VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Witam Cię, kochana Danusiu. Ja również witam. Bardzo się cieszę, że możemy ponownie porozmawiać. Miałeś mąż niby o tych religiach nie mówić, ale pojawiło się tyle pytań. Jesteś wręcz zasypywana pytaniami. Mnie się wydaje, że my nie możemy nie mówić o religiach, bo jeżeli będziemy obawiać nasze życie wieloatapowe i w czasoprzestrzeni i poza nią, to powinniśmy to skonfrontować z religiami, ponieważ religie, ten świat równoległy, przedstawiają nam zupełnie inaczej. Nie wiem, czy jest sens wchodzić specjalnie w religie azjatyckie, ale przynajmniej dotknąć ich trzeba, dlatego że w zasadzie chrześcijaństwo nas nie uczy duchowości. Chrześcijaństwo nam dyktuje, co mamy myśleć i jak mamy żyć.
Natomiast w zasadzie zdejmuje z nas odpowiedzialność, w tym znaczeniu, że w każdej chwili my możemy się odwołać do instytucji Kościoła po to, żeby wyczyścić swój rachunek, jeżeli mamy długi. Tak jest. Teoretycznie już była taka uwaga, że to nie jest dokładnie tak, ale również nie jest inaczej, dlatego że jeżeli nie umieramy pogodzeni z Bogiem, czyli po rozmowie z księdzem przed śmiercią, wyspowiadaniu się i ewentualnie odpuszczeniu grzechów, to nie ma mowy o łasce uświęcającej. A jeżeli nie ma łaski uświęcającej, to niestety do raju nie trafimy. Jest tutaj pewna rozbieżność pomiędzy religią a tym, o czym mówi nam nauka.
Poza tym, zanim wejdziemy w tę rzeczywistość równoległą, chciałabym po prostu wykazać, że badania, które prowadzimy w rzeczywistości równoległej, nie są wymysłem, bo one są weryfikowane. Weryfikowane są w różny sposób. Zarówno przez naukę, jak i weryfikowane są przez badania naukowe, nawet prowadzone w ramach konwencji, i przez badania naukowe wyprzedzające, które nie liczą się z naukowym paradegmatem, ale uzyskujemy dokładnie te same wyniki. W związku z tym musimy mieć świadomość tego, że wchodząc w rzeczywistość równoległą, my nie opowiadamy bajek, tylko to, co zostało ustalone i zweryfikowane. Myślę, że to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć. Przeciwstawiamy w tej chwili życie wielowymiarowej, hipersferze, wierzeniom religijnym. Zanim powiem, czym jest hipersfera, bo i tutaj też są problemy z rozumieniem, rzeczywiście od tego warto byłoby zacząć.
Czym jest hipersfera? Hipersfera to jest, można powiedzieć, wielokrotna sfera. Sfera to kula. Jeżeli mamy do czynienia z hiperkulą, czyli z hipersferą, to znaczy, że jest kula zagłębiona w kuli i jeszcze w kuli, ale nie na zasadzie babę w babie, tylko na zasadzie, że przestrzeń wewnątrz tej kuli, jak gdyby się zagliściła, tworząc dodatkowe wymiary. Więc jedna, chociaż żyjemy w 12-wymiarowej hipersferze, każda sfera, jak na razie zgodnie z ustaleniami nauki, jest trójwymiarowa, ale każda z nich jest zagłębiona jedna w drugiej i jednocześnie połączone są ze sobą sprzężenia zwrotnego, czyli połączeniami międzywymiarowymi. I w ten sposób hipersfera zawsze funkcjonuje jako jedna spójna całość. Czyli nie można powiedzieć, że my np.
przechodzimy, jeżeli mamy na myśli wymiary, że przechodzimy z trzeciego wymiaru na czwarty, dlatego że my nie przechodzimy z trzeciego na czwarty, tylko my po prostu integrujemy naszą wielowymiarową świadomość, bo jesteśmy również wielowymiarowi, tak jak hipersfera, w związku z tym w każdej kuli znajdującej się w obrębie tej hipersfery, ale w innych wymiarach, jesteśmy obecni. I w czasoprzestrzeni, jeżeli zajmujemy ciało organiczne, ale możemy być również wtedy, kiedy wykonujemy tutaj powierzoną sobie pracę z organizmami biologicznymi. Natomiast oprócz tego, że możemy i funkcjonujemy w czasoprzestrzeni, a nie funkcjonujemy również rzeczywistości ukrytej, która jest nie tylko spolaryzowana w stosunku do naszej, czyli różni się potencjałem kreacji, ale również jest w stosunku do naszej zwierciadlana, czyli obie obracają się w przeciwnych kierunkach.
Czyli na przykład, jeżeli tutaj na ziemi mamy powiedzmy niewładną prawą rękę, to jeżeli nie wchodząc do rzeczywistości równoległej w pełni, ale zintegrujemy swoją świadomość w takim stopniu, że jesteśmy w stanie spojrzeć na swoje ciało z punktu widzenia tej części kompleksu świadomościowego, który już jest w rzeczywistości równoległej, to będziemy inaczej widzieli nasze ciało organiczne, a inaczej nasze ciało w tych innych wymiarach, dlatego że ono będzie dla nas tak jak odbicie w lustrze, zupełnie tak jak opisano to w książce Alicja w Krainie Czarów, przechodzi się przez lustro i jest się w rzeczywistości równoległej.
My przechodzimy przez tunel czy też po prostu opuszczamy ciało, wydaje nam się, że opuszczamy ciało, bo w stanie zintegrowanej świadomości jesteśmy w stanie patrzeć na ciało organiczne z punktu widzenia naszego bliźniaka przebywającego w tej zwierciadlanej rzeczywistości i wtedy widzimy, że nasze ciała są zwierciadlanym odbiciem. Jest to właśnie skutek tego, że obracają się te torusy w przeciwnych kierunkach.
Oprócz tego, że jesteśmy jeszcze w rzeczywistości równoległej, która jest w stosunku do nas zwierciadlana, jesteśmy również obecni w fizycznej próżni, czyli tam, gdzie rozpoczyna się proces kreacji, bo stamtąd czerpiemy potencjał z fizycznej próżni, tam prawdopodobnie, ponieważ ona też ciągle się zmienia, w związku z tym też ma swój zasób informacji, który może wykorzystać, więc część informacji znajdujących się w fizycznej próżni też do nas należy i dokładnie tak samo jest w czwartej sferze, czyli tej, która łączy trzy pozostałe sfery ze sobą pod względem infoenergetycznym. Czyli jest to jak gdyby taka sfera wymiany informacji i energii. Wszystko jest dostępne w każdym punkcie Wszechświata, dlatego że wszystko jest ze sobą wzajemnie połączone, na tym polega spójność. Czyli chyba kwestie hipersfery już wyjaśniłyśmy.
Przejdźmy w takim razie teraz, jak ta sprawa wygląda w wierzeniach, nawet azjatyckich. Prawdę powiedziawszy, jeśli chodzi o rozwój świadomości, on jest bardzo podobny u azjatów, jak w tym, co przedstawia nam nauka wyprzedzająca, która bada rzeczywistość niejawną. Dowiadujemy się, że jest siedem poziomów rozwoju, nie wymiarów. Poziomów rozwoju. Siedem poziomów rozwoju. Trzy poziomy rozwoju to są poziomy rozwoju w czasoprzestrzeni z tym, że my jesteśmy na trzecim poziomie rozwoju, a jeszcze tych podpoziomów jest znacznie więcej, bo od 15 do 21 tutaj funkcjonujemy poziomu rozwoju w czasoprzestrzeni.
Czyli jeżeli my chcemy wyjść z trzeciego poziomu, bo to jest ten trzeci poziom, nie mówię w tej chwili o podpoziomach, i chcemy przejść na czwarty poziom rozwoju, to już jest to poziom rozwoju charakterystyczny dla rzeczywistości równoległej, ale dla naszego systemu życia w czasie, kiedy jeszcze występujemy w formach humanoidalnych. Czyli jeżeli znajdujemy się w rzeczywistości ukrytej, to dysponujemy tam poziomami rozwoju od 22 do 28, tymi podpoziomami rozwoju. Ja wiem, że to jest strasznie skomplikowane, ale tak prawdę powiedziawszy, nie wgłębiajmy się w te podpoziomy. Jesteśmy tutaj na trzecim poziomie rozwoju, z tym, że ten poziom też jest zróżnicowany w zależności od tego, jak daleko posuniemy się w rozwoju, i jesteśmy na czwartym poziomie w rzeczywistości równoleglej, czyli w tak zwanych zaświatach ziemskiego systemu życia.
I tam też te poziomy są rozsunięte. To znaczy podpoziomy, jest cały szereg podpoziomów składających się na ten czwarty poziom. Jeżeli przechodzimy do poziomu piątego, szóstego i siódmego, to już nie wcielamy się w formy organiczne i prawdę powiedziawszy znajdujemy się wtedy w takim obszarze ziemskiego systemu życia, gdzie odbywa się cała praca związana z planowaniem, dysponowaniem, organizowaniem ziemskiego systemu życia. Właściwie cała główna robota odbywa się tam. Więc w momencie, kiedy mówimy o zaświatach, to można powiedzieć, że zaświaty nam się kończą na etapie piątym. Bo jak przekaraczamy etap piąty, to już znajdujemy się w tak zwanym boskim z punktu widzenia religii obszarze. Brawo.
I jeżeli na przykład chcielibyśmy zajrzeć do tego boskiego obszaru, to musimy być prowadzeni przez osobę bez cielesną, która funkcjonuje w obszarze piątym. Bo my sami wychodząc, że tak powiem, z ciała czy też integrując naszą wielowymiarową świadomość, my możemy dotrzeć również i do szóstego czy siódmego, ale tak prawdę powiedziawszy musimy uzyskać pomoc. Druga rzecz, trzeba wiedzieć, że nasz kompleks świadomościowy, ten, który się łączy z ciałem, też jest, można powiedzieć, wielopoziomowy czy też wielowarstwowy, jak kto woli. Dowiedzieliśmy się, że w momencie, kiedy wychodzimy z ciała, teoretycznie wychodzimy, bo de facto my po prostu rozróżniamy kontakt kompleksu świadomościowego z ciałem i integrujemy naszą świadomość.
Jeżeli nie odrzucimy tej najbardziej zewnętrznej warstwy, jak gdyby, naszego kompleksu, który tutaj funkcjonuje i współpracuje z ciałem, nie możemy się od ciała oddalić. To znaczy nie możemy penetrować rzeczywistości ukrytej, nawet w obrębie zaświatów, jeżeli nie odrzucimy części swojego kompleksu, bo tę część, którą zostawiamy, musi sterować naszą fizjologią i musi nas ściągnąć tutaj w momencie, kiedy ciało będzie tego potrzebować, bo np. dojdzie do takiej sytuacji, że będzie potrzebowała wsparcia pozostałej części kompleksu. Czyli wszystko jest zorganizowane perfekcyjnie, można powiedzieć. Na dobrą sprawę można byłoby stwierdzić, że to, co zostaje w naszym ciele organicznym wtedy, kiedy wybieramy się penetrować rzeczywistość ukrytą, w gruncie rzeczy penetrują ją nasz bliźniak i żeby ten nasz bliźniak mógł się oddalić, to my musimy zwolnić połączenie między nimi.
To znaczy to połączenie się w ogóle nie zrywa, bo jeszcze mamy ten srebrny sznur, który się za nami ciągnie. Niemniej jednak część kompleksu musi zostać obowiązkowo z ciałem fizycznym, bo gdybyśmy się od niego całkiem oddzielili, to niestety ciało umiera. Nie funkcjonuje wtedy pod kierunkiem kompleksu świadomościowego, czyli naszej wielowymiarowej świadomości. Wszystkie procesy, które przebiegają w naszym ciele organicznym, przebiegają bez kontroli i ciało ulega rozkładowi.
I teraz już dzięki temu wiemy, dlaczego my tę część musimy tu zostawić i jednocześnie wiemy też, że dzięki temu, że ją tu zostawiamy, możemy się teoretycznie oddalić, bo w rzeczywistości równoległej my mamy dużo większy potencjał do działania i w zasadzie tam wszystko, co nam jest potrzebne do tego, żeby i penetrować tę rzeczywistość i jednocześnie w niej się poruszać, wszystko co nam jest potrzebne to myśl. Myśl pozwala nam zrealizować każdy co powierzmy, nawet wtedy kiedy robimy to celowo i ten plan sobie przygotowujemy. Jeżeli natomiast nie robimy tego celowo, to trafiamy tam, jakby tu powiedzieć, gdzie mentalnie przynależymy, czyli czasami możemy trafić w bardzo nieprzyjemne miejsce, nawet podczas takiej penetracji rzeczywistości równoległej.
Są ludzie, którzy praktykują tego rodzaju doświadczenia i pierwsze doświadczenia dla nich są niezwykle nieprzyjemne. Nawet być może prawie dla wszystkich są one nieprzyjemne, bo wiele osób o tym wspomina, że przez ten obszar trzeba się bardzo ostrożnie przemykać, żeby brań boże nie zwrócić na siebie uwagi. No bo niestety opuszczając nasze ciało, to znaczy przechodząc do percepcji, która jest właściwa dla tej części naszego kompleksu, który jest silnie związany z rzeczywistością równoległą, to my musimy liczyć się z tym, że automatycznie musimy się podporządkować tamtym prawom, które w rzeczywistości równoległej panują. Podobne przyciąga podobne tam ze znacznie większą siłą niż tutaj.
W związku z powyższym, jeżeli odcinamy się od ciała całkowicie, nie w ramach penetracji rzeczywistości równoległej, tylko odcinamy się dlatego, że nasze ciało nam już odmawia posłuszeństwa, w związku z tym zrzucamy je jak zużyte odzienie i przechodzimy przez tunel do rzeczywistości równoległej, to też trafiamy dokładnie tam, gdzie mentalnie przynależymy. I to jest w zasadzie można powiedzieć też taka najbliższa sfera czasoprzestrzeni, bo zaświaty też mają można powiedzieć obszary funkcjonujące na różnej częstotliwości. No a skoro już mówimy o częstotliwości, o częstotliwościach, to musimy powiedzieć jasno i wyraźnie. My w ramach naszego życia organicznego tu na Ziemi, czyli w ramach tych poziomów świadomości od 15 do 25, też zmieniamy swoją częstotliwość.
Ale to, że zmieniamy swoją częstotliwość nie oznacza, że my tu będziemy funkcjonować gorzej lub lepiej. Po prostu aby uzyskać kontakt z tym, co nam jest potrzebne, potrzebna nam jest tylko i wyłącznie częstotliwość harmoniczna, z którą będziemy rezonować. A częstotliwości harmonicznych mamy kilka, nawet w obrębie naszego ziemskiego systemu życia i mówię tutaj o rezonansie Schumana. To, że rezonans Schumana się podnosi, to nie oznacza, że ziemi się zmieniają częstotliwości, nic z tych rzeczy. Ziemia ma dokładnie te same częstotliwości co zawsze w rezonansie Schumana, natomiast my podnosząc stan swojej świadomości zasilamy inne częstotliwości harmoniczne, bo z nich korzystamy. Bardzo się cieszę, że o tym mówisz. Wystarczająco jasne. Myślę, że tak. Ale kiedyś jeszcze do Falschumana wrócimy, dobrze? Oczywiście.
W każdym razie, dlaczego ja nie lubię mówić o częstotliwościach w sensie rozwoju? Dlatego, że w gruncie rzeczy my tutaj tych częstotliwości nie będziemy mierzyć po to, żeby się do odpowiedniej dopasować i do niej dążyć. My będziemy rozpatrywać te poziomy rozwoju z poziomu emocji, bo to są poziomy emocji, na których funkcjonujemy. Im te emocje nasze są bardziej destrukcyjne, tym niższy jest nasz poziom rozwoju. Im mniej jest destrukcyjnych złych emocji, takich jak nienawiść, jak złość, chęć odwetu, smutek, stres, to to są wszystko te częstotliwości czy też poziomy rozwoju naszej świadomości. Ja wolę mówić o poziomach emocji. To są takie poziomy emocji, które nam nie sprzyjają naszemu rozwojowi i nie sprzyjają naszej wielowymiarowości.
Ale jeżeli zaczniemy przechodzić na takie poziomy jak życzliwość, współczucie, radość, miłość, pomoc, wsparcie, troska, to są wszystko te poziomy emocji, które podwyższają naszą świadomość i jednocześnie nasz poziom rozwoju. Tak że gdy mówimy o rozwoju, raczej powinniśmy się odczepić od częstotliwości, a tylko skupić się na poziomach emocji. Natomiast częstotliwości w czym są dla nas ważne? Ważne są pod tym względem, że każda częstotliwość niesie w sobie jakąś informację. I nie jest ważne, czy to jest częstotliwość niska czy częstotliwość wysoka, ważne jest jaki jest obraz tej częstotliwości, czyli krótko mówiąc, w jakich odcinkach czasowych, jakie następują wycholenia, czyli jaka jest charakterystyka tych częstotliwości. Bo to jest właśnie przekazywana informacja. I te informacje są przekazywane na różnych częstotliwościach.
Inno informacje przekazujemy do mózgu i serca wtedy, kiedy chcemy zrealizować koherencję sercową mózgową, bo potrzebna nam jest do tego częstotliwość. Jedna dziesiąta herca, czyli bardzo niska, wydawałoby się cholernie zła i należy jej unikać. Nic podobnego. Częstotliwość nie ma nic wspólnego z rozwojem. I dlatego chciałabym, żebyśmy zerwali z mówieniem o częstotliwościach, wibracji naszych ciał czy naszego kompleksu świadomościowego, tylko abyśmy mówili o poziomach emocji, którymi się posługujemy i na których funkcjonujemy. Natomiast jeżeli chcemy aktywować nasze połączenia międzywimiarowe, które znajdują się na wysokości naszych gruczałów wydzielania wewnętrznego, to wtedy operujemy częstotliwościami też niskimi. W wielkości paru herców, kilkunastu herców, ale zawsze w obrębie niskich częstotliwości. Czyli nie ma sensu wycinać szyszynki, żeby podwyższyć swoje częstotliwości, skoro ona pracuje na ośmi hercach.
Ale już nasze wielowymiarowe DNA, które nas łączy bezpośrednio z całą naszą bazą danych wielowymiarową, tą, która do nas przynależy, już DNA pracuje na częstotliwości 150 MHz. I prawdopodobnie jest to częstotliwość zbliżona do tego, jak funkcjonują nasze bliźniaki w rzeczywistości ukrytej. Bo tam nasza częstotliwość jest wyższa, a więc z całą pewnością wyższa niż te 150 Hz, dlatego że my tam po prostu, aby dysponować większym potencjałem, musimy mieć tę częstotliwość wyższą. Danusia, to ja od razu ciebie zapytam o taką rzecz, która pojawia się często u ludzi w hipnozach. Gdy mają rozmawiać z jakimiś wyższymi wymiarami, w pewnym momencie przez jakiś czas następuje taka luka.
Najczęściej medium mówi w tym czasie, że te osoby z góry muszą wejść właśnie w nasz wymiar, przez co to musi przez chwilę trwać. To przez chwilę trwać to co to jest dostrojanie się, prawda? To jest dostrojanie się. Prawda powiedziawszy, powiem ci coś też śmiesznego, ale prawdopodobnie ludzie, którzy korzystają z wielowymiarowej świadomości powinni znać to uczucie. Kiedy wchodzę w stan koherencji kwantowej, na przykład rozwiązując jakiś problem, świat znika mi z oczu i ja jestem tylko ja i problem, czyli tak jak gdybym udała się do holu wspaniałych pomysłów, o których swego czasu pisał Moen, który penetrował tę rzeczywistość.
I wracam stamtąd, już z gotowym rozwiązaniem, to co ja czuję? Mam wrażenie, że spadam z wielkiej wysokości i to jest właśnie ten moment dostosowania się mojego kompleksu do częstotliwości mojego ciała. Czyli w momencie, kiedy wchodzę w stan koherencji kwantowej, ja automatycznie podwyższam częstotliwość, drgań swojego kompleksu świadomościowego, bo wchodzę w częstotliwość mojego bliźniaka. Ale tutaj funkcjonuje góra na 150 i trochę. I w ten właśnie sposób to funkcjonuje. Czyli każdy, kto na przykład budzi się z uczuciem, że spada z wysokości, to znaczy, że po prostu w międzyczasie to się snu, on był wojaż, zasilesny, w wyniku integracji wielomierowej świadomości.
Bo tak prawdę powiedziawszy część naszego bliźniaka, bo to jest część naszego bliźniaka, która tutaj silnie jest związana z tą częścią, która stanowi interfejs i współpracuje z mózgiem, część naszego bliźniaka zdecydowanie męczy się wtedy, kiedy siedzi w naszym ciele i potrzebuje trochę oddechu i wykorzystuje do tego sen. Śnijmy częściej. Mamy przecież tak zwane sny świadome, które właśnie są wynikiem zintegrowanego w świadomości i dlatego bardzo często udaje nam się zapamiętać i odebrać ten komunikat wczuwającej świadomości, czyli tej, która jest w stanie zanalizować przekaz. Tak prawdę powiedziawszy, jeżeli dokonujemy rozpoznania zdalnego, czyli też w pewnym sensie integrujemy świadomość, ale nie w aż takim wielkim stopniu, żeby spojrzeć na rzeczywistość oczami naszego bliźniaka, tylko otrzymujemy informację z pola punktu zerowego, która jest pobrana przez naszą rzeszynkę.
I ten bodziec jest przetwarzany przez nasze struktury mózgowe dokładnie tak samo, jak fale świetlne, które wpadają do naszych oczu. Postrzeganie naszego środowiska i wizja, którą uzyskujemy w stanie postrzegania poza zmysłowego, wykorzystują dokładnie ten sam mechanizm, tylko korzystamy z innych zakresów fal, bo na innej częstotliwości odbiera rzeszynka, inne częstotliwości odbierają nasze oczy. A skoro już tak wstępnie tyle sobie wyjaśniłyśmy na temat hipersfery, może przejdziemy do tych pytań, które były zadane. Ciągle pojawia się prośba o wyjaśnienie, jak to jest. Czy my możemy oceniać, czy nie możemy oceniać, bo duchowość twierdzi, że nam oceniać nie wolno. Nasza duchowość nie rozwijała się na gruncie chrześcijaństwa, tak jak wspomniałam na wstępie, tylko na gruncie głównie buddyzmu, trochę hinduizmu.
Chyba nie trochę, bo tak naprawdę jeżeli patrzymy na przykład na Tybet, to hinduizm przyszedł do Tybetu i przerodził się w buddyzm. Ale buddyzm narodził się przecież w Indiach. No i przyszedł, ale początki to nie były takie do końca, że. . . I tak naprawdę powiedziawszy w Tybecie głównie funkcjonował buddyzm do momentu, kiedy Chińczycy opanowali Tybet. A buddyści się rozpieszli. Tak, tam generalnie to jakby dwie religie. Jedno to buddyzm, a drugie to błąd tybetański. Weź pod uwagę, że buddyzm też ma różne, można powiedzieć, odcienie, różne wyznania. Tak, to prawda. Ale ten błąd to nie buddyzm. To są dwie różne religie.
Niemniej jednak, jeśli chodzi o kwestie tego, czy wolno oceniać, czy nie, to moim zdaniem jest to kwestia chyba złego zrozumienia nauk buddyzmu. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli się wsłuchać przekazy, chociażby Sadhu Guru, który non stop nadaje na YouTubie, to natychmiast się zorientujemy, że ocena jest jak najbardziej pożądana. Natomiast co jest niepożądane? Osądzanie z wyrokiem, które skłania nas albo do przekonania, że ten ktoś powinien być ukarany, albo że my mamy prawo do odwetu. Tak naprawdę powiedziawszy, w hinduizmie funkcjonuje prawo odwetu w religii. Więc buddyzm i hinduizm to jednak nie jest do końca to samo. Nie, nie, nie. W hinduizmie inaczej się traktuje bóstwa. Tak.
Dlatego, jeżeli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, to wyjaśniam, że jeżeli chcemy się rozwijać i chcemy osiągać coraz wyższe poziomy świadomości, to nie da się tego uzyskać bez oceny. Bo my musimy ocenić skutki swoich działań, musimy ocenić skutki swojego sposobu myślenia, które się na te działania przekładają. W związku z powyższym, jeżeli tego nie ocenimy, to nie możemy wiedzieć, co nam szkodzi, a co nie. Nie możemy wiedzieć, co innym szkodzi, a co nie. Bez oceny tego załatwić się nie da. Więc jeżeli nie ma oceny, to możemy zapomnieć o rozwoju. Natomiast kwestia osądzenia kogoś, bo na przykład nas skrzywdził, to już jest zupełnie inna kwestia i tak właśnie traktuje to buddyzm.
Jeżeli ktoś nas skrzywdził, to być może myśmy w pewnym stopniu wywołali to, co nam się przydarzyło. W związku z tym, może powinniśmy przyjrzeć się sobie, czy my nie byliśmy stymulatorem tej czynności, która spowodowała u nas dyskomfort. Z kolei, jeżeli spojrzymy na to z punktu widzenia naszych badań wyprzedzających, to od razu powiem, że jeżeli my przychodzimy tutaj z gotowym planem, to czasem nawet nasi najbliżsi, czyli tzw. wielowymiarowa rodzina, też przyjmuje na siebie rolę kogoś, kto daje nam niezły wycisk po to, abyśmy my wykonali swój plan, z którym tu przychodzimy.
Więc też możemy nawet przez wiele lat żywić głęboką niechęć do takiej osoby, mnie się to zresztą przydarzyło, ale w momencie kiedy stwierdziłam, że to, czego doznałam od swojego ojca, w każdym momencie mi służyło, byłam mu za to wdzięczna, bo dzięki niemu jestem taka dzisiaj, jaka jestem. On w gruncie rzeczy ukształtował mój charakter. Czyli jeśli chodzi o ocenę, powinniśmy być ostrożni. Padła też taka wątpliwość, jak to jest możliwe, że tutaj przychodzą ludzie zdrowi na świat i dlaczego dostajemy plan osoby chorej, a nie zdrowej. Też jest to związane z tym, jakiej roli tutaj się powielisz. Jeżeli nasza choroba ma nas czegoś nauczyć, to nauczy.
Jeżeli nasza choroba ma nauczyć czegoś nasze otoczenie, bo przecież my wymagamy wtedy troski tych osób, które wokół nas się znajdują. Jeżeli są w stanie się zdobyć na troskę, na współczucie, na pomoc, to one się też rozwijają. Czyli my swoją chorobą wspomagamy ich rozwój. Też nie ma tutaj odwetu, bo kiedyś byliśmy źli, to teraz dostaniemy wycisk. Nie, po prostu przyjęliśmy na siebie taką rolę i taką rolę pełnimy po to, żeby i siebie doskonaleć, i tych, którzy z nami razem realizują nasz plan. Z punktu widzenia nauki wyprzedzającej nasza rzeczywistość jest wspaniale zorganizowana, zaplanowana i robimy dokładnie to, do czego się zobowiązujemy, więc nie mamy prawa kręcić nocem, że trafiło nam się takie czy inne życie. Myśmy to życie sami wybrali.
Obejrzeliśmy sobie nawet holograficzną projekcję tego życia, zaakceptowaliśmy go, tyle tylko, że przychodząc tutaj nie wiemy, że jest to wersja wielowariantowa i nie wszystkie warianty nam pokazano. Część naszej wiedzy i o rzeczywistości ukrytej, i o rzeczywistości jawnej została skompresowana przed inkarnacją po to, abyśmy nie mieli do niej dostępu. Została skompresowana w podświadomości. Okazuje się, że za pomocą hipnozy do tych informacji możemy dotrzeć. Niemniej jednak w momencie, kiedy rozpoczyna się nasza przygoda z ciałem organicznym, nie w momencie, kiedy się rodzimy, jesteśmy czystą kartką papieru. Dlaczego nie jesteśmy czystą kartką papieru w momencie, kiedy się rodzimy? Dlatego, że my żyjemy życiem swojej matki w okresie pranatalnym. Więc tak jak odbiera matka swoje środowisko, tak i my je odbieramy.
W związku z tym nie tylko matka, ale i ojciec, bo wpływa on na postrzeganie swojej żony, nasi rodzice są nasimi pierwszymi inżynierami genetycznymi, którzy wpływają na naszą osobowość. I na tym polega odpowiedzialne rodzicielstwo, żeby nie tylko w okresie pranatalnym stworzyć matce idealne warunki, ale również na tym, żeby później stworzyć idealne warunki rozwoju dziecko po jego narodzeniu się. Bo też dziecko będzie programowane przez środowisko. I z tym się musimy liczyć. To jest sprawa plano, którą w zasadzie można powiedzieć, że prawie wyczerpałyśmy. Natomiast jak się ma sprawa karmy? Bardzo wielu badaczy związanych z chrześcijaństwem prawe karmy, powiedziałabym, skaziło postrzeganiem chrześcijańskim.
To znaczy przyjęli założenie, że my odpowiadamy za winy swoich ojców, dziadów, aż do dziesiątego pokolenia wstecz, tak jak mówi Biblia. Nic z tych rzeczy. Karma dotyczy nas w momencie aktualnym. To znaczy, nawet jeżeli na rozrabialiśmy w przeszłości, ale te złe doświadczenia, które w jakiś sposób się na nas odbiły rekoszetem, zmieniły nasze postrzeganie i my już w tej chwili zmieniliśmy swój można powiedzieć sposób myślenia o sobie i rzeczywistości, o sobie i o innych ludziach wokół nas, to automatycznie zmienia się nasza karma. Nasza karma jest zawsze aktualna, jest w danym momencie na naszym stopniu rozwoju. Rozwijamy się, wchodzimy na wyższy stopień rozwoju, zmienia się nasza karma.
Ale z tą karmą, jaką mamy w chwili śmierci, wchodzimy do świata bytów bezcielesnych, czyli do zaświatu w związku systemu życia. I z tym się musimy liczyć, bo jeżeli z tą karmą wkroczymy, z tym sposobem myślenia o sobie i innych wkroczymy, to będziemy tam dokładnie tacy sami jak tutaj. Czyli jeżeli na przykład ktoś umiera w stanie demensji, przechodząc do świata bytów bezcielesnych, dalej choruje. Jest święcie przekonany, że jest dalej niemocny i tam jest przez byty bezcielesne poddawany procesowi leczenia. Bardzo trudno jest dotrzeć do takiej osoby, u której struktury mózgowe w chwili śmierci nie pracowały tak jak należy.
Jeżeli jesteśmy ciężko chorzy, oboleali i umieramy w szpitalu w atakach wielkiego bólu, dokładnie tacy sami przechodzimy tam, ale nie jesteśmy pozbawieni pomocy. Tyle tylko, że nie trafiamy od razu do branbraju, bo musimy pozbyć się tego ciężaru, który ze sobą przynieśliśmy na plecak w momencie naszej śmierci. Ale nie tylko tego rodzaju trudności powodują, że jesteśmy w niewłaściwym obszarze i nie mamy wejścia do parku, czyli do tak zwanego centrum przyjęć, który możemy wręcz identyfikować z bramą do raju. Dlatego, że zanim wkroczymy do centrum przyjęć, my musimy być świadomi tego, kim jesteśmy.
Bardzo często zdarza się i teraz najprawdopodobniej ci ludzie, którzy giną w wojnie czy na Ukrainie, czy w walkach na pograniczy syryjsko-tureckim, czy w walkach między Palestyną a Izraelem, czy w walkach w środkowej Afryce, tam wszędzie toczą się walki. Punkty zapalne mamy również w Azji i to nie jeden. W związku z tym my wcale jesteśmy nastawieni na konflikty, na to, żeby komuś coś wyrwać, coś zabrać albo odebrać. W związku z powyższym, jeżeli zginiemy podczas takich bojów, jak na przykład właśnie tutaj za naszą wschodnią granicą, my możemy dalej znaleźć się na tym samym placu bojów w rzeczywistości ukrytej. Będziemy nadal walczyć, nie będziemy ginąć, ale będziemy zabijać tam.
To znaczy będziemy starać się zabijać, będziemy ranić, będziemy krzywdzić, ale dopóki nie zaprzestaniemy tej walki, dopóki ktoś nas tamtok nie wyciągnie albo sami się nie zorientujemy, że ta walka jest bezcelowa, to ta walka będzie trwać. Czyli jest to można powiedzieć jeden z obszarów systemów przekonań. Jesteśmy przekonani, że dalej walczymy, dalej żyjemy, w związku z tym musimy wroga pokonać. Ale nie będziemy tam walczyć non stop. Może się zdarzyć, że część nas wysłana przez tą samą osobowość, przez naszego bliżniaka z rzeczywistości ukrytej w tej chwili jest w ciele organicznym i nawet czuje ból w tym miejscu, gdzie ten ktoś zginął. Ta jego, można powiedzieć, część jego osobowości.
Każda nasza inkarnacja to jest jak gdyby jedno dodatkowe wypączkowanie czy też dodatkowy fraktal wyłoniony z naszego bliżniaka, z tej części naszej osobowości, która stade przebywa w rzeczywistości ukrytej. I teraz jeżeli my będąc tutaj, odczuwamy jakiś potężny dyskomfort wynikający z tego, że zginęliśmy w wyniku gwałtownej śmierci i na przykład czy w trakcie penetracji rzeczywistości ukrytej dotrzemy do swojego, jak to nazwać, sobowtóra. Też nie sobowtóra, bo to przecież zupełnie inna inkarnacja. Do swojej poprzedniej inkarnacji, która jeszcze ciągle walczy, my możemy z nią nawiązać kontakt i jest nam łatwiej nawiązać z nią kontakt niż i z tatą bezcielesnym. Dlaczego? Dlatego, że my funkcjonujemy wtedy na częstotliwości pośredniej. Łatwiej nam do nich dotrzeć.
Donusia, ja się kiedyś z takim przypadkiem spotkałam podczas hipnozy, że właśnie pani zginęła, tylko że wtedy była mężczyzną, od kuli i widziała, w którym miejscu jest jakby ta dziura po kuli i ona w tym miejscu obecnie ma znamie takie od urodzenia. To nie jest jedyny przypadek. W takich przypadkach badano bardzo dużo i rzeczywiście kiedy sięgano później, jeżeli była taka możliwość, do informacji dotyczących tej śmierci, tego konkretnego osobnika, to okazało się, że rzeczywiście w dokumentacji jest dokładnie takie same umiejscowienie śladów po gwałtownej śmierci jak w przypadku osoby, która cierpie w innej inkarnacji. Weźmy pod uwagę, to nie jest ta sama część, bo ta sama część już gdzieś tam mogła się nawet zatrzymać w obszarze przekonań.
Jeżeli już pogodziła się z własną śmiercią, to mogła nawet ugrzęsnąć w jałowym raju czy też mogła ugrzęsnąć ludzi gwałtownych, którzy są agresywni i tę agresję muszą w stosunku do innych osób przejawiać. Czyli znów albo w jakimś obszarze dysfunkcyjnych preferencji grzęzną, albo nawet jeżeli mają skłonność do zabijania w jakimś obszarze piekła, albo też mogą ugrzęznąć, jeżeli wyzwolą się stamtąd, a jeszcze pamiętają o tym, jaki system wieżeń wyznawali, to jeszcze się mogą wpasować do takiego obszaru nieba, który akurat z nimi rezonuje. Także możliwości mamy wiele, jeśli chodzi o zatrzymanie się w zaświatach w tym obszarze, który jest przed bramą raju, czyli przed parkiem.
I tutaj też bym chciała poruszyć jedną kwestię, ponieważ się spotkałam z oceną, że przedstawiając taką wizję rzeczywistości i równoległej, twierdzę, że globalna świadomość ludzi segreguje. Nieprawda. Nawet ci, którzy uważają, że naszym Bogiem jest globalna świadomość, ja uważam, że nie jest, nasza globalna świadomość z całą pewnością jest naszym centrum decyzyjnym i planującym, ale na pewno nie jest Bogiem. Bogiem jest każdy z nas, dlatego że to my jesteśmy kreatorami rzeczywistości. Nie ci, którzy planują, tylko ci, którzy realizują plan. O to ciekawe. No bo taka prawda. To generalnie zmienia w tym momencie patrzenie na siebie i na tą wiedzę, którą się posiada w życiu.
To tak prawdę powiedziawszy, my tych poziomów rozwoju mamy tak wiele, w momencie kiedy kończymy już nasze inkarnacje i przechodzimy do tych poziomów rozwoju, gdzie się planuje i kryłuje plany i rozwojowe, to automatycznie my również przestajemy doświadczać. My wysyłamy innych na pole doświadczalne, bo naszym polem doświadczalnym jest tylko czasoprzestrzeń i ta część zwierciadlana, w której my też, można powiedzieć, kontynuujemy nasz rozwój, bo i piekło jest elementem szkoły naszego rozwoju, szkołą życia i jałowe niebo jest szkołą życia.
I szkołą życia jest również pozbycie się przekonań takich jak agresja, jak skłonność do szkodzenia innym, kłamstwo, fałszowanie informacji po to, jak manipulować umysłami innych ludzi, to to wszystko to są działalności dysfunkcyjne, które nas będą lokować później w tych obszarach dysfunkcyjnych bądź obszarach wręcz piekła czy jałowego nieba. Bo jałowe niebo to jest też obszar przekonań. Trafiamy tam, gdzie rezonujemy, a więc jeżeli jesteśmy święcie przekonani, mamy trafić do nieba, gdzie będzie aniołkowie, będzie kapłan i będą wszyscy, co tam dużo mówić, nic nie robić, bo tam będzie przecież wieczna szczęśliwość, no to w takim piekle się znajdziemy, przepraszam, w takim niebie się znajdziemy, tylko problem polega na tym, że jałowe życie jest jałowe i nudne, natomiast życie aktywne to przygoda.
W ogóle ja bardzo lubię jak ty mówisz o tej przygodzie, zawsze jest wtedy taki uśmiech, taka radość życia. A tak prawdę powiedziawszy, ja traktuję życie właśnie jak przygodę. I dlatego nie boję się śmierci. Dobra, nie przerywam. Tak się zastanawiam, jak jej jeszcze ewentualnie poruszyć kwestię. O, jest jeszcze jedna ważna kwestia dotycząca rzeczywistości równoległej. My do tej rzeczywistości równoległej już wkraczamy naszymi procedurami badawczymi. Nie są to procedury zaakceptowane przez konwencję, ponieważ konwencja trzyma się ściśle paradygmatu naukowego, który nam wyraźnie dektuje i nie mówię to po raz pierwszy, co mamy badać, jakimi metodami mamy badać, jakie nam wolno zadawać pytania i jak należy interpretować wyniki. Czyli krótko mówiąc, nauka zamyka nas w klatce.
Więc gdybyśmy z tej klatki się nie wyrywali, nie wyrywali nawet powiem, to nigdy w życiu byśmy tej klatki nie opuścili. Czyli krótko mówiąc, w tego czasu powiedział Albert Einstein, powtarzali byśmy wciąż to samo, a jeżeli robi się wciąż to samo, to my nie możemy oczekiwać innych rezultatów. Jałowe pole. My też tu tkwimy w tej chwili w jałowym polu. Od tysięcy lat realizujemy dokładnie ten sam schemat myślowy przekazywany przez rodziców z pokolenia na pokolenie. Wiemy o tym, że zwykły człowiek nie ma nic do powiedzenia.
Wiemy o tym, że mamy nad sobą władzę, która lepiej niż my wie, jak mamy żyć, co mamy myśleć i absolutnie nie musimy się o nic martwić, bo nasza władza lepiej niż my wie, co jest dla nas dobre. Przecież to wciąż funkcjonuje. No to będę, niedaleko jak kilka dni temu, po rozmowie z Kamilem, dowiedziałam się, że jestem lewaczką, że opowiadam bzdury. Ja się w związku z tym zastanawiam, czy ludzie są ślepi, że nie widzą, w jakiej rzeczywistości żyją? Może nie są. To jest nie do pojęcia. Bo jeżeli ktoś mówi o tym, że współpraca jest lepsza niż walka, niż rywalizacja, niż konkurencja, to od razu jest lewakiem.
Czasem ja uważam, że lewactwo też konkuruje z prawactwem, też rywalizuje, też walczy za ciekle. Nie widzę specjalnej różnicy. Już nie mówiąc o tym, że nawet lewactwo już w tej chwili skłania się w kierunku prawactwa, bo przecież bez Kościoła żyć nie może i nie potrafi. A niestety Kościół zmanipulował wiedzę mistyczną. I to zmanipulował tak, aby uzyskać władzę, majątek i bezkarność. Także proponujemy zmianę paradygmaty myślenia. Zrobił to na… Przepraszam. Tak, tak. Proponujemy zmienić paradygmat myślenia. No trzeba zmienić, oczywiście. Ale żeby go zmienić, to trzeba dostrzec jego wady. A może, słuchaj, Danusia, może on nie ma wad? Który? Tych osób, które w ten sposób o tym lewactwie piszą. Może on nie ma, to może nam się wydaje.
Może my mamy jakiś zakrzywiony sposób myślenia. Teraz tak zaczęłam się zastanawiać. To znaczy co w naszym myśleniu jest źle? Od razu powiedz mi. Nie mam pojęcia, ale musiałabym się przyjrzeć. Jeżeli wychodzisz z założenia, że może lewactwo i prawactwo ma rację, to znaczy w czym ma rację? Że powinniśmy walczyć ze sobą, że powinniśmy chodzić na pasku Kościoła, który nam dyktuje co mamy myśleć, co mamy robić. I broń Boże, nie wtykać nosa w sprawy Kościelne, bo nie wolno. Ale wiesz, Danusia, tak sobie myślę, że wszystko co jest mniejszością, to jest jakimś odchyłem, anomalią. Ale chwileczkę. My jesteśmy mniejszością, dlatego że chcemy poznać rzeczywistość. Na chwilę opiekę.
Ty możesz mieć trochę racji, ale ja mam nadzieję, że ta waga będzie jednak się przechylać w stronie ludzi bardziej świadomych. Do tego dążymy. Ja uważam, że człowiek jednak jest stworzony do tego, żeby być szczęśliwym, a żeby był szczęśliwy, musi umieć wykreować swoją rzeczywistość. Ale swoją rzeczywistość to nie znaczy, że ma się zamknąć w domu i noca nie wychylać. Dlatego że nie żyjemy na bezludnej wyspie. Zawsze żyjemy w jakiejś społeczności. I nie ma takiej możliwości, żeby ta społeczność na nas nie oddziaływała. Amen na nią. Może nam nawet z butami włazić do łóżka i pod kołdrę. No bo tak jest. A to znaczy, że my powinniśmy, żeby ratować swój dobrostan, powinniśmy zmieniać sposoby funkcjonowania naszej społeczności.
A w jaki sposób możemy zmienić? Musimy wziąć odpowiedzialność na siebie za jakość naszego życia i oddawać tej jakości życia swojego w ręce innych, czyli naszych przedstawicieli. Bo jest rzeczą zupełnie oczywistą, że nasi przedstawiciele będą mieli tylko i wyłącznie w tej chwili swoje cele na uwadze. Bo taki mamy sposób myślenia. W takim systemie się wychowaliśmy, taki system myślenia nam przekazano. Wiemy, że to co wyrwiemy dla nas to nasze. Czyli jeżeli chcemy żyć we wspólnocie tak jak w spójna rzeczywistość, to musimy ten sposób myślenia zmienić. Bo jest rzeczą zupełnie oczywistą, że jeżeli podstawimy nogę komuś, to ten ktoś może nam odpowiedzieć tym samym. W takiej rzeczywistości teraz żyjemy.
Ja też nie lubię nadstawiać drugiego policzka, więc jeżeli oberwę, to na ogół jestem złośliwa. Też jeszcze funkcjonuję w tym systemie, aczkolwiek tworzę własną przestrzeń. Nie mniej jednak, kiedy wychodzę z własnej przestrzeni na przestrzeń ogólną i ta ogólna przestrzeń dami kopniaka, to oddam. Bo taki ktoś musi wiedzieć, że nie jest bezkarny. No właśnie, a powiedz mi. . . No przecież w ten sposób my się uczymy w tych rozmaitych piekłach i obszarach przekonań. Tymczasem natykamy się na ludzi dokładnie wyznających te same dysfunkcje, co my. W związku z tym musimy być raz wygrani, raz przegrani. Czyli musimy poznać smak porażki.
Dobrze, ale czy to oddawanie, to za każdym razem, to jest czynienie zła, tworzenie czegoś takiego? Możesz mu wysłać uczucie miłości, ale jeżeli myślisz, że on ci odpowie taką samą życzliwością, to się mylisz. Bo ja już zauważyłam odpowiadając na komentarze, że kiedy wyjaśniam, to dostaję jeszcze większego łupnia. No tak, od wszystkich, przepraszam. Nie będę tego generalizować. Na szczęście pod naszymi rozmowami gromadzą się głównie ludzie chcący się rozwijać, a nie tacy, którzy usiłują drugiemu dogryźć. Niemniej jednak zawsze parę się znajdzie takich komentarzy, które przygryzają do gości. Jeżeli ktoś pita, to wszystko w porządku. Pytającego można wyjaśniać, ale jeżeli ktoś atakuje, no to przepraszam. Jeżeli nie oberwie, to nie będzie wiedział, że nie warto atakować.
Zanim się zagłębiłyśmy w te rozważania, starałam się wejść w tematykę prac prowadzonych w obrębie rzeczywistości ukrytej. Bo nauka weszła zdecydowanie już w rzeczywistość równoległą ze swoimi procedurami, doświadczeniami i za to dużo mówić, ma spore osiągnięcia. Jeśli chodzi o rzeczywistość równoległą, mamy trzy takie można powiedzieć generalne procedury. Tak, o której rozmawialiśmy chyba w pierwszym spotkaniu. Mianowicie chodzi mi o kontakt z rzeczywistością ukrytą albo za pomocą medium, albo za pomocą aparatury kontrolno-pomiarowej. Ale to też jest tylko do pewnego stopnia za pomocą aparatury kontrolno-pomiarowej. Ponieważ jeżeli z tą aparaturą nie współpracuje osoba sensytywna, czyli jego wielowymiarowa świadomość, to też kontaktu nie będzie. Tak jak w przypadku medium. Tak. I to już omówiłyśmy chyba na pierwszym spotkaniu.
Drugi sposób wglądu to jest hipnoza, która w zależności od tego, jak głęboka jest, albo nas kieruje do podświadomości, albo nawet do naszego bliźniaka, który przebywa stale w rzeczywistości równoległej. I wtedy mamy możliwość wglądu do zaświatów, albo do już tej części za bramą raju, czyli do części, gdzie my się doskonalimy, po to, żeby już z nowymi informacjami, z nowymi umiejętnościami podjąć się kolejnego planu naszego wzrostu, oczywiście, i wzrostu osób, które będą nam towarzyszyć, po to, aby wsunąć się w ciało organiczne i urodzić się jako człowiek. Z tym, że od razu warto powiedzieć, skoro już mówimy o tym, że tego rodzaju mamy możliwość wglądu, mamy również za pomocą hipnozy możliwość wglądów okres pranatalny.
I okazuje się, że już te badania wykazały, że wcale kompleks świadomościowy nie łączy się z płodem w momencie zapłodnienia. Zaczyna z nim współpracować w momencie, kiedy się już wytwarzają różne organy. Dlatego, że kompleks posługuje się swoistym sygnałem, który pozwala mu nawiązać kontakt z poszczególnymi komórkami i żeby ten sygnał przedostał się do każdej komórki, w komórce musi być specyficzny receptor, który pozwoli się temu sygnałowi przedostać do wnętrza komórki, po to chociażby, żeby aktywować geny. W związku z powyższym jest rzeczą oczywistą, że współpraca kompleksu z ciałem już zaczyna się w momencie rozwijania się samego ciała, nawet przed rozwojem struktur mózgowych.
W momencie, kiedy się zaczynają rozwijać struktury mózgowe i układ nerwowy serca, już zaczyna być również programowany jeden i drugi układ, który powinien pracować spójnie, ale też nam to kiepsko wychodzi. Kiedy z całą pewnością komplek świadomościowy na stałe łączy się z ciałem w momencie urodzin, czasem wcześniej, ale najczęściej w momencie urodzin. Bo przed urodzinami, nawet jeżeli się czasowo łączy z ciałem, po to, żeby zrobić tam w nim porządek, głównie tu chodzi właśnie o te możliwości wymiany informacji przyszłej, to bywa i w ciele, i na zewnątrz. Natomiast nie jest nigdy na stałe. Na stałe jest dopiero związany z ciałem w momencie, kiedy dziecko przychodzi na świat, wraz z pierwszym odlechem, pierwszym okrzykiem.
Z tym, że z punktu widzenia rzeczywistości równoległej można powiedzieć, że początek życia tego dziecka rozpoczyna się w momencie powzięcia postanowienia dania życia dziecku przez rodziców. Czyli na dobrą sprawę, nawet jeżeli się zapłodnienie nie uda, to już można mieć świadomość, że wyczekują na moment zapłodnienia i do tego zapłodnienia świat równoległy musi się przygotować, bo musi od razu, w momencie, kiedy dojdzie do zapłodnienia, musi automatycznie przygotować dla niego kompleks świadomościowy, znaczy tę przyszłą się sądę, która będzie z nim współpracowała podczas jego życia na Ziemi. Czyli tu przez cały czas, jak patrzymy na to, w jaki sposób jest zorganizowane życie w wielowymiarowej rzeczywistości, musimy przyznać, że wszystko jest dopracowane, jak to się mówi, na ostatni guzik.
Wszystko ze sobą współgra, wszystko ze sobą współpracuje, nic nie jest robione na ura, nic nie jest robione, a nóż się uda, a nóż się nie uda, nie, to gdzie ma udać, a jeżeli się nie udaje, to tylko dlatego, że my nie spełniamy pokładanych w nas nadziei. Na dobrą sprawę, myśmy już biorąc pod uwagę, że w czas koherencji galaktycznej wstąpiliśmy w 2012 roku, my już powinniśmy być na takim stopniu rozwoju, żebyśmy zaczęli wchodzić w stadium współpracy. Można powiedzieć, że Stany Zjednoczone w stadium współpracy weszły nawet wcześniej, bo stworzyły spójną całość. W zasadzie można powiedzieć, że najwcześniej, jeśli chodzi o federację, o tworzenie federacji, bo tak prawdę powiedziawszy, Rocja chociaż też miała zapęty imperialne, federacji nie stworzyła.
Te imperia, które powstały w starożędności, też nie stworzyły żadnych federacji, tylko zawsze były ludy podbite i ci, którzy nimi rządzili. I tak prawdę powiedziawszy, nawet Unia Europejska jest taką Unią na pół glistka. Ale biorąc pod uwagę stan rozwoju Europejczyków, to ja się temu nie dziwię, bo ciągle jeszcze miejscowe interesy są na pierwszym miejscu, a nie interes całości. W związku z tym do wspólnoty mam jeszcze daleko, więc nie musimy się z tą federacją spieszyć. Dopóki my się nie zmieniły, nie zmieni się również Unia Europejska. I jeżeli ktoś po tym odcinku będzie mi usiłował wytłumaczyć, że ja jestem lewaczką, ponieważ jestem zwolenniczką federacji, to wyjaśniam, że jestem zwolenniczką wspólnoty, prawdziwej wspólnoty, a nie fikcyjnej. A jest taką Unia.
W związku z powyższym, jeżeli chcemy żyć w takiej Unii czy w takiej federacji, która będzie faktycznie wspólnotą, to po pierwsze musimy podnieść stan swojej świadomości, musimy wziąć odpowiedzialność na siebie za jakość życia w tej wspólnocie, bo musimy zerwać z konkurencją, musimy zerwać z rywalizacją, musimy przejść na zasady współpracy dokładnie takiej, jak współpracuje ze sobą natura, przyroda. Nawet międzygatunkowo przyroda jest w stanie ze sobą współpracować, a my nie jesteśmy ze sobą współpracować w stanie nawet czasami w ramach rodziny, bo też sobie wyrabiamy wzajemnie, co można i oczywiście jedna osoba obowiązkowo musi być dominująca. Nie musi być. Są rodziny, które żyją w partnerstwie. Sama takie znam. Danusia, a jak myślisz, co się powinno wydarzyć takiego, żebyśmy chcieli zacząć wchodzić w tę federację, a nie tworzyć jakieś. . .
Wiesz co, ja tu się powołam znów na bardzo niewygodny przykład, a mianowicie na channeling, który miał miejsce w przypadku Wolterra Rasela, który opracował nową koncepcję wszechświata. Ten channeling miał miejsce w 1921 roku. Natomiast pod koniec przekazywanych mu informacji wyraźnie mu powiedziano, że nie może tych informacji, które mu udostępniono opublikować przed rokiem 45. I tutaj powtórzę słowa Rasela, ponieważ ludzkość musi doznać wielkiej traumy, żeby zrozumieć zasady funkcjonowania spójnego wszechświata. Czyli krótko mówiąc, jak nie dostaniemy dobrze w tyłek, to nie zrozumiemy, że współpraca jest lepsza niż wojna. Ok, rozumiem, dlaczego tu jesteśmy. I gdzie się znajdujemy? A żebyśmy zrozumieli to, że współpraca jest lepsza niż walki, rywalizacje i wojny, to musimy niestety zrozumieć, w jakiej rzeczywistości żyjemy.
A żeby zrozumieć, musimy podnieść swój stan świadomości w zamach tej trójki, żeby wejść do czwórki. A propos, nie wchodzimy w czwarty wymiar. Nie żyjemy w czwartym wymiarze. Żyjemy na trzecim stopniu rozwoju i wchodzimy w czwarty wymiar po to, żeby móc się wcielać w różne formy komunidalne i służyć innym swoim doświadczeniem. I tak długo, jak długo nie osiągniemy tego 21 stopnia, nie, przepraszam, 18, od 18 do 21, bo to takie podstopnie w ramach trzeciego stopnia rozwoju świadomości. I jeżeli osiągniemy ten 21 i wejdziemy w 22, to już możemy się wcielać w różne formy komunidalne.
Tutaj możemy stworzyć tę tak zwaną prawdziwą nową Ziemię, czyli coś na kształt tej planety, w którą został swego czasu zabrany Michael Desmarquet, gdzie mógł się przekonać, jak żyją istoty komunidalne, które przekroczyły trzeci stopień rozwoju i weszły na czwarty poziom. Mam tę książkę również w swoim chomiku, więc jeżeli ktoś chce się z nią zapoznać, nie ma problemu. Warto zobaczyć, do czego dojrzymy. Ludzie chcą wiedzieć właściwie, po co tu żyjemy. Właśnie po to, żeby nie tylko rozwijać swój system życia, ale żeby swoimi doświadczeniami służyć całemu systemowi życia w galaktyce, bo my jesteśmy częścią systemu życia galaktyki i jednocześnie te nasze doświadczenia mogą być wykorzystywane również w innych galaktykach, w innych systemach życia. I po to żyjemy.
I tak prawdę powiedziawszy, jeżeli nawet ten siódmy stopień nie jest ostatnim stopniem rozwoju w obrębie ziemskiego systemu życia, bo możemy się dalej rozwijać, to znaczy, że nasz rozwój może w ogóle nie mieć końca. I w związku z tym wszechświat nie będzie, tak jak nie miał początku, tak nie ma i końca. Bo ten początek, aczkolwiek na pewno jakiś tam w końcu był, ale my do tego początku nie jesteśmy w stanie sięgnąć, ani myślą, no w wyobraźniu jesteśmy w stanie sięgnąć, najlepszy dowód, że powstało tu uniwersalne prawo kreacji zorganizowanej materii, które nam ten problem nieco przybliża. A skoro nam przybliża, to możemy już spokojnie pożegnać się z teorią wielkiego wybuchu, ponieważ uniwersalne prawo kreacji zorganizowanej materii wyjaśnia nam to, czego wielki wybuch wyjaśnić nie potrafił.
No i trzeba to przyjąć do wiadomości, a nie trzymać się kurczowo tego, co było. Wszyscy ci, którzy usiłują nam przedstawić sposób, w jaki się mamy rozwijać i jakie mamy stosować metody, zawsze przypominają, nie patrzmy wstecz. Wstecz to tylko nauka. My patrzmy, jak możemy zmienić dziś, żeby jutro było lepsze. I w ten sposób możemy się rozwijać w nieskończoności. Także nie ma końca, tak jak w religiach wschodu, że w końcu przestajemy istnieć jako osobowość i rozpływamy się nie wiem w czym. Bo to też można rozumieć, rozumiejcie. Natomiast z kolei religia chrześcijańska nas informuje, że przyjdzie dzień sądu ostatecznego i dopiero wtedy będziemy sądzeni. I to też jest nieprawda.
Bo w momencie, kiedy przekraczamy te wszystkie obszary przekonań, w których się zatrzymujemy, obszary rozmaitych dysfunkcji, obszary, które zatrzymują nas, dlatego że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że się coś zmieniło w naszym życiu. Więc na przykład tworzymy sobie aktem myślowym nasz własny dom i sprzątamy go non stop. Albo jeżeli jesteśmy wielbicielami napojów wyskokowych, tworzymy sobie bar i nie wychodzimy z niego. Moment obszarów, w których możemy się zatrzymać jest naprawdę niezmiernie dużo. Jest dokładnie tyle ich, ile naszych możliwości stworzenia, wykreowania sobie tutaj wrednej rzeczywistości. I dokładnie taką samą wredną rzeczywistość wykreujemy sobie tam. I dopiero wtedy, kiedy się z niej wyzwolimy, możemy przejść do raju. I co wtedy? Znaczy przepraszam, do drzwi raju. I co wtedy? Spotykamy tam z naszego przewodnika.
Spotykamy tam ludzi nam bliskich, z którymi żyliśmy. I co jeszcze wtedy następuje? Przegląd naszego życia holograficzny, gdzie wszystko właściwie wokół nas rozwija się równolegle i co robimy? Wstydzimy się jak cholera, że byliśmy tacy okropni podczas tego życia. Nikt nas nie sądzi. Sami sądzimy siebie i oceniamy swoje postępki. Znaczy trudno powiedzieć, że my sądzimy siebie. Czasami bywa tak, że rzeczywiście sądzimy siebie i staramy się siebie ukarać po tym sądzie i nie przechodzimy do raju, tylko gdzieś wchodzimy w jakąś ciemną, nieprzyjemną norę, tylko po to, żeby się ukarać za to, co tutaj narozrabialiśmy. To i tak bywa. I do takich ludzi trafiano. Czyli nie mamy czekać na sąd ostateczny, bo my załatwiamy go sobie sami po każdej inkarnacji.
I na podstawie tego, jak oceniamy nasze życie, tak później będziemy planować naszą przyszłość. Bo oprócz tego, że sobie wszystko dokładnie obejrzymy, jak sobie poczynaliśmy tutaj, to w momencie, kiedy się już do raju dostaniemy, odpoczniemy po ciężkim życiu na Ziemi, bo na ogół nie jest ono łatwe, dopiero wtedy możemy przystąpić do zmian. Zmian polegających na tym, że sobie przede wszystkim możemy przejrzeć różne warianty swojego życia, żeby się dowiedzieć, jak mogliśmy je lepiej wykorzystać. Bo tak jak powiedziałam, nasze życie jest planowane w wersji wielowariantowej i w zależności od tego, jakie będziemy podejmować decyzje, jakie będziemy podejmować wybory, to trafiamy, stąd swoją ścieżkę sobie wypracowujemy, ale to nie znaczy, że my wszystkie spełnimy możliwości.
My tylko wybieramy pomiędzy tym, co mamy do wyboru i tak toczy się nasze życie. Jeżeli wybierzemy ścieżkę optymalną, to wyjdziemy z tego życia z ogromną satysfakcją, nawet jeżeli po drodze na rozrabialiśmy. Bo tak jak powiedziałam, nasza karma to jest nasz aktualny stan świadomości. To, co zmienia nasz sposób myślenia i sposób działania, zmienia również stan naszej świadomości, bo już inaczej patrzymy na rzeczywistość. Czyli tutaj wyraźnie się nasze badania rzeczywistości ukrytej rozmijają z tym, co pokazuje nam religia. Dlaczego, znaczy przepraszam, co prezentuje nam religia, bo nam niczego nie pokazuje. Prawdę powiedziawszy, czy możemy mieć zaufanie do tych penetracji rzeczywistości równoległej. Prawdę powiedziawszy, zostało to zweryfikowane na wiele różnych sposobów.
W stan zintegrowanej świadomości możemy wchodzić również za pomocą środków technicznych, a nie wieloletnich ćwiczeń i praktyk. Służą do tego techniki chemisynkt, czyli synchronizacji półkulowej opracowane w Instytucie MONRO. Nie narodziły się one od tak. Po prostu MONRO spontanicznie wchodził w stan zintegrowanej świadomości, analizował to, co mu się przydarzało. Zorientował się, że poszerza to jego horyzonty. W rodzinnej korporacji, w swoim studium rozwoju rozpoczął pracę nad badaniem stanów umysłu i później kontynuował je w założonym przez siebie Instytucie. Tam już zgromadził bogaty zestaw naukowców różnych specjalności, którzy właściwie zorganizowali wszystko i przeprowadzali doświadczenia, kontrolując każde doświadczenie. Kontroluwali podczas doświadczenia i stan fizjologiczny ciała eksplorującego, również funkcję jego struktur mózgowych, temperaturę.
Absolutnie wszystko było pod kontrolą, a nawet zdarzały się takie sytuacje, kiedy byty bezcielesne chciały przekazać ważną informację przez ciało eksploratora i wtedy delikatnie wyjmowały kompleks świadomościowy i meldowały się w nim same, wykorzystując struny mózg głosowe i przekazywały to, co miały do przekazania. I człowiek kontrolujący przez cały czas proces eksterioryzacji po prostu zapisywał to na taśmach. Tak prawdę powiedziawszy, wszystko to, co było relacjonowane w trakcie i potem, było zawsze rejestrowane i porównywane, ponieważ tych eksploratorów było wielu. W związku z tym ich relacje można było porównywać i okazało się, że one się powtarzają. To znaczy nie powtarzają w tym znaczeniu, że każdy się znalazł dokładnie w tym miejscu, tylko to, z czym się zetknął było kompatybilne. Bo wiedza musi być spójna tak jak rzeczywistość.
Powiedzmy sobie szczerze, to nie na tym dowciu polega, że rozwija się nauka powtarzając w kółko to samo doświadczenie, bo niczego nowego się nie dowiemy. Musimy po prostu wiedzę zbierać. W związku z tym nawet jeżeli chcemy dobrze poznać środowisko, musimy bezwzględnie zintegrować ze sobą wszystkie nauki. Bo tak jak powiedziałam, wiedza musi być spójna. I na dobrą sprawę kryterium, które w tej chwili w paradygmach naukowych przyjmuje, że doświadczenia muszą być powtarzalne, ja bym zastąpiła kryterium spójności. Jeżeli wyniki doświadczenia pasują do obrazu rzeczywistości, to prawdopodobnie są prawidłowe. Jeżeli nie pasują, to są podejrzane i warto je zostawić na boku, bo może się przypasują później. Niczego nie należy odrzucać, ponieważ każde doświadczenie czemuś powinno nam służyć.
Jak myślisz, co jeszcze warto poruszyć? Może to, że również weryfikowane były doświadczenia za pomocą tych pracowników Instytutu Monroe, którzy zmarli i kontaktowali się z tymi, którzy w dalszym ciągu prowadzili eksplorację. Natomiast na przykład Bruce Moen skontaktował się z Wilsonem, który opracowywał nagrania Hemising dla badaczy rzeczywistości ukrytej. I co się okazało? Że on podczas spotkania, kiedy spotkali się w tej rzeczywistości ukrytej, bo my jesteśmy w stanie nawet wkroczyć do całej strefy przejścia, czyli do tego ziemskiego systemu życia zarówno przed bramą do raju, jak i za bramą raju, gdzie nie możemy wkroczyć. Nie możemy wkroczyć tam, gdzie jest centrum plamowo-decyzyjne. Chociaż mądremu i tam się zdarzyło trafić.
Ale też musiał mieć, jak to się mówi, osobę prowadzącą, która go odbraniała i w stosownej chwili cofnęła. Tak prawdę powiedziawszy, jeżeli się znajdziemy w strefie rajskiej, to bardzo trudno się stamtąd wycofać. Bo uczucia takiego zaopiekowania otaczającej miłości, akceptującej wszystko, jest tak obezwładniające, że Holenders stamtąd się w ogóle nie chce wyruszać. Tam by został na zawsze. Więc jeżeli się kopniaka nie dostanie, to się nie wróci. Danusia, a jak myślisz, Monro to robił podczas swoich eksploracji. Co oznacza, że on tutaj żył i na chwilę się przynosił. I jeżeli on chciałby tam zostać. . . On się nie przynosił. On oglądał rzeczywistość oczami swojego duplikatu, który przebywał stale w rzeczywistości ukrytej.
Kiedy on się kontaktował? On się kontaktował w zasadzie jeszcze przed Belanmu do raju w Parku Przyjęć. Bo Park Przyjęć ma też całe mnóstwo ośrodków, między innymi Centrum Rehabilitacji. I tam na przykład spotkał swojego ojca. W Parku Przyjęć spotkał swojego przyjaciela, który zmarł jako starzec, a on go zobaczył jako młodego człowieka i był przekonany, że do niego nie trafił. I dopiero kiedy porównał go z fotografią, zorientował się, że jednak dotarł do niego. Tak, ale chodzi mi o coś takiego, że on dotarł już do tego miejsca, gdzie on zetknął się z tą prawdziwą boskością. I tak jak sama mówisz. . . Czekam, w którym momencie mówisz o tym, że dotarł do. . .
Do tego punktu decyzyjnego, tak? Nie, to nie był punkt decyzyjny. On dotarł do emitera i dotarł również do przeszkody, która jak się potem okazało, wiedział, że za tą przeszkodą on się znajduje i nie mógł się przez tę przeszkodę przebić. Po wielu eksploracjach się okazało, że za tą przeszkodą się po prostu znajdują jego rozmaite ja. Czyli krótko mówiąc, jego wielokrotna osobowość, która już przeżyła swoje inkarnacje i trafiła do raju. Tak, ale chodzi mi o ten moment, w którym on się tak dobrze czuje, że się nie chce wracać. To, o czym przed chwilą mówiłaś. Bo on kilka razy tam był rzeczywiście, ale zawsze był pod ochroną. Tak, ale chodzi mi o coś takiego i on postanawia zostać tam.
Jakie to może mieć konsekwencje, że on zostanie? Po pierwsze, czy w ogóle mu pozwolą zostać? Nigdy mu na to nie pozwolono. Tak naprawdę, powiedziawszy nawet, kiedy się w momencie śmierci klinicznej dostajemy do tej strefy i nie chcemy stamtąd wracać, to też nam się pomaga. Tłumaczy. Nie tłumaczy, czasami nawet trzeba zepchnąć. Bo były i takie przypadki. Rona Reynolds została przez swojego, bodajże dziadka, zepchnięta i miała do niego wielką pretensję o to. No tak, ale nie pasowała w tym momencie, dlatego musiała wrócić. Nie to, że nie pasowała. Ona jeszcze miała robotę do zrobienia. No tak, tak, tak. Jeszcze nie wykonała swojego planu. I tak prawdę powiedziawszy, że część tego planu była również wizyta w tym miejscu, w rzeczywistości.
Bo tak prawdę powiedziawszy, ci, którzy mają doświadczenia pozatielesne, to te doświadczenia pozatielesne były wprogramowane w ich plan. A ci, którym jest bardzo trudno to uzyskać, najprawdopodobniej rozwijają swój plan o nowe elementy. A mówiąc o tych nowych elementach, od razu chciałabym zapytać ciebie. Według nauk hinduistycznych, gdy znajdujemy się w tej rzeczywistości bezcielesnej, to tam jest tak, że nie ma żadnego nowum. Nowum jest tutaj, gdy schodzimy na ziemię. Co to jest nowum? No, takie rzeczy, taki rodzaj doświadczeń, których jeszcze nie mieliśmy, a które moglibyśmy sobie wymyśleć, że chcemy mieć to. Ich tam rozwijać nie możemy w żaden sposób. Nie ma czegoś takiego, takiej kreacji. Z rzeczywistości równoległej nie możemy rozwijać? Nie.
Natomiast możemy przyjść z takim planem, żeby to zrobić tutaj na ziemię. I to możemy zrobić. I z tym nowym bagażem doświadczeń, tym nowym, możemy tam wrócić i dalej to rozwijać. Ale tam, w tej rzeczywistości ukrytej, możemy rozwijać, natomiast tutaj możemy tworzyć. Tu jesteśmy kreatorami czegoś nowego, co jest nam w doświadczeniu potrzebne. Jak ty do tego podchodzisz? To nie chodzi o to, jak ja do tego podchodzę. Ale mogę powiedzieć, jakie były wyniki badań w rzeczywistości ukrytej, w tej części rajskiej, bo część rajska to jest część, prawdę powiedziawszy, nieustannego rozwoju i nieustannej pracy. Tam się uczymy. Tam wybieramy sobie kierunek, w którym chcemy iść. Nikt nas do niczego nie przymusza.
Tak, prawdę powiedziawszy, do tej części rajskiej trafiamy dopiero wtedy, kiedy stwierdzamy, że już pobyt w parku, czyli w tym Centrum Przyjęć, gdzie sobie pomieszkaliśmy w swoim wymarzonym domku wśród zieleni, wśród góry nad jeziorem i już przestało nam się to podobać. Już nie smakują nam potrawy, które spożywamy, bo już stwierdziliśmy, że wcale ich nie potrzebujemy, ale korci nas, żeby zacząć wreszcie coś robić i wtedy przechodzimy przez tę bramę, czyli wychodzimy z parku i trafiamy do prawdziwego raju. I to się tam zaczyna. Rozglądamy się w możliwościach. Są tam różne centra i do któregoś z centrów przyłączamy się po to, żeby się w czymś specjalizować. Więc nie ma mowy o tym, że my tam niczego nowego nie podejmujemy. Po prostu dziwnie.
Podejmujemy się jakiejś specjalizacji i z tą specjalizacją później wracamy na ziemię, ponieważ ją włączamy w swój program tutaj. Dlatego są ludzie, którzy się rodzą i od razu są w stanie leczyć. Ja np. o tym nie wiedziałam, że jestem w stanie. Niemniej jednak intuicyjnie uzdrowiła mnie worotka, będąc młodą matką. Czyli każdy z nas, jeżeli tego rodzaju specjalność już tam liznął, tu może realizować. Po prostu wie jak. Na czym polega intuicja? Na podpowiedzi naszej wielolimiernej świadomości. Przecież mnie się to nie przyśniło. To jest podpowiedź, której usłuchałam. Dokładnie zastosowałam to, co trzeba. Skorzystałam z koherencji sercowo-mózgowej, o której nie miałam bladego pojęcia. Skorzystałam z bioenergoterapii, o której nie miałam bladego pojęcia.
I dziecko uzdrowiłam w ciągu kilku minut. Czyli każdy z nas już tam zapoznaje się z czymś nowym, tu przychodzi i wprowadza to w życie, do praktyki. Tam się uczymy kreować początkowo proste formy, potem coraz bardziej złożone. Bo żeby utworzyć nową galaktykę, też ją trzeba zaprojektować. Dokładnie. Danusia, a powiedz mi jeszcze tak trochę pociągnę temat. A skąd wiesz, że na przykład takiej bioenergoterapii nauczyłaś się tam będąc? A nie na przykład, że masz to, nie chodzi mi o dar, ale o umiejętność z jakiegoś innego wcielenia. Mogłabyś być szamanem. Bo ci, którzy już to praktykowali, prawdę powiedziawszy orientują się znacznie szybciej, niż ja się zorientowałam. Robią to prawie odruchowo. Ja tego nie robiłam odruchowo.
Odruchowo zrobiłam dopiero wtedy, kiedy zaktywowałam swoje połączenia międzywymiarowe. Akurat uzdrowiłam odruchowo człowieka, który siedział obok mnie i nasze pola kwantowe na siebie zachodziły. Intuicyjnie wyczułam jego niedyspozycje i równie intuicyjnie zareagowałam i uzdrowiłam. Nawet nie musiałam specjalnie działać. Rozumiem. Ja nie zakładam, że ja już coś potrafiłam. Chociaż wszyscy się za mnie śmieją, że ja jestem wiedźma i musiałam być. Ale to nieprawda. Tak zakładasz, że to nieprawda. Zakładam, że raczej nie. Jeżeli mam już spekulować, to raczej przypuszczam, że już kiedyś pracowałam naukowo. Niekoniecznie jako kobieta. Może nawet nie jako kobieta, bo jestem za bardzo wojownicza. Ale z kolei mogę być wojownicza również dlatego, że przeżyłam powstanie warszawskie. Jeszcze obiekt prenatalny. Ale już żywy.
Ale już w środowisku, w którym przebywała moja matka. Czyli trudno wyczuć. Ale raczej bym się identyfikowała z nauką, a nie z ezoteryką nawet. Nie miałam do tego jakoś specjalnie pociągu. Nawet religia mnie nie pociągała, więc z całą pewnością też nie byłam nigdy kapłanem czy kapłanką. Do religii miałam zawsze spory dystans. Nawet nasze preferencje świadczą o tym, kim mogliśmy być w przeszłości. Poza tym, co tam dużo mówić. Nawet jeżeli przychodzimy to z jakimś planem, to tak prawdę powiedziawszy, to wszechświat nam sprzyja. Bo ten system planowania ziemskiego systemu życia, pod który ja podlegałam, bo to też jest rozbudowana struktura, właściwie można powiedzieć mi podsuwał rozwiązania. Ja nawet nie musiałam specjalnie się starać.
Dlatego by wynikało, że przychodząc tu z planem, musimy być wyczuleni na sygnały, które odbieramy. No właśnie, a do tego miałaś szaloną intuicję. Nie wiem, czy taką szaloną. No miałaś, korzystałaś z tego wszystkiego. Ja przede wszystkim korzystałam z tego scenaringu, nie z intuicji. W związku z tym miałam podejrzenie, że i sposób reakcji w przypadku choroby mojego niemowlaka, też mogłam skorzystać z podpowiedzi. Bo ja się dość późno zorientowałam, że ja odbieram komunikaty w umyśle. Matabene tak jak Russell. I prawdopodobnie ja jedna w ten sposób odbieram, bo nawet czytałam książki napisane przez ludzi, którzy w ten sposób otrzymywali komunikaty. Nie byłam nigdy medium piszącym, nie byłam słyszącym, nie byłam medium mówiącym. Zawsze odbierałam w umyśle.
Dlatego przez długi czas nie byłam tego w stanie oddzielić od moich procesów myślowych. Myślałam, że to ja jestem taka mądra, a potem się okazało, że to jednak nieprawda. Anna prowadziło mnie na to właśnie to spadanie z góry. Że tutaj coś musi być na rzeczy. Ale jeżeli to twój bliźniak tobie dyktował, czy tam mówił, to tak naprawdę to sama ty. Nie będę spekulować. Podejrzewam, że bliźniak, ale być może nie bliźniak. W końcu jesteśmy wszyscy ze sobą powiązani. A przecież funkcjonuje w rabach jakiejś grupy bratniej, jak to określił Newton, czy też rodziny, jak określił to krajom. Danusia, a jeszcze o jedną rzecz zapytam.
Jesteśmy już sobie w tej rzeczywistości niejawnej i w jakimś dziwnym, wykreowanym przez siebie świecie, czyli cały czas nie docieramy do tych. . . Ale czekaj, przepraszam, że ci przerywam. Bo ja ciągle jeszcze nie powiedziałam o tym, czego się dowiedział Mojan od Wilsona. Dobra, dawaj. Bardzo. Przedstawił mu nową wersję, nową ideę grawitacji. I tak prawdę powiedziawszy, wtedy kiedy pierwszy raz czytałam tę ideę grawitacji, to była dla mnie taka trochę dziwna. Ale jak się jej później przyjrzałam, to zauważyłam, że były w niej i idee związane z uniwersalnym prawem kreacji zorganizowanej materii i również praca, którą wykonał Harold Paddhoff, kiedy próbował za pomocą mechaniki kwantowej wyjaśnić rozmaite, z góry przyjęte założenia, które on uważał, że wymagają wyjaśnienia.
I okazało się, że ta teoria grawitacji, którą przekazał Wilson Moenowi, idealnie była zgodna z tym, co opracował Paddhoff. Kiedy stwierdził, że, bo Wilson stwierdził, że cała nasza czasoprzestrzenna rzeczywistość jest zanurzona w polu elektromagnetycznym, które oddziałuje na naszą rzeczywistość. Obiekty, które się znajdują w obszarze tego pola, wchodzą w interakcję z tym polem i to generuje efekt grawitacji, z tym, że nie powiedział, jaki to jest efekt. Natomiast Paddhoff, kiedy się za to zabrał i rzeczywiście złożył ze sobą pole punktu zero i oddziaływanie cząstek materialnych w tym polu, stwierdził, że cząstki materialne wprowadzają zakłócenia. Nota Bene Wilson też mówił o zakłóceniach. Wprowadzają zakłócenia w polu punktu zero, wygaszają go, skutkiem czego pole punktu zero popycha te elementy kusowi, nie przyciąga, popycha.
Czyli można powiedzieć, że z wyprzedzeniem Moen dowiedział się o tym, że nasze podejście do zjawiska grawitacji jest błędne. I dokładnie to samo zrobił Harameń, ponieważ wykazał, że nasze podejście do zjawiska grawitacji jest błędne, bo Paddhoff to odniósł do czasoprzestrzeni, natomiast Harameń odniósł to do rzeczywistości wielowymiarowej. Grawitacja jest siłą międzywymiarową. Magnetyzm jest siłą międzywymiarową. Elektromagnetyzm jest siłą międzywymiarową. A temu wszystkim towarzyszy ruch, prawda? Oczywiście, bo bez ruchu nie ma materii, a jak nie ma materii, to nie ma w czym zapisywać i kodować informacji. A jak nie ma informacji, następna sprawa, jak się zrodziła świadomość.
Nie zrodziłaby się, gdyby nie było materii w ruchu, która wchodzi w interakcję z innymi obiektami materialnymi, koduje w sobie informacje na temat przyczyny i skutku interakcji, bo tylko na tej podstawie można przyczynę porównać ze skutkiem i wyciągać na tej podstawie wniosek, jaki inny skutek mógłby jakąś przyczynę, która by odpowiadała wywołać. W związku z tym to już jest podstawa dorodzenia się świadomości. Nie byłoby materii, nie byłoby kodowania informacji, nie byłoby świadomości. Czyli już w formach subtelnych musiała narodzić się świadomość, skoro formy subtelne są naturalnym środowiskiem kompleksu świadomościowego. On tutaj się znajduje w rzeczywistości, która mu, prawdę mówiąc, nie pasuje.
W związku z tym, gdy w stanie zintegrowanej świadomości my oddzielamy część swojego kompleksu, ta, która jest związana z naszym ciałem, ale funkcjonuje de facto w rzeczywistości ukrytej, natychmiast on przechodzi do rzeczywistości ukrytej, bardzo trudno jest się zatrzymać w czasoprzestrzeni. Tak prawdę powiedziawszy, w czasoprzestrzeni trzyma tylko ten interfejs, ten, który nigdy nie opuszcza naszego ciała. Ale jak się odczepimy od interfejsu, to jesteśmy w stanie już penetrować w rzeczywistość niejarną, czyli te wszystkie nieba, piekła, obszary dysfunkcyjne. Natomiast w momencie, kiedy odczepimy się jeszcze od tej części, która też jest silnie związana z ciałem, ale chwilowo porusza się po rzeczywistości niejarnej, to wtedy możemy wejść za bramę raju.
Hurra! Ale wtedy już odbieramy informacje na drodze rezonansu, bo już tam wchodzi ten nasz bliźniak, który stale jest w rzeczywistości niejarny. Zresztą tak prawdę powiedziawszy, my już zaczynamy odbierać informacje na drodze rezonansu, nawet w centrum przyjęć. Myślę, że tak. Ja się z nami spotkałam w centrum przyjęć i myśmy nie rozmawiali. Ja wiedziałam, co on chce powiedzieć, on wiedział, co ja chcę powiedzieć i ja odbierałam nawet jego emocje, że jest niezadowolony, że ja nie chcę wypróbować tych wszystkich wspaniałości, które on stworzył. Bo byłam zainteresowana akurat zupełnie czym innym, co mnie zawsze fascynowało. A nie jego. Bo myśmy nie mieli podobnych upodobań. Ale że on tam nic dla ciebie nie stworzył, to też jest. . .
On stworzył swoją rzeczywistość dla siebie. On tam chciał być szczęśliwy i był. Był tak szczęśliwy, że aż można powiedzieć promieniował tym szczęściem. No tabene, gdy się następnego ranka pokazał u mnie w sypialni, a ja aż usiadłam na łóżku, kiedy go zobaczyłam z wrażenia, też był przeczęśliwy. I dopiero wtedy, kiedy się zorientował, że ja go widzę, to mi pomachał i zniknął. O, szmieciarki przeszły. Ale dzięki temu wiedziałam, że to, co mi się przydarzyło w nocy, nie było halucylacją. I też odbierałam go właściwie jako. . . Jako sygnał wysyłany przez niego. Bo on nie był taki dokładnie, jak był tutaj. Nie wyraźnie go odbierałam. A myślisz, że on tutaj, będąc, był. . .
Znaczy on po prostu się inaczej wystroił. A, rozumiem. Był w swojej kreacji. No, już jak tworzył swoją rzeczywistość, to już wszystko było dla niego dostępne. Ale nie uważałaś, że jest ekscentryczny? Nie, po prostu wiedziałam, że to on. A to, że akurat tak się dziwacznie ubrał, to jego wybór. W tym samym stroju mi się pokazał potem w sypialni. A to też jest. . . A to był zawsze hopla na punkcie kostiumów. Delektował się nimi i żałował, że tutaj w zasadzie ta moda jest taka byle jaka. To jest niesamowite, że to można później w tym obszarze tych swoich przekonanin gdzieś tam być, prawda? Ależ oczywiście. Wszystko jest dla nas dostępne. W parku przyjęć. Możemy stworzyć wszystko.
Ciekawa jestem, co ja sobie stworzę. No właśnie. I kto cię odwiedzi? No. Myślę, że przede wszystkim moja rodzina. To znaczy nie rodzina tutaj, tylko rodzina tam. Tam, tamta rodzina. No właśnie. Bo ja też. . . Mam nadzieję również, że odwiedzi mnie mój małżonek. No i myślę, że ojciec mnie odwiedzi. Z ojcem też się spotkałam w rzeczywistości ukrytej. I tak jak tutaj wiecznie walczyliśmy ze sobą, tak tam byliśmy niczym para przyjaciół. Tak się spotkaliśmy. Byliśmy przeszczęśliwi w trakcie tego spotkania. Danusia, a ja zadam ci takie jeszcze pytanie odnośnie właśnie tego parku przyjąć i tego świata naszych przekonanin. W których my się znajdujemy.
I tego mojego pytania, czy tam u twojego męża był jakiś taki element, który on stworzył dla ciebie? Jakby rozumiem, że nie stworzył. . . Nie wiedziała. Tam było wszystko. . . Znaczy, przepraszam, tam było to, co on stworzył. I była jeszcze. . . Za tą jego kreacją było coś w rodzaju tak, jak gdyby punktu kontrolnego. Przynajmniej ja to tak odbierałam. Jak punkt kontrolny, to on już mi na to zwrócił uwagę. Stwierdząc, że ja się tak wygłupią, że w rezultacie zwrócę na siebie uwagę. To rozumiem. Tylko chodzi mi o to, że jak już jesteśmy w tej rzeczywistości ukrytej.
I nawet jak się spotykamy z tą rodziną, to tak naprawdę to nie jest tak, jak tu żyjemy w jednym mieszkaniu wszyscy. I na przykład spotykamy się w jednej izbie. Tylko, że każdy z nas ma z tego wynika swój własny świat. Ale w jakiś sposób ten świat jest połączony. Z tą resztą. Nie, ja bym inaczej powiedziała. Patrząc na to, jak ja widziałam tę okolicę wokół. . . Stworzoną przez męża. To ja uważałam, że to jest taki fragment rzeczywistości. To nie była całość, która tam przechodziła w coś innego. Nie. To była jedna całość, jak gdyby otoczona. . . Ja wiem, mgłą. Światłem. No i była jeszcze postać, która robiła wrażenie obserwatora.
Ale nie wiem kto to był. Nie odbierałam go. Jako kogoś konkretnego. Ale też nie wchodzi. . . Widziałam kogoś, kto mi się przyglądał. Ale też nie czułaś żadnej przynależności z tą osobą, tak? Nie. To też jeszcze jest taki kolejny dla mnie czynnik, który jest taki ciekawy. Jak to wygląda, bo rzeczywiście mamy tę swoją rodzinę, ale oprócz tego właśnie. Zdarzają się takie osobniki, że nie wiemy, kim one są. Bo tak prawdę powiedziawszy, nie zawsze im karujemy w obrębie własnej rodziny. Ale również czasami korzystamy, przynajmniej Newton tak twierdzi w wyniku swoich badań, korzystamy z pożyczek z innych rodzin. No to ciekawe.
A poza tym, co tam dużo mówić? Newton również twierdzi, że my się spotykamy również w takich wspólnych obszarach, gdzie też się wymieniamy informacjami. Tak że nie tylko uczymy się w obrębie własnej grupy, czyli własnej grupy duszbratnik czy też rodziny, ale również uczymy się w ten sposób, że dzielimy się wiedzą z innymi we wspólnych obszarach. Bo każda grupa ma swój obszar też. Więc to nie jest tak, że to jest jedna ciągłość. To znaczy, ponieważ ja nie pamiętam okresów międzyinkarnacyjnych, więc nie wiem, czy my mieszkamy tam w jakimś lokum, czy też jest to jakaś wydzielona strefa.
Ale sądząc z tego, co kiedyś mi opowiadała, znaczy przekazywała Danusia Dudzik, kiedy spotykała się ze swoim zmarłym przyjacielem, on twierdził, że on tam mieszka razem z nią w rzeczywistości ukrytej. Tam w tych ze światach. Więc albo stworzył sobie jej duplikat aktem mentalnym, bo jak można tworzyć wszystko, to dlaczego jej nie duplikat. Albo też po prostu, raczej on chyba z poziomu parku, nie wgarował w jej życie. Bo jak znajdziemy się w rzeczywistości rajskiej, to nie mamy już moim zdaniem tak związanej pamięci z naszym minionym życiem, żeby w nie ingerować. Ja już w tej chwili nie mam kontaktu z mężem. On już przeszedł dalej.
Być może się już nawet reinkarnował, prawda? Nie jest nas aż tak dużo, żeby trzeba było przyspieszać reinkarnację, chociaż mało na ziemi, nas nie jest. Ja raczej przypuszczałam, że on po prostu opuścił ten swój ukochany twór i przeszedł do oddziału rehabilitacji. Oddział rehabilitacji chyba też jest jeszcze w ramach parku przyjęć. Odbierałam komunikaty, kiedy próbowałam się zorientować, gdzie jest, że wciąż jeszcze odpoczywa po trudnym życiu na ziemi. Rozumiem. Danusiu, jeszcze jak chciałaś, tak, powiedziałyśmy o częstotliwościach, o zakresie wibracji, o życiu w hipersferze, o koncepcjach religijnych. Odpowiedziałyśmy na pytania. Co jeszcze dzisiaj planowałyśmy? Tak się jeszcze zastanawiam, czy były jeszcze jakieś. . . Aha, w zasadzie odpowiedziałam już na pytania o tym, że nie powinniśmy poziomów rozwoju identyfikować z wymiarami. Tak.
Bo wymiary to jest zdecydowanie termin fizyczny odnoszące się do wielowymiarowości jakiegoś obiektu. Żyjemy w trójwymiarowej rzeczywistości, bo czas praktycznie nie istnieje, bo w gruncie rzeczy, nawet tu w czasoprzestrzennej rzeczywistości żyjemy w czasie teraz, zawsze w czasie teraz. Natomiast to, że wykorzystujemy czas po to, żeby opisywać rozmaite zależności fizyczne, to jest inna sprawa. Dlatego, że dysponujemy tą krótką pamięcią, jesteśmy w stanie ten element czasowy wpasować do naszych modeli. Dobrze. Ja rozumiem, że jakby tym filmikiem możemy już zakończyć ciągłe. . .
Ja jeszcze bym chciała jedną rzecz powiedzieć na temat częstotliwości, rozwinąć ten wątek, ponieważ bardzo zachęcam do tego, żeby mówić o poziomach rozwoju, a nie o wymiarach, żeby mówić o poziomach emocji, a nie o częstotliwościach emocji i żeby wreszcie uzmysłowili sobie słuchacze, że my pracujemy w różnych zakresach częstotliwości. Więc każdemu poziomowi rozwoju odpowiada jakiś zakres częstotliwości. Co nie znaczy, że my się nie możemy porozumieć z człowiekiem, czy też z istotą w rzeczywistości ukrytej, tylko dlatego, że pracujemy na innej częstotliwości. Możemy się porozumieć, dlatego że nam jest potrzebna częstotliwość harmoniczna, czyli wielokrotność naszej częstotliwości. I już jesteśmy w stanie się porozumieć. To jest ważne, co powiecie.
Co jest jeszcze ważne? My pracujemy zawsze na jakimś zakresie częstotliwości, dlatego na przykład kiedy jesteśmy w stanie zintegrowanej świadomości, wychodzimy poza ciało, to też pracujemy głównie w częstotliwości 4-5 persków. Ale nie mówię tego dlatego, że to zmierzyłam, bo nie zmierzyłam. Wiem, bo to zmierzono w Instytucie Monroe. I nie tylko w Instytucie Monroe, bo również i na Uniwersytecie Kalifornijskim przez Charlesa Tarta, który właśnie takimi problemami się zajmował. Nawet więcej opracował doświadczenie, które później posłużyło do organizowania partnerskich eksploracji. To znaczy nie pojedynczych i później porównywania, tylko partnerskich, gdzie kilka osób udawało się w ściśle określonym celu, a potem porównywało się ich relacje. Także naprawdę mamy bardzo dobre rozeznanie, jeśli chodzi o rzeczywistość ukrytą. Oczywiście nie wspaniałą, bo nie wszędzie jesteśmy w stanie dotrzeć.
Niemniej jednak to, co wiemy w tej chwili, już możemy powiedzieć, że mamy pewność, że żyjemy i tu i tam, że życie jest w zasadzie nieśmiertelne, że żyliśmy już w formach bezcielesnych, zanim się pojawiliśmy w formach organicznych. Co wypada powiedzieć? Pracując na tych swoich zakresach częstotliwości, żeby otrzymać informacje, to również i elementy naszego ciała pracują na ściśle określonych zakresach częstotliwości. Informacja, która jest nałożona na tę częstotliwość, powoduje, że trafia dokładnie tam, gdzie jest poczekiwana. Nie trafi tam, gdzie jest niepotrzebna w odróżnieniu na przykład od leku, który jest rozprowadzony po całym ciele. Ale jeżeli mamy informację, która ma dotrzeć do wielowymiarowego DNA, to dotrze. Jeżeli otrzymujemy informację, która ma dotrzeć do naszej szerzynki, to dotrze.
Jeżeli mamy informację, która ma dotrzeć do naszej tartyczycy, to dotrze. I tak jest z całym naszym ciałem. Jeżeli gdzieś mamy dysfunkcję w jakimś obrębie, to właśnie tam dotrze informacja, gdzie jest potrzebna. Dlatego naszym zdrowiem głównie kieruje biofizyka, a nie biochemię. A właściwie psychofizyka. Nawet można powiedzieć również, dlatego że my swoją psychiką też możemy się uzdrawiać. Za pomocą psychofizyki. Przekazując informacje dokładnie tam, gdzie jest potrzebna. Do czego zachęcamy? A nie rozprowadzając ją po całym ciele. A niestety nasze funkcjonowanie jest układem tak złożonym i jednocześnie takim, gdzie tę samą informację wykorzystuje się w różnych miejscach. Dlatego ona musi być w odpowiednim pakiecie przesłana, żeby dostała się dokładnie tam, gdzie ma się dostać.
Czyli częstotliwość się nam powinna kojarzyć głównie z zakresem, na którym pracuje jakiś fragment naszego ciała i z informacją, która na ten zakres się nałożyła. Tylko do tego nam to jest potrzebne. Natomiast poziomy rozwoju naszej świadomości to są poziomy emocjonalne. Nie częstotliwościowe. No też częstotliwościowe. Ale rzecz polega na tym, że to jest już częstotliwość innego obszaru istnienia w gruncie rzeczy. Kiedy mówimy o rzeczywistości równoległej. Bo my tutaj też pracujemy na innym zakresie. I nasze oczy pracują na innym zakresie niż my. Ale promieniowanie ultrafioletowe jest w stanie np. u nas inicjować procesy w naszym ciele, które są nam potrzebne, więc słońce też nam jest potrzebne. Np. witaminę D możemy indukować poprzez światło słoneczne.
Produkcji witaminy D3. Musimy jej przyjmować w kapsułkach. Bo do tych kapsułek zawsze coś jest dodane, co wcale nie musi nam służyć. Tym bardziej, że nie wiem czemu farmacja niesłychanie lubi dodawać dwutlenek tytanu. Nie wiem po co. Bo on akurat nam nie służy. No właśnie. A jaką funkcję ma? Nie wiem, to musisz farmacjou zapytać. Pytam, ponieważ nie wiem. Związki rtęci się dodaje przecież do szczepionek. Rtęć też nam nie służy. Ale podobno konserwuje szczepionki. Tak prawdę powiedziawszy, jeśli chodzi o szczepionki, jestem największym zwolennikiem szczepionek do ustnych, homeopatycznych. Też są dużo zdrowsze niż szczepionki podawane w postaci zastrzyków, ponieważ zastrzyki oszukują układ immunologiczny, a szczepionki homeopatyczne podawane do ustnień nie. I dlatego są skuteczniejsze.
Wiem, że już też tłumaczyłaś chyba po dwóch filmikach. Tak, bo kurczę, powinni wreszcie ludzie dowiedzieć się o tym, że informacja w naszym życiu jest kolor nieważna. Steruje naszym życiem. Bez informacji nie byłoby świadomości. W tym znaczeniu zawsze słowo pierwsze niż świadomość. Danusia, będziemy kończyć dzisiaj powoli. Bardzo ci dziękuję znowu za tą kapsułkę wiedzy, którą wkładam do ust i sobie rozprowadzam. Ale kochana, mnie to poraża, że ja to muszę tyle razy powtarzać. Że to ciągle wyskakuje. Jeżeli czegoś nie powiem, to natychmiast muszę wracać i z powrotem o tym mówić. Tak, ale ja myślę, że my cały czas mówienia o tym samym, powtarzania kończymy. W końcu mówisz kropia drąży kamień. Tak. I będziemy się brać za jakieś nowe tematy.
Oczywiście wszystko, co będzie nowe, możemy. . . Chciałam trochę porozmawiać na temat samego raju. Bo raju uważam nie jest ten jałowy raj, tylko chrześcijał z Chydziny, tylko ten raj, który jest za bramą. Bo tam nie śpiewamy w chórach anielskich. Dobrze. Są czym mówić. To może umówmy się, że kolejne. . . Mnie się wydaje, że ludzie powinni wiedzieć, czego mają oczekiwać w momencie śmierci. A już z całą pewnością nie powinni bać się o śmierci, chyba że są po prostu parszywymi ludźmi i się boją. Ale to wtedy od razu stwierdzam, warto się za siebie zabrać i trochę zmieniać swój sposób myślenia, dlatego że żaden klecha niestety nie wręczy kluczy do Branimbalaju. Klucze warto nosić. . . Klucz się postarać sami. Dokładnie.
Czyli kolejny film będzie poświęcony. . . Jak to nazwać ten raj? Zostańmy przy raju. Raj w nauce kontra raj religijny. Dobrze. Dzięki. Są ogromne. Dziękuję ci pięknie. Nie będzie churyz dla wyznawców Mahometa, ani nie będzie harf i pieśni religijne. Nie będziemy tam odbywać naborzeń, nic z tych rzeczy. Będziemy tam znów przeżywać przygody, bo będziemy się uczyć czegoś nowego. Do czego zachęcamy. Dziękuję. I ja dziękuję. .