielu uczą się na dzali. I do tej pory, jak ktoś czegoś nie wie. Właśnie w tej chwili mój starszy syn, który skończył informatykę, uczy Ani, która ma niedługo egzamin z informatyki na studiach, więc ona ją przygotowuje do roku do egzaminu, chociaż już nie jestem w edukacji domowej, ale bardzo jestem dumna z tego, że dzieci mają do tej pory bardzo dobre relacje między sobą.
I uważam, że to jest największy sukces w edukacji domowej, że my z dziećmi i dzieci między sobą mają dobre relacje Wiesz, to jest. . . to jest inwestycja, to jest inwestycja. Więzi, więzi Słuchajcie, a ta druga strona wydała, bo musiałyście trochę zrezygnować z siebie, prawda? W sensie chodzi mi tutaj o stronę zawodową Czy nie jest troszeczkę tak? Zależy jak do tego podejść. Nie chcę sugerować tym pytaniem. Troszeczkę was specjalnie. . . Promokujesz. Ja mogę też. Dobrze zaczynam. Ja bardzo lubiłam być małą Ja chciałam być mamą, więc jak tylko dzieci były już na tyle duże, że były samodzielne, to poszłam na studia sama i też się dokształcałam.
Uczyłam się na UKSW Wydział Studiów nad Rodziną w Smyrna - żeby się dokształcić właśnie z relacjami, żeby móc po prostu służyć też innym ludziom budowaniu więzi, bo myślę, że to jest takie istotne żeby zbudować dobry więź. Jak mnie najważniej. Więź między sobą, ale też taką więź z naszym ojcem, nie wiem, z Panem Bogiem. Myślę, że to było też taką najważniejszą częścią naszej edukacji.
Żeby pokazaliśmy dzieciom, że jest coś ważniejszego niż nauka że jest coś ważniejszego niż tutaj te ziemskie sprawy, że jest Pan Bóg, który czuwa nad nimi i z którym oni też mogą mieć relacje, że mogą się zwracać do Niego, że mogą się modlić, że mogą Mu dziękować albo prosić o jakieś rzeczy i chcieliśmy to zaszczepić w ich serce. I myślę, że tego nie zrobi żadna szkoła, jeżeli chodzi o zadanie rodziców. Chociaż nie uważam, że rodzice, którzy posyłają dzieci do szkoły, nie mogą to zrobić. Teraz mogą to zrobić Natomiast było to takim moim priorytetem też, redukacja tego.
Dziękuję Właśnie tak tradycyjnie ten temat, bo faktycznie to jest taki pierwszy cel dla którego też zasywaliśmy się tej edukacji domowej, żeby nasze dzieci po prostu kochały Pana Boga I oczywiście można do tego dojść w placówkach mając inny styl życia, ale my wybraliśmy z mężem, że to będzie taka dla nas droga do skróty. I faktycznie tak to funkcjonuje. Na razie na początku, jeszcze czekując do okazji domowej, jak byliśmy tuż po sobie z mężem, stwierdziliśmy, że to będzie nasz dom Myślę, że wolimy, żeby mama była w domu. W sumie oboje pochodzimy z takich domów, gdzie mama była w domu ogólnie przez okres wychowania nas.
I jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni za to rodzicom, za to, że byli dla nas dostępni. I mamy towarzyszyły nam tak praktycznie przez cały czas jak byliśmy w domu. Więc to się jakby na początku już specyfikowaliśmy, więc to było trochę dla nas jakimś takim kosztem, że stwierdziliśmy dobra, no to może będzie pensja mniej w domu, no bo nie będę pracować. Ale jakby liczyliśmy się z tymi kosztami. Natomiast teraz widzę, że naprawdę Pan Bóg jest dobry i się troszczy.
Chodzę już nieraz w stu Stresowaliśmy się różne dziedziny, to jakby nigdy niczego nam nie zabrakło i jakby hojny nam błogosławi No wymaga to pewnej kreatywności mojego męża, ponieważ no w zasadzie szybko zaraz powiem jak pojawiły się dzieci w życiu pracy na etacie, żeby mógł rozwijać się zawodowo w swojej firmie, żeby móc więcej zaobić, żeby mógł mniej pracować, spędzać więcej czasu z nami, więc jakby wymaga to jakiejś kreatywności, wyzwań, ale jakby jest to decyzja.
Natomiast jeśli chodzi o mnie, no ja jestem teoretycznie na część etatu współpracuję z moim zespółem i marzę właśnie w firmie, chociaż jest to naprawdę na część etatu, teraz jestem na urlopie, więc jakby poświęcam się dzieciom, aczkolwiek to nie jest tak, że to jestem jakąś cierpiącą, coś jeszcze. . . nie jestem cierpiącą, nie jestem cierpiącą, i uwiązana w domu, tylko ja, jakby naprawdę, czerpię ogromną radę z tego, że jestem z nimi w domu.
Ja w zasadzie nie mogę zachwycać, że tym, że oni się naprawdę rozwijają, że dobrze się czują w domu, że uczą się czegoś nowego, że ja się czegoś od nich uczę, bo naprawdę patrząc na dzieci, nie bez powodu jest ten fragment jeden z moich ulubionych wpisanych w Biblii, że kto zostanie się jak dziecko nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego, bo dzieci są takie autentyczne, szczere, proste, naprawdę nie potychają się, bo zanim zaczną chodzić to wiele razy się przywrócą, a mimo to nie zniechęcają się, żeby iść dalej.
Więc naprawdę moje dzieci mi wiele uczą i ja też Ja nie wiem Mam takie poczucie, że to nie jest tak, że nic nie robię w domu, tylko że to też jest dla mnie takie ogromne pole do rozwoju, do kreatywności, do planowania. Chociaż kiedyś, jeszcze przed ślubem, byłam osobą bardzo spontaniczną. Jak mój mąż spotykał się ze mną właśnie na randki, to miał w kalendarzu napisane i zaplanowany w spontaniczny czas z bardzo dużą ilością Tak, tak. Faktycznie stwierdziłam, że to jest dla mnie ważne. Zaczęłam planować, organizować, kombinować jak najwięcej czasu uzyskać. I myślę, że dzięki temu naprawdę wiele rzeczy się uczę.
Słyszałam o wielu mamach, które wracają do pracy po tym, jak wychowały dzieci i potem są na pracy Ja jestem ekspertkami w wielu dziedzinach, więc mam poczucie, że mój czas mniej się marnuje. Myślę, że to jest takie spływanie siebie. Chodzi o to, żeby świadomie wybierać iść za tym, co się chce Nie chodzi o to, żeby być nieszczęśliwym, ale myślę, że właśnie ja odnalazłam jego w tym moje wmianie I to by było na tyle że jest taka możliwość. A tak jak się z drugiej strony zastanowić, pod koniec życia sobie zadasz pytanie, co było najważniejsze w moim życiu, to raczej nie powiesz fajna prezja. No może niektórzy powiedzą. Ale takie powiedzą.
Ale myślę, że właśnie bliskość z osobami, które kocham, to jest najważniejsze Podobno to w zasadzie nie pada przy takich pytaniach, czego w życiu żałowałeś, to to nie pada, że za mało pracowałam, tylko właśnie, że nie spędzałam czasu z bliskimi, nie spędzałam czasu z dziećmi Ja myślę, że na wszystko jest współczas. Że jest czas, kiedy są dzieci i kiedy one potrzebują bliskości mamy i taty A jest czas taki, kiedy my się możemy rozwijać, możemy inwestować w siebie. Właśnie słyszałam, że właśnie zaczęłaś studia w psychologii. Tak, zaczęłam, ponieważ to mnie interesuje i chciałabym też pracować i wspierać rodziców też.
Jestem na to bardzo zadowolona na oświecie zesilu Chciałam wspierać rodziców, żeby właśnie mieli dobre, fajne więzi a regina Jest temat na kolejny wywiad. Często to mówię, ale. Co? Nie jest za późno. No powiedzcie mi, co jest przyszczej, jeśli chodzi o kontakt z dziećmi poza domem. Czy mają kontakty z innymi rówieśnikami? Jeszcze gdzieś więcej nam, jak to ogłosz wyglądało Będę mam No tak, bo taki jest stereotyp, że takie życie w edukacji to może iść do domu. I tak to się jest w Sydney też Z podkreśleniem słabosi, ciekawego się Nie wiem jak zacząć odpowieść na to pytanie, dlatego że po prostu w naszych głowach jest coś takiego Po prostu taki stereotyp, że dzieci muszą się socjalizować w dużej grupie Nieprawda.
Dzieci mogą się z powodzeniem specjalizować w mniejszych grupach. I edukacja domowa Po pierwsze, spotykamy się z różnymi osobami z najbliższego otoczenia. Rodzina, przyjaciele, rodzeństwo przecież przyjaciele, sąsiedzi, społeczność lokalna. Oprócz tego jest mans zajęć, w których też uczestniczą dzieciaki z edukacji domowej czy szkoły językowe, czy kluby sportowe, czy harcersko. Jak dzieci są troszkę starsze, to moje się bardzo angażowały w wolontariach w różnym waruncach. Ania kocha jeździć konno z tym, że jeździli w wakacje tylko. Mamy przyjaciół też od wakacji domowej na marginesie, którzy mają swoją stabilnę I tam ona uwielbia spędzać czas razem z nimi, pracując w stajni przy okazji.
Natomiast w Warszawie w czasie wakacji też miała wolontariat w jednej ze stajni i tam oprowadzała dzieciaki z półkoleni na zwierząt, na konikach Wszystko w porządku? I tam też poznawała różnych ludzi, więc różne grupy młodzieżowej. To jest naprawdę jest tak dużo naturalnych okazji, kiedy spotykamy innych ludzi, że trudno jest tak naprawdę dziecko wyizolować przez swój kontakt. Tak naprawdę dziecko nie może wyizolować, bo brak czasu po prostu na dziecko, w aktywności i miejsce. Jak nam brakuje takich kontaktów, to możemy znaleźć inne Na pewno ziutwo i zrobić wymianę też.
My przez jakiś czas się wymieniałyśmy, że ja raz w tygodniu miałam trójkę dzieci byliśmy u siebie w domu i robiliśmy jakieś zajęcia, tak gdzieś, znaczy ciekawie spędzaliśmy czas, a inni rodzice w tym czasie byli wolne. I wymienialiśmy się po prostu z dzieciakami. One nie były w jakiejś ogromnej grupie, no, było ich tam jak przyszło trzy mamy i każda miała dwójkę dzieci, no to się robiła szóstka plus moje Moja trójmama to tam już. Kto mówiła, że nasza kamera nie była? Kamera nie była. Tak jak każda. Ale były to takie domowe. I to były dzieci wtedy raczej młodsze.
I wtedy rzeczywiście organizowaliśmy jakieś prostsajcie, nie wiem, wylepianki, czy właśnie, żeby motorykę paluszków poprawić Wszystkie te zajęcia, one zasadniczo wydają nam się zabawą, ale można z nich wydobyć dużo różnych takich edukacyjnych rzeczy, które kształcą czy właśnie ćwiczą paluszki, czy wzrok, czy słuch, czy koordynację w ogóle A u ciebie Wasu? Czy ty zjadłaś kopiak z innymi? Tak się uśmiałam, bo. . . Odpoczywałaś, to znasz. A Wasu trochę znałam, teraz się wydałam, więc wiem, że samo miejsce, w którym mieszkasz jest takie nietypowe.
Nietypowe, tak Pierwsza myśl, która mi się pojawiła, jak zadałaś to pytanie, to właśnie ja jestem ekstrowertykiem i tak bardzo czerpię energię z przebywania z ludźmi, więc moje dzieci siłą rzeczy też przebywają z ludźmi, no bo nawet jeśli ja się mówię z inną kobietą na herbatę, albo wychodzę gdzieś na spotkanie wspólnotowe, no to oni też się z nimi przyjmują to moje dzieci idą ze mną i mają okazję poznać tamtejsze dzieci, które tam są.
Więc jakby mają dużo takich reakcji, ale to co właśnie dotrzymuje się tej szkole Magdanu, to myślę, że właśnie to jest takie też takie fajne w edukacji domowej, że nasze dzieci mają takie naturalne środowisko poznawania innych dzieci, a nie często jak w szkołach bywają takie klasy, że są po prostu wszyscy w jednym wieku. My jedziemy do dziadków i tam spotykamy się z kuzynami. Jak się wszyscy zbierzemy, to w jednej rodzinie u mojego męża jest ich kilkanaście Więc jakby kilkanaście. . . No i przede wszystkim z dzieckami też się nie chcieć. Też jest bardzo dobre w socjalizacji. Bo dzieci mogą sobie ze starszymi, z młodszymi wyrabiać relacje. Tak, tak.
Więc oni słuchają tych historii, bo od razu nie chodzą do szkoły. Więc fajnie. Coś nowego Co tam się dzieje. Tak, ale to jest jedna na pewno okazja do spędzania czasu z innymi dziećmi. Natomiast faktycznie mieszkamy na takim małym osiedlu przyjemnym. Wybudowaliśmy w zasadzie osiem rodzin wspólnie jeden budynek, więc mamy w tej chwili 16 do 18 osób teraz, tym, że się nic nie zmienia. I do tego, która bodajże w tej chwili trzyma 20 lat mają jej dzieci. Także wtrącę taką może małą prywatę, że dzięki serdeczności i gościnności Basi i jej męża mieliśmy okazję tak rodzinnie podczas pandemii, spędzić kilka dni właśnie w tamtym miejscu.
Basia z mężem wyjechali i były to naprawdę bardzo miłe wakacje. To było bardzo fajne, że w zasadzie nasze dzieci na wyciągnięcie ręki, po przekroczeniu progu domu, miały inne dzieci Więc rzeczywiście Tych kontaktów tam było sporo. Tak, powiem szczerze, że właśnie mamy taki swój zwyczaj troszeczkę, że robimy nikołajki na przykład dla dzieciaków z osiedla. W tym roku też już była ich cała masa, więc nawet jak się spotkaliśmy na godzinę całą grupą, to widzę, że będą ludzie, którzy będą to czuć, że dzieci są. Wychodzimy na osiedle i dzieci są. Więc nasze dzieci mają potrzebę oglądania bajek.
Czasem je puszczam, żeby sobie trochę odpocząć I czasem jeszcze i będę czegoś, ańkolwiek naprawdę potrafią całymi dniami być na dworze i mieć kontakt z dziećmi i też się od siebie uczyć, więc polecam. Ale słyszałam o ludziach, którzy mieszkają gdzieś poza miastem i jest to trochę większe wyzwanie. Mniej więcej tak jak Asia wspomniała, teraz jest dużo ludzi, którzy mieszkają poza miastem i to jest trochę większe wyzwanie dużo informacji w internecie, dużo różnych grup. Ludzie z edukacji domowej się jednoczą, więc naprawdę warto poszukać i pooglądać, gdzie są inne mamy. A może w ten sposób właśnie któraś mama, która też się zastanawia nad edukacją domową, zdecyduje się na tę formę edukacji.
Więc myślę, że jest sporo innych rodzin, które też myślą o tym w całej Polsce już jesteśmy. No właśnie, odnośnie tych wyzwań porozmawiajmy o wspólnej sprawie edukacji dymowej. Tak jak już mówiliśmy Szkoła z domowami jest rozwiązaniem idealnym? Czy w takim razie też są jakieś minusy takiego rozwiązania jakim jest edukacja domowa? Albo może inaczej, dlaczego powinni być też gotowi rodzice? Czego powinni być świadomi ci rodzice, którzy chcieliby spróbować swoje dzieci prowadzić w edukacji domowej? No przede wszystkim, że nas dziwię nieogłodzenia. Może już teraz mniejsze, ale był taki czas, że że jak moje dzieci mówiły, że są w edukacji domowej i tak im patrzyli. Jej, a co się stało? Że coś złego w roli? No właśnie.
Ale myślę, że to akurat to nie, z tym sobie rodzice radzą. Myślę, że przez jedne i drugie lata Z jednej strony wypalenie, z drugiej strony trochę też przemęczenie, bo jednak przebywaliśmy 24 na dobę i 7 tygodni jest wyzwanie, dlatego że my też potrzebujemy odpoczynku, potrzebujemy sobie wyjść czasem Po prostu trzeba świadomie oposać. To znaczy trzeba mieć pomoc. Po prostu też umieć skorzystać z pomocy. Albo kogoś z rodziny. Albo dziadków. Albo ciocię opiekunka, studenta jakiegoś czy kogoś znajomego żeby od czasu do czasu zostać z dziećmi i inne powiały tzw.
wychodne, żeby po prostu zadbać o siebie, żeby mieć też swoje pasje, żeby nie zatracić się w edukacji i żeby rozwijać się samemu też, jak iść dzieci, którą lubię rozprawę przyjemność Zaletą jest to, że jakąś rzecz mogę zrobić od początku do końca i coś mam. Jak zjem, jak ugotuję obiad, to zostanie zjedzony. Jak zrobię pranie, to muszę zrobić jeszcze raz. Jak to sprzątam, to niestety chaos postępuje I tak naprawdę ta praca jest taka. . . nie widać efektu od razu. Jest taka długofalowa, taka długodystansowa. I to może być złożone.
Czasami dzieci mają jakieś trudności w nauce i myślę, że wtedy trzeba skorzystać z pomocy specjalisty Potrzebne była bym się od specjalistów, bo ja tu teraz jestem mamą edukacji domowej i wszystko wiem Może na myśli nauczycieli czy psychologów, zareprendytorów? Kimś z nami specjaliści? Specjalistów mam na myśli na przykład jak dziecko Mads Leks, pedagog, który pracował. Taka terapia pedagogiczna. Ja na przykład jak uczyłam Mateusza, bardzo sobie ceniłam, że przez jakiś czas korzystaliśmy z tego kogo, bo on mnie nauczył, jak pracować z dzieckiem, które ma trudności w nauce, w pisaniu litery niejednostronną lateralizację, miał problemy z nauczeniem się czytać.
I to było dla mnie naprawdę bardzo fajne, że ja się mogłam obserwować, mogłam, ja zapytałam w ogóle tej pani, czy ja mogę się przyglądać. No powiedziała, tak, jak najbardziej. I chłonęłaś. Bardzo się dużo nauczyłam, jak pracować właśnie z chemii Dziękuję Więc ja bym też nie bała się tego, żeby skorzystać sobie z pomocy w razie potrzeby. Myślę, że brak dobrych podręczników też jest pewnego rodzaju wyzwaniem, Historia nie jest opowiedziana w fajny sposób. Są fakty opisane w podrośniku, które trzeba tak na marginesie wygubić na pamięć To nie wyciąga. My na przykład staraliśmy się ubarwić historię czytaniem jakiejś powieści o bohaterach. Albo oglądaniu filmów czasami.
Chociaż też niektóre filmy mają trochę do zarzucenia. Miałabym trochę do zarzucenia, ale to są historyczne fajne filmy - Trzeba umieć trochę doprzewywać się, trzeba umieć pójść na kompromis czasem Myślę, że perfekcja nie jest potrudnia edukacyjna Nie wiem Basia czy to jest w ogóle coś z nami? Jest mi tylko jedna rzecz przy przodu głowy, czyli właśnie ta umiejętność zadbania o siebie w tym wszystkim. Więc żeby to nie było takie mazolne, bo ja teraz muszę, ja się zapieram, ja po prostu siedzę w domu, jestem i będę. Tylko taka umiejętność zadbania o siebie siebie też o swoją relację z mężem.
Bo łatwo jest myśleć tylko o dzieciach i o dzieciach i o dzieciach, a jakby na domu też jest mąż i jakby my jako żony jesteśmy przede wszystkim jego towarzyszkami i jego mamy wspierać w tym zdrowiu i w ogóle i macie tą relację, a łatwiej się skupić na dzieciach które po prostu krzyczą o swojej potrzeby. Więc dla mnie to jest taka nieustanna przez te parę lat, dopiero którego mam doświadczenia, ale już widzę, że bardzo mnie to uczy odpoczywać, wyjść z domu, zamknąć po prostu drzwi i cieszyć się tym, że mogę zjeść ciepłą zupę na mieście.
Bo po prostu więc to na pewno jest wyzwanie, ale też naprawdę dużo można się uczyć jakieś zdrowe nawyki kompilować Więc na pewno trzeba zapłacić oddaną czas dla siebie, żeby na to się udać Pamiętam tutaj dowców, przepraszam, przywołam naszej koleżanki, która miała tutaj dziennik być dzisiaj, ale dowców w historii. Rzeczywistą Marta mówiła, że właśnie jej córka do telefonu powiedziała, że już mogę to przytaczyć. Myślę, że Marta również było przytaczanym publicznością No właśnie, więc Emi odbiera telefon i tam ktoś pyta czy ma Maria, a ona mówi jest, ale Emią bierze, bo jak się nie pomodzi to sami nie wytrzyma.
A Marta tutaj podniemie kto był w drugiej stronie samochodówki Więc ja jestem naprawdę w ziśle Bogu, że jesteśmy teraz takim powoleniem, które ma te osoby, które już to przeżyły, bo my naprawdę bardzo dużo uczymy się od Was, od Waszych historii. I jakby możemy już z jakiegoś punktu zacząć i jakieś założenia sobie wziąć jako swoje, bo po prostu możemy się z tym zainteresować i możemy czerpać z tego, co im już przechodzili. I zobaczyć, że to miało sens, że się udało. Tak, tak, tak.
Bo naprawdę jestem zachwycona, jak teraz obserwuję, mamy takich rodzin, które mają dzieci już dorosłe, że to krasnymowej, i jak ja mogę z nimi porozmawiać, albo z tymi nastolatkami, którzy mają jakieś marzenia na życie i naprawdę to jest takie Miłe jest, że te relacje z innymi rodzicami są takie po prostu szczere, autentyczne. Oni mają siłę w nią się wziąć Takie właśnie, coś tam Hmm. Czyli tylko historia, ale że takie rozwiązania się zdarzają. To jest piękne A tutaj przeczynamy w takim razie, czy istnieje jakaś recepta, że ta mama się nadaje do edukacji domowej, a ta nie. Dziękuję za uwagę Niech coś takiego i właśnie komu ją polecać, a może. . . Takim, że.
Ja mogę odpowiedzieć co mi się wydaje. Znaczy nie, w moim zdaniu, ja też tak mogę powiedzieć. W moim zdaniu, że jak ktoś chce to może. Więc uważam, że każda mama, każda rodzina, która chce się zdecydować na taki tryb życia, bo to jest jakiś styl, no to może tego dokonać To jest kwestia decyzji tego co się poleca, czy to jest ważne. No i akurat, no powiem szczerze tak o siebie, że nie mam połaczonego takiego zawodu, że na przykład robiłam lata studiów i jak bym chciała być lekarzem. No oczywiście zakończyłam studia, ale one mi się teraz przydają, bo będzie mamą Nic za mną nie trzyma mnie.
Mogę się poświęcić przed zimą i jestem z tym szczęśliwa, aczkolwiek wiem, że trudniej się ktoś Matoś i naprawdę to po prostu, może tego nie wybrać. Natasze, da się to pogodzić, jeżeli ktoś chce pracować, czy da się to pogodzić z edukacją domową dziecka? W ogóle nie każda sytuacja też jest inna, bo każdy ma jakąś inną ilość dzieci, że można mieć jedną. Przy czwórce, no ja sobie trochę nie wyobrażam, też lubię spać i sobie te malarki odgłosić. W tej chwili miałabym żłobek w przedszkole. Jak pytam pod kłamtem, to może trenecy zbuchają Może spotkałam takie sytuacje. Coś się łączyły i jakieś znaczenia się tatu sobie coś tam robili.
Aczkolwiek z tego środowiska, które gdzieś jest mi bliskie, znane, to raczej jest to jakieś większe poświęcenie. Chociaż słyszałam o takich osobach, które na Czesie tatu sobie leczą zęby dzieciom na przykład w gabinecie, a potem wracają do domu ze swoimi dziećmi. Ale myślę sobie, że to musiało być naprawdę ogromne wyzwanie, bo będąc mamą, pracując i nawet mając dzieci w pracowkach, to już jest wyzwanie. I na pewno macie Mają takie nawet robić, nie wiem czy Tak przypuszczam, ale nie wiem. Ja też spotkałam mamę, które próbowały łączyć. I o ile nie jest to, nie wiem, takie pełnoetatowe zamarzowanie posadowe, to myślę, że Można przy wsparciu daty, ewentualnie przy wsparciu jeszcze, nie wiem, gubernatki.
Albo jeszcze kogoś innego. Myślę, że można. Przez to, że trochę zależy od wieku dzieci, no bo rozumiem Basia, że jak masz jeszcze takie malutkie, to jest trudno sobie wyobrazić. Ale jak już masz dzieci, które są w liceum albo powiedzmy koniec podstawówki, no to już nie ma takiej potrzeby, żebyś nieustająco z nim pracowała i towarzyszyła w każdej czynności. I że one są już w takim stopniu samodzielne, że pewna część etapu myślę, że jest to zreakcjowane. No bo teraz taka popularna przecież jest praca zdalna, więc częściowo można te Można pracować. Zależy od porwy niż pracy. Zależy od porwy na prace.
Ja czasem zamykam się w bieżę i mam przyczep, że jak pierwszy raz Z Ewilką naszą siadłam w biurze i zaczęłam walić w drzwi, ponieważ przecież tato zawsze pracuje, mamo nie użyje. Są pomysły, które można przyjąć. Czy jest to wykonane, czy to obiektywne Zależy od sytuacji w Wrocławiu. No to Basia, z nami twoja uroczysta Ja jeszcze czytałam takie zdanie, że sukces edukacji domowej zależy od poziomu motywacji rodziców. Więc jak pytasz, czy to dla każdego jest, myślę, że dla tych, którzy są zmotywowani i chcą się zaangażować Jeśli któryś rodził się go nie czuje to lepiej, żeby po prostu wspierał się szkołą Ja nie uważam, że bukacja domowa to jest jedyne świetne rozwiązanie dla rodziców.
Są rodzice, rodziny, które funkcjonują w szkole i jeżeli dobrze funkcjonują, to jest ok Natomiast też dla mnie taką najważniejszą motywacją było zadbanie o serce dziecka, żeby ukształtować jego serce żeby po pierwsze wpoić mu tam miłość do Pana Boga A z drugiej strony też nauczyć go takiej bojaźni Bożej. I to jest taka równowaga, którą właśnie my staraliśmy się stale pilnować. Żeby po nas z jednej strony i też w wychowaniu, w prowadzeniu dzieci, w zachowaniu takiej równowagi. Jesteśmy w tym Jesteś kochany, jesteś akceptowany, my jesteśmy za ciebie przytulni. Chciałam, żebyś rozwijał swoje pasje, ale z drugiej strony Pan Bóg nienawidzi lenistwa, nienawidzi grzechu i jest bardzo dużo w Piśmie Świętym napisane o takiej bojaźni Bożej.
Więc tu trzeba zrównoważyć też takie umiejętność zdyscyplinowania dzieciaków, żeby one się wdrażały właśnie w taką ożytelną pracę, w taką ożytelną pracę odpowiedzialność, że to nie jest wszystko jedno, czy on się będzie uczył, czy nie będzie, czy będzie przez cały dzień, nie wiem No Robił sobie tam, co będzie chciał. Oczywiście takie dni czasami się zdarzają. I po prostu mama czasami potrzebuje po czymś.
I wiadomo, że tak nie jest Natomiast dla mnie największym motywacją było to, żeby właśnie tak się zatroczyć o serce dziecka, ale żeby też nauczyć je że od razu słyszę też takie zarzuty, o, bo pani zrobiła taki parasol nad dzieckiem i takie chrony przede wszystkim Ale właśnie Ja chciałam zadbać o to serce, żeby ono potrafiło samo się okonić, żeby mogła je wpuścić w tą dorosłość, żeby ono potrafiło stanąć sobie na dwóch nogach, takich stabilnych i na fundamencie właśnie słowa Bożego żeby miało taką postoję właśnie w tym, że to jego serce będzie oddane Panu Bogu I to było coś, co mnie najbardziej motywowało w tych wszystkich wyzwaniach.
Więc jeśli pytasz czy każdy rodzić, myślę, że wierzący rodzice to mają taką dodatkową motywację, żeby po prostu przytłumywać dzieci w tej miłości Bożej Taki pomysł panu tutaj dodał. Dajemy się panu wsparcie, bo my nie jesteśmy w tym samym. Pan Bóg zawsze jest po naszym stronie, więc będzie wspierał, zależnie od tego, jaką edukację wybrzeże Dziękuję Dzięki dziewczyny, w ogóle świetnie, że była tutaj przyszłyście i porozmawiałyście z nami i na pewno zainspirowałyście nie tylko mnie i Paulinę, ale też na pewno ciało maszyn mam, która to zobaczy, posłucha i przyświeje, że jak najwyżej przyszłych mam, może też mężczyzn Może jakiś mężczyzna poprosi się o edukację domową. Dziękuję Wam serdecznie i może do zobaczenia kiedyś. Dzięki bardzo.