VIDEO TRANSCRIPTION
Mężczyzna znalazł kociaka, ale nie mógł znaleźć dla niego opieki, więc zabrał go na komisariat. W Europie przewiduje się niepokojące wydarzenia, takie jak masakra w niewielkim państwie, podpalenie świątyni, atak na sygnał, zatrute powietrze, zamach na przywódcę i zwiększenie konfliktów społecznych. Nadchodzące lato będzie burzliwe.
Dobry wieczór Państwu, jestem. Zanim, zanim. . . Zacznie się dzisiejsza audycja. Już na pewno na żywo. Ostatnie dwie nie były w pełni na żywo. Dlatego, że. . . Dlatego, że. . . Nie było mnie na miejscu. Zaraz wszystko wyjaśnię. Patryk, hej! Jako pierwszy. Koko, Koko11, hello! Bartolini, witam! Wróżka, Papuszka, hej! Zdzisław Chromiak, witam! Upackany, cześć, cześć, szczęść Boże, przepraszam, Izabela, hej, Wojtas Lajbalich, witam, Iza Ania Kossowska. Inka Art, Kowal Kowalowie, witam. Witam wszystkich Państwa. Drodzy Państwo, nie było mnie cały tydzień, od czwartku do czwartku. Byłem poza granicami kraju. Byłem na urlopie. Pogoda dopisała, bo w Polsce pogoda maj nie dopisuje, jak widzimy. Przynajmniej tu na Pomorzu, ale z tego co wiem, to chyba w całej Polsce jest chłodno, niestety. Nie za bardzo przypomina to wiosnę.
Ja byłem na tydzień czasu w Tunezji. Bardzo różne wrażenia. Chcę dzisiaj odpowiadać na Wasze pytania, więc nie chcę opowiadać o Tunezji. Poza to mam bardzo ciekawą rzecz, którą będę chciał Wam pokazać. Dzięki pewnemu widzowi z kanału. Pokażę wam zaraz coś ciekawego, historycznego. Najciekawszą rzeczą, chcę powiedzieć a propos tej Tunezji, powiem państwu, że ja mam lęk wysokości, ale mimo tego, nie wiedzieć czemu, odważyłem się na takim dziwnym spadochronie polecieć Sam, w powietrze, mniej więcej 40-60 metrów nad ziemią. Pokażę Wam tak szybciutko, jeżeli mogę, jeżeli nie nadużyję tu Waszej cierpliwości, krótki filmik z tego, jak tam. . . Ale nie wiem, czy ja to teraz będę umiał. . . A jest, jest, jest, jest, jest. Ja ciężko przestraszony byłem w tym. No, ale się zdecydowałem i bałem się bardzo. O, zobaczcie.
Ten gruby to ja tam w pasach. Chcecie pomóc? Poszło. To było napędzane na linię przez motorówkę. Bardzo wysoko się uniosłem. To jest sam początek. Lot trwał mniej więcej 10 minut, ale strach był duży. Zobaczcie, Jackowski poleciał mimo choroby lęku wysokości. Mam go duży, byłem przerażony. Cały czas mi się wydawało, że z tych pasów, w których jestem, się wyślizgnę, spadnę. Ale poleciałem, lot trwał 10 minut i. . . A, tak się to wznosiło. Już zaraz się filmik kończy. Bo to tylko start. Potem to znacznie wyżej mnie pociągnęło. Ale mówię, to jest wysokość między 40 a 60 metrów w górze. 60 metrów na pewno był taki moment, kilku minut, że było na takiej wysokości. Tak. No. Odważyłem się.
Jeszcze powiem tylko jedną rzecz, szanowni moi przyjaciele, że kiedy byłem w Tonezji, pojechałem tam na wycieczkę, byłem w miejscu, gdzie kręcono wiele scen z Gladiatora. To jest taki obiekt, który. . . Zapomniałem, bo leciało mi teraz z głowy. Tam kręcono w każdym razie film Gladiator. Ale będąc w Tunezji i patrząc na infrastrukturę, niestety poza hotelem, na spore nawet bałagan, gdzieś na obrzeżach miast, w miastach, to powiem wam, że. . . że po prostu żyjemy w bardzo czystym kraju. Tylko tyle chcę powiedzieć. Dobrze. Czesław Malinowski napisał, kozacko trzeba spełnić marzenia, a nie do końca życia rozkopywać łóżko, że się czegoś nie zrobiło. Tak, tak, tak, tak. Trzeba brać wyzwanie oczywiście z dużym umiarkowaniem. Ale trzeba to robić.
Aktualnie w tym momencie trwa debata drugiej tury prezydenckiej i panowie dwaj kandydaci niestety się znów ścierają. Lecą na starte argumenty, czyli mieszkania i inne tam kwestie jeden drugiemu. Nagrzeszony z tymi mieszkaniami ma jeden i drugi, ponieważ o Nawrockim każdy wie co, a przecież pan ten drugi Trzaskowski, przy pani Hannie Grunkiewicz-Walcz, Walcz też tam jakieś dziwne historie wyprawiali z mieszkaniami w Warszawie i kamienicami, także mają sobie dużo do pogadania, to nie są moi kandydaci, ani jeden, ani drugi. Moim kandydatem był pan Braun, nie będę tego ukrywał, dlatego że mówi jak jest i nie przejmuję się obecną sytuacją prezydencką, ponieważ mówię, to już nie są moi kandydaci i traktuję to bezemocjonalnie. Zresztą wojna lewa, prawa, prawa, lewa. Od dawna mnie nie interesuje. Ja jestem wyalienowany z tej wojny, więc nie ma o czym gadać.
Naród Polski wybrał między jednym złem a drugim złem, więc ja się autuję z tego. I szkoda marszczyć czoło, żeby się zastanawiać nad tymi panami. Oczywiście krótko przed wyborami postaram się skupić i powiedzieć kto. Z tych panów w mojej ocenie, w moim poczuciu przejdzie jako prezydent. Kącik wodnika, pytanie, mniejsze zło, czyli która strona prawa czy lewa? Chyba bez znaczenia. Jeżeli wybierzemy prawą stronę, to rząd Tuska może się posypać. Koalicja. Jeżeli wybierzemy lewą stronę, wówczas oddajemy w obecną koalicję pełną władzę Polsce, bo będą mieli też swojego prezydenta. To, że ten pan mówi, że będzie niezależny, że ma być tak. Niezależny. Dzisiaj ktoś mi zrobił nieprawdopodobną niespodziankę. Pewien pan, chociaż mu powiem z imienia, tu jest list od tego pana, pokażę wam coś niezwykłego, aby nie było to w jakiś sposób prorocze.
Nie ma tutaj listu. . . a jest! Pan Kamil. . . Pan Kamil przysłał mi Kalinowa, Kalinowa, Kalinowo, miejscowość, przysłał mi gazetę. Ale słuchajcie, ta gazeta jest wydana w Warszawie, jest to Wieczór Warszawski, kosztowała 10 groszy, zaraz Wam pokażę. Ukazała się w czwartek 31 sierpnia 1939 roku, czyli dokładnie ostatni dzień pokoju przed drugą światową. Tak wygląda. . . Czołówka tej gazety sporo sfatygowana, ale czytelna. Oj, tak, zobaczcie, Wieczór Warszawski, tutaj macie datę, jak widzicie. Tak, i tu jest tytuł. Malarzowi pozostało do wyboru cofnąć się albo rozpocząć wojnę. Widzicie, tak wyglądała gazeta. W ostatnich godzinach pokoju w Polsce, tu już była mowa o mobilizacjach w wielu krajach, w Wielkiej Brytanii, w innych krajach. Niezwykłe, bo to jest, mówię, dzień przed tym, co potem spłynęło krwią. W Polsce, nie tylko w Polsce.
Taka pamiątka. Dobrze. Będę dzisiaj odpowiadał na Wasze pytania. A, byłem na tej wycieczce, żebym tutaj chciał być spędził mi z pewnym małżeństwem, których znam. Tak to powiem, ale wysłuchajcie mnie. Jak poznałem tego człowieka? Grubo ponad rok temu. Mówię o człowieku, z którym byłem. On był z małżonką swoją. Bardzo ciekawa historia. Rzadko kiedy miewam sytuacje, w których. . . W takim codziennym monotonii życia mam poczucie lub w swoich sprawach, lub ja nieraz mówię o takim głosie, to nie jest głos, który się słyszy, to tak jakby zrozumie się słowa. I opowiem wam historię. Pewnego razu byłem w pewnej restauracji, 3 km od Człuchowa i jadłem tam zupę. Nie było czasu w domu coś ugotować, zjeść, więc szybko pojechałem na jakiś talerz zupy.
Kiedy byłem już w tej restauracji, czekając na moje danie, Zwróciłem uwagę na mężczyznę, głównie na mężczyznę, a tam jeszcze przy tym stoliku siedziała kobieta i troje jej dzieci. Siedzę, zajadam tą zupę, nie, jeszcze nie, czekałem na tą zupę, a oni kończyli jedzenie. Tego mężczyznę widziałem tak z profila, jak siedział, czyli tak był profilowo do mnie odwrócony. I zwróciłem uwagę na jego twarz, jego twarz była. . . Wydała mi się zmęczona. Może mniej jak moja twarz. Ja mam bardzo zmęczoną twarz, ale no niestety taką mam urodę, a też po tej operacji, no niestety nie jestem pierwszego zdrowia. Jego twarz wydała mi się zmęczona. Jak mnie coś bardzo przyciągało do tego człowieka. To jest bardzo ciekawa historia. Pozwólcie i potem będę już odpowiadał na wasze pytania.
I wyobraźcie sobie, że cząstek na niego, on oczywiście nie widział, że ja na niego patrzę, bo on był profilem do mnie, bokiem do mnie odwrócony. Coś mi we wnętrze powiedziało, to jest dobry człowiek. Pomyślałem sobie, zaskoczyło mnie to tak. To jest dobry człowiek. No oni kończyli jedzenie, wstali od tego stoika i szykowali się do wyjścia. I w tym momencie człowiek ten spojrzał na mnie, czyli de facto przedtem nie było żadnej interakcji wzrokowej z jego strony. I podszedł do mnie i mówi, panie Jackowski, ja mówię tak. Wie pan co, ja pana oglądam na kanale, ale. . . Mógłbym pana odwiedzić? Ja mówię, bardzo proszę. A mówię, skąd pan jest? A, z Tucholi jestem. No dobrze, mówię, bardzo proszę. Podałem mu swój adres.
Właściwie to nie było ustalone, kiedy miałby mnie odwiedzić. To tak miało wyglądać, że. . . Będzie w Czułchowie, to mnie odwiedzi. Więc specjalnie nie czekałem na tego pana. Minął czas. Minął może miesiąc, od tego czasu może mniej. Ciężko mi teraz jest ten czas dokładnie sprecyzować, ale minął czas. I pewnego randka, kiedy się obudziłem, mniej więcej siódma rano, był słoneczny dzień. I wyobraźcie sobie, że wyjrzałem przez okno od kuchni i mój wzrok przykułem do dziwnej rzeczy. Otóż pod moim garażem, z boku tak, stał takiej średniej wielkości karton. Myślę sobie, kto tam położył karton. Zdjęty ciekawością, natychmiast wyszedłem z mieszkania i poszedłem zobaczyć coś w tym kartonie. I tu ząb. W kartonie był jakiś szmatce, na jakiejś szmatce leżący, żywy, malusieńki kotek.
Ale to było maleństwo, nie wiem czy on na oczy widział. To wyglądało tak, jakby to był kotek dopiero co urodzony. Natychmiast w domu mam psa Alberta. On nie jest przywyczajony na koty. On wręcz szczeka na koty. Więc pomyślałem sobie, nie wniosę go do domu, ale było ciepło. Mówię, wezmę mleka, pierwsze co to mleka, dam mu mleka, no ale niestety przyniosłem w jakiejś miseczce mleko i wyobraźcie sobie, że on nawet nie próbował pić tego mleka, a widać, że był wygłodniały, spragniony. Nie pił, nie umiał. No, zacząłem myśleć, no nie można tak zostawić tego kotka. Też niespecjalnie wiedziałem jak się karmi takie kotki, które są dopiero narodzone. Poprosiłem mojego młodszego sąsiada, żeby, bo on ma akurat kotki i niedawno musiał kociły.
Mówię, weź się zaopiekuj nim, a ja będę próbował gdzieś umieścić tego kotka. Już kończę tą historię, ale jest bardzo ciekawa, posłuchajcie. No i, no i. . . I on się zgodził wziąć tego kota, mówił, że będzie karmił go pipetą jakąś, tam do buźki, wlewał mu to mleczko. Ale mówi, masz trzy dni, jeżeli w ciągu trzech dni nie załatwisz czegoś, żeby ten kot będzie miał jakąś opiekę, to ci go odstawię pod garaż, bo ja mam za dużo swoich obowiązków. No dobrze, próbowałem w różnych miejscach, dzwoniłem do urzędu miasta, specjalnej osoby, która się ma zwierzętami opiekować. Bez skutku dzwoniłem do pobliskiego, nie w Człuchowie, ale pobliskiego, jak to tam, takiego ośrodka opieki nad zwierzętami bezdomnymi. Bez skutku.
W końcu po trzech dniach, na czwarty dzień rano, kartonik z kotkiem wylądował z powrotem pod moim garażem, czyli mój sąsiad. Dotrzymał słowa, wdzięczny mu jestem, że te trzy dni go karmił i jakoś opiekował się tym kotkiem. Kotek był dalej niedołężny, bo był za mały na to, żeby dał sobie radę. I co zrobiłem? Z godziny dwie zastanawiałem się, w końcu mówię tak, tu dzwoniłem, tu dzwoniłem, nikogo to nie obchodzi. Niby tak wszyscy się ujmują ze zwierzętami, ale w schronisku mi powiedziano, że musi być. . . Musiałby być chory, żeby go przyjęli, ale on chory nie był. On był niedołężny z powodu maleńkości swojej. Wzięłem ten karton i pojechałem na komisariat policji w Czuchowie. Wszedłem na komisariat z tym kartonikiem, z tym kotkiem w kartoniku.
Opowiedziałem całą historię i mówię, może wy byście w jakiś sposób pomogli, bo to jest żywe zwierzę. Niestety panowie policjanci powiedzieli, że nie mają możliwości, że mam się starać. I ja mówię, to trudno, ja zostawię u was tego kotka. Tu pan policjant mnie zaskoczył, zresztą chyba miał rację. A on mówi, nie, to my pana ukaramy. Ja mówię, jak wy mnie ukracie? Przecież ja próbuję temu kotu pomóc. No my pana ukaramy, bo pan go właściwie, przez to, że ktoś panu ten karton z tym kotkiem przyniósł, to pan go właściwie. . . Pan jest teraz opiekunem tego kotka. Trudno było zaprzeczyć. No rzeczywiście, pomyślałem, policjant ma rację. Jeżeli pan nam ten karton z tym kotkiem tu zostawi, to. . . my ukramy pana za porzucenie tego kotka.
No tak, mówię. No, nic, zrozumiałem, że i tu nic nie wskuram. Wziąłem ten kartonik, wyszedłem na parking przed komisarytem policji w Czuchowie. Włożyłem ten karton z kotkiem na tylnie siedzenie i stanąłem przed samochodem i mówię tak, panie Boże. Ale dosłownie, dosłownie te słowa. Panie Boże, zrobiłem co mogłem. Nie mam warunków w domu, żeby trzymać tego kotka. Zresztą nie umiem się nim opiekować, takim małym. Nigdy nie miałem takiego doświadczenia. Boże, zrobiłem co mogłem. Oddaję w Twoje ręce tego kota. Sprawdź coś, zrób coś, żeby ten kotek przeżył.
No tak powiedziałem, tak w sobie powiedziałem to, ale ja jak do Boga mówię, to nieraz głośno i jak już wsiadłem w ten samochód i już jechałem do domu, to parę razy powiedziałem, Panie Boże, zrób coś, no zainspiruj mnie, daj mi jakiś pomysł, żeby przecież ten kotek miał opiekę i żył. Wjeżdżam na podwórze. Staję pod garażem na zewnątrz, na podwórzu i wsiadłem z samochodu i jeszcze nie wyjąłem tego kartona z kotkiem, ale patrzę, wjeżdża jakiś biały samochód. Wjeżdża biały samochód, kobieta z mężczyzną w samochodzie i już przez szybę poznałem, że to ten człowiek, którego widziałem. Zamieniłem dwa słowa. Na CPN-ie. Zresztą, bo to jest restauracja przy CPN-ie. I teraz tak. No zajechał ten człowiek z żoną swoją. Wysiedli z samochodu. No i mówię, że mam kłopot.
Pamiętacie, coś mi powiedziało, to jest dobry człowiek. Coś mi wtedy w tej restauracji powiedziało, to jest dobry człowiek. I wyobraźcie sobie, że im to mówię, że właśnie wracam z komisariatu, tam też, no nie za bardzo ktoś był w stanie pomóc. Tak mówię, mam kłopot, duży kłopot, nie wiem co zrobić, a przecież nie dam mu zginąć. One tak się na siebie patrzą, a żona tego pana mówi, a mogłabym zobaczyć tego kotka? Ja mówię, proszę bardzo, otworzyłem drzwi, zajrzała tam. Mówi, ale śliczny. I mówi, ja mam trzy pieski. Ale podejrzewa tak powiedziała, dzisiaj mój syn ma urodziny. I to będzie świetny dla niego prezent. Słuchajcie. Ja mówię, jak ja mam to rozumieć? Pani weźmie tego kotka? Tak, my weźmiemy. My weźmiemy, pojedziemy z nim do weterynarza.
Jakieś na pewno szczepienia, albo coś musi mieć. I my go weźmiemy. Słuchajcie. Wzięli tego kotka, wypili u mnie herbatę czy tam kawę i porozmawialiśmy na temat tego co robię, opowiedziałem im jakieś historie i wzięli tego kotka. Jak pojechali tak sobie pomyślałem, dziwne to, coś mi tam w tej restauracji powiedziało, zanim do mnie zagadał ten człowiek, to jest dobry człowiek. A jak powiedziałem, Panie Boże, oddaję w Twoje ręce tego kotka, zrób coś. Zrób coś, zainspiruj. Wjeżdżam na podwórze i ci ludzie wjechali i biorą tego kotka, bez problemu. Oni go chcą. Ja ich nawet nie prosiłem, no z jakiej racji? Oni go po prostu chcieli wziąć i się cieszyli jako prezent dla syna. Hmm. Eee. Dobrze ludzie. I na koniec tej opowieści jeszcze Wam jedną kwestię powiem. Proszę Państwa. .
. Zaprosili mnie i żonę i Alberta, mojego psa, po jakimś czasie dłuższym, po kilku miesiącach, na obiad do siebie. Myśmy pojechali, skorzystaliśmy z tego zaproszenia, pojechaliśmy na ten obiad. W domu u nich trzy urocze shih tzu, dwa shih tzu, a jeden to nie wiem jaka raza, też malutki. No i ten kotek, ale już wyrośnięty, już większy, młody jeszcze, ale już dużo większy. A oni mówią, chce pan wiedzieć jak on się nazywa? Jak on ma na imię? Ja mówię, jak? Krzysiu. A ja mówię, dlaczego Krzysiu? No bo od ciebie go mamy. No i jest kotek Krzysiu. Jest, żyje, jest szczęśliwy, żyje z tymi pieskami, akceptują go. O dziwo, Albert tam był mój pies, zaakceptował te pieski, a też tego kotka. Bardzo się mu przyglądał, bardzo był nim zainteresowany.
Taka to historia, to są znaki. To są znaki, poczucia, ludzie. . . Nie zdają sobie sprawy często, że właśnie ten wewnętrzny głos, to zrozumienie głosu jest w każdym z nas. Ten głos jest takim radarem, takim. . . Myśmy się zaprzyjaźnili potem, spotkaliśmy się parę razy. Tacy normalni, zwyczajni ludzie, którzy na pewno ciężko pracują, ale nie grają, są zwykli, są naturalni, są bezinteresowni w znajomości, a o to coraz trudniej na świecie. Ale dobrze, że tacy ludzie są. I to z nimi wspólna decyzja. Polecieliśmy właśnie na na ten tygodniowy urlop do Tunezji. I tutaj chcę jeszcze powiedzieć Państwu kwestię taką, że jest tak, że te wczasy, na które poleciałem, epoka podziału, że ktoś leci, ktoś jedzie nad morze w Polsce, bo uwaga, nie stać go polecieć za granicę.
Otóż jak to się wszystko pozmieniało? Jadąc nad morze, często po tygodniu możemy stracić znacznie, znacznie nad morze polskie, znacznie więcej pieniędzy i pogoda nie jest gwarantowana, jak lecieć gdzieś do kraju ciepłego. gdzie jest to wszystko bardziej zorganizowane i tańsze. Ja myślę, że to jest znacznie tańsze, mój urlop był znacznie tańszy, jak urlop tygodniowy nad Polskim Morzem w takim chłodzie. Okej, tyle o moim urlopie. Wybaczcie, że sobie pozwoliłem. No każdy musi. . . chociaż w roku te kilka dni się wyłączyć i odpocząć. Dobrze, wasze pytania. Gergo, niech się pan skupi gdzie i kiedy ten wybuch a nuklearny pod wodą. oceanem, który miał Pan w wizji.
Gergo, nie jest to proste, bo jeżeli jest poczucie wizji, to ono jest i de facto nie powinno się go pogłębiać, bo wtedy się wchodzi już w jakiś element sugestywny. To była wizja, coś takiego poczułem. To podobnie, jak powiedzmy, nie wiem, Na początku chyba tego roku powiedziałem, że papież odejdzie w kwietniu. Albert, wyszedłeś? Połóż się. W kwietniu. Przepraszam, on chyba chce wyjść, a muszę poprosić żonę, bo ja audycję prowadzę. Wybaczcie. Idź, idź, idź, budzisz coś. Bardzo przepraszam za Alberta, ale on jak chce wyjść siusiu, to po prostu przychodzi do podbiórko, spojrzy i wiem o co chodzi. I zobaczcie, na początku tego roku mówiłem o papieżu, że papież odejdzie bodajże tak w kwietniu. No i tak to się stało. Dobrze. Jakieś odczucia. . . Dobrze, patrzę, o co pytać. Czwarty czerwca.
Panie Krzysztofie, proszę o jedno odczucie. To ważne dla nas wszystkich. A dlaczego czwarty czerwca? Ktoś pisze, proszę się skupić, czerwiec. Lachers. Mącik, czerwiec, a co to ma z czerwcem? A dobrze, czerwiec. No, chwilkę się muszę nastawić. Czerwiec. O dziwna rzecz. Boi się, że się jakąś sugestią już łapie, bo to dużo w audycji teraz mówiłem, opowiadałem. To niekoniecznie pierwszy czy tam czwarty czerwiec, ale. . . W jakimś państwie europejskim będzie to czas po wielkiej masakrze. Czy po zbiorowej masakrze. Nie wiem kompletnie. Z jakiegoś państwa, państwu się będzie wy. . . Jakieś niewielkie państwo będzie się wyludniać, albo z tego państwa będą uciekać ludzie masowo. A tam się wydarzy jakaś masakra. Najbliższy okres czasu. Coś dziwnego, coś niedobrego mi się kojarzy.
Czyżby w tym okresie czasu miała stać się nowa wojna w niedużym państwie lub jakaś masakra w niedużym państwie? Nie wiem, kiedy się skupiam na temat czerwca, kojarzy mi się potężny niepokój w niewielkim państwie, ucieczka ludzi. A wy poprzedzi to jakaś masakra. Jeżeli coś takiego nastąpi, to stworzy to dla całego regionu, tam skąd to państwo będzie pochodziło, stworzy dla całego regionu wielkie zagrożenie. Dla całego regionu. Zobaczcie, kiedy Trump zaczął zapowiadać, że zaczną się rozmowy z Rosją, z Putinem na temat pokoju na Ukrainie. Większość ludzi uważała, że do tego pokoju dojdzie szybko, oczywiście kosztem Ukrainy, ale dojdzie bardzo szybko. A ja powiedziałem, że Putin zawiedzie Trumpa, że Putin wręcz wykorzysta i oszuka Trumpa i tak się w gruncie rzeczy stało. De facto Trump. . .
Został wykorzystany przez Putina wizerunkowo, a też przed światem Putin pokazał, że nawet Trump nie ma wpływu na jego decyzję. I niewiele zapowiada się, żeby na Ukrainie miał zaponować spokój. To jest też dziwna sprawa, że Trump w pewnej swojej wypowiedzi mówi, dwukrotnie powtórzył zdanie, że on czuje, że tam się coś stanie, że coś będzie. Grubszego może? A że może wojna się rozszerzy? Na razie nie mamy co liczyć na pokój. Na razie to powinniśmy się modlić o to, żeby to się nie rozogniło jeszcze w innym państwie i żeby nie doszło do frontu światowej wojny w pobliżu nas.
Gdy dojdzie do masakry, nie wiem dlaczego słowo masakra, ale nie tak wojna jak masakra, do masakry w niewielkim państwie, to może być gdzieś w Europie, albo przy Europie, to państwa europejskie zaczną błyskawicznie zamykać swoje granice, w tym sensie, że strefa Schengen będzie w zawieszeniu. Będzie coraz większy niepokój. Ale czy to już od czerwca? Zatrute powietrze. Uwaga, co mówię. W to lato, w to lato będzie mowa o czymś, co idzie w powietrzu i jest to zatrute. Wydarzy się coś, co zatruje powietrze, stworzy chmurę, która będzie szła i niektóre państwa nie będą wiedziały, jak się przed tym chronić. Ja zmienię tytuł. Na zatrute powietrze nad niektórymi państwami. To lato przyniesie znacznie więcej niepokojów w stosunku do tego jak teraz jest. Szykuje się też atak, będzie atak w Europie na sygnał.
Siły wrogie Europie w odpowiednim momencie mają dać sygnał. I w Europie zaczną się dziać bardzo niepokojące zdarzenia, coraz bardziej zmasowane, do których będą zaangażowane grupy, jakieś grupy powiązane z uchodźcami w Europie. W Europie zacznie się to od płonącej świątyni. Jakąś świątynię podpalą. Masakra w małym państwie spowoduje ucieczkę z tego małego państwa wielu ludzi, obywateli tegoż państwa. spowoduje później podpalenie jakiejś świątyni i początek rozruchu w niektórych krajach europejskich. Ale to ta masakra spowoduje wieść o tej masakrze. Tutaj może pewną rzecz powiem. Może to chodzić o Bliski Wschód, może to niewielkie państwo, to będzie na Bliskim Wschodzie ta masakra się wydarzy, a wtedy grupy, powiedzmy, grupy. . . Pewne grupy zaczną na sygnał robić wielkie niepokoje w Europie, spalą świątynie, a w powietrzu będzie się unosiła trucizna, coś trującego, to będzie wędrowało.
To nie musi być kontynentalne, duże. To może być spore, ale nie bardzo wielkie. Ale będzie się o tym mówiło. Zimna rzecz. Pewne zdarzenia, które się wydarzą w Tobie czy nie jeszcze tego lata, będą zmuszały, w pewnym sensie, niektóre państwa europejskie do wzięcia udziału w konflikcie. Zacznie się robić na tyle niewyraźna sytuacja, że będą narastały obawy ponownie u ludzi, gdzie żyć, gdzie być. Przez te zmasowane niepokoje i akty złych rzeczy w niektórych miejscach może być ogłaszana godzina policji, być może w krajach europejskich. Szykowana jest próba zamachu na ważnego przywódcę. Ten zamach się nie powiedzie. Dzięki. Teraz spróbowałem się skupić na temat kto będzie prezydentem, bo jest bardzo trudne. Nie chcę strzelać. Niech to dojrzeje. Zwróćmy uwagę, że. . . że. . .
analizy, przewidywania firm, które robią sondaże, one znacznie się różniły od między innymi Brauna i też Mancena. Tam w dole te sondaże były bardzo mocno jednak powykrzywiane. nie zgadzały się, co do dwóch głównych były przewidywalne, ponieważ naród jest jak zahypnotyzowany i wybiera między lewą stroną a prawą stroną i wybrał przedstawicieli lewej i prawej stronie, czyli tak zwanego rządu jednego, który się wymienia co na ogół co dwie kadencje. Po to, by dalej była siła pociągowa wierzycieli tych rządów, tych partii, które właściwie ciągną się od okrągłego stołu. Ja już o tym wielokrotnie mówiłem, nie chcę tego powtarzać, nie ma sensu. Ja postaram się nadrobić, nadrobić i będę robił same wizje. Trochę wypocząłem, więc i przez weekend, czyli jutro w niedzielę, wykonam audycję, gdzie będę, obiecuję się, tylko skupiał, bo coś mi się wydaje. . .
że to lato do dobrych okresów nie będzie należyć. Wszystkiego dobrego, do jutra. Pozdrawiam. .
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.