VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Brawo, Maria! Moje słowa są dospędne, obdaję głos pod olgorów. Witam Państwa bardzo serdecznie. Jest duże zapatrzpowanie na to, żeby ktoś bliżej ze mną posłuchać. Jest propozycja, żebym bardzo skrycił to. I potem na scenie tej głównej opowiadał. Chcę puścić trochę zdjęć, slajdów, a może mi się udać w nogi. Możecie skupić się na tym ciekawym. Proszę wygasić światło, żeby to było tak. Mam już ponad 70 tys. km. Pracowałem w biurze projektów zachowywanych w Policę. Z takim szkicem szukałem producenta kajaka, specjalnie dla mnie zbudowanego w solidarstwie, z wyzwyczajnego przekonania. I w stosunku do Pana Andrzeja Gmieskiego w Szczecinie przekonałem to. No ja mam też przekonania, bo jestem taki. . . No taki. . . Ktoś tak bezpośrednio ma swój urok.
I to jest. . . I nie, nie, nie. I to jest już na projekt. Kilka miesięcy zejąłem. O, i na wasze państwo. Kajak był dla moich zauważan, był tak siedem metrów długi, metr szeroki. Miał mieć kabinę z przodu, bo on miał być wybrał na kilka miesięcy. Rzucam się w oczy, tak na pierwsze, na moje wrażenie, takie pałąki u góry. One miały u mnie możliwość tego kajakowi wbywania do góry dnemu. Bo jak tutaj są na sali Kajaka, że już tak przy patrzyłem, ja w ogóle jestem imbalidą, bo mam bardzo słaby słychać, wdruż mam dobry, tak jedzie, rozpoznaję. I nie wiem, to wszystko już jest dobrze, nie potkiewam tych znajomych, ale prawo będzie czas. Więc tak.
Ten kajak był tak długi, jest dynny, on siedem metrów, metr szeroki. Te pałąki miały u mnie możliwość pójść do góry dnemu. Były takie góry, że kajak jest nie wywracany nieprawdy. Fale duże mogły go wywrócić. Ja w sumie miałam takich sześć obroków o góry podłużnej, tak samo robił. Jest pioska tak zwana. Kajak miał u mnie możliwość pływania do góry dnemu. Jak ja palał, wróciłem do góry dnemu, musiał sam wstawać do tej pozycji. Teraz kajak miał dwie takie bardzo ważne właściwości. Dla mnie. Był nie zatopiany, bo w dziobie, w rówie, i w tych pałąkach był materiał lekkie, szybny, nienasiący wywodą. I teraz gdyby połatwiać wszystko, włąc do kabiny, włąc do komory bagażowej, to w pierwszej linii wyprawiłem tylko jedną komorę, jeszcze drugą komorę, to drugi raz.
Potrzebowić kajak w wielu miejscach. Zanurzyć go na siłę, a musiał wypływać. Był po prostu nie zatopiany. Jak gdyby pływanie przez oceany, to są niewidocalne, mają kilk. . . a zatopiane. A kajak nie spoczył było zatopić. Nawet jak go coś przyciął na pół, każda połówka pływa. A to, że był nie zatopiany i mimo pływania do góry dnemu, to mi pozwoliło arwitne pranie mieć. Aha, ja tu wykorzystam, że już jest jego tak rysunek. Po góry na pałonkach, panem słonecznym, energie słonecznym była przelewiana na prąd, a mnie na komorach, taki żelowy. No i to w zasadzie. . . aha.
Tu ocelarka ma pędzi elektryczny, bo wodę czerpałem za burty z oceanu, ona jest bardzo słona, ma tak 35 promili soli, czyli jest około 5 razy bardziej słona niż woda Bałtyków. I teraz to. To w zasadzie tak tyle. No dobrze, dalej. Mając taki kajak, oto mogę sobie taki ambigny plan. Ja wtedy myślałem, że ambigny. I ja zapoznałem się szybko z Hiszterem Przechodzimy, jak wszyscy wchodzamy w świat kajakami. A jest bardzo krótka, bo tylko w Chinach w Radzystku przyliniętych i to ocean Atlantyjski. I dwóch Niemców, jeden Brytyjski i jeden Polak taki bezerwy, bo on to zrobił dwa razy. Ten Polak to tutaj przed wami stoi. Dzięki. A teraz tak.
Mój mały ambigny plan to był taki, że ja sobie, a tutaj widać, tutaj w tym kąty jest taka roztolica Sanikalu, w Afryce Zawodniej i w najwyższym miejscu Atlantyku. Chciałem sobie powiedzieć, a jak to jest bliżej, bo tu mam ściągę na pierwszy, wiem, że tu Afryka, tam Ameryka, i w najwyższym miejscu Atlantyku. No i to w sumie, ja wtedy mogłem dużo opowiadać, ale mi zajęło dziewięćdziesiąt, dziewięć dup, dopiero, a ja użyłem sobie takim jednostki czasu, duba, jedna duba dwie doby, cztery duba, ale pięć, na końcu jest B. Pięć dup, tam i dziewięćdziesiąt, dziewięć dup.
No wiedziałem, takie fajne jednostki czasu, a że już tak nazywam, to co? Czyli na dla futuro drugiego lutego do prymio Atraru, to było tysięć, chyba, a, najkrótszej, tu po linii tej zielonej, najkrótszej, to jest trzydziestu dziesięćdziesięć kilometrów, miałem ponownie w dłuż jeden punkt zrodny, a najciekawsza jest trasa dokładnie wzorowana, tutaj ten czerwony, to pana, dwaj tysiące kilometrów, ja to opisałem. Moje najlepsze i ciągste olom na Atlantyku, a ja ten, w Gicynę, też miałem najlepsze, a, co mam powiedzieć, a, w Cztericzku, bezdrożalnie, nie wierzę, jest dla wszystkich na dojrzu stacji, ale będzie dla tych Czterzyńców, w górę, w chłopi, silo, i tu to cztery tych, oni podobno mają na mnie tańsze, no, ja chcę, bo ja to cztery tych, ale taki drogi niemożalny, oni trochę mniej, będą w Cztericzku, no dobrze. No dobra, to teraz proszę dla nas na chwilę, na Atlantyku.
Tutaj państwa zabiorę na małą wyprawę, tę mną pierwszą, tu są różne zdjęcie, jakie ja tam byłem, bo to było tak przestronne, musiałem amnestii, pływ przebywałem przez równik, no tam dużo, nie stało, a, a, proszę zapuścić, nie, nie wlecie to, bo nie zdążymy, jak mówię wtedy. I, a i trochę muzyki też. I teraz tak. Ja się patrzę, ja się patrzę. Acha, no dobra. A więc tak, wszystko robi, czas upadł, chyba dziwaj. Ja wtedy ukończyłem tak, jak byłem w akwarium. Po tym, co mi tutaj u nas tam było, różne. Żeby zrobić zdjęcia z tym rybą, to ja parad, byłem na kajaku, a wystawiałem aparat za bór, tutaj między mną, a ręką, tyle ryb, to jak, jak na akwarium. My się w roście pytali, czy ja uchwyłem ryby, żeby jeść.
Ja byłem nie, ale czasem sam, a czasem jadłem, no, no ryby takie świeże, no jak to się skąd się wziął, no same ryby, latające ryby. Tam za chwilę gdzieś tam będzie mignię taka, trochę mniejsze, oczy lecia. Ja o tych rybach mogę długo opowiadać, ale nie wiem co tutaj. A, to, gdzie od razu przyjadłem ręką na sercu, największy mój błąd, ja taki doświadczony do Eka, że mi wziąłem takich małych krążków, które są na drąże i piosła, żeby chronili mojej dłonie i czerpiałem po, te dłonie tutaj sam robię zdjęcie. Jak ja tak głupota umiem wychodziła. I, miałem dłonie bardzo pokańczerowane, przez naśle wodę, a i też rankę, ja sprawiłem sobie taką rankę polać, zło na wodę, to już aż wisi na drugą i prawie już miałem te krążki na mozgrą. Jest po prostu pach.
Te ryby tak wspaniale wyglądają, co to są z rodziny koryfionowatych, to takie długi gdzieś to, um, 1,5 metra do 2, no, ale mają kilka właściwości, są bardzo no piękne, szybkie, smaczne, ciekawskie. On mnie towarzyszył i dostarczył przez cały czas na Atlantyku. A to jest Bysola. Mówiła, na kabinie zresztą no tak, to gdzie jestem, ja na podstawie GPSu się orientowałem, a jak dokontynu to kurde, z magnetycznym będą Bysola. A co są to latające, mają takie perfekty pierśowe, rozwinięte bardzo, ale to nie są skrzydła, nie machają tak jak ptaki, to jak szybowcowe. Ktoś ma tam, a poleca wszystkim. Na szybowca. Ale nic nie zastąpi latania, a te kajaki i inne to tak. Na szybowcę poleca. O, to zobaczycie strąbę, powiedzmy. Ja się jej nie wystraszyłem.
A dlaczego? Ja nie jestem wierny, żebym się drąby nie ma, ale ja ją za dużo zobaczyłem, tak mniej więcej. Ja stąd dokończyłem za tym samym, patrzę, coś tam się nie widać, co to tak jest, nie? Ale to się oddalało. A potem patrzę, to trąba, nie? Ale jak się oddalało, to czego się bać, nie? Tak wyszło na to, ja w kriatualnie ja się przyznaję do wszystkiego, no dobrze, to tu w lęczu widać moją kaminę, to taka mała kamina, to może trochę większa od trąbów, nie? Ale można na tym przetrwać kilka miesięcy. A zobaczcie, jaki miałem tezy na sezwesto. 30. Wysiąłem mioselarka. No i potem musiałem nogami napędzać, bo po 8 do 20 godzin wysłania, to potem 3 godziny pompować, żeby wody mieć do picia.
Aha, to są te ryby z rodziny koryfana-batek, one mają nazwę lanciesi makimaki, złote makryli albo dolfin kristalli, ale te po wszelkim. I te ryby, zobaczcie, jakie dużo tutaj, nie? Ja tak o tym nie będę opowiadać, bo to nie zdążę po prostu. Aha, bo dzisiaj w radiu wracam, będę wam opowiadał trochę dłużej. Bo tutaj mam podzielić się tu i na scenie, to tak skraca. Wtedy do mnie przylotywały. Kiedyś dziuki rufały ze mną, to i wystawiłem moje ręce. Zobaczcie, kusiał mi tak widzieli, tak, na palcu. A co mogłem sobie przykręcić za chwilę tu? No, nikt nie wie? Ameryka! To jest Ameryka, wybrzeże Brazylii. Zobaczcie, jakie piękne, nieprawie, miłe, że z niej w Polsce robione. Ulicy rzeki, a carału. Po dziewięćdziesięciu, dziewięciu dobra przyjeżdżę w Ameryka. Miałem bardzo dostojny komitet powitany.
Chyba tylko Jurek, a w sobie bardzo medialny, moje wyprawy z Polski. O, i amasadur Polski, Brazylii, pan Jacek, Jumosza, Kisielewski. Ja tak powiedziałem, że mam taką wersję, że czternaście dół. Ja właśnie więcej surłem i mówię koledze, zrób mi zjadł, taka chudzinka, ale tutaj mnie dobrze, nie Ewa się obiegowała, że tak mnie wytrowała, że ja przygrałem szybko na wodze, a zbaczymy ją do rąki. Dobra. Woda, ja takie obzawcy, a tam w ten ocean. No dobrze, to teraz daje. I to było tak na otwizdach, a ja tu jeszcze miałem taki wioski, ale mam pokazane, że się jak to się gada. Tak autentycznie z tego. No, nie, proszę następnego. I tu nie, w nim na chwilę będzie.
I to potem jak zdjęcie, który będzie chciał ze mną zrobić, tam czy na scenie, to autentycznie, bo to jest autentycznie i transparent mój, który powiewał na marcie mój, jak dobywałem na Florida. A ja tak, nie, to mi naturyka mam tu na pierwszy. No to potem będzie wrog. I teraz pomogę to, co szybko, żebym zdążył powiedzieć tak. Tu wyraźnie widać na tym, że to, aha, zacznę tam. Dziękuję, bo jak mnie policję, bo ja tam mieszkam w policjach, bo ja głównie spasowam w niej wyprawie, dlatego oni są tu i tu u góry też na kaszulce. I zobaczcie, jaka łatwizna. Pierwszy wyprawa. W najwęższym miejscu Atlantyku. Ale jeszcze powiem tak. Ogólnie tak. To wam radzę też.
Ja się spytam, czy ktoś jest taki z was odważny i podniesie rękę i się przyzna, że nie lubi marzeń. Nie widzę. Wszyscy lubimy, ale się nie wszyscy przyznamy. Więc część marzeń zalecam wam, żebyście zmienili w plany w takie w miarę ambitne, bo tam taki słabą ambitny plan to nie ma frajdy, a potem te plany trzeba realizować, no i można lać wodę, bo nie opowiadać, bo jak to fajnie wróci. A nie, to jest jasne. Przepraszam, bo nie potnie przelewać, bo nie zdążę bym niej na nową wątkę. Pora kończy potem. I teraz tak. Ja pijemy ten aha, trzeba powiedzieć, że przed moimi poprzednikami startowała z wysp i kończy na wyspach. A ja nie chciałem, żebym też był artystą. Przepłynąłeś prawie cztery. Jestem pierwszym historycznym, który z kontynentu na kontynent przepływał.
To pierwsza wydawa. No kto w ile mi zajęło? 99 dup. I sobie tak, no ale jak widzę, nie był najgłębszym miejscem artystów. I tu mniej więcej jest ujście Amazonii, tam i tu jest równik, także to ja ma południowo lepsze pomiary. No i teraz co? Baziłem się na tym, co dokonali, trzeba sobie po wszystko podnieść. I druga wyprawa, też między moich założeń. Wyprawa kajaki między kontynentami. Samodzielna, samotna bez pomocy zewnątrz, ale w najszerszym miejscu Atlantyku. No wyraźnie widać, że ja mocniejszy plan, nie? I tego. No i dobrze. No taki plan i proszę dalej. Teraz tak. Tu powinno być tak, a i pan tak powie, a dobra, już następne. I jako kapełki. I jako kapełki zrobiliśmy.
O, a tu jestem przed drugą wyprawa Stoczni Adrean Miskiego w Szczecinie, gdzie kajak był wyprodukowany i on jest zeszytkowością jak jego kajak, a ja jestem jedynym użytkownikiem. Na razie to nie jest mój kajak. W skrócie mówię, że mój. Ja mam go kupić, na razie nie mam pieniędzy na kupnę na pożyczonym kajakom. No naprawdę. No tak mówię, zemknąłem sercu, szukam tego pomocy finansowej, żebym odgubił, bo mi grozi, że go sprzedam a mój nemo i całą moją wyprawę przejdą tylko do historii. No bo nie można się wybrać na wyprawę kajakowo. Nie mają skajera. No dobrze, to ja myślę, że rozumiecie. No i teraz tak. Siedzę tu, to jest rzecz na czym ja realizowana. Ja o niej jaka to jest, mogę powiedzieć, ale ominę to szybko.
I mówię do Andrzeja Mniskiego, nie zmieszczę się w tym. Bo to na pół roku miałem być tutaj. I szybko mi zrobili dodatkową skrzynkę i najmniejże napraczę teraz dolę. I teraz tak. Tu już kajak zobaczy. Tu jedziemy już do Lizboni, do solicy Portugalii, ale kajak wygląda całkiem inaczej, bo tu jedziemy na drugą wyprawę. To jest ta skrzynka, o której mówiłem, a miesiąc mężczyzności, jak wyjdziem, to mam ją wyrzucić. Ale tak. Na rufie mam, powinny być port maczerzysty. Ja mieszkam w policjancie, to jest bardziej sam policjant. Ale żeby się Amerykanie kachnęli, to jeszcze Polak, jest tam. I tu jest logo w gminie Polisy, bo patronem był burguz polisy, Władysław Jakub.
A to jest logo, a już nie będę tam pytać, bo to jest logo pomoże zachodniego, bo też był patronem Orgę Gablewicz, marszały województwa zachodniowo-morskiego. Teraz tak. Pierwszej wyprawie miałam jedną komarę bagażową, dwóch, a tu już mam drugą komarę. To wszystko wypełnione jedzeniem i podłożeniem. Całe to. Pierwszej wyprawie miałem pałąki tutaj takie, tu aż do tam. Ale mi one bardzo zapłaczałem, mówiłem, dążyłem z niej. Trzeba te połomy cały czas mi one więcej przeszkadzają i wspomagają. Nie chciałem. Połomy się nie uzyskali. Teraz zobaczcie, jest wycięte, bo jest tam. I teraz tak. Tutaj widać miecz w pozycji taki transportowej, to jest z blachem fassozporny tak o grubości 12 km, szeroki na 200. I to jest w pozycji transportowej. Potem, jak opuszczam, nie wpisuję wtedy pod mech.
Gdyby się kaja obrócił do góry z mech, to ta ciężka blacha u góry, a pałąki ją wstaje do pozycji w mech nadu. Podobnie jak tutaj są miejsca, gdzie kajak jest klasyczny. I na pałąku góry jest lampa, navigacja i w tej wyprawie anteny radarową. To jest pozycji transportowej. Jedziemy do Izbony, po prostu dalej. I tu jestem w stolici Izbony przed Mariną do Cal de Bonce, czyli że Marina takiego dobrego poszukcesju na dobrej na początek była jedna nazwa. I tutaj można było zadawać kajak po szlibie. To jest taka pochyloszka, ona ma aż do wody. Aha, o jeszcze ważne, co tu widać w przodu? Tu nazwa jednostki, bo przecież poważne. Jednostka jak pływa po morzach, musi mieć nazwę. Tu miałem mieć ja inwencję od moich grymina.
Ja pan grymina, bo gdzieś mi wita, ale i chwantę. Węcię się mówią o mnie Ole. Ale wszyscy znają mnie Olo. I zobaczcie, trzy liby, tylko małe farby i nazwa Olo. Tu Olo i tam Olo też pisze. I władujemy tu. I teraz dalej. O odpowiedniej godzinie aha, jeszcze wynająt, bo co to jest? U góry Ricardo brawał fotograf zawodowy z Lisboni, ale wynajął go mój dobry przyjaciel i dobry dół wybrał. Samary Piotr Mieliński. W ogóle nie było w stanie, ja liczyłem, że ok, za ciekawieniem będzie. Ktoś się zjadł i zrobi mi zdjęcia. Ja poprosił, aby się nie dam. A proszę mnie wysłać na mój adres, na adres żony i tego.
No nie miałem finansów, bo to z wielu rzeczy musiałem zrezygnować, żeby to tym wyprawie doszło, a nie muszę fotografa wynajmować. A Ricardo brawał, no robi mi różne zdjęcia. I dobrze, dalej proszę. Ja kilkanaście dziewczyn się przed nim, nie? Ale co, już potem miałem opuścić Lisbonę. I specjalnie podpłynąłem w górę rzeki tak, bo to już jest jedyny stary i już tam mam do ujścia oca o 10 km, a to jest inny pojechal, prawie dalej w górę rzeki Papunia. Po co chciałbym mieć zdjęcie na tle ogromnego publika z Pieskowca, tu książę żeglarz na ciele tam dół, różni zdobywcy, oktywcy, unik a. A w tle inna marina. Marina de Dobele. No dobrze, Lisbonie. No i sobie pójdę dalej, już proszę, proszę następnego.
No, tu widać most nad rzeką tak, wieża Bele, obniżę z nazwa tego dużego miasta przyjrza Masel i Bele. A tu widać antenę z pozycji na robociej do góry, lampa nawigacyjna. No widać wyraźnie na pisowo i ja tutaj płynę do, no w kierunku Ameryki już nie, ale jeszcze mi to bardzo szanują. No dobrze, dalej. Aha, Ricarda nawet z wody mi robi zdjęcia. No jeszcze. A jeszcze kilka, dobrze, faktycznie, no dobrze. Dalej. No, zdjęcie się, to ja nie mam, bo to ostatnie takie, no, no, no. Zdjęcia dobrze, jeszcze. Dalej już płynę na, w tamtą stronę na zachód. Aha. W tę, na taką lądżą, że tam odprowadzali. Zdjęć, no, zobaczcie, jak fajnie całość mi przesyła Iza.
To jest Iza i partner Jahu, jeszcze mi kościli cztery doby w Brazilii, w tym Lisbonie i ja czekam na czas, kiedy będzie dokładny moment startu. No i o, i ona to wspaniała dziewczyna przesyła Ceusa, mam takiego z dalego, no bo następny dopiero mogę się spodziewać o weryce. Będę miał dopik, żeby w tej Ameryki zasłuchać, szybko. Aha, no dobrze, możemy pójść dalej. No to teraz, chłopak. I teraz tak. Ja w Lisbonie jedynie poprosiłem Ize, kupiłem chlebę na tydzień. Takiego zwykłego chyba tam, różne gatunki, bo on już i tak by nie wytrzymał. Natronowałem jeszcze zbiornik wody, pitny i 120 litrów, takie kronówki tam z Steka, z Lisboni, a wszystko miałem z Polski. Zresztą wszystko zabrałem z Polski na całe pół roku. I jedzenie, wyposażenie, to wszystko. No więc tak.
Ja tutaj tak kontroluję czas, żebym zdążył do tej Ameryki dopłynąć. Ja trochę będę opłynąć, ale tam jeszcze na sen. To była największa moja barażka, ale proszę proszę, ja nie mogę patrzeć na ekonomię, to rozprasza. Ja inżyłem mechanikę, potrafiłem nowej ocelarki skutecznie uruchomić i ją kilkanaście razy zdemontowałem, sprawdzałem, według instrukcji, co tu zrobiliśmy, załamał mi taki punkt. Jeśli zrobiłeś wszystko, co w instrukcji przewidziane, no mówisz, że masz bela. Trzeba ocelarkę, ocelarkę w membranie zakonserwować i wysłać do serwisu. Więc ja ocelarkę w membranie zakonserwowałem i ją osuwałem, w serwisie. I wzięłem ocelarkę na pięciereńczy no i znowu pamperałem, no już wiem jak. Tamta to działało. I teraz tak. Ja jestem abstylentem. Ja mnie pytali z firm alkoholatem. Powiem, że wziąłem. Ja lubię piwo i wino. Wziąłem ze sobą wino, własne roboty.
Ostatnie cztery lity sobie w domu zostały. Moje najlepsze wino i aż w terapiku może się łatwo zepsuć, to ja szybko tak. . . Nie zepsułem się, wszystko. Nie wiem prawie co to jest wino, ale ja miałem różnego sponsora, posłuchający pomocy na tę wyprawę i miałem dwa telefony satelitarne. Jeden telefon mi wręczała Pani Irena Asyna na prezentacji kajaka pięć dni przed wyjazdem do Lizbony. I oprócz telefonu dała mi taką jeszcze butelkę, pustą. Znaczy nie całą. Była w nim taka poszczę butelka, taki transparent, jak mam tu na pierwszy, podobny. I z napisem, kto znajdzie tę butelkę i weźle tę kartkę na ten adres, jeszcze nagrodę zostanie. Miałem tę butelkę zładować na środku Atlantyku. A myślisz, że tak raczej znaleźć środek Atlantyku? Pustą. W tej tam miejscu nie widać żadnych rozwskazów.
Gdzie tu jest połogoc, to? Więc ja poprosiłem o pomoc internautów. Ogłosiłem konkurs w internecie. Proszę znaleźć środek Atlantyku na mojej trasie. I wyniki miały do. . . A, z nagrodą konkursu. Wyniki miały być do Andrzeja Miskiego, stratega wypraweł w Szczecinie. Ja dostałem tak, Olek, powoduje, że twój czas jest w piątym połowniku zachodnim. I ja już jeszcze w Polsce myślałem, że ja sobie zrobię uroczystość. A co się robi na połowie trasy? Na połowinki rządziłem. I ja specjalnie pół litra wina zostawiłem na te połowinki. Nie przecież ja już wąsam imprezę na trochę. I zaprosiłem na te połowinki wszystkich, na których ta wiadomość dotarła. Kto się wlewy o połowinki, jak to do mnie. To za darmo się napisać. To za darmo się napisać. Ale tak.
Więc ja tak patrzę, że się nadzikuję, że jesteś w piąty południu. Robiłem zdjęcie. Potem tam nie wiem, czy mi grało, czy nie. Ale może będzie, ja nie mogę tam patrzeć, bo tam gdzieś to było. I zrobię tak. Zjedzie tej flaszki. Zwodowałem ją, zrobiłem zdjęcie. A potem wyjąłem następną flaszkę, ostatni pół litra wina. Ale wiecie, jaka frekwencja była? No niesamowite. Jak tutaj tę połówkę nie mam tyle luda. Najzajemniejszą frekwencją była dopisała mi bardzo. Ale miałem tam szczęście i miałem pecha w tej wyprawie. Tym razem miałem szczęście. Nikt się nie zjadł fizycznie, duchowo. A duchy piją? A to był litr, a był dla mnie. Ale atmosfera była naprawdę wspaniała.
Krótko po tym, żeby nie było tak dobrze, to aha, jak robiły coś zeskolić, coś tam nie wyjdzie, to szukamy winnego. Na przykład mamy zespół taki, ja winnie, to tu, tu, tu szukam winnego. A ja zaczynam od siebie, że na tym nie ja zawiniłem, ja nikt inny. Ale potem nikt jeszcze gorzej. Więc tak. W telefonie satelitarnym przegapiły mnie ja po prostu, że mi się kończyli mi teraz, bo ja nie mam tej karty w repate. I przegapiłem. Wysyłam serię SMS-u, zero. O kurczę. No nic. Wygadałem wszystko i wysyłałem SMS-y. Nie mam możliwości wysłania wiadomości. To było 20 grudnia 2013 roku. Po kilku dniach dostaję wiadomości.
Ty, on sobie wstawą, nie mam wiadomości, nie pokoją się, nie? To ja wysyłałem 23 grudnia, był poniedziałek, dzień, no a wstydni dzień, w ile po tym święta, bo żeby na rodzinie to wysłałem, panie mam zesą tego gadżetu, takim specjalnym aparatem GPS nazwie SPOT, przez który wysyłałem sygnały do satelity, gdzie ja jestem. I moja żona była najlepszą zorientowaną kobietą na świecie, gdzie jej mord jest, nie? Coś jest w niej u sygnałów. Jest tam, jest tam, ja. I na tym aparacie były też dwa specjalne przyciski. Jeden alarmowy, w przypadku zagrożenia życia, ale oznaczony jako 9 11. Drugi, taki mały, trzeba było go głęboko wcisem, przetrzymać się dwie sekundy, żeby się uruchomił, żeby ktoś przypadkowy nie włączył. Oznaczony jako, według mnie nieszczęśliwy, HELP.
To był skryt podraniczki, Ask for help, albo po polsku Proszę o pomoc w rozwiązaniu problemu. Ten sygnał to nie był alarmowy, wysłany tylko do dwóch osób zaprogramowanych przeze mnie w Polsce. Do żony, do strategia wyprawiam działam niskie oszczędziny. Ja wysyłam ten sygnał za siedem minut, ósme rano, mój serkarcał ma w poniedziałek, wczoraj tak, bo się chyba chciał wadzić, ale dostałem wiadomość od Andrzeja Mińskiego, tak, odbrałem pięć sygnałów HELP i Kancel HELP. Kancel czyli skazywanie pięć sygnałów starszego. I dostałem pięć sygnałów Kancel HELP, za miłe ratownictwo okazjowe. Co się dzieje? A niech wtedy do sobie wszystko padło, będą mnie szukać i ratować. A jaki powód? Oni mogą wysłać ASMR.
Ja wiedziałem, że alarm na kraktykę, zrobił taki dzień na fight play, na midzie, na fight walka, ja też tam miałem zela ratunku, nie? Po kilkunastu godzinach, ja przypłynął alarm na morszu, przypłynął taki wielki fankowiec grycki, Misoz Delos, taki trzysta metrów długi, taki wielki jak mą, jak blok, nie? Oni sobie mnie ratować, nie? Więc miałem różne znaki, ja tak w skrócie, z szybko mówię, ale żeby dojść do oficej na Niemczech, Ameryki, więc tak. I podawałem, że mnie nie żyliście, a tak gdzieś na co wpadamy, że to na koncert tej samej, tak blisko byliśmy. Takie wrażenie to robiło. Ja nie dałem żółtych, nie? Nie dałem ten rów, to nie jest.
A potem tak, że ja, a się aj, i się pragnęłem, aj, okej, nie? Potem, że kajak, okej, ja mi tak pokazywałem, okej, nie? Aha, już, no dobrze, za siedem minut już kończy. I z ja, okej, nie? I potem, ja, a się aj, kajak, byłem na zawód, tak nie wiem, a się na szód, i bajaj, czyli a, czy co, wielokrotnie to sygnal, oni potem, no, z tyłu tam budówka, łapcowy, kapita, nie? Nie zrozumiem. Po godzinie, godzinę jeszcze raz do mnie podpiewają, nie? Ja po całej historii tych sygnalów, go zanapurzyłem jednego z olagowskiego. Takiego małoprzyjnego, nie? Nie wydarzyłem się na nich tak. Śpiewam! A widzicie, jaka reakcja? Zaczęli mi kiwać na bajka. Wspaniałe to działa, nie? No dobrze, więc jestem na promie Atlantyki, wysyłam sygnal, nie? A teraz też wysyłam sygnal.
Tu dostałem sygnal o te, idziemy tam na scenę Google i tam będę opowiadał dalej, a może przejść wtedy samego, ale aha, tu już nie będzie tego widzieć, bo tam nie ma ekranu, także zapomniałem dopłynąć na drogą, na te dwa później opory. Dobrze, proszę Państwa, dziękuję. .