VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Chyba jestem już, mam nadzieję. Jeszcze nie ma. Długo dzisiaj nie jestem. Dobry wieczór Państwu. Zobaczasz się, pojawicie. Mariusz Kowalski. Wszystkiego najlepszego w dniu imienin Pani Krzysztofie. Dziękuję, dziękuję w ogóle wszystkim, którzy napisali do mnie imię nowe życzenia. Specjalnie nie obchodzę imienin, dzień jak dzień zwykły dzień dzisiaj, natomiast dziękuję za pamięć i za życzenia. Chcę was tutaj troszeczkę. Zagubiłem. O dobrze. Magdalena, dobry wieczór. Tomasz Kowalik, witam. Mariusz Stachowiek, witam. Madzia Marmar. Marmat, witaj. E3P3L, hej. Wolna Wola Korporacja, witam mistrzu. Dziękuję, witam. Dzień dobry Państwu. Dzisiaj trochę ulgi od polityki, dlatego że są wakacje i ciągle tej polityce nie można wałkować.
Z jednej strony mówią o pokoju na Ukrainie, o porozumieniu ewentualnym z Rosją. Z drugiej strony Rosja dowozi na Ukrainę, brają Doniecka, dużo mileś czołgów do dalszych walk. Wszystko to się w taki sposób układa, że nastroje są w tej chwili podzielone. Ale zostawiamy dzisiaj politykę. Dzisiaj się zastanowię nad jedną kwestią. Postaram się poczuć o naszym istnieniu, o ziemi, o tym skąd tu jesteśmy, co to jest ta ziemia. Ogólnie takie poczucia bardziej wzniosły. Spróbuję się na ten temat skupić. Jako kwestię pewnego usprawiedliwienia, że chcę dotykać takich egzotycznych poczuć, też będę się starał skupić nad tym, zadał sobie pytanie. To będą takie różne poczucia.
Jak będzie wyglądał świat za 30 lat? To ogromny szmat czasu, jak może wyglądać za 50 lat. Taką egzotykę chcę dzisiaj zrobić. A usprawiedliwienie do tego, co chcę zrobić, jest takie, że ja bardzo często oprócz artykułów prasowych, gdzie znalazłem zwłoki ludzkie czy jakąś sprawę wyjaśniłem, czy dokumentu policyjnego, dostaję zwykłe listy od ludzi. Tak one wyglądają. To jest list wysłany znakła dnia 7. 03. Słuchajcie, jak dawno, 2002 roku. No tak, moja praca jest od początku właściwie 2090 roku. Zle, Jezus. 1990 roku, więc mamy 2 tysiące, to jest 10 lat, 30 lat, 34 lata się tym zajmuję. No i właśnie, nakłodnia 7. 03. 2002.
Szanowny pan Krzysztof Jackowski, wyrażam gorące podziękowanie za udzieloną pomoc w sprawie zaginięcia pani Danieli D. , która wyszła z domu 25 stycznia, zamieszkała w nakle nad Notecią, tu jest podana też ulica i numer domu, określane przez pana miejsce znajdowania się zwłok utonięcia w rzece Noteć, potwierdziło się w dniu 20 lutego 2002 roku, pani Danieli D. , w rzece Noteć, ok. 3 km od miejsca zamieszkania, wyłowiono zwłoki, które w okolicznościach postępowania, dochodzenia policji i prokuratora, zostały zidentyfikowane jako najbliższą i najbliższą rodziny jako Daniele D. Szkic i opis miejsca znajdowało się zwłok, które pan narysował oraz wymienione przez pana informacje okazały się prawdziwe.
Składam serdeczę podziękowania na ręce szanownego pana Krzysztofa Jackowskiego za prawidłowe wskazanie miejsca w rzece Noteć, gdzie było ciało Danieli D. Serdecze Bóg zapłać i tutaj Eugeniusz Łukaszewski, tak się ten pan nazywa, który to napisał. To są poczucia rzeczywiste. Ja rzadko wykonuję wizje na tematy właśnie jakieś takie odległe, bo one są trudne do skonfrontowania, trudne są do sprawdzenia. Ale dlaczego nie pokusić się? Ja też będę chciał od następnej audycji zrobić pewną zmianę. Tutaj słucham waszych uwag i przeczytałem wczoraj bardzo mądrą uwagę, wczoraj czy dzisiaj bardzo mądrą uwagę pod audycją moją, że właśnie biorąc, drukując zdjęcia polityków różnych, mogę tu popełniać pewien błąd.
Jaki? A no błąd, bo mogę czuć co dany polityk myśli i uważać to za pewnik, a to są przecież tylko jego myśli. Może być coś takiego, więc będę starał się od jutra częściej dotykać jednak, nazwijmy to tak w cudzysłowie, z powietrza tę wizję, a nie ze zdjęć. Czasami się będę posiłkował zdjęciem kogoś, ale większość będę wykonywał bez zdjęć, bo uważam to będzie czystsza wizja i pewniejsza. Łyka wody. Trudne pytanie. Ziemia. Ja wczoraj państwu na audycji powiedziałem, że im starszy jestem, tym bardziej jestem pewny z symulacji. Dzisiejszy tytuł chciałem zrobić zupełnie inny, ale go skasowałem i zmieniłem, ponieważ bałem się, że będzie ten tytuł niezrozumiany przez większość z państwa i może słusznie.
Dlaczego? Dlatego, że tytuł był taki. Czasami w życiu umiera się kilka razy. To też czytałem komentarz jednego z was lub jednej z was ostatnio i ta osoba napisała, że rzeczywiście może być tak, że w jednym życiu giniemy, by w innym wymiarze ciągnąć to dalej i żyć dalej. Ja wiem, że to brzmi absurdalnie, ale ja miałem dwa takie zdarzenia w życiu, które wspominam i każde wspomnienie tych zdarzeń wydaje mi się dziwne. Wydaje mi się, że to był koniec. Ja tak bardzo pokrótce powiem. W 2008 roku miałem wypadek w Słupsku. Wpadłem pod Tira. W samochodzie była moja córka, syn i córki chłopak.
Ja kierowałem, byłem początkującym kierowcą i przez moją nie uwagę wpadłem pod Tira. Taki moment, pamiętam, pamiętam taką, ja już to opowiadałem, nie wiem, dlaczego będę to skracał. Pamiętam ten moment, jak wjeżdżam, blisko skrzyżowania byłem i córka mówi, tata zobacz, jaka ładna pełnia. Ja spojrzałem na księżyc, po czym spojrzałem przed siebie w szybę samochodu i byłem pewny, że mam pierwszeństwo. Okazało się, że nie miałem pierwszeństwa, nie widziałem Tira, który wpadłem pod tego Tira, można powiedzieć. Słyszałem tylko wielkie trąbienie, wielki reflektor i on trąbił ten kierowca Tira.
Potem potężny huk, cisza, zapadła kompletna cisza, samochód został odnaleziony kilkanaście metrów od Tira, jego odrzuciło tak daleko, myśmy się znaleźli na chodniku, czyli huk musiał być straszny i uderzenie, a ja już tego nie pamiętam. Tak jak mówiłem w audycji, to tak szybko powtórzę, pamiętam tylko szare tło i jaśniejsza szarość od tego szarego tła, to był taki prostokąt i to mi się wydawało, że to jest taka wentylacja. Ja czułem, że wiszę przy tej wentylacji i że mogę, że tylko jeden gest wystarczył, żebym wleciał sobie w tę wentylację, ale czułem tak nieprawdopodobnie się bezpieczny, takie bezpieczeństwo, że gdybym chciał opisać to poczucie bezpieczeństwa, to raczej bym nie był w stanie tego zrobić.
Nie mam porównania ze swoich doznań, żeby przybliżyć takie bezpieczeństwo. I potem tylko słyszałem córki krzyk, uważaj drzewa i odsknąłem się, wydawało mi się, że ja tam wisiałem nad tym czymś, przy tym czymś dłuższą chwilę, może 2, 3, 4 minuty, przecież to były sekundy co się działo. Takie dziwne poczucie. Przepraszam, Arbecik Kasia Ciebowa, idź na spacer. Przepraszam. I teraz tak, tam się zdarzyło jeszcze jedno zdarzenie, bo była taka sytuacja, że tam mieliśmy obrażenia lekkie, jakieś potłuczenia, ale nic specjalnego, bogo dziękować się nam nie stało, samochód był do kasacji, natomiast nas odlił z przyjaciel do Człuchowa, z tego Złupska, ja wracałem z Ustki w nocy.
Ja mieszkałem z synem, a Człuchka mieszkała już osobno ze swoim chłopakiem, tym, który uczestniczył w tym wypadku i na drugi dzień rano odwiedziła ich siostra, która była siostrą chłopaka mojej córki. No i wielce zmartwiono, trudno się dziwić, bo rzeczywiście stało się to przez sporo moją nieodpowiedzialność, ale kilka miesięcy miałem prawo jazdy.
I wyobraźcie sobie, że ta dziewczyna po wizycie moją mojej córki wsiadła w samochód, odwoziła znajomą z dwójką dzieci na hel na wczasy i mniej więcej godzinę po wizycie u mojej córki rano doznała wypadku, by przyzając autokar wyjechał jej maluch, mały fiad z polnej drogi, uderzyła w ten samochód, a w nich jeszcze uderzyła Skoda, Fabia, w wyniku czego zginęła kobieta, starsza pani, która maluchem kierowała i pasażerka tej siostry, tego chłopaka, pasażerka, która siedziała z boku, która była dowożona na hel. Dzieciom się nic nie stało, Bogu dziękować. I kierowcy też nie. Tam chyba jakieś połamania miałam. Wtedy to był dla mnie bardzo wielki szok.
Jak to? My mieliśmy taki wypadek, jest chłopak, którego siostra na drugi dzień ma też wypadek i giną dwie osoby. Jak czasami sobie przypomnę to, to mi się wydaje, oczywiście to jest pewna, logicznie uważam to za złe i głupotę, ale czasami doznaję takiego wrażenia, że tam zginąłem, ale żyję nadal, jak gdyby przeniosłem się w inny wymiar. Jest ta sama rzeczywistość, są ci sami ludzie wokół mnie. Tak mi się wydaje, ale to jest tylko takie moje dziwne doznanie. Drugi przypadek miałem. Też bardzo dziwny, chociaż nic tragicznego się nie stało tam. Kilka lat później miałem sytuację, gdzie w pewnej miejscowości, na obrzeżach pewnej niedużej miejscowości wlukszył tir. Ja postanowiłem tego tira wyprzedzić.
Drodzy Państwo, w momencie kiedy go wyprzedzałem, to w trakcie wyprzedzania gdzieś z bocznej jakiejś uliczki wyjechał mi pojazd i kierował się na mnie. Ja w tej panice postanowiłem nacisnąć na gaz, żeby zdążyć wyprzedzić tego tira, a żebym jeszcze nie doszło do uderzenia czołowego z tym kierowcą, który nie reagował, który po prostu wyjechał z bocznej ulicy i jechał prosto na nas. Dziwna rzecz się stała, ponieważ kiedy już byłem bardzo blisko tego samochodu, który jechał w kierunku moim, nie pamiętam momentu, kiedy wślizgnąłem się z powrotem na swój prawidłowy pas po wyprzedzeniu tira. To był taki ścisk, że mi się do teraz wydaje, że to było niemożliwe.
Tak jak ja bym przeskoczył, dosłownie przeskoczył, bo ten samochód z nadprzeciwka był już przy mnie, a tira jeszcze nie miałem w pełni wyprzedzonego. Raptem się znalazłem na drugim pasie. Ja tego nigdy nie mówiłem, bo boję się, żeby ktoś nie uznał, że opowiadam jakieś bzdury. Do dzisiaj nie wiem jakim cudem się znalazłem na tym pasie i nie doszło do wypadku, bo to było wszystko za blisko w ostatnim momencie. I raptem się znajduję na tym pasie. To takie dwa dziwne zdarzenia miałem, ale to czasami powoduje szok. Dobra. Ziemia. Życie na ziemi. Mówię to, co pierwsze mi przychodzi do głowy, co daje mi się poczuć. Kosmos to jest iluminacja przestrzenna.
Co to jest iluminacja? Mniej więcej wiem, ale wpiszmy. Iluminacja. Nie, to są dekoracje przestrzenne. Dekoracja przestrzenna, podświetlanie. Nie, czyli to jest jakaś dekoracja. Iluminacja przestrzenna. Kosmos. Ziemia. Ziemia to jest struktura sferyczna. Informacje powodują świadomość. Jest to. . . Ja nie chcę użyć tego słowa. To jest tak, że jest energia doskonała, gotowa do zapisu. Uniwersalna energia gotowa do zapisu i my tu na ziemi zapisujemy tą energię. Tym, co przeżywamy. Czyli dostajemy coś jak twardy dysk, który jest gotowy do zapisu i stworzenia z tego jakiejś tożsamości. I przez pracę wszelką w komputerze w ten twardy dysk wchodzą różne informacje i on nabiera swojego charakteru.
No, jeszcze jest nasz komputer, chociaż nie do końca. No i swoje tożsamości. Ziemia, melucia. Przez istnienie w tych energiach tworzą się świadomości. Nie chcę użyć tego słowa, ale to po raz w który mi się kojarzy, że to jest hodowla świadomości. Ja wiem, że to jest niewłaściwe słowo i nieładne słowo. Przynajmniej z naszego ludzkiego pojęcia. Ale tak mi się kojarzy hodowla świadomości. Ziemia, ludzie. A sfer jest kilka. Ziemia jest sferyczna, a sfer jest kilka. Ziemia jest sferyczna, a sfer jest kilka. Ziemia jest sferyczna, a sfer jest kilka. Ja mam takie wrażenie, że życie ludzkie na Ziemi jest kontrolowane.
Że to nie jest tak, że my ludzie powstaliśmy na Ziemi z jakiejś doskonałości ewolucyjnej. I my swoim intelektem wyróżniamy się w sposób istotny od innych istot na Ziemi, że to nie jest przypadek. W dalekiej przeszłości z ludźmi żyła obca cywilizacja. A może inaczej. Małą ilość ludzi nadzorowała obca cywilizacja, która się wcale przed tymi istotami nie kryła. Czyli przed nami. Przedstawiciele obcej cywilizacji. To jest mieszanka genetyczna dwóch gatunków. Jednego gatunku ziemskiego i drugiego gatunku nieziemskiego. Nieziemskiego. Tej genetyki gatunku nieziemskiego mamy niewiele w sobie. Większość mamy genetykę gatunku ziemskiego. Ale my jesteśmy takim klonem, cieleśnie klonem z dwóch istot. Ziemskiej i nieziemskiej. Istoty, które tu były bały się słońca. One mogły swobodnie funkcjonować w nocy.
W pewnym sensie promienie słoneczne były dla nich szkodliwe lub zabójcze. Były tworzone coś w rodzaju skansenów. Były tworzone coś w rodzaju skansenów. Takich miejsc, gdzie były niewielkie gromady ludzi tak sklonowanych. Istot tak sklonowanych. I było kilka różnych klonów. Ale przecież mamy kilka raz. Nas samych. Każdy z tych skansenów był inaczej dostosowywany. Być może kwestia języków. Dlatego jest różnorodność języków. Być może. Ale nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia.
Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia. A kosmos jest odbiciel wielu odbić. A kosmos jest odbiciel wielu odbić. Nie umiem tego zrozumieć. Jakby różne odbicia kosmosu nakładały się na siebie powodując trochę nieprawdziwość tego kosmosu. On jest zupełnie inny, ale te odbicie się na siebie nakładają. Powodując iluminację przestrzenną. Mam wrażenie, że światło w przestrzeni kosmicznej się zakrzywia. Jak szybko pędzi światło, a kosmos ma jednak swoją stałą wielkość, to to światło po każdym okrążeniu robi następne wizualne odbicie tego wszechświata. Powodując coraz większy ogrom jego. Ja tak na ludzki język chcę wytłumaczyć to co poczułem, a logiki to nie ma dla mnie żadnej.
A co by było jakbym wyrwał się z tego kosmosu? Kosmos jest czymś owarnym, a jak się z niego wyjdzie to jest jasno. I w stosunku do tej jasności kosmos jest czymś małym. I tych kosmosów może być bardzo dużo. To jest pewna iluminacja tylko. Poza nim jest jasno i wszystko tak faluje różnymi kolorami. I w stosunku do kosmosu, do tej wielkości kosmosu, wszystko inne tam jest olbrzymie, ale to jest naturalne. To kosmos jest mały do tamtej nadprzestrzeni. A co tam jest? Tam jest anito materia. A jeżeli materia to jakaś inna lekka złożona ze zrozumienia i dobroci. To faluje, to przenika przez siebie. Materia w której nic nie ginie, wszystko jest i to pulsuje dobrem.
A za tym jest świat prawdziwy. A czym jest świat prawdziwy? Że tam żyją istoty, które rozumieją czym jest zło i zła nie stosują. Nauczone, które potrafią wyczuć zło i nie dopuścić do jego poszerzania się. Tylko przy tym wszystkim wszechświat jest taką owalną, marutką przestrzenią. Taką przestrzenią, którą bym mógł tam włożyć w kieszeń. Wiem, że to brzmi nierogicznie, ale ja uczciwie się skupiam. W istocie nie rozeznajecie wielkość od małego. Czyli nie rozpoznajemy małego w stosunku do wielkiego, a tym małym jest wszechświat. Ja mam takie wrażenie, że wszechświat i tu gdzie my jesteśmy to jest coś w rodzaju piekła. My żyjemy i jesteśmy w pewnym sensie w piekle.
Albo w czymś, co my rozumiemy jako piekło i uważamy, że ono gdzieś jest, a my w nim jesteśmy. Dlatego tu nie jesteśmy w stanie zrozumieć Boga. Dlatego tu być może Bóg nie to, że nie ma wpływu, ale my jesteśmy w pewnego rodzaju piekle. A wyjście z niego zależy tylko od nas, bo z niego można wyjść. Czasami trzeba wykonać wiele prób, żeby z tego piekła wyjść. Dlatego tu jesteśmy w sposób nieoczywisty. Nie wiemy, nie znamy naszego pochodzenia, nie rozumiemy szeregu kwestii związanych z naszym jestestwem. Dlaczego tu jesteśmy? Co będzie, jak nas tu nie będzie? Jesteśmy pozbawieni tej wiedzy tylko dlatego, że jesteśmy tu w piekle.
Tu Bóg zagląda, jeżeli go o to prosisz, jeżeli się do niego zwracasz. To jest dziwne to, co mi się skorreżyło. Tak to czuję. Możemy przestać tu myśleć o sobie i zajmować się zdobyczami. Żyjemy w świecie iluzji. Otaczamy się wieloma rzeczami, a potem tu zostawiamy. Przestają być naszem. A przecież ciężko na to wszystko tyraliśmy. Dlatego tu cały czas jest w naszym obliczu myślowym śmierć, która jest elementem nieodzownym istnienia. Bo to jest piekło. Piekło naszej próżności, naszych zachcianek. A nic tu nie będziemy mieli na własność. Wielu z Państwa może nie zrozumieć tego. Ja też tego nie do końca rozumiem, ale tak to mi się skojarzyło. Szanowni Państwo. Wiesz, ktoś tu coś napisał.
K. Jakbyśmy żyli w piekle, to nie mielibyśmy wyboru czy czynić zło czy dobro. Wybor to nasz ratunek. Mamy wybór. W pieklu jest trudno walczyć ze złem, ale my mamy wybór. Zawsze masz wybór. Bo niebo byłoby piekłem, gdybyś tu nie miał wyboru. Byłoby mściwe. Jesteś tu. Masz wybór. On jest tak prosty. A jak myślisz, K. Czy w piekle można czynić dobro? Dlaczego poddajesz się, nawet gdybyś rzeczywiście był w piekle? Właśnie tu, jak Feniks, możesz powstać z popiołów. I religie mówią, urodziłeś się w grzechu. Jakim grzechu? Skoro byłeś niewinnym dzieciątkiem, jak się urodziłeś. Ten grzech jest ponadczasowy. Ty tu się urodziłeś dlatego, że posiadałeś grzech.
Tu masz wybór. Ale jesteś jak ślepiec. W krainie pokus. Wszelkich pokus. W krainie, gdzie złudnie myślisz, że masz tylko jedno życie, to tym bardziej czy nie ulegać pokusom. Tu masz wielki wybór. Prosty. Ale czy starczy ci wiary, żeby nie poddać się pokusom? Bo co i rusz. Twoje wnętrze ci powie, a jeżeli to jest jedno życie, to użyj. Użyj jak najwięcej. Na tym polega fałsz tego miejsca. Wszystkiego dobrego pozdrawiam Państwa. .