VIDEO TRANSCRIPTION
Odkryj fascynujący świat naszego mózgu w najnowszym filmie na kanale "Edukacja Przyszłość". Mózg, najbardziej skomplikowana struktura, którą znamy, jest nieustannie badany, ale nadal wiele o nim nie wiemy. Film koncentruje się nie tylko na neuronach, ale również na znaczeniu komórek glejowych. Pomimo że technologia obrazowania mózgu pozwala nam odkryć jedynie niewielką część jego tajemnic, ciągły rozwój nauki pozwala nam coraz lepiej go zrozumieć. Dowiedz się, jak nasze działania i postępowanie wpływają na rozwój i funkcjonowanie mózgu, oraz jak ważne jest dbanie o ogólną higienę mózgu. Przekonaj się, jak negatywny wpływ na mózg może mieć niedotlenienie, a także jak ważne dla jego prawidłowego funkcjonowania są zrównoważona dieta, aktywność fizyczna, stymulacja intelektualna i interakcje społeczne. Zrozum, jak stres i intensywne doświadczenia emocjonalne mogą wpływać na nasze zdrowie i funkcjonowanie mózgu. Odkryj, jak cienka jest kość czaszki chroniąca nasz mózg i jakie konsekwencje może mieć uderzenie w głowę. Zanurz się w fascynujący świat nauki o mózgu, który pozwala nam zrozumieć, co jest możliwe, a co niemożliwe, i pomaga kształtować praktyki edukacyjne. Dołącz do nas i subskrybuj kanał "Edukacja Przyszłość", aby wspólnie tworzyć lepszą przyszłość dla dzieci i młodzieży. Napisy stworzone przez Skrybot.
Nie ma niczego poza efektami działania mózgu. A to z kolei oznacza, że my nie jesteśmy posiadaczami mózgu, bo gdybyśmy mieli być posiadaczami mózgu, to musiałoby istnieć coś, co jest niezależne od owego mózgu, tylko jesteśmy mózgami. Jednak mimo wszystko myśleli o edukacji w kategoriach edukacji przychylnej, czy szkole przychylnej uczniowi, a nie tylko jego mózgowi. Innymi słowy, im mniej się ruszam, im mniej mam swobody ruchu, tym mniej głęboko przetwarzam informacje. Włącz się w rozmowy o wychowaniu i edukacji. Czekają interesujące goście i ważne tematy. Zapraszam do Studia do Akcji. Piotr Sobolewski. Eduakcja. Przyszłość stworzą dzieci. Marek Kaczmarzyk, profesor Uniwersytetu Śląskiego, neurobiolog, neurodydaktyk. Marku, dzisiaj porozmawiamy o mózgu.
Mózg jako najwspanialsze, można powiedzieć, narzędzie świata? Jeżeli mielibyśmy rozmawiać o mózgu, to musielibyśmy sobie tutaj zaplanować kilka dłuższych nocy, nawet na tym poziomie popularnym. Ale jeżeli wychodzimy od fundamentów fizycznych, no to tak, jest to najbardziej złożona, najbardziej tajemnicza, najbardziej skomplikowana struktura, jaką znamy. Gdyby popatrzeć na jej złożoność, taką strukturalną i funkcjonalną, w sensie jakościowym, to taka galaktyka spiralna, jak nasza Droga Mleczna na obrzeżach, w której się obecnie znajdujemy, jest w porównaniu z mózgiem pojedynczej i dorosłej osoby rzeczą względnie prostą, chociaż oczywiście daleko nam do tego, żeby, znając w sumie podstawy sił, które wpływają na grawitację, wzajemne relacje planet i innych elementów, żeby ją opisywać, to daleko nam do opisu samej galaktyki. Ale mimo wszystko z kolei złożoność mózgu jest prawie nieskończenie oległa.
Można to porównać zatem do kosmosu? Chyba tak, do całego wszechświata. A na ile mózg jest badany? Musibyśmy ujęli to w procentowe. To też jest bardzo trudne pytanie, dlatego że my nawet nie potrafimy dzisiaj dokładnie zdefiniować naszego obszaru badawczego, mówiąc o mózgu. Dlaczego? No potem przykład. Neurobiologia, biologia taka prawdziwa zaczęła się od badań drugiej połowy XIX wieku. I od tamtego czasu pionierzy, tacy jak na przykład Kayle czy Golgi, badali właściwie wyłącznie komórki nazywane neuronami. I my też w szkole, ucząc się o mózgu, mówimy o neuronach, czyli o tych takich trochę dłoń przypominających komórkach, które mają długie i krótkie wypustki, łączą się i tak dalej. To zawsze przemawiało do wyobraźni naukowców, bo tworzą taką dość wyraźnie widoczną, ogarnialną względnie sieć.
Problem tylko w tym, że oprócz komórek nerwowych, oprócz neuronów, mózg ludzki buduje druga połowa, jeśli chodzi o liczbę, bo jest ich właściwie tyle samo, ile komórek nerwowych. Komórek glejowych, które były uważane do tej pory za komórki wspierające, wypełniające. Przez 50%. Tak, a uważano do tej pory, że rola tych komórek glejowych, poza wyjątkami takimi jak na przykład oligodendrocyty, które tworzą osłonki milinowe w mózgu, czy lemmocytów w obwodowym układzie nerwowym. Generalnie uważano, że to jest coś, co wspiera, poprawia jakość, jest klejem dla struktur mózgu. Natomiast ostatnie dziesięciolecia przyniosły ciekawe odkrycie. Mianowicie okazało się, że te komórki glejowe wcale nie są takie bierne, mają swoje potencjały błonowe, takie jak neurony, łączą się ze sobą i mają ogromny wpływ na to, jak działają neurony.
A co to oznacza? Oznacza to, że przez 150 lat, czy powiedzmy z górą 100, zajmowaliśmy się do tej pory połową mózgu, a druga połowa jest kompletnie nieznana. To jest stan na dziś. Więc zadać pytanie o to, co my wiemy w procentach, a czego nie wiemy, jest pytaniem karkołomnym, bo może się za 10 lat okazać, że my o czymś jeszcze nie wiemy, a może nawet wiemy, ale nie widzieliśmy znaczenia odpowiednio tego czegoś i znowu nam się to wszystko przerzuci. Żeby sobie jakoś to wyobrazić troszeczkę.
Powietrze na poziomie takiego troszkę, powiedziałbym, średnio uprawnionego uogólnienia, ale przemawiającego do naszej wyobraźni, specjaliści, którzy zajmują się na dziś obrazowaniem, czy neuroobrazowaniem i badaniem mózgu w ogóle, mówią, że jeżeli wziąć pod uwagę to, czego moglibyśmy się dowiedzieć o mózgu, stosując dzisiejsze metody neuroobrazowania, dzisiejszą technologię, to dzisiaj jesteśmy gdzieś w granicach jednego, może dwóch procent tego, co moglibyśmy dzięki tej technologii o mózgu się dowiedzieć. Niesłyszane. No tyle tylko, że za 10 lat technologia będzie pozwalała zapewne znacznie więcej, prawda? Czyli oczywiście przez te 10 lat czegoś się dowiemy znowu, dodatkowego, więc gdzieś tam może będziemy się kręcić wokół tych dwóch procent. Przez cały czas. Nie przez cały czas. Trudno powiedzieć. To są naprawdę szacunki, za które głowy bym nie dał ani palca.
A jest szansa na to, że się dowiemy kiedyś, nasze pokolenia przyszłe wszystkiego mózgu? To jest trochę tak jak z ewolucją. Myślę, że rozwój nauki nie ma takiego celu polegającego na dowiedzeniu się wszystkiego wszystkim. Naukowcy często marzą o takich teoriach wszystkiego. Fizycy, biolodzy. Właściwie w każdej dyscyplinie takie marzenia się pojawiają. I pewnie neurobiologia też taki cel w kategoriach marzeń mogłaby przed sobą postawić, znaczy dowiedzieć się wszystkiego o mózgu. Ale nie sądzę, żeby to była rzecz możliwa. Zresztą ludzie zajmujący się cybernetyką generalnie czy też teoriami systemowymi, teorią systemu, powiadają, że to jest tak. Jedno z podstawowych praw, które tam w tych dziedzinach funkcjonuje.
Żeby przetworzyć informację o jakimś systemie, który chcemy poznać, to trzeba mieć do tego, czy dysponować do tego systemem przynajmniej o jeden rząd wielkości bardziej złożonym od tego, który przetwarzamy. A jak to Gardner w siecie Zofii, gdzieś w wstępnej części książki pięknie napisał, my do analizy mózgów mamy tylko mózgi. Więc aktualne jest takie zdanie, że gdybyśmy mieli mózgi na tyle proste, żeby można je było zrozumieć, to bylibyśmy z tego powodu na tyle głupi, żeby nam się nie mogło to udać. Jesteśmy w punkcie zero. Może nie zero, ale stawia nam ograniczenia nieprzekraczalne. Prawdopodobnie nigdy tak się nie stawi. Często w swoich wypowiedziach mówisz, publicznych i prywatnych, że nie mamy mózgów, tylko jesteśmy mózgami. To jest takie podejście, które z perspektywy naukowca, z perspektywy neuronauk jest konieczne.
A właściwie konieczne do tego, żeby racjonalnie i uczciwie mówić o mózgu i jego roli w naszym życiu. Możemy oczywiście w kategoriach kartezjańskich mówić o dwóch rodzajach materii, rozciągłej i tej psychicznej. Natomiast nauka potwierdzić i wypowiadać się może tylko na temat tej, którą Kartez już przyrównywał do mechanizmu zegarowego. I w tym kontekście, jeżeli myślimy w sensie neuronauk o umyśle, o świadomości, o jakichś mentalnych naszych funkcjach, kognitywnych, poznawczych, zależnie od uczuciami, to myślimy o nich w kategoriach pochodnych działania mózgu. Innymi słowy, w tych naukach, w tych dyscyplinach mózg jest funkcją ośrodkowego układu nerwowego. Jest po prostu efektem jego działania. A to oznacza, że nie ma niczego poza efektami działania mózgu.
A to z kolei oznacza, że my nie jesteśmy posiadaczami mózgu, bo gdybyśmy mieli być posiadaczami mózgu, to musiałoby istnieć coś, co jest niezależne od owego mózgu. Tylko jesteśmy mózgami. To jest takie trudne na poziomie przyjęcia do wiadomości. Bardzo mocno ogranicza nasze spojrzenie Ale z drugiej strony przyjęcie tego typu punktu widzenia, moim zdaniem, jest dosyć bezpieczne. Dlatego, że jeżeli ciągle popełniamy ten błąd kartezjański, to myśląc o sobie mamy takie wrażenie, że gdzieś tam w nas znajduje się w pełni racjonalny operator machiny. Operator tej maszyny, czy tego zegara. Zdanego mózgiem. Dokładnie. I on jest tym, ja w sensie bezpośrednio mi dostępnym, jest oczywiście w pełni racjonalny, w pełni świadomy i zawsze wybiera to, co dla niego i dla jego najbliższych jest najistotniejsze.
Oczywiście cała ta maszyneria ciała od hormonów, poprzez układ krążenia i oczywiście sam mózg, czy mogłaby mu w tym przeszkadzać. Ale ponieważ jest od niej niezależny, mówię o tym nieporozumieniu, no to gdyby się bardzo postarał, to mógłby ją opanować. No a nie ma niczego groźniejszego, bardziej niebezpiecznego dla człowieka niż przyjęcie do wiadomości i upewnienie się w zdaniu jeżeli się bardzo postarasz, to możesz osiągnąć wszystko. Stosowane lokalnie takie zdanie jest fajne, bo może nas do czegoś zmotywować, może nas podnieść na duchu, jeżeli coś tam się nie udaje. Ale pomyśl o młodym, na przykład człowieku, którego wszyscy dorośli będą przekonywać sobie do poprawności tego zdania. Nie tylko dorośli, ale cały świat. Cały świat. Zawsze w takiej kulturze z nicesu. I takiej zależności losu od naszego działania.
No więc wyobraź sobie młodego człowieka, który jest do tego głęboko przekonany. Jednocześnie czuje, że jego najbliższym zależy na przykład na wysokiej sprawności językowej, w języku obcym. Z jakiegoś powodu jego mózg obiektywnie nie jest w stanie osiągnąć pewnych kompetencji na pewnym poziomie. Niemniej jednak to zdanie podpowiada młodemu człowiekowi, że jak się postara, to może wszystko. Czyli poświęca każdą wolną chwilę na to, żeby się tego języka uczyć. Robi wszystko, co mu podpowiadają dorośli. A jednocześnie nie osiąga tego czegoś na poziomie, który by zadawalał owych dorosłych i tego młodego człowieka. Bo on sobie wyznaczył na tej podstawie jakieś cele.
No to jeżeli cały świat przekonany jest do tego, że jest tak jak jest, czyli jeżeli dobrze się postarasz, to możesz wszystko, no to z kim jest coś nie tak? Z kim jest coś nie tak? No to z kim jest coś nie tak w obrazie świata tego młodego człowieka? Z nim samym. No i to jest prosta droga do frustracji, do przedłużającego się stresu, do zaburzeń psychicznych, a w konsekwencji być może do chorób psychicznych. Ale czy to nie jest tak, że jednak starania i zaangażowanie nie determinują naszych działań, a to w skutku nie daje nam naszej celów? Nie determinują, co nie znaczy, że nie mają wpływu. Bo my jesteśmy też takimi istotami, które lubią myśleć w kategoriach zero-ilunkowych. Albo coś ode mnie zależy w stu procentach, albo w ogóle ode mnie nie zależy.
Oczywiście, że intencjonalne pójście w jakąś stronę, chęć robienia czegoś, konsekwentne do tego dążenie, zwiększa prawdopodobieństwo osiągnięcia tego. Szczególnie wtedy, kiedy postawimy sobie cele w zakresie prawdopodobieństwa. Naszych możliwości. Dokładnie. Czy w ogóle możliwości. Jeżeli ja sobie dzisiaj, mając 50 kilka lat, żeby osiągnąć medal olimpijski w sprincie, no to podejrzewam, że zasilę szerygi frustratów. To jest też bardzo ważne, żeby te cele stawiać sensownie. Aczkolwiek mogę poprawić swoją kondycję. Mogę w jakimś tam zakresie osiągnąć sukces. W półmaratonie to spokojnie. Oczywiście ostrożnie definiowany. No więc mam wpływ, ale oczywiście nie mam wpływu absolutnego. W tym rozumiemy, że to jest w tym rozumieniu my wpływ, rzecz jasna, mamy. Ale skąd mamy wiedzieć, jakie mamy te możliwości, a jakie nie? Jeśli chodzi o nasze mozgi. Niestety na poziomie punktu wyjścia.
Nie wiemy tego w stosunku do siebie, zanim nie spróbujemy w każdym zakresie naszych kompetencji. Tyle tylko, że te próby muszą mieć pewną rozsądną granicę. Był taki komik o nazwisku Douglas. Funkcjonował w Stanach Zjednoczonych na przełomie XIX, chyba na początku XX wieku. Dobrze to kojarzę. I on miał zwyczaj mówienie takiego zdania. Jeżeli czegoś bardzo pragniesz i chcesz, to spróbuj raz. Jeżeli ci się nie uda, spróbuj drugi. Jeżeli ci się nie uda, spróbuj trzeci. Jeżeli wtedy ci się nie uda, to spróbuj czegoś innego, bo nie ma sensu upierać się jak głupek. Mówiąc szczerze, to jest wszystko, co należałoby w tym momencie wziąć sobie do serca. Wobec siebie i co ważne również, wobec tych ludzi, za których rozwój odpowiadamy.
Jest granica, której przekroczenie jest niemożliwe, a próby przekroczenia prowadzą do bardzo poważnych kłopotów. Weszliśmy tak bardzo głęboko w temat związany z naszymi mózgami, ale weźmy troszeczkę bardziej ogólny poziom. Co należałoby robić, żeby zadbać o higienę naszego mózgu? Często mnie o to ludzie pytają i często zadają pytanie takie już dokładniejsze. Czy jest jakiś rodzaj diety na przykład, która sprzyja wyjątkowo rozwojowi mózgu? Czy też jest jakiś rodzaj postępowania, czy jakiś rodzaj sportu, który by wyjątkowo mózgowi sprzyjał? Ale patrząc na to, to nie jest tak, ale patrząc na mózg jako narząd holistycznie, czyli tak jak ja to zwykle robię, czyli widząc go przez pryzmat tego, że jest po prostu częścią większej całości.
Mózg nie jest jakąś izolowaną strukturą, mającą konkretne, izolowane wymagania, tylko jest częścią naszego ciała i to, co służy rozwojowi i funkcjonowaniu naszego ciała, służy też z grubsza naszemu mózgowi. Oczywiście, jeżeli będziemy w tym momencie w tym momencie mieli problem z niedotlenieniem, to głównie, czy przede wszystkim i najpierw ten brak tlenu uderzy w najbardziej aktywne komórki, a komórki mózgu są najbardziej aktywne. Czyli pewne niebezpieczeństwa i pewne nasze działania mogą mieć na mózg szczególnie silny wpływ. Ale patrząc na to w kontekście życia, to, co służy nam, służy również mózgowi. Warto to powiedzieć również w kontekście edukacyjnych, ponieważ neurodydaktyka często kojarzona jest z takim myśleniem w kategoriach uczenia się przychylnemu mózgowi.
Coraz częściej neurodydaktycy i szczerząc, ja też mam na to coraz częściej ochotę, kiedy słyszę tego typu slogany, powiedzieć, żebyśmy jednak mimo wszystko myśleli o edukacji w kategoriach edukacji przychylnej, czy szkole przychylnej uczniowi, a nie tylko jego mózgowi. Tak jak mówię, my często marzymy o tym, żeby usprawnić działań jakichś określonych funkcji układu nerwowego, na przykład systemów uwagowych, przykuwamy tę uwagę, powodując jednocześnie, żeby tego młodego człowieka nie dezorganizował w tym zakresie, czyli nie odwracał jego uwagi. Ruch. A okazuje się, że ruch jest jednym z podstawowych warunków nowego funkcjonowania kognitywnego. Innymi słowy, im mniej się ruszam, im mniej mam swobodę ruchu, tym mniej głęboko przetwarzam informację. Ta sprzeczność powoduje, że popełniamy tu fundamentalny błąd, ale to tylko jeden z przykładów. Innymi słowy, jak odpowiedzieć na pytanie, co sprzyja mózgowi? To, co sprzyja rozwojowi człowieka.
Czyli zrównoważona dieta, odpowiednia ilość ruchu, jesteśmy pod tym względem gatunkiem bardzo wyjątkowym, odpowiednia aktywność intelektualna, i to nawet wtedy, kiedy życie od nas tego nie wymaga. Kiedy wychodzimy ze szkoły. Dokładnie, nie chciałem może tego wprost powiedzieć, ale to niestety bardzo ważne. Czyli nawet jeżeli zakończyliśmy karierę zawodową, nawet jeżeli ten tryb codzienności nie wymagałby od nas intelektualnej aktywności. Jesteśmy już w podeszłym wieku. Warto zadbać o to, żeby tą aktywność intelektualną na poziomie czytania, gry w szachy, Sudoku, tysięcy możliwości, oczywiście dobranych do tego, co nam odpowiada, żeby ten trening mózgu uprawiać. I wymieniam to na ostatniej pozycji, ale myślę, że nie jest to godna pozycja. Dbajmy o kontakt z innymi ludźmi. Naszym mózgom kontakt z drugim człowiekiem jest potrzebny jak powietrze i pokarm.
Ich rozwój ani na samym początku, ani na samym końcu, ani w żadnym innym momencie naszego istnienia nie jest możliwy, jeśli chodzi o prawidłowość tego rozwoju, bez towarzystwa innego. Czy online kontakt jest ok? Każdym. Zresztą tu jest kolejne nieporozumienie. Kontakt online to tylko inny rodzaj kontaktu. My na dzisiaj z perspektywy ewolucyjnej nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, czy on będzie miał jakieś długofalowe wpływy, nawet w kontekście tej koewolucji genetyczno-kulturowej. Też tego nie wiemy, bo za krótko jesteśmy z tą technologią. Ale to jest rodzaj kontaktu, jeżeli bym był postawiony przed koniecznością odpowiedzi na pytanie, co jest lepsze, kontakt bezpośredni, czy zapośredniczony, to odpowiedziałbym, że oczywiście bezpośredni, ale dlaczego bym tak odpowiedział? Dlatego, że mamy więcej doświadczeń potwierdzających tę tezę z naszej przeszłości ewolucyjnej. Dlatego ona jest dzisiaj tezą, którą by można postawić na pierwszym miejscu.
W temacie intelektualnego rozwoju, czy zgadzasz się z takim stwierdzeniem, że im dłużej człowiek rozwija się intelektualnie, w każdym etapie jego rozwoju, tym ma większe szanse na dłuższe i szczęśliwsze życie? Ciekawe pytanie. Nie wiem, czy dobrze go rozumiem. Co to znaczy, im dłużej się rozwija? Inaczej, czy w ogóle jak stosuje jakieś intelektualne wyzwania? Aż oczywiście. Mózg też nie różni się tutaj niczym od innych części naszego ciała. Jeśli chcemy rozwinąć mięśnie, jeżeli chcemy rozwinąć potencjał intelektualny, jest oczywiste, że musimy go wykorzystywać. To jest jasne. Natomiast dosyć niebezpieczne jest myślenie o kompetencjach, czy też rozwoju mózgu w kategoriach takich filozofowie powiedzieliby teologicznych, czyli celowych, czy docelowych. Nie ma takiego momentu w naszym rozwoju, jeśli chodzi o rozwój mózgu, który można by było uznać za moment, w którym nasz mózg jest już dojrzały, skończony i niejako gotowy.
Neuroplastyczność, podstawowa funkcja, czy cecha naszych mózgów, polegająca na tym, że każdy mózg każdej istoty, nie tylko ludzkiej, zmienia swoją strukturę i swoje działanie pod wpływem przyjętej i przetworzonej informacji, powoduje, że nasze mózgi nigdy nie są ostatecznie gotowe. Każde doświadczenie powoduje w nich zmianę. Każda reakcja w danej chwili jest funkcją wszystkich doświadczeń do tej pory. Gdyby cokolwiek w naszej przeszłości poszło inaczej niż poszło, to bylibyśmy dzisiaj innymi ludźmi i reagowalibyśmy w inny sposób. No okej, czyli rozumiem, że im częściej mamy wyzwania intelektualne, tym bardziej nasz mózg się rozwija, tak? Albo utrzymujemy go w stanie jakiejś aktywności. Wolałbym powiedzieć odwrotnie. Wyzwania intelektualne i działania intelektualne są niezbędne w ogóle do tego, żeby nasz mózg mógł w jakikolwiek sposób rozwijać się w rozumieniu przystosowawczym, czyli pozwalać nam na to, żebyśmy rozwiązywali problemy.
A czy to może działać w drugą stronę? Czy na przykład nie mamy wyzwań intelektualnych i je ograniczamy? Absolutnie tak, przecież to widzimy w bardzo wielu przypadkach, kiedy my ograniczamy wyzwania na przykład na wczesnych etapach rozwojowych dzieci czy młodzieży, ograniczając te wyzwania właściwie na przykład wyłącznie do tych, które my uważamy, że mogą być przydatne, a tak jest z większości przypadków, gdy zbyt mocno przejmiemy się podstawami programowymi w szkole i tym, co szkoła proponuje, to tworzymy umysły, które są świetne w rozwiązywaniu problemów przeszłości, natomiast bardzo często kompletnie bezradne wobec problemów przyszłości. Dlaczego? Dlatego, że te problemy wymagałyby kompetencji, których nie wypracujemy, nie wiedząc, że mogą się pojawić. A to z kolei oznacza, że rozwojowi młodych ludzi trzeba zostawić pewien margines, do którego my się wtrącać nie będziemy.
To jest bardzo wciążliwe, ponieważ ci młodzi ludzie, szczególnie w okresie adolescencji, mają pomysły przedziwne i nie zawsze dla nich bezpieczne. I z naszej perspektywy ta ochrona młodego pokolenia jest też wpisana w nasze rodzicielskie i wychowawcze mózgi, ale jeżeli tu przeciągniemy strunę, to możemy ich narazić. No właśnie, to wejdźmy teraz w aspekt zagrożeń. Co jest takim bardzo silnym zagrożeniem dla naszego mózgu? Czy na przykład może być stres? Rzeczywiście, znaczy tutaj jest to delikatny narząd. Jeżeli byśmy popatrzyli na tą zawartość naszych czaszek, niecałe półtorej litra, ale gdybyśmy na to popatrzyli z takiej fizycznej perspektywy, no czyli trochę to drastycznie zabrzmi, ale otwarli i spojrzeli co tam zobaczymy, to zobaczylibyśmy strukturę jakby to delikatnie powiedzieć mało trwałą. Konsystencja mózgu przypomina taką średnio ściętą galaretkę. Bardzo delikatna.
Więc na przykład na poziomie, bo to zależy o jakich zagrożeniach mówimy, na poziomie czysto fizycznym zagrożenia już są ogromne. Nam się czasem wydaje, że ta twarda struktura mózgoczaszki niezniszczalna, no daje nam właśnie takie duże bezpieczeństwo, ale z drugiej, ale tutaj absolutnie tak nie jest. Po pierwsze pamiętajmy, że grubość kości chroniących mózg jest bardzo różna w różnych miejscach. Od prawie 2 cm w niektórych miejscach po niecałe pół centymetra na przykład w obszarze skroniowym. Więc tu nie jesteśmy bezpieczni. Druga strona medalu jest taka, że jeżeli my sobie gdzieś tymi czaszkami uderzymy, to niestety te półtorej litra, a więc mniej więcej półtorej kilograma, które mamy wewnątrz jest bezwładne. A więc jeżeli uderzymy na przykład głową w ścianę albo w poduszkę powietrzną, albo podczas gry w piłkę w głowę drugiego gracza, no to dochodzi do dociśnięcia niejako mózgu do ściany czaszki.
A jak każda inna tkanka, szczególnie silnie uwodniona, tego typu uderzenie będzie wyzwalać reakcje związane z czymś co nazywamy opuchlizną. Mózg też zaczyna puchnąć. Tyle tylko, że on nie ma przestrzeni, żeby się rozszerzać. No i wtedy zaczynają się problemy, które my definiujemy jako wstrząśnienie mózgu, które mogą często doprowadzić wręcz do śmierci. Zagrożenia fizyczne są ogromne. Z tego poziomu fizycznego, a z takiego niewidocznego, a wpływającego na nas? No to oczywiście. Wszelkiego rodzaju bardzo intensywne przeżycia emocjonalne, które na przykład generują stres. Szczególnie ten stres, który specjaliści nazywają dystresem. Albo inaczej stresem fazy podwzgórzowej. Kiedy rzeczywiście cały nasz układ limbiczny powoduje bardzo złe samopoczucie. To jest to drżenie rąk, to jest ta niemożliwość myślenia o niczym sensownym, to jest ten brak dostępu do pamięci długotrwałej. To ten stres jest już bardzo niebezpieczny.
Nie tylko niebezpieczny z perspektywy tego, co potrafimy, czy nie potrafimy zrobić, ale również z perspektywy zdrowia. Obciąża nasz układ odpornościowy, obciąża wiele struktur naszego mózgu. Nieodwracalnie czasami zmieniając je, albo uszkadzając. Takie struktury jak hipokamp, takie struktury jak struktury związane z regulacją nastroju, układu nagrody. Czy też odwrotnie. Struktury odpowiedzialnych za ból, unikanie, ucieczkę. Takie jakby spadczy ciałem igdałowate. Stany zresztą związane z takimi skrajnymi reakcjami mózgu na stres mogą być niebezpieczne też na poziomie społecznym. Każdy z nas zna sytuację, w której rozmawiając, no nazwijmy to rozmową, z kimś, kto ma inne poglądy na pewne sprawy niż my. Mam na myśli kłótnię, po prostu nazwijmy to po imieniu. Polityczną. Na przykład dochodzimy do takiego momentu, kiedy nasz rozmówca trafi w nasz czuły punkt.
Wcześniej czy później, jeżeli temperatura rozmowy idzie w stronę tą właściwą, mówię, znaczy niewłaściwą, mówię o kłótni, to wyłącza nam się stopniowo kora przedczołowa, czyli ta, która nas tam troszeczkę czyni ludźmi. Hamuje. Hamuje, dokładnie. No i wtedy nasz rozmówca może użyć argumentów osobistych. Często nam się to zdarza. A jeżeli nas zna, no to trafi w taki punkt, który bardzo boli. Nie wiem, czy zauważyłeś, że kiedy taka kłótnia w tym miejscu się zdarzy, to ty zostajesz praktycznie niemy. Dzieje się coś takiego dziwnego z nami, że ten poziom stresu i emocji, które przeżywamy. Jakbyśmy nie byli w stanie uwierzyć, że ktoś taki argument wysunie wobec nas? Nawet nie to mam na myśli. My praktycznie przestajemy mieć możliwość udzielenia jakiejkolwiek ryposty.
Stoisz naprzeciwko tego człowieka i zamiast się odciąć odpowiednio silnie i bezwzględnie, łapiesz tylko powietrze jak rybka i nie potrafisz uczyć się właściwie słowa. Co się wtedy dzieje? No właśnie, dzieje się wtedy pod wpływem stresu to, o czym tam nieco wcześniej wspominałem. To znaczy struktury, które odpowiedzialne są za dostęp do depozytu trwałego, czyli do pamięci, w tym przypadku językowej, zawierającej zdania, struktury gramatyczne i tak dalej, jest utrudniona, a w przypadku tak silnego stresu może być całkowicie niemożliwa. Innymi słowy, my dosłownie na poziomie neurobiologicznym zapominamy wtedy języka w gębie. Odbiera nam mowę. Odbiera nam mowę, dokładnie. I ten zwycięzca, oczywiście nie będący zwycięzcą, odwraca się napięcie i dumny odchodzi, że nas pognębił, powiedzmy sobie, to już skrajność, ale powiedzmy, że czasem się zdarza. Tylko zwróćcie uwagę, co się dzieje po chwili.
Nie minie kilka minut, troszkę zejdzie z ciebie stres i zaczynasz mówić no rany, a czemu ja mu się nie odszczekałem? Przecież mogłem powiedzieć to, tamto, siankto i tak dalej. Masz do siebie pretensje, że tego nie zrobiłeś. W innym stanie naszego mózgu. Twój mózg wrócił do stanu, który ma dojście do tych wszystkich twoich związanych z elokwencją obszarów zawartych pamięci długotrwałej, no ale teraz jest już trochę za trudno. Często nasze dziecko, dziecko pedagoga może usłyszeć, znaczy inaczej, pedagog może usłyszeć od swojego dziecka coś w stylu no jak ty jesteś pedagogiem i tego nie wiesz, wtedy jesteśmy zamrożeni.
Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym codą wzrostu kompetencji, bo wydaje nam się, że jeżeli my coś zrozumiemy, czegoś się dowiemy, a szczególnie o mózgu, to to już wtedy zmieni nasze życie, bo już przecież wiem, że w takich, a nie innych warunkach nie powinienem czegoś robić, bo mój mózg, a no właśnie, błąd kartezjański. Gdyby Kartez już miał w pełni rację i byliśmy takimi właśnie niezależnymi od mózgu bytami, to bylibyśmy w stanie w każdej sytuacji tą wiedzę zastosować. Ona nam może coś wyjaśnić. Ale za nas niczego nie załatwi. Okej, temat mózgu jest jak sam powiedziałeś na samym początku, tak szeroki i tak głęboki jak sam kosmos, natomiast my dzisiaj przeliczyliśmy trochę po tematyce związanej z mózgiem.
A co dla ciebie jest takiego najbardziej fascynującego w mózgu, takim słowem podsumowania? Chyba jednak jego złożoność, jego jego charakter jako całości, taki systemowy charakter. Troszkę dziwnie to zabrzmi, ale najistotniejsze w nauce jest to, czego jeszcze nie wiemy, a nie to, co już jest znane. I ta zmiana, która następuje w sposobie widzenia rzeczywistości, ona wynika z procesu dowiadywania się. Ponieważ nie ma chyba obiektu, o którym wiemy mniej niż nasz własny mózg, to jest to z tej perspektywy fascynujące. Z drugiej strony stopniowe poznawanie tego narządu daje nam coraz większy wgląd w to, co możliwe, a co niemożliwe. I w jakieś granice oczekiwań, które często jako dydaktyka z kolei, czy jako pedagoga, jako nauczyciela, może tak powinienem sobie powiedzieć, bo tak to chyba widzę, może być wartościowe.
I może nam pozwolić na coś, co dzisiaj jest nieuniknione i konieczne, czyli na takie racjonalne, stopniowe, ewolucyjne zmiany wprowadzane w tym zinstytucjonalizowanym objawie procesu edukacji, jakim jest szkoła. Super. Dzięki wielkie za rozbiór. Dziękuję wszystkim oglądającym. Im jest nas więcej, tym więcej mamy wiedzy i empatii dla dzieci, młodzieży no i siebie nawzajem. Dlatego zapraszam do subskrybowania naszego kanału. Eduakcja. Przyszłość stworzą dzieci. Subtitles created by Skrybot. pl .
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.