VIDEO TRANSCRIPTION
No description has been generated for this video.
Bardzo proszę, Państwo usiądą. Nazywam się Krzysztof Głowacki, jestem terapeutą w tutejszym ośrodku. Zajmuję się terapią par. Zanim zaczniemy naszą rozmowę, chciałbym abyście Państwo opowiedzieli kilka słów o sobie. Jak macie na imię, ile macie lat, czym się zajmujecie? Ja mam na imię Karolina, mam 33 lata, pracuję w sklepie, mam dwoje dzieci, syna 9-letniego i córeczkę 5 lat. Syn jak ma na imię? Marcin. A córka? Córka Marta. Dzieci zdrowo się chowają? Tak, nie ma większych problemów. Zdarzają się oczywiście jakieś przeziębienia. Pani Karolino, czy mogę w ten sposób do Pani się zwracać? Tak. Dobrze. Ja mam na imię Artur, mam 38 lat, od 10 lat jesteśmy małżeństwem.
Od 4 miesięcy jestem w terapii odwykowej i od 4 miesięcy też nie piję. Tak jak już ona wspomniała to wcześniej, że mamy wykę dzieci 9-letniego Marcina i 5-letnią Martę. Zaprosiłem żonę na terapię, ponieważ terapeuta mi powiedział, że będzie lepiej jak przyjdę z żoną. Na początku żona miała opory, mówiła, że to ja mam problem, a nie ona. Albo w moich prośbach w końcu się zgodziła. Dziękuję. Czy do Pana również mogę się zwracać po imieniu Panie Arturze? Bardzo proszę. Ja wyjaśnię, że celem naszego spotkania jest porozmawianie o tym, co się dzieje w Państwa rodzinie, małżeństwie i zastanowienie się, czy nie byłaby tu potrzebna jakaś pomoc. Tak, żeby Państwu lepiej się funkcjonowało.
To jest bardzo ważna decyzja o leczeniu, którą Pan podjął. No ale niestety nie jest tak, że jeżeli osoba uzależniona przestaje pić, to wszystkie problemy w rodzinie automatycznie przestają istnieć. No właśnie tak mąż mi powiedział, że powinnam przyjść tutaj razem z nim, nie wyjaśnił dlaczego. Powolutku. Jeżeli cel naszego spotkania jest jasny, to chciałbym zadać Państwu takie pytanie. Co jest trudnością, problemem, kłopotem w Państwa rodzinie, małżeństwie, parze? Prosiłbym, aby każda z Was osobna opowiedziało o tym, jak to widzi, spostrzega. Kto zacznie jako pierwszy? To może ja zacznę. Bardzo proszę. Od momentu, gdy przestałem pić zauważyłem, że mamy trudności w porozumieniu się, że jak o coś poszerzone, to ona tak do tego podchodzi sceptycznie.
Wiem, że wiąże się to z brakiem zaufania do mnie, ale przez to czuję się odtrącony. Żona też bardziej skupiła uwagę na dzieciach, na mnie się tak aż bardzo nie koncentruje. Poza tym też w terapii otrzymałem takie sugestie, że powinienem chodzić na meetingi i na te meetingi chodzę. Żona ma do mnie ciągle pretensje, że kiedy piłem nie było mnie w domu, teraz kiedy nie piję też mnie nie ma w domu. Pracuję na budowie, w okresie letnim pracowałem do późnego wieczora, a teraz kiedy się szybciej ściemnia, to też pracuję do późnej nocy. A jak podjąłem terapię, to załatwiłem sobie w pracy, że wychodzę o godzinie 15, kiedy mam meetingi i terapię.
Żona ma ciągle do mnie pretensje, że kiedy piłem nie było mnie w domu, teraz kiedy nie piję też mnie nie ma, że sobie nie radzi, że potrzebuję pomocy, niejednokrotnie płaczę. Nie mogę tego zrozumieć. Ile razy w tygodniu jest pan na terapii? Dwa razy. Dwa razy na meetingach, czyli cztery razy w tygodniu. Czyli cztery razy w tygodniu jest pan albo na terapii, albo na meetingach? Poza domem. Do późnej pory, tak. Do godziny 20, 20, 30. Jestem poza domem do późna, tak. No i żona ma do mnie ciągle pretensje, że kiedy piłem nie było mnie w domu, nie pomagałem jej. Teraz, kiedy chociaż nie piję, też jej nie pomagam, też mnie nie ma w domu.
Wydaje mi się, że żona szczególnej uwagi na mnie nie zwraca, tylko ma ciągle do mnie pretensje. Czyli jak zrozumiałem, jeden problem jest taki, pan to podkreśla, że żona mało zwraca na pana uwagę, tak. Ona ma też poczucie, że mało jest pana w domu, bo czy pan pił, czy nie, to nie ma pana, tak. A drugą rzeczą, jaką zapamiętałem, jest to, że w ogóle trudno się państwo o tym rozmawia, tak? Bardzo. Tak, bardzo trudno. Że ja zaraz płaczę i. . .
No bo ty na mnie krzyczysz po prostu i zawsze mnie oskarżasz, że to moja wina, że to ja mam problem, prawda? Pani Karolino, może zrobimy w ten sposób, że jak tylko pan Artur skończy, to wtedy będzie pani mogła powiedzieć wszystkie swoje rzeczy, żebyśmy sobie po prostu nie przerywali, no bo jak będziemy sobie przerywać, to to wszystko nam się bardzo skomplikuje. Coś jeszcze, panie Arturze? No właśnie, chciałem powiedzieć tutaj, że żona to wspomniała, że się złoszczę, prawda? Powiem szczerze, że jakoś nie możemy się porozumieć, tylko zaczynamy od razu na siebie krzyczeć. Wydaje mi się, że żona jakoś tak nie za bardzo zwraca na mnie szczególną uwagę, tylko ma do mnie ciągle pretensje.
Rozumiem, a jak pan się złości, bo na tym chciałem jeszcze przez chwilę się skupić, to jak pan się zachowuje, co się dzieje w domu? To znaczy? No nie wiem, jak pan się odnosi do żony, do dzieci? Jak głośno mówię, czasami krzyknę, zauważyłem, że dzieci uciekają do swoich pokoi, że wtedy, to teraz zauważyłem, że są wystraszone, szczególnie ta moja młodsza córka, tak uchyla drzwi, patrzy przez nie, obserwuje nas, co się dzieje w domu. Czyli boi się pana? Boi się. A czy wcześniej, jak pan pił, to również pojawiły się takie spięcia? Podobnie pan reagował? Podobnie. Aha, czyli to się specjalnie jakoś nie zmieniło, czy w tym wcześniejszym okresie, czy teraz to podobnie to wygląda, tak? Podobnie.
A czym się kończą te spory? Nie odzywamy się do siebie. Jak długo? Nie odzywamy się aż do jakiegoś nam powodu zaczynamy rozmawiać ze sobą, nawet po kilku dniach. Czyli to jest jakiś problem z tymi sporami, tak? Tak. Coś jeszcze? Chciałbym dzisiaj, żeby było inaczej, odkąd przestałem pić alkohol. Powiem szczerze, że nie potrafię jeszcze zahamować tej złości, że nie radzę sobie jeszcze z emocjami i żona zaczyna zaraz płakać i to mnie jeszcze bardziej irytuje, denerwuje. Czyli chodzi o to, że nie potrafi pan skontrolować emocji, zapanować nad nimi, tak? A zapytam jeszcze, czy zdarza się panu szturchnąć żonę, rzucić czymś, coś zniszczyć? Nie, nie, nie. Na pewno nie? Nie, nie, nie. Nie jestem agresywny w oboce żony.
Pani Karolino, teraz z panią chciałbym porozmawiać. Co jest trudnością, problemem, kłopotem w pani małżeństwie? Jak pani to widzi i spostrzega? Ja to widzę tak, że chyba największym naszym problemem jest to, że męża nie ma w domu. Ja się bardzo cieszę z tego, że on nie pije. Ja zresztą sama bardzo się o to postarałam, żeby dostał się na tę terapię. Ale ja myślałam, że to się wszystko zmieni, że będzie inaczej. A efekt jest taki, że jak mąż pił, to go nie było i teraz jak nie pije, też go nie ma w domu.
Ja wiem, że on ma do mnie pretensje, że ja nie poświęcam mu czasu, ale naprawdę bardzo trudno jest ogarnąć cały dom, dwójka dzieci, załatwić wszystko. Pranie, prasowanie, zakupy. Wcześniej jak pił, to dodatkowo cały budżet był na moich barkach. Ja to wszystko ciągnęłam. Teraz na szczęście nie piję, są pieniądze, ale nadal jestem sama ze wszystkim. Dwójka dzieci, syn już chodził do szkoły, więc przychodzić ze szkoły, trzeba z nim odrobić zadanie. Zajemnie się drugą młodszą córeczką, która też potrzebuje opieki, uwagi. Naprawdę bardzo ciężko to wszystko ogarnąć samemu.
Jak on wraca około 20-21 po tych spotkaniach i meetingach, jest zmęczony i on jeszcze chce, żebym ja jeszcze miała siłę, żeby z nim rozmawiać, a ja tylko myślę o tym, żeby się po prostu położyć. A on się spodziewa, że jeszcze będę koło niego skakać. Nie wiem czego się spodziewa. A jak mąż wraca o tej 20-21, to czym się zajmuje? A pani? To jest właśnie taka pora, kiedy jesteśmy już po kolacji, znaczy my, ja i dzieci. Trzeba dzieci umyć, wykąpać, położyć, spać. Kiedyś myślałam, miałam taki pomysł, że może w tym mógłbym chociaż pomóc, ja w tym czasie mogłabym ogarnąć dom, cokolwiek zrobić chociażby dla siebie.
Ale albo nawet położyć dzieci spać, przebywać z nimi trochę. Miałby lepszy kontakt, a tak to właściwie nie mają zupełnie kontaktu ze sobą. To jest wtedy te relacje z nimi chyba byłyby lepsze. W ogóle czuły, że mają ojca. No właśnie. Jakie one są tak naprawdę? Jakie one są? No córeczka jest malutka, 5 lat, więc bardzo jest związana ze mną, a Marcin synek jest bardzo za ojcem, ale w związku z tym, że taty nie ma w domu, męża nie ma w domu, to te relacje są takie, jakie są. Właściwie ich nie ma. No ale to są te 4 dni w tygodniu, tak wyglądają. A te 3 pozostałe weekendy jak wyglądają? Weekendy mąż odpoczywa.
Po prostu odpoczywa. Znajduje sobie jakieś zajęcie, to co go bawi, to co go, nie wiem, pewnie relaksuje. Kiedyś myślałam, że się domyśli chociażby, żeby mi pomóc, prawda? Przecież widzi, że nie daje rady, że jest pranie, prasowanie, sprzątanie, że dzieci potrzebują nie wiem, jakiejkolwiek opieki, jakiejkolwiek zajęcia, ale nie domyślił się. No a pani mówi o tym mężowi? Mówię jak już nie wytrzymuje, jest kłótnia. No i wtedy wykrzykuje po prostu, że już dłużej tego nie zniosę, że dlaczego on się nie domyśli, że przecież widzi co się dzieje, że tu się zepsuła, tam wypadło, dzieci potrzebują pomocy.
Ale to dopiero jak się kłócicie, tak? No tak, dopiero jak się kłócimy, bo nie wiem jak można nie pojąć, żeby się nie domyślić, że żonie, kobiecie trzeba pomóc w domu. No i co wtedy, jak mąż na to reaguje? No oczywiście z pretensją, bo jest kłótnia, że mogłam mu powiedzieć wcześniej, no ale ja myślałam, że on się domyśli, logiczne. Domyślić się nie jest trudno, że potrzebna jest pomoc. Czyli jak rozumiem, pani oczekiwania względem męża nie są spełniane, tak? Nie. Mąż nie spełnia pani oczekiwań.
Słyszałem, że pan mówił coś podobnego, że wasze oczekiwania względem siebie jakoś bardzo się tutaj rozchodzą i że trudno jest wam o tym rozmawiać, bo zaraz pojawiają się jakieś silne emocje, złość się pojawia, tak? No a żona zaraz płacze. A co się dzieje z panią, kiedy mąż zaczyna głos podnosić? Jest mi po prostu przykro i do drugiego pokoju, jestem bezsilności i płaczę, bo żadne argumenty nie działają. To trudne. Tak, bo to jest tak jakby on w ogóle mnie nie widział. A czy był kiedyś taki czas, że jakoś inaczej ze sobą rozmawialiście? Tak, na początku małżeństwa, kiedy to picie też inaczej wyglądało, ten alkohol nie był. Oczywiście, że rozmawialiśmy, śmialiśmy się, mieliśmy różne. . .
ale później to się wszystko popsuło, nie wiem. Dużo wolnego czasu spędzaliśmy razem. No tak, tak, ale później urodził się syn, małe dziecko, rozumie pan, wtedy mąż zaczął więcej pić. Mówiła pani, że tak dużo starań włożyła w to, żeby mąż podjął terapię? Tak, ja bardzo starałam się o to, zajęło mi to naprawdę sporo czasu, energii, żeby namówić go do tego, żeby poszł na terapię. Bo już czułam, że to małżeństwo się rozpada, i nie wiedziałam czy będziemy ze sobą. . . Myślała pani o rozstaniu? Tak. Co takiego stało się, panie Arturze, że zdecydował się pan teraz podjąć terapię? Żanna postawiła mi taki warunek, że jak nie pójdę się leczyć, to powiedziała mi, że odejdź ode mnie.
Znam tutaj moją żonę i wiem, że jest stanowcza. Zresztą sama mi powiedziała, że tyle razy dawałam ci szanse, tyle razy mi przyrzykałeś, a dzisiaj jak nie zobaczę czarno na białym zaświadczenia, że podjąłeś terapię i jeszcze nie będę widziała, że nie pijesz, to odejdę od ciebie. No i to właśnie spodowało, że podjąłem terapię. Bo pan nie chciałby, żeby żona odeszła od pana, tak? Nie. Bardzo kocham swoją żonę. Nie chciałbym, żeby rodzina się rozpadła. Dzisiaj od 4 miesięcy nie piję i zdobywam wiedzy na temat tej choroby. No a co będzie dalej, to czas pokaże.
Ale tutaj właśnie chciałbym też dodać, że czasami te oczekiwania mojej żony są takie, że oczekuje do mnie, żebym nie pił, a czasami mi żona przeszkadza w tym leczeniu. A jak? Jak mam takie pretensje, jak na przykład wyjdę na ten meeting i czasami ten meeting powiem szczerze kończy się 15 minut wcześniej, a czasami 15 minut później. No i żona wtedy zainpokojona, że jestem spóźniony, wącha mnie przy drzwiach, to też mnie irytuje, denerwuje, no bo mi nie wierzy. Jeszcze chciałbym wrócić do tego momentu, w którym przerwaliśmy.
Co jest trudnością, kłopotem z Pani punktu widzenia? No właśnie to co powiedział mąż przed chwilą, że faktycznie jak spóźnia się, wraca do domu, to sprawdzam go i wącham i po prostu mu nie ufam. Ja wiem, że. . . ale to dopiero 4 miesiące, kiedy on nie pije, poza tym wcześniej mówił, że nie będzie pił, wracał do picia, więc naprawdę trudno się dziwić, że nadal mu nie ufam. Tak sobie wyobrażam, że zaufanie Pani do męża stopniowo topniało i teraz trzeba dużo czasu, żeby je odbudować. No mąż ma do mnie pretensje, że ja mu nie ufam i mówi, że to ja mam problem, że ja powinnam się leczyć.
Rozumiem, że to akurat mówi w czasie tych sporów, tak? A czy Pani korzystała kiedyś z jakiejś terapii? A czy myśli Pani, że taka terapia w tej chwili jest Pani potrzebna? Nie, ale może takie spotkanie jak to, kiedy konfrontujemy się i. . . Takie jak dzisiaj, tak? No tak, tak. Może właśnie takie spotkania, kiedy jest też osoba trzecia, może to coś poprawi między nami. A jak Państwo się w ogóle rozmawia? No bo w końcu o niełatwych sprawach Państwo rozmawiać tutaj? Ja się cieszę, że. . . Ja myślę, że to obecność Pana tutaj powoduje, że my się troszeczkę hamujemy. My chyba już dawno nie rozmawialiśmy o takich ważnych rzeczach i w sumie tak spokojnie. Bardzo dawno.
Ale skoro Pan zapytał. . . Ja małżance proponowałem leczenie, bo nawet w terapii dowiedziałem się, że inne żony się leczą. Kiedy żonie to powiedziałem, to była zła na mnie. Ty piłeś, a ja mam się leczyć? To ty się lecz. Powiedziała mi, że ona nie potrzebuje leczenia. Bo nie miałabym przecież czasu. Mamy dwójkę dzieci, prawda? Może zaczniemy od takich naszych wspólnych rozmów. Dzisiaj jest nasze pierwsze spotkanie. Ono ma wstępny charakter. Chodzi o to, żebyśmy się trochę poznali. Żebym też ja się zorientował, jak Państwo spostrzegają pewne trudności, problemy. Żebyśmy zobaczyli też, czy taki sposób rozmawiania, jak tutaj przy obcej osobie może coś dobrego wprowadzić w Państwa życie. Łatwiej tu opanować emocje.
Usłyszałem też od Pana, że bardzo ważne dla Pana jest, aby żona była z Panem. Dlatego podjął Pan terapię. Zrozumiałem też, że dla Pani małżeństwo jest bardzo ważne, no bo w końcu przyszła tu Pani i tak otwarcie o tym mówi. Jest dużo związków między Wami. Wspomnieliście też, jak to było na początku Waszego małżeństwa, kiedy dużo czasu było na Wymieście. W tym czasu spędzaliście razem. Nie było tak, że jedno zajmowało się tylko obowiązkami domowymi, a drugie pracą i wypoczywaniem w weekendy. No tak, na początku zupełnie inaczej to wyglądało. Jest więc coś, do czego można się odwołać. Teraz trochę może podsumowałbym dzisiejsze spotkanie.
Acha, czy jeszcze chciałaby Pani coś powiedzieć odnośnie tych oczekiwań związanych z mężem i naszymi spotkaniami? Chciałabym wiedzieć, jak długo to potrwa, bo ja bardzo bym chciała mężowi pomóc. Ale naprawdę chciałabym wiedzieć, jak to będzie wyglądało, bo ta sytuacja jest nie do zniesienia, jest po prostu bardzo trudno i chciałabym, żeby było łatwiej. Ja rozumiem. Chce się Pani dowiedzieć, jak pomóc mężowi, ale też jakie on ma oczekiwania względem Pani, tak? No tak. To chyba jest bardzo dobry moment, że Państwo zdecydowaliście się przyjść do nas. Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli odkłada się na zbyt długi czas rozwiązanie pewnych problemów, to pomimo tego, że osoba uzależniona podjęła leczenie, to później znacznie trudniej te problemy rozwiązać.
Jak Państwo wiedzą, mamy tu w ośrodku program, który składa się z ośmiu spotkań i staramy się pomóc parze w rozwiązywaniu tych różnych problemów, trudności, które się pojawiły. Ja usłyszałem od Państwa, że jeden problem jest taki, że trudno Wam jest spokojnie porozmawiać, bo zaraz dochodzą do głosu zbyt silne emocje, pojawia się złość, a druga taka ważna rzecz to, że Pani trudno odźwigać te wszystkie domowe obowiązki, prawda? Myślała Pani, że jak mąż podejmie terapię, to wtedy być może przejmie od Pani część tych zadań. Pan z kolei podjął terapię, meetingi, ale wydaje się Panu, że żona nie zawsze Pana rozumie i sytuację, w jakiej się Pan znajduje. Te oczekiwania w tym zakresie Państwa znacznie się rozchodzą.
Do tej pory jednak nie usłyszałem z Pana strony, że zaproponował Pan żonie na przykład przejęcie części obowiązków. Myślę, że warto by o tym porozmawiać, bo przecież jest tak, że jedna osoba jest pracująca, druga osoba jest pracująca. Ale ja dodatkowo mam jeszcze tę terapię, ciężko mi znaleźć ten czas, no właśnie w tym względzie oczekiwałbym zrozumienia. Nie musimy w tej chwili tego ustalać. Jeżeli Państwo będą zainteresowani kolejnym spotkaniem, to chciałbym zaproponować pewne zadanie. W domu każdy z Was przygotowałoby dwie listy dotyczące właśnie tych wzajemnych oczekiwań. Zacznę od Pani. Jedna lista czego oczekuje od męża. Może Pani tu napisać wszystkie rzeczy, jakie Pani przyjdą do głowy. Druga taka lista.
Jak ja sobie wyobrażam czego mąż oczekuje ode mnie. Rozumiem. Jakich Pani ma w tym względzie wyobrażenia? Teraz Pan Panie Arturze. Jedna lista czego ja oczekuję od żony, a druga lista jak ja sobie wyobrażam czego żona może oczekiwać ode mnie. Na razie chciałbym żebyście Państwo o tych listach, tym zadaniu nie dyskutowali w domu. Jeżeli się Państwo zgodzą to na następnym spotkaniu, zaproponuję takie spotkanie może za dwa tygodnie, właśnie byśmy nad tym popracowali. Nad tymi oczekiwaniami względem siebie. Zobaczylibyśmy co tutaj można zrobić, jak osiągnąć kompromis, bo w małżeństwie osiąganie kompromisów jest bardzo ważne. Dzięki temu można się w ogóle porozumieć. Od tego byśmy zaczęli.
Niewątpliwie też ważnym celem naszej pracy będzie poprawa komunikacji, tego sposobu rozmawiania. Kiedyś Państwo ze sobą rozmawiali spokojnie, czyli potraficie to robić, tylko że to się jakoś gdzieś tam pogubiło. Na początku było zupełnie inaczej, to prawda. Ja chętnie wyrażam zgodę na taką terapię. Pan tak? A Pani? Jeśli małż chce to tak, ja też. Czyli słyszę jest zgoda, tak? Ja widzę, że ta terapia, na którą uczęszczam odwykowa, nigdy nie wiedziałem, że tutaj tyle rzeczy się dowiem i że to jest takie bardzo istotne. Te nasze spadkania nie są w zamian za terapię odwykową. One są czymś uzupełniającym.
Myślę, że ich celem będzie poprawa Waszego funkcjonowania jako pary, żebyście się lepiej porozumiewali, lepiej spełniali oczekiwania, żeby one się zbliżały, a nie oddalały. No bo teraz akurat są dosyć odległe. No właśnie, bo powiem Panu, że moja małżonka wychodzi z założenia, że się powinienem domyślać, ale tak powiem szczerze, że też i u mnie coś jest takiego, że powinna wiedzieć. Powiem Panu, że duża część osób ma problem z tym domyślaniem się. To jest tak, że czasem wydaje nam się, że już z tą drugą osobą żyjemy tak długo, że ona powinna znać nas na tyle, że faktycznie powinna się domyśleć. I to właśnie słowo powinna, powinien, powinno bywa mylące.
Czasem można wprost powiedzieć, czego oczekuję od tej drugiej strony. No cóż, jak rozumiem zaczynamy naszą wspólną pracę. Dziękuję Państwu za dzisiejsze spotkanie. Też dziękuję. Ja również dziękuję. .