VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Nie ukrywam, że trochę wkopałem się prosząc was o komentarze zamiast dać wam ankietę, jednakże dzięki temu zabiegowi odkryłem, że mimo ogólnego zmęczenia tematyką powerbanków, nadwyraz często konkretna prośba się powtarzała, a po przejrzeniu i mrówczym podliczeniu pod względem ilości niemalże z prośbą o testy samochodowych zasilaczy się zrównała. Swoją drogą realizację filmu o nich już rozpocząłem, jednakże nie chcąc zostawiać was z niedawno wrzuconym odcinkiem cyklu, który widownie mniej angażuje, podjąłem decyzję, że zanim zakończę wszystkie testy samochodowych ładowarek, szybciutko tego sprzęciora przetestuję.
A jest nim zaprojektowany w Polsce i wyprodukowany w kraju mandaryńskim powerbank, którego nazwę hardkorowy Polak powinien przeczytać jako Gręcel, natomiast pozostali, dla których język angielski nie jest językiem obcym, pewnie powiedzą, że firma aspiruje do bycia międzynarodową korporacją i powinno się ją czytać jako Green Cell. Ale teraz na przykład Amazon Search Engine daje to, a eBay to. Lepiej niż nic.
Ja jednak wrócę do ojczystego języka i pozwólcie, że zostanę przy skrócie GC, choć spolszczona i zielona komórka kusi, a teraz przejdę do zakupionego sprzęciora tejże marki, którego producent podobnie jak 99% producentów magazynów energii obiecuje 10 000 mAh zamiast 10 ah, natomiast pozostałe cechy, jakie chwali sprzedawca to 18 W max oddawanej mocy, możliwość ładowania do trzech urządzeń jednocześnie, wsparcie standardów szybkiego ładowania czy funkcja pass-through, pozwalająca podobno połączyć kilka sprzęciorów kaskadowo bez ponownego przepuszczania energii przez przetwornicę. W dostarczonym do mnie pudełku znajdował się wciśnięty w zabezpieczającą przed uderzeniami piankę sprzęcior, dodatkowo opakowany w miękką plastikową torebkę, oraz krótki, a przez to praktyczny kabelek, zwłaszcza kiedy będzie potrzeba trzymania go razem z telefonem w jednej dłoni.
Oryginalny wygląd, którego producenci tej konsoli na pewno uwielbiają, nie jest jedynym atutem sprzęciora, bo producent pożegnał się z odchodzącym standardem micro USB, a zamiast niego można znaleźć na skrópie dwa gniazda USB typu C, dwa gniazda USB typu A, czy diodowy wskaźnik poziomu energii. Trochę czasu zajęło mi odnalezienie włącznika, który został umieszczony w logo marki. Jakby użytkownik zapomniał bądź zagubił pudełko, a chciałby przypomnieć sobie parametry urządzenia, to te są na jednym z boków sprzęciora i właściwie to wszystko co mogę o nim powiedzieć może poza masą, która w porównaniu z innymi przeze mnie testowanymi sprzęciorami o tej samej pojemności klasyfikuje go w czołówce.
To teraz przejdę do pomiarów wielkości elektrycznych, a jako, że jestem zwolennikiem skracania filmów, to pozwólcie, że przedstawię Wam kolejne przydatne tylko przy testowaniu takich sprzęciorów urządzonko, pozwalające między innymi na to samo co te testery, a do tego ma wiele innych ciekawych funkcji, ale nabyłem je przede wszystkim dla możliwości szybkiego wykrycia i prezentacji wspieranych przez badane urządzenie popularnych trybów szybkiego ładowania zarówno na złączach USB typu A, jak i C. Co jest? To gniazdo nie działa? No tak, jest o tym wspomniane zarówno w opisie, jak i na pudełku pod hasłem PASS THREE, ale omijając marketingową papkę prawdopodobnie oznacza, że gniazdko micro USB na życzenie projektanta zostało podmienione na aktualny standard.
Pomiar wydajności prądowej zacząłem od gniazda USB typu A i domyślnego trybu czyli 5V, z którego bez problemów odbiornik energii pociągnął nawet 3,5A i niewiele więcej, jeśli przymknie się oko na standard napięć USB, bo zabezpieczenie odcięło zasilanie po przekroczeniu około 3,67A. W przypadku trybu 9V, po dobrnięciu do około 2,77A, napięcie wyjściowe spadło do 8V, a dobiło do około 5V po przekroczeniu 3A, przy okazji takim dziwnym brzęczeniem przetwornica manifestowała swoje zmęczenie? W trybie 12V przetwornica totalnie mnie zdezorientowała, bo przy obciążeniu niecałymi 2A działać przestała, co jeszcze można byłoby wytłumaczyć zabezpieczeniami, gdyby nie okazało się, że powerbank stwierdził, iż został rozładowany.
Dlatego też podpiąłem go do ładowarki obsługującej szybkie ładowanie, przy okazji sprawdzając hipotezę o gnieździe z brzegu sprzęciora, i po wpompowaniu w niego 5W godzin ponownie spróbowałem testu obciążenia, lecz znowu to samo się stało, czyli urządzenie błyskawicznie się rozładowało. Dlatego też naładowałem je do pełna i tym razem gniazdo USB typu A można było obciążyć do niemal 2,2A, a przy 2,6A napięcie spadło do około 9V. W przypadku gniazda USB typu C wyniki były bardzo podobne, czyli dla trybu 5V napięcie mieściło się w standardzie do 3,49A, aby całkowicie odciąć się przy 3,66. Dla trybu 9V do 2,81A napięcie było powyżej 8V, natomiast spadło do około 5 przy 3,2A.
Dla trybu 12V można było obciążyć gniazdo do 2,21A bez spadku poniżej 11V, natomiast dopuszczając spadek napięcia do 9V można było wyciągnąć 2,6A. Podpięcie dwóch urządzeń podobnie jak we wszystkich do tej pory testowanych powerbankach tej klasy zbija napięcie do sztywnych 5V niezależnie czy podpięte zostały dwa odbiorniki, czy też odbiornik i urządzenie ładujące. Wartości poziomu wahań napięcia wypadają bardzo podobnie do tego co pokazały inne testowane powerbanki z tej półki cenowej w poprzednich filmach, więc na pewno jest lepiej w porównaniu z ładowarkami sieciowymi.
Patrząc przy okazji na recenzje kupujących oprócz żalu, że oba gniazdka USB typu C nie potrafią ładować telefonów dostrzegłem też, że pojawiały się zarzuty co do trwałości, wskazań wskaźnika naładowania oraz pojemności, więc nie umieszkałem zbadać jak to jest z moim egzemplarzem i naładowałem sprzęciora do pełna, a następnie rozładowałem otrzymując prawie 27W, czyli wynik w okolicy platinetu czy… TUTTA! O, dziękuję! Ładowanie z pomocą ładowarki wspierającej PD wymusiło tryb 9V przy którym sprzęcior pobiera 2A, by po niemal 3 godzinach i po braniu 41,7W-odciąć się od ładowarki.
W drugim przebiegu skupiłem się na wskaźniku, którego pierwsza dioda zgasła po przepchnięciu około 6W-odzin, kolejna po… ośmiu? A po niecałych 16 już paliła się tylko jedna dioda? Niemniej jednak w okolicy 24W dopiero ta zaczęła migać, by finalnie przy 25 i 19 setnych zakończyć pracę i nagrzać się do około 56 stopni Celsjusza. Kolejne ładowanie dało wynik 38,5W-odziny, rozładowanie przy czwartym przebiegu dało już 26 i 21 setnych W-odziny, przy siódmym 26 i 4 setne, przy ósmym znowu 26 i 21 setnych, przy dziewiątym 25 i 9 dziesiątych, a ilość wpompowanych W-odzin utrzymywała się w okolicy 40 i 60.
Z tych danych można już wyliczyć namiastkę sprawności sprzęciora, która w zestawieniu z poprzednio testowanymi powerbankami stawia go na środkowej półce, między hamą a płaskim iniu i w tym momencie normalnie przeszedłbym do następnego rozdziału, gdyby nie kilka intrygujących opinii o trwałości sprzęciora. Wiem, że bardzo dużo zależy od egzemplarza i być może kupujący mieli mniej szczęścia ode mnie trafiając na sztuki, którym udało się jakimś cudem oszukać kontrola jakości, niemniej jednak skoro już 9 cykli zrobiłem to nie zaszkodzi zrobić jeszcze kilka, ale tym razem na granicy wytrzymałości.
W normalnych warunkach przekroczenie parametrów gwarantowanych przez producenta jest raczej trudne do osiągnięcia ze względu na spore zapasy mocy i zabezpieczenia, jednakże już w przypadku ładowania dwóch urządzeń jednocześnie może dojść do sytuacji, w której przy wymuszonym 5V trybie każde z podpiętych urządzeń nawet 2A z swojego gniazda pobierać będzie chciało, co oznacza, że wydajność prądowa przetwornicy sprzęciora wynosząca 3,5A w tym momencie to jest nieco większa, a to troszkę za mało.
Swoją drogą aby nie było, podstawa jak i inne sprzęciory z przetwornicą o nieadekwatnej mocy do ilości oferowanych gniazd w takich warunkach zachowają się tak samo, niemniej jednak z ciekawości i też z powodu ograniczeń technicznych wykonałem pomiar rozładowywania w trybie 5V z 3,5A obciążeniem otrzymując tym razem nawet ponad 27W-godzin, co jest jak do tej pory najlepszym wynikiem. Powtórzyłem ten test jeszcze raz tym razem obciążając sprzęciora blisko maksymalnej możliwej wartości obciążenia, czyli troszkę ponad 3,6A dostając tym razem jeszcze lepszy wynik.
Nie jest to jednak jakiś cud z akumulatorem, a prawdopodobnie wyższa sprawność przetwornicy, która w tym przypadku nie musiała zbyt mocno podbijać napięcia, więc z ciekawości wykonałem jeszcze jeden pomiar ładowania, ale tym razem z zasilacza mogącego dać maksymalnie tylko 5V i być obciążonym maksymalnie 2A prądem uzyskując niemal 44,5W-godziny? Szczerze mówiąc spodziewałem się odwrotnego rezultatu, nie mnie jednak dobrze wiedzieć, że z punktu widzenia sprawności w przypadku tego sprzęciora lepiej ładować go szybko, a rozładowywać w standardowym 5V trybie.
Brakowało mi jeszcze w testach maksymalnego możliwego obciążenia podczas rozładowywania, które można uzyskać w maksymalnym możliwym czyli 12V trybie i tu już widać jak z minuty na minutę wydajność prądowa sprzęciora spada, co wymuszało krygowanie ustawień sztucznego obciążenia, nie mnie jednak po godzinie i 12 minutach zakończyłem ten test z wynikiem 24,76W-godziny. I pewnie znowu powtórzę się z nieukrywanym zaskoczeniem, bo bardziej spodziewałem się rezultatu podobnego do tego z początków testów, ale wygląda na to, że sprzedawany przez producenta sprzęcior musiał być niesformatowany i do prawidłowego działania potrzebował co najmniej jednego cyklu, czyli naładowania do pełna i całkowitego rozładowania.
Nie jest to jakaś wielka ujma dla sprzęciora, bo zarówno akumulator jak i elektronika mogą być testowane osobno, ale skoro już wspomniałem o elektronice to myślę, że czas skończyć pomiary by odsłonić tajemnice producenta większe bądź mniejsze i przejść do kolejnego rozdziału filmu, czyli co kryje wnętrze. Wcześniej pokazane zdjęcie, a właściwie render koncepcyjny od producenta troszkę pomógł w poszukiwaniu szczelin, przez które można przebić się przez skorupę, ale niestety nie wpłynął jakkolwiek na efekt końcowy, bo podobnie jak z innymi sprzęciorami z tej kategorii nawet mistrzom precyzji nie pozwolą się otworzyć bez zerwania wszystkich zatrzasków lub przynajmniej ich połowy.
Jak już obowiązkowa dwustronna taśma puści, to pod skorupą można ujrzeć w całej okazałości akumulator oraz płytkę przetwornicy nawet przypominającą nieco to co zostało pokazane na renderze. Aby ją wyjąć trzeba jeszcze wykręcić dwa wkręty i odkleić solidnie trzymany przez drugą taśmę dwustronną akumulator, w czym może pomóc plastikowa łopatka, anielska cierpliwość, ale zamiast niej lepiej sprawdzi się izopropanel. Jak już ten odparuje, to można będzie przyjrzeć się akumulatorowi, którego parametry na pierwszy rzut oka zdają się być ściśle tajne, ale czasami tak bywa, że chwilę później uda się zdemaskować ukryte informacje i wygląda na to, że informacja o pojemności stą na obudowie nawet się pokrywa.
Płytka przetwornicy nie grzaszy przepychem, ale zawiera dobrze znane już z chamy czy platinetu mózg, elementy wykonawcze przetwornicy, których nie da się włożyć w strukturę układu, czyli cewka oraz kondensatory, układy zabezpieczające akumulator przed przepięciem czy rozładowaniem, przycisk włącznika, a na każdej linii biegu na dodatniego gniazd USB prawdopodobnie sterowany przez mózg sprzęciora transystor odcinający. Swoją drogą wystarczy tylko chwila uwagi by dostrzec dlaczego tylko jedno gniazdo USB typu C potrafi być zarówno wejściem jak i wyjściem. Druga strona płytki jest jeszcze skromniejsza i poza kolejnymi układami prawdopodobnie zabezpieczającymi akumulator czy kondensatorami ceramicznymi, można tam jeszcze znaleźć diody pokazujące stan naładowania baterii.
I jeszcze z czystej ciekawości odpaliłem sprzęciora pod obciążeniem by zobaczyć co się w nim najbardziej grzeje i zauważyłem, że podczas pracy przetwornicy najcieplejszy staje się układ mózgu sprzęciora osiągający nawet 80 stopni, następnie okolice układu zabezpieczeń akumulatora i MOSFET odcinający gniazdo, do którego został podłączony odbiornik energii. W przypadku trybu PASS THROUGH przetwornica grzeje się tak samo jak podczas ładowania, czyli prawie w ogóle, a najwięcej ciepła wydziela się na tranzystorach odcinających. Obserwacje te potwierdza też przykładowy schemat z noty katalogowej mózgu sprzęciora, który po podpięciu ładowarki prawdopodobnie skonfiguruje tryb pracy przetwornicy w kierunku ładowania akumulatora, a do wspólnej niejako szyny bieguna dodatniego w tym momencie zasilanej z innego źródła bez problemów podepnie dowolny odbiornik energii.
Tego, że wszystkie inne powerbanki zawierające ten układ też będą miały tę funkcjonalność raczej sprawdzać nie musiałem, ale z ciekawości przyjrzałem się konkurencji pod kątem tej funkcjonalności i okazało się, że w przypadku podstawy po wpięciu ładowarki i odbiornika energii też tak to działało. I myślę, że nadszedł czas, by wszystkie zebrane dane usystematyzować i jakoś ten troszkę chaotycznie prowadzony odcinek podsumować.
Podobnie jak w większości innych badanych przeze mnie powerbanków z tej półki cenowej, zarówno danym utrwalonym na nadruku jak i w notach opisanych na opakowaniu czy na stronie oferty, ciężko zarzucić niezgodność z wynikami pomiarów odzwierciedlającymi stan faktyczny, chociaż zaintrygowało mnie skąd sprzedawca wziął, czy też w jaki sposób wyliczył współczynnik sprawności, bo na stronie producenta tej informacji nie znalazłem, a według moich pomiarów, jeśli do obliczeń wezmę najniższą ilość vatogodzin wpompowanych do sprzęciora i najwyższą pobranych, to i tak mojemu wynikowi daleko do obiecanych 93%.
Co prawda wyposażanie urządzenia na siłę w kilka gniazd USB, którym jedna przetwornica nie będzie w stanie zapewnić optymalnej w dzisiejszych czasach mocy uważam za nieporozumienie, nie mniej jednak jestem w stanie zrozumieć ten zabieg, zwłaszcza, że konkurencja też tak robi i użytkownikowi polecę używanie tylko jednego, zwłaszcza jeśli odbiornik wspiera szybkie ładowanie. Choć nad sprzęciorem pastwiłem się i kilkanaście cykli ładowania oraz rozładowania w ciągu trzech tygodni wykonałem, to nie udało mi się sprawić, by bohater odcinka skonał, a jedyną niedogodnością, którą mogę potwierdzić w swoim egzemplarzu, są dziwne kryteria wskazań środkowych poziomów naładowania baterii i może jeszcze te przejmujące dźwięki cewki przetwornicy, które wyraźnie słychać jak w akumulatorze pozostały już opary energii.
Choć w kategorii zmierzonej wydajności prądowej wyróżnia się na plus w zestawieniu z innymi sprzęciorami z tej samej półki cenowej, to pozostałe wyniki takie jak pojemność, sprawność czy poziom składowych zmiennych na gniazdach wyjściowych sprowadzają go do mocnej średniej, więc w ogólnym zestawieniu w większości przypadków użytkownik nabywający tego sprzęciora powinien być zadowolony. Bardziej wymagających jednak muszę poinformować, że testowany egzemplarz jest najsłabszym i najtańszym produktem w ofercie GC, więc można próbować celować w konstrukcję z wyższej półki, ale ta porada jest raczej adresowana do hardkorowych fanów tej marki.
Domyślam się też, że dobra mandaryńska myśl techniczna opakowana w tez tam wyprodukowaną, ale zaprojektowaną w Polsce skorupę muszą kosztować, więc jak na razie, patrząc na cenę konkurencji, sprzęcior ten w oczach osób szukających taniego i dobrego barbanku nie ma większych szans jakkolwiek konkurować. A ja wracam do rozpoczętej już realizacji, z nadzieją, że przed wakacjami ją opublikuję i kończę ten film tradycyjną już odezwą. Do zobaczenia, trzymajcie się!.
By visiting or using our website, you agree that our website or the websites of our partners may use cookies to store information for the purpose of delivering better, faster, and more secure services, as well as for marketing purposes.