VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Dobry wieczór, dobry wieczór, dobry wieczór Państwu. Bardzo ciekawy tytuł bez tytułu. Trochę przewrotnie, bo nie mam jednego tematu. Jeszcze Was nie ma po świętach, zapewne każdy zajęty jeszcze różnymi sprawami. ale pojawiliście się w audycji bez tytułu. Przewrotnie. Marta jako pierwsza witam. Patryk hej. Koko Koko 11 hello. Wojtek Woj witam. To Wojciech Tajman wy hello. Ten Wojciech Tajman jest etatowy jako jeden z pierwszych. Małgorzata Overmark też witam. Jedna z częstych. Kamil Konkol. też. Hej, Michał Prokopowicz, hej też. Coraz częściej. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, że trafiacie jako pierwsi, ale fajnie. Ktoś musi być pierwszy. Ale każdy się liczy. Każda osoba. Drodzy Państwo, powiedziałem, że dzisiaj będę w dużej mierze na Wasze pytania odpowiadał. Taki renament Staroroczny już, bo niedługo Sylwester.
No ale, dobrze. Eryk Żyrek. Witaj Jaca, dawaj wizję Mordini. Dobry humor masz. Ania Przybyszewska, witam. Drodzy Państwo, dziś Putin odmówił warunkom. . . prób dogadania się, które ludzie Trumpa wystosowali. Absolutnie Rosja żąda deregalizacji rządu ukraińskiego. Ale nie tylko polityka będzie dzisiaj, chociaż od niej zacznę, bo to jest ważne. To jest państwo kraje BRICS przyjmują następnych członków. Do siebie jest blisko 50% światowej gospodarki i blisko 50% ludności, populacji ziemskiej już po stronie BRICS-u. Stany Zjednoczone mają z tym poważny problem i niechybnie nie czeka nas spokój przez to. że powstała nowa, potężna siła finansowo-gospodarcza na świecie. Tytuł tej audycji miał być inny, że właśnie zaczyna się mała światowa, potem będzie iluzja spokoju chwilowego i zacznie się duża światowa. Ale to odłóżmy. . .
na następną audycję, ponieważ dzisiaj za późno tą audycję zacząłem. Przepraszam z braku czasu. Natomiast dzisiaj się będę chciał skupić na na Was, drodzy Państwo. Łukasz Z. Pozdrawiam z Wieliczki. No dobrze. Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli do ostatniej. To było hasło za Gierka, za komuny. Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli do ostatniej. I ktoś o takim haśle pyta, co z koroną norweską. Korona norweska. To, to akurat co powiem nie wynika z mojej głowy, a jest to zasłyszane. Ale zadam Państwu pytanie. A co powiecie na to, że może po cichu Niemcy. . . drukują swoją starą markę. Oczywiście przenośnij starą, ona może mieć wzór graficzny nowy. Ale powiedzmy, że Niemcy drukują marki, żeby być gotowym na to, co się stanie.
Czeka nas w 2025 bardzo poważne wyzwanie w różnych kwestiach. Rok przeklęty. Gdzieś mam, że niektóre osoby mówią. . . że mają dosyć pesymizmu i tak dalej. Poprowadzę to do końca. Jest tak, czasy gorsze jeszcze idą i niestety o tym trzeba mówić. Ulica Z. O co chodzi z tymi dronami w USA? Na pewno jest to jakaś akcja. Ja się nad tym zastanawiałem głęboko i powiem Państwu, Dwie kwestie. To, Stany Zjednoczone bardzo mocno muszą uważać na możliwość ataku. Nie tylko ze strony Rosji, ale też, ale głównie ze strony Rosji, ale też powiedzmy ze strony Chin. Nowa siła BRICS, która rozrasta się na świecie, która ma zreformować ONZ, która ma stworzyć w pewnym sensie nowy bank światowy, takowy istnieje. Jest to chiński bank.
Chodzi tylko o to, kiedy i jak kraje BRICS-u dogadają się co do swojej waluty, która uwaga ma być rzekomo. . . rzekomo wymienna w złocie, a też ma ona podważać wartość dolara. Jeżeli te kraje dojdą do konsensusu, to na pewno zagrożą tym Stanom Zjednoczonym. I Chiny, i Rosja, i inne kraje wiedzą o tym, że Ameryka. . . ma bardzo niewiele czasu na to, żeby w jakikolwiek sposób na to zareagować. A reakcja na to to jest destrukcja. Destrukcja tego, co powstaje. A jak może nastąpić destrukcja tego, co powstaje w jakiś sposób, polityczny i nie za bardzo? Gdyż Ameryka nie ma czym w tej chwili, nie ma argumentów, nie ma czym handlować. z krajami, by mieć przewagę nad BRIC-em i by dominować. Te czasy już mijają.
Drony mogą mieć związek z pełnym pozornym chaosem, ale na niebie amerykańskim, ale też z pełną obserwacją. przestrzeni. Dzisiaj klikajcie sobie w internecie tylko Chińczycy mają bombowce bardzo dziwnej architektury i właśnie dzisiaj nad niebem chińskim te bombowce latały jako ćwiczenia. Tak mówił Pan, że święta będą smutne. Czy teraz po świętach może Pan powiedzieć, czy stało się coś takiego? Nie. Bogu dziękować, u mnie święta odbyły się wspaniale, wręcz wspaniale, ponieważ odwiedzili była mnie rodzina. Jutro się pojawi mój syn z wnukiem i synową. W Wigilię była moja córka, wnuczka. Drugi dzień świąt. Rodzina odwiedziła nas. Wspaniałe wspomnienia sobie zrobiliśmy sprzed lat. Było bardzo fajnie. Nie było smutnych świąt. Tylko widzicie Państwo, w jasnowidzeniu jest tak, że smak czasu, przyszłość. . . i jej smak czasu. To mi się kojarzy smutne w żałobie.
Oczywiście można by było do tego przykleić krótko przed świętami, tragiczny zamach w Niemczech i tam żałoba była ogłoszona, a też w pierwszy dzień świąt bodajże, tak? Czy w drugi? 25 chyba upadek samolotu i dużo ofiar. Mogę udziękować, że. . . 29 osób ocalało, dużo ofiar. To też pewien smutek, no ale na co dzień dzieją się takie rzeczy i tutaj wydaje mi się, że to jest smak pewnego czasu przyszłości. Ja powiem Państwu jeszcze taką rzecz, że ja mam takie dziwne wrażenie, że teraz, nawet ten moment, tych kilku dni, kojarzy mi się też bardzo, do końca roku kojarzy mi się bardzo smutno. Ale może ten smutek wynika z tego, Co ma się wydarzyć? W jakim kierunku idziemy? W jakim kierunku idzie świat? Można tu spekulować, ale ja to tak odbieram.
Ktoś, Kurgal, napisał, ważniejszą sprawą są macierzy i możliwości dostrojenia się do ich przekroczenia. Po co się tu wcielać kolejny raz, skoro ten świat będzie wypieprzony na śmietnik? To nie tak do końca jest. To tak jakbyś powiedział, po co mi pójść, po co mi było iść do drugiej klasy podstawowej? Jak mogą oni się od razu do ósmej i zdać całe osiem klas? No nie, musisz przejść wszystko etapami. Każde wcielenie ma swoje potrzeby, swoją konieczność. Ja kiedyś wyczytałem w swoim starym Piśmie Świętym, jak Jezus powiedział chyba o. . . O bogaczu taką przypowieść i tam padło takie zdanie, prędzej czy łatwiej wielbłądowi byłoby przejść przez Łucho i Gielne, jak bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego. To nie oznacza, że bogacz nigdy do tego Królestwa nie wejdzie, tylko to oznacza, że w tym życiu. Tak ja sobie to tłumaczę.
że w tym konkretnym życiu bogacz który zapomniał że są głodni zapomniał jak smakuje głód zapomniał że głód powoduje upokorzenie więc w swoim życiu stał się nieczuły będzie musiał narodzić się i przejść to, żeby stać się czułym. Dlatego jest nierówność tego życia. Amen. Sablew 75, co ze złotem? Bądź spokojny. Jeżeli masz złoto, to je trzymaj i Bogu dziękuję, że je masz. Jestem przekonany, że złoto będzie bezpieczne i to jest bardzo dobry kruszec, który pozwoli nam w przyszłości przenieść do tej innej rzeczywistości społecznej pewne wartości, które jeszcze w dobrych czasach potrafili niektórzy z nas. odłożyć. Tak, już, już, już. Biały Kenijczyk. Kryptowaluty. Co z nimi? Zaznaczam, robię to na wasze ryzyko. Nie wiem, czy to dobrze poczuję. Kryptowaluty. W roku będą dwa olbrzymie spadki na kryptowalutach. Pierwszy będzie bardzo głęboki.
Drugi będzie przynajmniej o połowę mniejszy, ale to będą dwa duże spadki. Zaznaczam, nie mam żadnej pewności do tego, co mówię. Ci, co kryptowaluty posiadają, muszą słuchać się swojego rozumu. Anna Baczkowska pisze, witam Panie Krzysztofie, pozdrawiam serdecznie. Przepraszam, że dzisiaj taka niejaka audycja, ale i czasami taką też trzeba. Jarosław Beskota, tak się nazywa, pyta co się dzieje za torem. Z Krzysztofem Woźniakiem rozmawiałem telefonicznie wczoraj i wszystko dobrze. Mam nadzieję, bo dzisiaj nie rozmawiałem z Krzysztofem, że nadal wszystko dobrze. S008, co z mieszkaniami? Popyt na mieszkania się zmniejszy. Z racji tego nie, że ludzie ich nie potrzebują, wreszcie przeciwnie, potrzebują. Z racji tego, że mieszkanie, że z racji pieniędzy.
Ja mam wrażenie, że ten cały rok 2025, a zwłaszcza druga jego połowa, to będzie bardzo mocne obniżenie popytu na mieszkania, w ogóle na nieruchomości. Będzie zastój, jeżeli chodzi o sprzedaż nieruchomości, ale to nie oznacza, że ich ceny spadną, tylko po prostu kwestia ekonomii. ludzi coraz mniej będzie stać na zakup własnego konta. Idzie głęboki kryzys, prócz zdarzeń konfliktowych na świecie. Irena. . . Patrz but gryśka. Czy jest szansa, że kobieta zamiesza w polskich wyborach? Znak zapytania. Ja rozumiem do. . . jako prezydent. Nie, nie ma takiej szansy. Ja powiem tylko tak, że. . . Przed samymi wyborami, jeżeli chodzi o głównych dwóch liderów, czyli pana Trzaskowskiego i tego człowieka z PiSu, nie pamiętam nazwiska, to się tam namiesza sporo. Dopiero krótko przed wyborami ich wyniki będą zbliżone do prawdy.
Mario Lopez, Albercik pije wodę? Nie. Mył się języczkiem. Bo leży tutaj sobie na podłodze, na kocyku i po prostu. . . O, a teraz się ogląda, że o nim mowa, więc mył się. Mariusz Fall Panie Krzysztofie, mieszkam w okolicach Jasionek 5 kilometrów w trakcie czy tam, to jest Rzeszowskie w trakcie świąt zauważyliśmy masę sprzętu wojskowego przyjechało policja od strony Krakowa wszystko pilotowała na pojazdach były Białe, ale już dalej nie pisze nic. To jest bardzo ważne. Panie Krzysztofie, mieszkam w okolicach Jasionek, koło Rzeszowa. W trakcie świąt zauważyliśmy masę sprzętu wojskowego. Przyjechała policja od strony Krakowa. Wszystko pilotowała. Na pojazdach były białe, ale dalej już nic nie pisze. Białe pokrowce chyba, tak? Syn Peruna napisał Rafaela Trzaskowska będzie panią prezydent. Tak też może być. Mordeczka napisał Czy mózg jest antychrystem? Oj nie, ale. .
. Musk. . . Musk będzie kimś w rodzaju spowiednika Trumpa. Przepraszam, spowiednika Trumpa. Może to źle użyłem spowiednika Trumpa. Musk. . . po przyjacielsku będzie pilnował Trumpa, żeby Trump. . . robił to co ma robić trump nie doprowadzi świata do spokoju wręcz przeciwnie chociaż nie on jest tego winny seblew czy kupić kampera Seble, to jest bardzo osobiste pytanie, no bo jeżeli cię stać, to czemu nie? Wiesz, żyć trzeba każdym dniem, cieszyć się z każdego dnia. Ja dostaję nieraz od Państwa maile, aż mnie dziwi, ile jest takich przypadków, że piszecie, a mój brat. . . 22 lata, w nocy zmarł, nie chorował. Dużo takich jest maili w różnym wieku, nie tylko młodzi ludzie. To co państwo. . .
Chwila naszego życia tu na ziemi, abyśmy tak kurczowo, ja też, tak kurczowo trzymamy tego świata z takim podświadomym, złudnym, ale pewnikiem, że owszem, wszyscy umieramy. Ale jeszcze nie, jeszcze nie, nie, jeszcze nie, jeszcze nie. Ja widziałem dzisiaj filmiki nagrane w prawdziwy sposób ze wnętrza samolotu tych ludzi, którzy ocaleli kiedy samolot jeszcze nie uderzył w ziemię widać było beznadzieje i strach w oczach tych ludzi widziałem taką scenę jak jeden człowiek z ocalałych to ktoś go filmował Trzymał w ręku telefon, chyba chciał do najbliższych zadzwonić, że samolot się rozbił, ale on żyje. Jemu ręce tak się trzęsły, że on nie mógł nic na tym telefonie wybić i taki dziwny głos miał. On coś mówił, ja w innym języku, więc nie rozumiem co on mówi, ale głos miał taki jakby. . . Już nie żył, a żyje.
W takim momencie naprawdę człowiek rozumie, jak wszystko tu jest kruche i krótkotrwałe. Żyjemy w bardzo niedobrym czasie. Nie ma czasu mówić o kwestiach duchowych, o tych moich 35-letnich doświadczeniach z duszami. Jest tyle ciekawych rzeczy. Ja obiecuję Państwu, że teraz raz w tygodniu będę robił przynajmniej jedną audycję tylko na te tematy. Robię to nawet z pewnego egoizmu, żeby utrwalić tu na tym kanale, jaki żyję, żeby utrwalić sens tych różnych doznań, bo to są wręcz dowody na to, że ludzie żyją po śmierci. Jest mnóstwo tego, to jest udokumentowane czy materiałem imprezowym, czy dokumentacją policjantów. opowiadać wam, dlatego że to w takich momentach daje nie nadzieję, daje w pewnym sensie pewnik, że jesteśmy dalej, nadal. Wiecie, ja nie raz, ja mówiłem już państwu, że ja się dużo zastanawiam nad śmiercią, wszak już mam swoje lata.
I też pewne przejścia zdrowotne. Powiem państwu, że kiedy wracam do tych przypadków swoich, Mam taką pewność, że będę żył dalej. Dzisiaj taka myśl mnie naszła. Właśnie usiadłem, piję herbatę, usiadłem na kanapie, chwilę przerwy sobie zrobiłem i sam byłem w pokoju i taka myśl mi przyszła. Taka abstrakcja, ale przyszła mi taka myśl do głowy. że jak ktoś umiera, jest wolny, jest ekspresyjny, jest bardzo uniwersalny, odporny, wszystkie siły do niego wracają, jest niematerialny, może się poruszać w locie, ale. . . Taka mi myśl przyszła, że ktoś umarł i poczuł, że jest jakaś istota przy nim. Istota, która jakby go pilotuje, jakby pilnuje. I ta istota mówi do niego, tutaj z duszy, która się dopiero uwolniła z ciała. Ta dusza sobie przypomniała, że ona niejednokrotnie się tak uwalniała już.
i ta dusza opiekuńcza mówi leć leć poszalej leć użyj tego jak się uspokoisz to wróć do mnie tak by jakby ktoś przypiął was łańcuchem do budy od urodzenia Moglibyście leżeć, siedzieć lub stać na łapach. Przepraszam, na nogach, bo tu mi się piesek skojarzył. I nagle, po wielu latach takiego więzienia, można powiedzieć, ktoś by wam obrożę ściągnął i byś zrozumiał, że możesz biec, możesz skakać, możesz lecieć na łąki. Nie stałbyś w miejscu, pobiegłbyś. Tak mi się to dzisiaj skojarzyło. W ogóle, że śmierć jest iluzją. Ilekroć, jak szukałem zaginionej osoby, zwłok tej osoby, które znalazłem, ale te poczucia, ich. . . Sołtys Woli Przypkowskiej, niedaleko Warszawy, pan Józef, nie, nie Józef, jak pamięć mnie zawodzi, Ryszard Perzyna, Ryszard Perzyna, świętej pamięci. Szukaj mnie obok kopca na kartofle.
Jak ja mam to rozumieć? Skupiam się nad człowiekiem, którego szukała policja, wojsko, ludzie ze wsi. Szukali go wiele dni, kiedy usiadłem w tym pokoju u niego w zimowy już wieczór. Trzymam jego kapcia. Kapeć, taki bambosz. Jedyny w pokoju był tylko kotek, który leżał na łóżku. Stara miał go ścianka, stare łóżko. Ja w takim foteliku siedziałem. Ciepło było. To był mroźny, chyba lutowy dzień. Wieczór. I byłem ja i ten kotek. Byłem strasznie zmęczony, całą noc jechałem tam, cały dzień szukałem go po lesie, w końcu zrezygnowany. Kiedy go nie znalazłem, zapitałem do domu państwa Perzynów. Byli tam dwaj synowie jego i matka i pół wsi, głównie w Kukli.
mi obiad, a potem usiadłem w tym pokoju, bo powiedziałem, że chcę być sam, dajcie mi jego rzecz, dali mi tego bambosza. Widzicie, żeby poczuć osobę zmarłą. ale zarazem żywą, bo ona jest nadal żywa. Trzeba ją pobudzić czasami. Ryszard Perzyna nie miał chęci, chyba jego ciało go wcale nie interesowało, bo nie chciał mi pomóc. Ale to w ogóle było jeszcze inaczej. Bo na początku mi pomógł. Tylko ja tego nie zreflektowałem. Bo to było tak. Ryszard Perzyna. Aż wielu z was to słyszało, ale. . . Spoko, ja to opowiadam. Cofnijmy się dziesięć dni mniej więcej wcześniej, kiedy on zaginął. On po prostu wyszedł na obejście. na swoje gospodarstwo i znikło.
Pamiętam 10 dni wcześniej, jak ta sytuacja, którą teraz przerwałem, o drugiej w nocy ktoś stuka do moich drzwi, wtedy w domu mieszkałem, do mojego domu. Przestraszyłem się. Szak, byłem tylko w tym domu, ja i mój syn. Druga w nocy. Widzę jakiś samochód, stoi na obcych rejestracjach. Ale pukanie do drzwi. Podchodzę i niepewnie mówię, kto tam? Odzywa się kobieta i mężczyzna. że zaginął wie pan my się o panu dowiedzieliśmy w samochód nie wiedzieliśmy że to taki kawał drogi no ale jesteśmy druga w nocy mamy tu rzeczy ojca ojciec nam zaginął to właśnie byli był jeden z synów z żoną swoją u mnie ubrałem się otworzyłem drzwi ich nie zapraszałem do domu tylko odebrałem te rzeczy Pamiętam, śnieg padał, takie grube płaty śniegu wtedy. Piękny śnieg padał wtedy.
No i oni poszli do swojego samochodu, odpalili go, bo było zimno. I ja usiadłem w pokoju i w pewnym momencie poczułem coś takiego. Stoi stodoła, a obok niej dwa stawy. i tu popełniłem błąd stodoła mnie mniej interesowała powiedziałem tu gdzie te stawy a one były przy stodole z tym rysunkiem pojechali okazało się że zanim pojechali powiedzieli mi że rzeczywiście takie dwa stawy są obok ich stodoły ale One są zamarznięte, bo akurat kilka dni było mrozu i właśnie śnieg padał. Kiedy pojechali, wraz z policją rozbili ten lód. Okazało się, że ten lód był do dna, bo to były płytkie stawy. Do dna ten lód był w tych stawach. Dzwonili potem do mnie, prosili, żebym przyjechał, no i po paru dniach zdecydowałem się tam pojechać.
Jechałem tam w nocy, mój znajomy mnie wiózł swoim samochodem, bo wtedy nie miałem samochodu. I syna z sobą zabrałem. To był nastolatek. Pierwszy raz widział zwłoki. Pojechaliśmy nad ranem, dojechaliśmy na gospodarstwo w Woli Przypkowskiej, no i tam, no i tam, drodzy Państwo, wyszli z tego wiejskiego domu starsza pani, to żona zaginionego sołtysa i dwóch jej synów, takich festkłopów. Krótko rozmawialiśmy, ten pan mówi do mnie tak, wie pan co, ja panu pomogę. Powiedziel pan, te stawy tu są, no to wtedy było to przysypane śniegiem, to nawet nie było ich zbytnio widać. Ta stawa, ale mówi, wie pan co, pan, jak pan pójdzie na koniec wsi w tamtą stronę, to tam kobieta, kobieta z tej naszej wioski słyszała dzień po zaginięciu naszego ojca z lasu, jak ktoś krzyczał o ratunku.
Ja mówię, czyżby? No tak, i tam policja poszła, wszystkie poszukiwania poszły w tym kierunku, a tu całe obejście policja z psami tropiącymi przerzucała i nic nie znaleźli. No nic innego, syna zostawiłem u tych ludzi, żeby nie marsł, a sam z tym swoim znajomym poszedłem do tego lasu. Akurat taki świeży śnieg do kostek był spadnięty, chodziliśmy po tym lesie, chodziłem, u, syn. Syp. Pół dnia. Całą noc nie spałem, to byłem wyczerpany. W końcu, kiedy zaczęło robić się ciemnawo, a w lutym jeszcze szybko robi ciemno, powiedziałem basta. Przeproszę tych ludzi, wracam do domu, ja tu nic nie znajdę. Wracając, ten znajomy do mnie mówi tak, no ale słuchaj, ja się nie zem na tym, co ty robisz, ale po co ty tu przyjechałeś? No ja mówię, no szukać tego sołtyca.
A on mówi, no ale. . . Jak szukać sołtysa? No przecież ty jesteś osnowidzem, nie poszukiwaczem. No ale o co ci chodzi? Mówi, ja myślałem, że ty przyjedziesz, usiądziesz w jego domu, skupisz się i dasz jakieś instrukcje, powiesz coś, a nie, że ty idziesz go po macku szukasz. I wtedy ja zrozumiałem rzeczywiście, co ja w ogóle zrobiłem. No i przyznałem mu rację. Idąc, ten syn wskazywał dom. Bo to było niedaleko nich, w polu widzenia, dom, gdzie ta kobieta rzekomo słyszała w lesie ratunku. Więc ja mówię, słuchaj, jak wracaliśmy, ja mówię, słuchaj, zapłukaj mnie do tej kobiety. Zapłukałem i ja mówię, że mam, no tutaj ja szukam pana sołtysa, czy pani to widziała? A tak w progu, nie zaprosiła nas do tego domu, tylko w progu mówi, a no tak, mówi.
. . Tak, jak go słyszałem, to był jego głos ratunku. Ratunku. On chyba jakiegoś szaleju dostał ratunku. Drodzy Państwo, to mnie upewniło, że no dobrze, to w Lesie musiało jednak być. No i wróciliśmy do tego domu. Tam było już kupę ludzi. Taka duża kuchnia i w tej kuchni pełno ludzi było. Wszyscy ciekawi. Był tam też mój syn, mocno zniesmaczony, bo na pewno nasłuchał się tych powieści. Młody chłopak, dostaliśmy ciepły obiad. Tak go trochę jadłem niezasłużenie, bo w końcu pół dnia, ciemno się robi, a Jackowski nic nie zrobił. Ja mówię, zjem ten obiad, pójdę do tego pokoju, tam gdzie on spał. No i tak się stało. Dali mi tego bambosza.
zamknęli mnie w tym pokoju pali się światło piec kaflowy tam stał i był bardzo ciepły po tym chodzeniu i niewyspaniu mi było zimno jak tam weszłem to jak do ula cieplutko w takim fotelu staramy by ścianka łóżko na łóżku kotek kotek sobie leże bruczał tak trzemał na łóżku sołtysa ech próbuje się skupić ale nic Nic, nic, nic, nic, nic. A najgorsze było to, że tak mi się miło, fajnie zrobiło, że bardzo zachciało mi się spać. I musiałem się co chwilę otrząsnąć, bo przesypiałem. I w końcu mówię, nie no, trzeba to albo przerwać, albo jakoś to do tego inaczej podejść. Teraz widzicie państwo, powiem państwu pewną rzecz. Czasami. . . Jak nie ma kontaktu z osobą zaginioną, to trzeba użyć pewnego fortelu, żeby pobudzić ją. Więc pomyślałem sobie tak, żebyście źle tego nie przyjęli.
Ja wam chcę powiedzieć coś bardzo szczerego, więc chciałbym, żebyście wy to szczerze też odebrali. To nieważne, ja wtedy byłem o wiele młodszy od. . . pana perzyny ale wiecie każdy o swoją żonę jest w jakiś sposób zazdrosny i vice versa żona o męża też nieważne ile się ma lat wziąłem tego bambosza tak się odsknąłem bo mówię przysypiałem wziąłem tego bambosza I trzymam go blisko czoła i w myślach, ale tak intensywnie, mówię tak. Powiedz mi, gdzie jesteś, bo jak nie, to się zabiorę za twoją żonę. Ja wiem, że to brzmi śmiesznie, ale ja muszę wam powiedzieć tak, jak było. I powiedziałem to z takim zapnęłem, z takim mocnym postanowieniem. Oczywiście w realu bym tego nie zrobił. ale puściłem mu taki sygnał. Jak to zrobiłem, tam stał taboret.
Tam stał taboret blisko tego łóżka, z takim twardym. . . no jakaś tam płyta była do siedzenia. I ja usłyszałem, a nic tam nie spadło, takie trt. Najbardziej mi się to kojarzy, jakby to różaniec spadł plastikowy. Ale tam nic nie spadło, bo ja od razu. . . Ale usłyszałem to. I aż kotek się wzdrygnął. I ożyłem. Tak się ożywiłem wewnętrznie. Czy on tego kapcia? Szukaj mnie obok kopca na kartofle. Zerwałem się. Zerwałem się. Mówię mam, mam coś, mam ślad. Wchodzę do tej kuchni, wszyscy dla ciekawieniu. Ja mówię do tych synów, czy wy macie kobiet na kartofle? Nie. Nie macie żadnego kobiet na kartofle? Nie. A w ogóle trzymacie na ziemię kartofle? Tak. Gdzie? W stodole.
A ja mówię, ale jak to pomarzną wam? Nie, my mamy takie zdech zbite duże, to jest ocieplone mocno i tam są kartofle. Dla zwierzyny, zwierzęta spaszą, dostają. Karmione są. Hmm, to idźmy do tej stodoły. Poszedłem ja, poszedł ten mój znajomy, z którym przyjechałem i ci synowie. Już było ciemno na podwórku, wchodzimy do tej stodoły, ponurą. Stodoła duża, ale prawie pusta. Jakieś czarne, plastykowe skrzynki, jakiś właśnie ten kojec wielki, zbity i tam ocieplony jakąś watą, czy czymś szklaną, czy inną i. . . Ocieplone mocno to było. Tam były kartofle. Obok była taka fura siana, słomy siana, takim stożek, w rogu wysypana. I ciągnik tam stał i jakieś takie bale drewna do popiłowania widać. Nic tam nie było więcej w tej dużej strole.
Myślę sobie, a on mówi, tu były psy do szukania, my tu wszystko przeszukaliśmy, gdyby tu ojciec był, to byśmy go nawet nie znaleźli. Ja mówię, dobrze, ale ja to traktuję jako. . . pewien ślad. Dobrze, to zróbmy to tak. Zostawcie nas, panowie, tutaj. No i oni wyszli jeszcze od tej stodoły, taki taki, jak to, taki skobel na zewnątrz przykraczyli, od tego wejścia, że. . . i tak dalej. No i słuchajcie, i wyobraźcie sobie, że. . . że. . . Ja mówię, dobrze, szukaj mnie obok kopca. No ale obok kopca, no to obok kopca. I tak analizuję to, a kolega wziął jakieś kr. . . Nie, źle mówię. Kolega wszedł, wszedł na to siano, bo ono było w takim stożku w rogu, w tej stożce.
Wszedł na tą słomę i w pewnym momencie mówił, ty, ale tu jest coś twardego pod tym, nie? Ja wziąłem grabie i tymi grabiami tak kilka razy zakończyłem, ściągnąłem tą słomę i od razu smród poszedł. Ale tak, wiecie, smród rozkładania tego się ludzkiego ciała, jeżeli raz się powącha, nie zapomni się tego. specyficznego smrodu. Smród od razu był totalny. Nie wiem, czy mu. . . Bo on na nim stał, można powiedzieć. Jak ja kilka razy wziąłem tymi grabiami, widzę gumowiec i spodnie robocze, czyli noga. Wyskoczyłem, rzuciłem to wszystko, wyskoczyłem z tej stodoły. Kolega też wyszedł. Ja pamiętam, tak kopnęłem. . . nogą w TET, że ten skobel się wyrwał. Wyskoczyłem i ci synowie stoją na podwórzu.
Ja do nich podbiegłem i ja mówię, jak był ubrany wasz ojciec? On mówi, w swetrze brązowym golf, spodnie robocze, tak jak pracowniczek, jak ten, i gumowce. Ja mówię, to dzwoń pan na policję, że zwłoki pana ojca są w stodole, w sianie. I słuchajcie, a on mówi, Jesteś pan pewny? Ja mówię podejdź pan bliżej tam, zobacz pan jak nam teraz zaczęło śmierdzieć, bo myśmy te zwłoki naruszyli. Ale on nie szedł tam. Czy jest pan pewny? Ja mówię jestem pewny. Ja widziałem gumowiec, spodnie robocze, nogę pana ojca. Dzwoni to pan na policję, a on zamiast dzwonić na policję do tego drugiego rozsłuch dwóch panów było, a on do tego swojego brata mówi idź trzymaj drzwi. Uwierzcie mi, zaniepokoiłem się.
Zaniepokoiłem się i on poszedł i trzyma za klamkę, jakby opór robi, że jakby ktoś chciał zaraz wyjść z domu, to nie wyjdzie, bo on trzyma te drzwi z zewnątrz. A ten drugi, któremu ja to mówiłem, podszedł do okna, zastukał w szybę i mówi Mamo, ojciec nie żyje, jest w stodole. O Jezus Maria, to ja, ja, ja, nie. Nie pytałem nigdy, co syn myślał wtedy, jak to zaczęło się dziać, bo tam był lament, przekleństwa. Głównie ta matka krzyczała i krzyczała, że syna zabije. Kogo? Mnie? Ci synowie się dziwnie zachowały? Uwierzcie mi, że w tym momencie się zlękłem, że o co tu chodzi? Czy to teraz mi coś grozi i temu znajomemu mojemu i mojemu synowi? Słuchajcie, ale widzę, że on dzwoni.
Dzwoni na policję w Piasecznie, bo pod tą gminę podlegali i mówi, że zostały znalezione zwłoki ojca i że przyjechała prokuratura i policja. Czekaliśmy może z pół godziny na tą policję, może mniej. Zanim przyjechali, lament w domu ustał. Syn drzwi. . . pozwolił otworzyć i wyszła ta żona, czyli ich matka i inni ludzie, wyszedł też z tego mieszkania mój syn z tego domu i dopiero w rozmowie zrozumiałem, że oni podejrzewali sąsiada, który był alkoholikiem. Też lubił sobie wypić, ale chorował na nadciśnienie i synowie pilnowali, bo często ten sąsiad alkoholik przychodził i namawiał go na alkohol. I oni podejrzewali, że on go nabł na alkohol, mogło się coś stać i on ukrył jego zwłoki. Dlatego ona krzyczała, że go i tak dalej. Zmyślam o tym sąsiedzie.
Przyjechała policja, powiem Państwu, że wtedy doceniłem pracę policji i prokuratora. Tam tak cuchnęło, a on wszedł i dobre 40 minut był z tymi policjantami w stodole. Potem byłem ja przesłuchiwany, mój znajomy był przesłuchiwany. Aresztowano tego sąsiada, który de facto się przyznał. Już po czasie się dowiedziałem, że się przyznał. Uniewinniono go, bo on się zląkł. On zawołał tego sołtysa, umówił się z nim, poszli do stołu wypić alkohol. On tak stwierdził, że sołtys przy nim upadł. Ten go próbował ocucić, ale. . . Zrozumiał, że on nie żyje po jakiejś pół godzinie cucenia. Zrozumiał, że on nie żyje. I bał się tych synów, że zostanie od tych synów ostre lanie. To wciągnął z włoki swojego ojca, tego pana Perzyny. Przykrył go paroma warstwami słomy i tak zostawił.
Były to mroczne dni. Dziwne, że psy do żugania zwłok śladu. Były też w tej stodole, bo właśnie później rozmawiałem jeszcze z tą rodziną, to mówili, że w pierwsze dni był w stodole, pierwszy czy drugi dzień pies tropiący całe gospodarstwo obszedł. Był też między innymi w stodole i nic nie poczuł, a potem już te psy były wykorzystywane w lesie, gdzie okazało się ta pani absolutnie nie miała racji i nie była w stanie się wytłumaczyć, no bo. . . Błąd wprowadziła wszystkich, można powiedzieć. I tak to Ryszard Perzyna został odnaleziony dzięki wizji. Powiem Państwu jeszcze tak, że wracaliśmy stamtąd późno, 11 w nocy, ale chęć do spania mi odeszła. Zawsze po odnalezieniu człowiek się czuje taki wybitny, wyjątkowy. To jest coś pięknego. I po drodze parę kilometrów od. . .
bo gdzieś 23, czy tam 22, byliśmy parę, paręnaście kilometrów od już Woli Przypkowskiej i w jakiejś miejscowości była jakaś knajpka przydrożna otwarta, taka wiejska, ale było tam można zjeść i zatrzymaliśmy się tam, idziemy, a tam było takie ogłoszenie, zaginął. Ryszard Peżryna i tak dalej, i tak dalej, sołtys Woli Przykowskiej. Ja, syn mój z tym znajomym weszli tam, a ja odrywam to, bo to było taśmą klejącą przyklejone, tak po rogach odrywam to. Myślę sobie, wezmę sobie to na pamiątkę. A jedna z pań w barze pracujących tam mówi, a co pan robi, tutaj zaginął człowiek. Ja mówię, proszę panie, już odnaleziony. I to zdjąłem. Mam to do dziś w swoim archiwum. Zobaczcie jakie są ciekawe historie, które. . .
przepraszam, że może Was w jakiś sposób intelektualnie gwałcę takimi historiami, ale to jest tak jak jest. Ale czasy nie są dobre. Piszecie Toruń, piszecie inne miasta. A Mateusz pisze, bombelek jesteś? Ja wiem, czy bombelek. Natomiast, umówmy się. Oskar21 napisał, tegoś pragnął wieszczu, niech tak się stanie. Nie wiem, ktoś pyta o przemyśl. Powiem Państwu tak, jutro skupię się nad Polską. Wszak jej los jest niepewny. Rosja odgraża się, że. . . że zrobi odwet na kraje natowskie. Ja się boję. Putin nie chce w ogóle dyskutować na temat jakiegokolwiek pokoju na Ukrainie. Putin wręcz żąda, żeby unieważnić prezydenta Żołańskiego. I ten rząd mówi, że on jest nielegalny. Jeżeli uznaje, że rząd ukraiński jest nielegalny, to znaczy, że nie ma z kim paktować, czyli ta wojna dalej będzie.
I jeżeli tak się sprawy mają, to Ukraina, państwa natowskie niektóre mogą uznać, że trzeba wspomóc Ukraina także wojskiem. Dlatego się boję o Polskę i o nas, Polaków, bo mamy na tą sytuację moim zdaniem dość słaby rząd. Rząd, który słabo moim zdaniem wygląda na linii. . . międzynarodowej, też u swoich sojuszników i politykę międzynarodową usłużną. To może oznaczać, że Polska może zostać wykorzystana. do całej tej sytuacji. Jutro na bardzo poważnie skupię się tylko i wyłącznie nad Polską na 2025. A dzisiaj bez tytułu tak sobie pogadałem i dziękuję, że ponad 13 tysięcy osób zechciało to wysłuchać. Do jutra. Jutro temat Polska. Rok 2025. A wygląda to bardzo nieciekawie. Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam. Do usłyszenia. .